Demotywatory.pl

Menu Szukaj

Jem z dziewczyną naleśniki, tak jakoś naszła nas ochota. Zjadłem nieco szybciej i zażartowałem: - Pierwszy! Na co Moja Wspaniała odpowiedziała: - Jak zawsze, zresztą.

Rozmawiam z Lubym przez telefon: Ja: Bo widzisz, bycie ze mną nie jest lekkie... On: Noooo. Mniej więcej takie jak przeprawa przez dżunglę w Wietnamie.

Moje dziewcze położyło mi się na pleckach całym ciężarem ciała i jakoś tak mi się ciężko zrobiło, że wypaliłem: - Na plecach powinienem powiesić sobie karteczkę "Ładowność do 70 kg". Zeszła od razu.

Mója dziewczyna (co ważne, troszeczkę ode mnie starsza) uwielbia jak nazywam ją w jakiś romantyczny, poetycki sposób. Ostatnio wywiązała się następująca rozmowa: - Wymyśl o mnie coś fajnego, prooooszę.. - Nie potrafię powiedzieć tak na życzenie. - To coś starego. - Stare Pudło...

Się stało razu pewnego, że powróciłam gwałtownie po krótkim nie byciu we wsi rodzinnej, i sobie oczywiście dopadłam [S]zkodnika znienacka najpierw raz, potem siłą rozpędu raz drugi, potem obejrzeliśmy coś w tiwi, potem wyniknął raz trzeci, potem nadeszła noc ciemna, toteż Szkodnik zakrada się pod kołdrę i rzecze kłapiąc rzęsami: [SZ]: Mogę mieć do ciebie małą prośbę? Ja, z nie gasnącą werwą wojownika ninja: Noo... [SZ]: Czy mogłabyś pójść do łazienki... Ja: Iiii...? [SZ]: ... iiii posiedzieć tam spokojnie piętnaście minut, dopóki nie zasnę?

Rozmowa z moim facetem, którego romantyzm i wyczucie mnie kiedyś zabije: - Ah, poduszka mi śmierdzi. - To wyrzuć. - Nie, bo jak leże to przypomina mi twój biust.

Przygotowujemy wspólnie z małżonką obiadek. Ja wrzucam schaboszczaki na patelnię, a ona obok zmywa sztućce. Wszystkie kotleciory są już na patelni, a pusty talerz, na którym leżały odstawiam obok kuchni. Żona z rozpędu chwyta go i pyta (nieco retorycznie): Żona: - Umyć?! Ja (oczywiście ironicznie): - Nie, wylizać...

Leżę sobie z moim lubym w łóżeczku. A trzeba wam wiedzieć, że lubię go sobie przed snem pougniatać, pomiętosić, pomajtać jego kończynami, nazywając to moją dbałością o zapewnienie mu codziennej porcji gimnastyki, dla jego zdrowia oczywiście. Tego dnia padło na "masaż" pleców. Gniotę, szarpię i ściskam jego plecki zapamiętale, nie zważając na dochodzące mnie ciche jego pojękiwanie. Wreszcie skończyłam i patrzę na niego znacząco z satysfakcją. On (nieco zdezorientowany) - No co? - I? - Co? - I co teraz czujesz? Jak nowo narodzony nieprawdaż? - Czuję... (chwila zamyślenia) czuję że muszę do toalety. Ja zawiedziona brakiem docenienia mnie): - Taki właśnie był cel tego masażu On szczerze zadziwiony: - Masaż pobudzający kał? Myślałam, że uduszę łachudrę poduszką. Podjęłam nawet próbę. Niestety drań przeżył.

Pyta mnie moja kobieta: - Jak tam Ci zaliczenia idą. Uśmiechnąłem się głupio - więc od razu zapytała: - Co? - Coś głupiego pomyślałem. - Szkoła nieźle, tylko ze mną masz problemy? Inna sytuacja coś jak by komplement: - Ty moja mała fabryczko endorfiny... (po chwili zastanowienia) - Z takimi porównaniami powinienem wyrwać laskę z medycznej.

Rozmowa tuż "po" mówię do mojego faceta: - Coraz rzadziej mi wyznajesz miłość, dlaczego? - Przecież Ci dzisiaj mówiłem "Gdzie ja bym znalazł dziewczynę, co by ze mną grała w CS''a?" - No i? - A to nie wystarczy?

Kiedyś chyba podczas któregoś z dłuższych weekendów siedzę sobie z moim już-ex-chłopakiem [JEC] i rzucamy sobie słodko - perwersyjne spojrzenia. Słysząc przy tym rozmowy mojej mamusi [MM] i jej nowego wybranka [NW] o wyjeździe do skansenu. W momencie kiedy [JEC] obdarował mnie najpiękniejszym spojrzeniem do naszych uszu doszło coś takiego: [NW]: - Zastanawiam się jak ty robisz... [MM]: - Ja bez smarowania nie pojadę! Co oczywiście zepsuło wszelki nastrój i doszło do kolejnej nie małej garstki miłych wspomnień z mamusią w roli głównej. W roli wyjaśnienia chodziło o smarowanie się kremem z filtrem, gdyż mamusia bardzo wrażliwą skórę posiada.

Pewnej soboty gdy dziecko poszło juz spać wskoczyłam zrelaksować się do wanny pełnej piany. Po kilku minutach moczenia się w wannie do łazienki przyszedł mój mąż i przyniósł mi lampkę winka (sobie też nalał) i tak sobie gadamy o jakiś bzdurkach. Ja w międzyczasie wypiłam tylko jeden łyczek wina. w pewnej chwili mój mąż przerywa rozmowę: - No pij to winko. - A co chcesz mnie spić i wykorzystać?! - Nie jak jesteś trzeźwa to jesteś nudna.

Dawno temu, choć nie tak dawno by przestać mi to wypominać, chciałem spędzić z obecnie narzeczoną romantyczny wieczór. Ubraliśmy się elegancko, wino, świece. Już było tak pięknie, ale musiałem walnąć komplement swojego życia... - Ślicznie wyglądasz w tej sukience po ciemku.

Wspólne śniadanie po całkiem udanej nocy. Wybranek serwuje kanapki z białym serem i pomidorem. Sięgając po swoją kromkę bierze sól i z lekkim zażenowaniem zakłada okulary. - Przepraszam, ale muszę wiedzieć, gdzie solę. I tak mi się wyrwało... - Dobrze, ze nie musisz ich zakładać, jak pieprzysz.

Siedzę sobie z Dziewczyną u niej w domu na fotelu (ona na moich kolanach) i skarzę się, że mnie kolana bolą a ona na to: - Wiesz, że kolana w zgięciu mogą wytrzymać do 5 ton?. - To proszę Cię zejdź już... Nie usiadła nawet koło mnie przez cały dzień.

+
112 162
-

Zobacz także:


Q Qnto
+15 / 15

urzekły mnie te hystoryje, zygac się chce...



Odpowiedz
Carmelot
+3 / 3

Dawno tu nie było takiego słodko-pierdzącego g*wna.

Odpowiedz
V VaniaVirgo
+5 / 5

5 z tym szkodnikiem, w ogóle tego nie zrozumiałam. Może mi ktoś wyjaśnić o co chodzi z gwałtownym powrotem ze wsi i całą resztą?

Odpowiedz
DemotowyFapatorek
0 / 2

Fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap,fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap, fap,

Odpowiedz