ale gosc ma poniekad racje. samochod moze byc sprawny ale nie super igla nowy, po wizycie a aso okaze sie ze nalezy wymienic pol auta, oczywiscie po cenach aso wiec koszt przekroczy wartosc samochodu, klient nie kupi. a samochod sprawny tylko ze nie super igla stan. a jak ma jakis drugi ktory wie ze jest stan jak nowy to jak najbardziej mozna do aso jechac. normalna sprawa.
Gościu ma dużo racji. Zwłaszcza jeśli chodzi o cytrynki. Mi ASO znalazło napraw na 6500 podczas gdy u normalnych mechaników dowiedziałem się, że połowa z tego to bujdy, 1/4 może poczekać a finalnie wszystkie naprawy do stanu - wszystko działa - wyszły mnie nieco ponad 1300 zł.
Zmodyfikowano
2 razy
Ostatnia modyfikacja: 12 November 2017 2017 17:29
Zgadza się tylko, że w aso dowiesz się czy samochód nie ma cofniętego licznika, czy walec po nim nie przejechał itp. Dla mnie osobiście to jest najważniejsze, a nie czy ta część nadaje się do wymiany czy inna, bo wiadomo, że kupując używany samochód nie dostaniesz pojazdu w stanie fabrycznym.
Wiesz, akurat ASO ma zwyczaj BARDZO kręcić, zaś cofnięty licznik czy powypadkowość możesz ogarnąć przez numery WIN na necie (nawet co do wozów sprowadzanych z zagranicy) a badanie serwisowe u mechanika kosztuje z 50-100zł (zależy gdzie) gdy mechanik nie widzi sensu ci nabujać bo jak wynajdzie niewiele to możesz stwierdzić że masz czas na naprawę (i pojedziesz gdzie indziej) a jak za dużo to nie kupisz wozu, więc skoro tak czy owak na 99% napraw nie dokonasz u niego to nie ma interesu w ukrywaniu ani wymyślaniu problemów technicznych.
Mareczek, pod tym względem masz rację, ale jest jeszcze druga strona medalu, odwrotna. Osoby, które posiadają komisy samochodowe lub po prostu prywatnie zajmują się handlem, często mają zaprzyjaźnione serwisy i warsztaty, gdzie kierują potencjalnych kupców na sprawdzenie pojazdu. Właściciel takiego serwisu często ma klientów z polecenia, którym " ściemnia ", że autko jest w niemal idealnym stanie, aby klient to kupił. Przy takich układach obie strony mają zysk, zarówno sprzedawca pojazdu ze sprzedaży, jak i właściciel serwisu, który poza kwotą 60-100zł od każdego klienta, dostaje pewnie jeszcze jakieś dodatkowe bonusy od dealera samochodowego za pomoc. Tyle zysku im wystarczy, a to gdzie nabywca potem dokona ewentualnych napraw jak kupi samochód w rzeczywistym, kiepskim stanie, to już inna kwestia. Jeśli to miejscowy klient, to może i wróci do tego samego warsztatu, kto wie... Dlatego kupując używane auto warto samodzielnie wybrać dowolny serwis, niż sugerować się poleceniem sprzedającego :)
* Kiedyś znałem właściciela serwisu, który sprzedawał swój prywatny samochód wymagający sporych napraw - klienta pokierował na diagnozę do swojego warsztatu, gdzie jego mechanicy wiedzieli o całej tej szopce i ocenili samochód na stan bardzo dobry. Ostatecznie klient zadowolony kupił uszkodzony samochód, a mechanicy za odegranie roli dostali po małym bonusie, ot taka historia i prawda na temat przekrętów w tej branży, których jest tyle co w polityce, czyli dość sporo ;p
No, to akurat oczywiste że NIGDY nie jedziesz do żadnego z warsztatów zasugerowanych przez sprzedawcę ani bliższych niż 15km od komisu/domu sprzedawcy wozu.
ale gosc ma poniekad racje. samochod moze byc sprawny ale nie super igla nowy, po wizycie a aso okaze sie ze nalezy wymienic pol auta, oczywiscie po cenach aso wiec koszt przekroczy wartosc samochodu, klient nie kupi. a samochod sprawny tylko ze nie super igla stan. a jak ma jakis drugi ktory wie ze jest stan jak nowy to jak najbardziej mozna do aso jechac. normalna sprawa.
OdpowiedzGościu trochę ma racje z tym aso.
OdpowiedzGościu ma dużo racji. Zwłaszcza jeśli chodzi o cytrynki. Mi ASO znalazło napraw na 6500 podczas gdy u normalnych mechaników dowiedziałem się, że połowa z tego to bujdy, 1/4 może poczekać a finalnie wszystkie naprawy do stanu - wszystko działa - wyszły mnie nieco ponad 1300 zł.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 12 November 2017 2017 17:29
Odpowiedz@Buka1976 No szkoda, ze z drugim autem juz nie ma oporow by do aso pojechac. Widac, ze kombinuje
Zgadza się tylko, że w aso dowiesz się czy samochód nie ma cofniętego licznika, czy walec po nim nie przejechał itp. Dla mnie osobiście to jest najważniejsze, a nie czy ta część nadaje się do wymiany czy inna, bo wiadomo, że kupując używany samochód nie dostaniesz pojazdu w stanie fabrycznym.
OdpowiedzWiesz, akurat ASO ma zwyczaj BARDZO kręcić, zaś cofnięty licznik czy powypadkowość możesz ogarnąć przez numery WIN na necie (nawet co do wozów sprowadzanych z zagranicy) a badanie serwisowe u mechanika kosztuje z 50-100zł (zależy gdzie) gdy mechanik nie widzi sensu ci nabujać bo jak wynajdzie niewiele to możesz stwierdzić że masz czas na naprawę (i pojedziesz gdzie indziej) a jak za dużo to nie kupisz wozu, więc skoro tak czy owak na 99% napraw nie dokonasz u niego to nie ma interesu w ukrywaniu ani wymyślaniu problemów technicznych.
Mareczek, pod tym względem masz rację, ale jest jeszcze druga strona medalu, odwrotna. Osoby, które posiadają komisy samochodowe lub po prostu prywatnie zajmują się handlem, często mają zaprzyjaźnione serwisy i warsztaty, gdzie kierują potencjalnych kupców na sprawdzenie pojazdu. Właściciel takiego serwisu często ma klientów z polecenia, którym " ściemnia ", że autko jest w niemal idealnym stanie, aby klient to kupił. Przy takich układach obie strony mają zysk, zarówno sprzedawca pojazdu ze sprzedaży, jak i właściciel serwisu, który poza kwotą 60-100zł od każdego klienta, dostaje pewnie jeszcze jakieś dodatkowe bonusy od dealera samochodowego za pomoc. Tyle zysku im wystarczy, a to gdzie nabywca potem dokona ewentualnych napraw jak kupi samochód w rzeczywistym, kiepskim stanie, to już inna kwestia. Jeśli to miejscowy klient, to może i wróci do tego samego warsztatu, kto wie... Dlatego kupując używane auto warto samodzielnie wybrać dowolny serwis, niż sugerować się poleceniem sprzedającego :)
* Kiedyś znałem właściciela serwisu, który sprzedawał swój prywatny samochód wymagający sporych napraw - klienta pokierował na diagnozę do swojego warsztatu, gdzie jego mechanicy wiedzieli o całej tej szopce i ocenili samochód na stan bardzo dobry. Ostatecznie klient zadowolony kupił uszkodzony samochód, a mechanicy za odegranie roli dostali po małym bonusie, ot taka historia i prawda na temat przekrętów w tej branży, których jest tyle co w polityce, czyli dość sporo ;p
No, to akurat oczywiste że NIGDY nie jedziesz do żadnego z warsztatów zasugerowanych przez sprzedawcę ani bliższych niż 15km od komisu/domu sprzedawcy wozu.
Podwójny standard bo tamten z trzech zespawany
Odpowiedz