Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
221 230
-

Zobacz także:


Lillastar
+4 / 14

ale gosc ma poniekad racje. samochod moze byc sprawny ale nie super igla nowy, po wizycie a aso okaze sie ze nalezy wymienic pol auta, oczywiscie po cenach aso wiec koszt przekroczy wartosc samochodu, klient nie kupi. a samochod sprawny tylko ze nie super igla stan. a jak ma jakis drugi ktory wie ze jest stan jak nowy to jak najbardziej mozna do aso jechac. normalna sprawa.

Odpowiedz
Buka1976
+5 / 5

Gościu ma dużo racji. Zwłaszcza jeśli chodzi o cytrynki. Mi ASO znalazło napraw na 6500 podczas gdy u normalnych mechaników dowiedziałem się, że połowa z tego to bujdy, 1/4 może poczekać a finalnie wszystkie naprawy do stanu - wszystko działa - wyszły mnie nieco ponad 1300 zł.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 12 November 2017 2017 17:29

Odpowiedz
~DodajNick
+1 / 3

@Buka1976 No szkoda, ze z drugim autem juz nie ma oporow by do aso pojechac. Widac, ze kombinuje

~Duzy_R
+1 / 1

Zgadza się tylko, że w aso dowiesz się czy samochód nie ma cofniętego licznika, czy walec po nim nie przejechał itp. Dla mnie osobiście to jest najważniejsze, a nie czy ta część nadaje się do wymiany czy inna, bo wiadomo, że kupując używany samochód nie dostaniesz pojazdu w stanie fabrycznym.

Odpowiedz
mareczek00713
0 / 0

Wiesz, akurat ASO ma zwyczaj BARDZO kręcić, zaś cofnięty licznik czy powypadkowość możesz ogarnąć przez numery WIN na necie (nawet co do wozów sprowadzanych z zagranicy) a badanie serwisowe u mechanika kosztuje z 50-100zł (zależy gdzie) gdy mechanik nie widzi sensu ci nabujać bo jak wynajdzie niewiele to możesz stwierdzić że masz czas na naprawę (i pojedziesz gdzie indziej) a jak za dużo to nie kupisz wozu, więc skoro tak czy owak na 99% napraw nie dokonasz u niego to nie ma interesu w ukrywaniu ani wymyślaniu problemów technicznych.

G Glasko
0 / 0

Mareczek, pod tym względem masz rację, ale jest jeszcze druga strona medalu, odwrotna. Osoby, które posiadają komisy samochodowe lub po prostu prywatnie zajmują się handlem, często mają zaprzyjaźnione serwisy i warsztaty, gdzie kierują potencjalnych kupców na sprawdzenie pojazdu. Właściciel takiego serwisu często ma klientów z polecenia, którym " ściemnia ", że autko jest w niemal idealnym stanie, aby klient to kupił. Przy takich układach obie strony mają zysk, zarówno sprzedawca pojazdu ze sprzedaży, jak i właściciel serwisu, który poza kwotą 60-100zł od każdego klienta, dostaje pewnie jeszcze jakieś dodatkowe bonusy od dealera samochodowego za pomoc. Tyle zysku im wystarczy, a to gdzie nabywca potem dokona ewentualnych napraw jak kupi samochód w rzeczywistym, kiepskim stanie, to już inna kwestia. Jeśli to miejscowy klient, to może i wróci do tego samego warsztatu, kto wie... Dlatego kupując używane auto warto samodzielnie wybrać dowolny serwis, niż sugerować się poleceniem sprzedającego :)

* Kiedyś znałem właściciela serwisu, który sprzedawał swój prywatny samochód wymagający sporych napraw - klienta pokierował na diagnozę do swojego warsztatu, gdzie jego mechanicy wiedzieli o całej tej szopce i ocenili samochód na stan bardzo dobry. Ostatecznie klient zadowolony kupił uszkodzony samochód, a mechanicy za odegranie roli dostali po małym bonusie, ot taka historia i prawda na temat przekrętów w tej branży, których jest tyle co w polityce, czyli dość sporo ;p

mareczek00713
0 / 0

No, to akurat oczywiste że NIGDY nie jedziesz do żadnego z warsztatów zasugerowanych przez sprzedawcę ani bliższych niż 15km od komisu/domu sprzedawcy wozu.