Dziwne, bo znam ludzi bez wykształcenia i co nic w ogóle w życiu nie osiągnęli, ale to naprawdę totalnie nic a i tak mają wysokie mniemanie o sobie. Bo mniemanie o sobie masz nie na podstawie faktów obiektywnych, lecz wskutek wychowania. Jest jeszcze taka możliwość, że postawa wywyższania się jest kompensacją i tak naprawdę ktoś myśli sam o sobie całkiem odwrotnie.
oj tak....ludzie bez studiow tworzą takie demotki żeby sie dowartosciować..... tak zazdrosc działa.... sciska im to i owo... ze ktos ma studia a oni nwet matury nie dali rady zdać...
Wyniki kto się dostał i gdzie były dawno temu (Lipiec ? o ile pamiętam). Teraz są wyniki z sesji poprawkowej (koniec września). Obstawiam że wyleciał... ale mogę się mylić
Jeśli jako studia wyższe rozumie się ukończenie jakiejś prywatnej szkoły kiepskiego gatunku i zostanie magistrem gotowania na gazie ze specjalizacją "jaja na twardo"...
Zmodyfikowano
2 razy
Ostatnia modyfikacja: 24 September 2018 2018 15:38
Oczywiście. Na pewno losowa Grażyna i Janusz wiedzą więcej na temat medycyny niż absolwent lekarskich. "Krutka chistoria o wyrzżym mńemańó" wygląda tak, że 90% dyskusji miedzy młodym studentem/absolwentem jakiegoś kierunku medycznego, nawet jeśli ma kilkuletnie doświadczenie w zawodzie, a emerytami kończy się "a co ty wiesz, ja jestem starsza/starszy". Tak, bo przeżycie 70 lat automatycznie daje wiedzę specjalistyczną w każdej dziedzinie, przeziębienie jest z zimna, a choroby wirusowe leczy się antybiotykami i rosołem. A rak to po Czarnobylu, wcześniej nie było.
Ja tam bym tak nie gloryfikował lekarzy. Często lekarze robią tak, że przepisują jakiś lek na zasadzie, że zobaczymy, czy pomoże, jak nie to przepiszemy inny. W taki sposób to każdy mógłby sobie pomagać, gdyby miał dostęp do wszystkich leków.
Polskie szkolnictwo wyższe jest zacofane i trzeba sporo w nim zmienić, ale twierdzenie, że ze studiów nie wynosi się nic to niedorzeczność.
Co jest faktycznie złe w naszym podejściu, to robienie studiów tylko dla wykształcenia, i w tym celu wybieranie linii najmniejszego oporu. Osoby takie same zauważają później, że studia mało im dały.
Wydaje mi się, że polskie społeczeństwo późno dojrzewa. U nas 25 lat to dopiero młodzież wchodząca w życie, średnio w Polsce dzieci wyprowadzają się od rodziców w wieku 28 lat. Skutkiem takiego późnego dojrzewania jest to, że człowiek pełnoletni, jeszcze tak na prawdę nie wie czego chce idzie na studia, niejednokrotnie w trakcie okazuje się że niezgodne z jego pasją, ale nie przerwie, bo przecież tyle już przeszedł, co sobie inni pomyślą i tak kontynuuje tą chybioną inwestycję. Później kończy studia i okazuje się, że nie jest tym, czego chce rynek pracy.
Po rozmowie z ciotką, mieszkającą na stałe w USA i mającą tam dzieci w wieku od 24-35 lat dowiedziałem się, że tam (NY) oczekuje się dzieci wyprowadzą się z domu zaraz po osiągnięciu pełnoletności, rodzice oczywiście pomagają, ale mają swoje życie, a dzieci swoje.
Dzieci już od początku edukacji mogą szukać swojej pasji, wybierać przedmioty które ich interesują, eksperymentować w zainteresowaniach (to co u nas robi się po skończonych studiach - często za późno). Podstawą w szkolnictwie jest tam umiejętność autoprezentacji, wystąpień publicznych, pracy grupowej. Na uczelniach wyższych student wie już co go interesuje i wybiera przedmioty zgodnie z jego zainteresowaniami, popularna jest również praca w trakcie studiów, stąd popularność tam studiów weekendowych i wieczorowych. I co najważniejsze uczelnie prywatne, które w USA są znacznie lepszym wyborem niż państwowe, ponieważ uczelnia prywatna zwykle bardziej przykłada się do aktualizacji materiału i różnorodności w wyborze przedmiotów.
To ostatnie, czyli szkoły prywatne są coraz bardziej popularne w Polsce i to dobrze, ponieważ od dawna polskie państwowe uczelnie wyższe staczają się coraz bardziej, szczególnie za sprawą niżu demograficznego. Uczelnie państwowe zarabiają na liczbie studentów, dlatego najważniejsze jest przyjąć i utrzymać ich jak najwięcej, jadą na starej renomie. Obecnie jak prowadzę korepetycje (programowanie i informatyka) dla studentów jednej z najpopularniejszych uczelni państwowych w kraju, to aż się za głowę łapię jakich staroci się tam uczą. Tamci studenci wyniosą jedynie teorię, cała wiedza praktyczna jest do kosza.
Miałem również okazję zapoznać się z planem nauczania pewnej krakowskiej uczelni prywatnej i prawdę mówiąc do mojej firmy wolę studenta po tej prywatnej uczelni, jeszcze jak będzie miał doświadczenie zawodowe (możliwe chyba jedynie po studiach zaocznych) to już w ciemno biorę ;). W tej uczelni prywatnej oprócz wymaganej przez ministerstwo (nie zawsze przydatnej) wiedzy, uczą się dokładnie tego co wykorzystuję w mojej firmie dzisiaj i tego co będę wykorzystywał w nowych projektach. Aktualizację materiału mają, z tego co zauważyłem, co 2-3 lata, czasem jak jest jakaś większa ważniejsza aktualizacja np w Javie, to częściej.
@voot1 polemizowałbym z tą wypowiedzią. Pierwsze co mnie razi to. Uważasz że studiuje się dla wykształcenia. No a dlaczego innego? Jeśli w Polsce pracodawca zwraca uwagę przede wszystkim na papierek a nie na doświadczenie to studiuje się właśnie dla papierka. Dlatego w Polsce powstało od groma uczelni prywatnych które nie mają nic wspólnego z ich amerykańskimi odpowiednikami bo student na prywatnej uczelni płaci i wymaga. Ludzie którzy najczesciej kończą takie uczelnie robią to tylko po to aby więcej zarabiać bo brak papierka stanowi dla nich szklany sufit. Nagle jeden nic nieznaczący wydruk z pieczęcią państwowa otwiera nieograniczone możliwości. Nie uważasz że takie podejście wpływa mocno na jakość kształcenia? Wydaje mi się że aż za bardzo :)
Po drugie. W żadnym kraju młody człowiek nie wie czego chce. Wiedza to jednostki wybitne kierowane od samego początku przez rodziców a nie system edukacji. Gdyby było inaczej socjalizm nie przeżywał by renesansu na uczelniach w USA :)
To ciekawe co piszesz o prywatnych uczelniach bo ja często widziałem że w ogłoszeniach o prace były z nazwy wymienione prywatne uczelnie których absolwentów dany pracodawca nie chciał :)
@olmajti - pewnie dużo zależy od branży, w mojej (programowanie) wykształcenie ma bardzo małe znaczenie, najważniejsze są umiejętności i doświadczenie. W informatyce studia pomagają w zrozumieniu teorii, ale tylko wtedy, jeśli jest znana część praktyczna, nauka suchej teorii nic nie daje, dlatego programista po samych studiach zaczyna z tego samego etapu co człowiek np po zawodówce, czyli jeśli się nadaje to junior, a zarobki zależą już od tego jak się sprzedadzą na rozmowie.
Z całą pewnością jest mnóstwo uczelni prywatnych, które dają sam papier, w USA również jest tego od groma, ale jest również mnóstwo uczelni, które same kontaktują się pracodawcami, przedstawiają swój plan nauczania, wartościowych studentów i które w mojej ocenie produkują lepszych programistów niż niektóre uczelnie państwowe (nie powiem że wszystkie bo zwyczajnie wszystkich nie miałem jak sprawdzić).
Tutaj muszę dodać, że orientuję się jedynie w branży informatycznej, nigdy nie potrzebowałem innych pracowników na tyle, abym rozmawiał na ten temat z uczelniami.
Z tym, że jeśli ktoś dostanie wyższą pensję jeśli zdobędzie wyższe wyższe wykształcenie, nieważne jakie, nieważne gdzie i jeśli ktoś nie ma większych ambicji, to niech idzie do takiej uczelni, nie mój cyrk, nie moje małpy. Wydaje mi się, że takie rzeczy dzieją się w instytucjach publicznych, wątpię, żeby była branża, gdzie liczy się jedynie papierek.
Co do Twojego drugiego akapitu, chodziło mi bardziej, że w USA, ludzie mogą wcześniej sprawdzać co im się podoba, nie mają jednego schematu jak u nas, mogą sobie dobierać i odrzucać przedmioty, a taka pomyłka w młodszym wieku ma znacznie mniejsze konsekwencje niż w momencie wchodzenia na rynek.
Masz rację w sprawie socjalizmu na uczelniach w USA, mnie to zaczęło przerażać, ale zostałem trochę uspokojony, że u nas jest o tym głośniej niż jest faktycznie. Po prostu dobrze sprzedający się temat :) Polska zawsze była strasznie wpatrzona w Amerykę, zawsze dla ogromnej większości był to raj, może o to tu komuś chodzi. Tutaj też trzeba wziąć poprawkę na to, że osoba z którą rozmawiałem (moja ciotka) należy do bogatszej grupy amerykanów, w środowiskach mniej zamożnych sytuacja może wyglądać inaczej i faktycznie w tych grupach może być większe poparcie dla socjalizmu.
Odniosę się jeszcze do ostatniego akapitu, sam znam kilka uczelni prywatnych o których mam złe zdanie i wiem że takie istnieją. Po prostu zauważyłem, że uczelnie państwowe są przereklamowane i sam wierzyłem w te reklamy, a prywatne były krytykowane i zaskoczyła mnie jakość wielu z prywatnych uczelni.
@voot1 widzisz. po 'sprostowaniu' Twoja wypowiedź wygląda zupełnie inaczej.
od siebie dodam że socjalizm na uczelniach w USA to nie jest chwytliwy temat. tam sytuacja jest tak zła że zaczynają zakazywać wolności słowa i wprowadzają segregację rasową (!) by chronić 'uciśnione' mniejszości. studenci protestują przeciwko przemowom ludzi którzy mają inne zdanie niż oni. Przykłady Perersona i Yiannopoulos'a dobitnie to pokazują :)
Niestety często tak to jest. Nie zawsze oczywiście. Problem leży i po stronie studentów, którzy idą na studia tylko dlatego, że wypada, albo na kierunki po, których ich wiedza jest nikomu nie potrzebna (np kierunki humanistyczne), ale także po stronie systemu kształcenia: za dużo uczelni humanistycznych, a sporo technicznych nie zapewnia odpowiednich praktyk zawodowych.
Po poważnych studiach magisterskich na normalnej uczelni masz wyższe wykształcenie. Oczywiście nie masz go po licencjacie z marketingu i zarządzania na prywatnej uczelni wyższej w Koziej Wólce.
I znowu nagonka na wykształconych ludzi, jprdl... Jeśli ktoś jest na tyle głupi i nie zdał matury, to odbija sobie kompleksy na inteligentniejszych od niego. BTW jak można nie zdać matury? Przecież to tylko kilkadziesiąt zdań nawet nie do zapamiętania, a przypomnienia sobie, zebrania wiedzy z kilku lat nauki. Jeśli ktoś w miarę uważał w szkole średniej, to i maturę zda bez większego wysiłku. Chyba że to przerasta jego możliwości intelektualne...
@Wolfi1485 To prawda. Sam do matury się praktycznie nie przygotowywałem. Wystarczyło przez 3 lata uważać na lekcjach i z żadnego z przedmiotów nie byłem nawet blisko oblania.
Powiem jak to naprawdę działa:
Po studiach każdy wsiok bez wykształcenia ma w stosunku do ciebie kompleks niższości - musi dowartościować siebie np takimi demotami.
ALE jak wykształcony jest wsiok (w 9/10 przypadków oczywiście te studia to g#wnokierunki) to puszy się niczym paw na tym swoim gospodarstwie rodziców i znamienitą szlachtą się poczuwa, dla takiego każdy bez studiów to plebs.
Jak się studiowało stosunki międzyakademikowe w Pipiduwie Wielkiej to może i rzeczywiście. Polecam jednak nie robić tego na odpierd*** tylko wybrać się na studia w konkretnym celu, trochę się do nich przyłożyć, pracować w wakacje w zawodzie, a będzie znacznie lepiej.
Sesja poprawkowa się nie udała i się wyleciało z uczelni? Biedactwo!
OdpowiedzChyba jesteś dzisiaj chorobliwie życzliwy bliźnim, @Glaurung_Uluroki.
@samodzielny68 24 września... data pasuje:)
@samodzielny68 Praca w Macdonaldzie doskwiera? Biedactwo!
100% Prawda
OdpowiedzDziwne, bo znam ludzi bez wykształcenia i co nic w ogóle w życiu nie osiągnęli, ale to naprawdę totalnie nic a i tak mają wysokie mniemanie o sobie. Bo mniemanie o sobie masz nie na podstawie faktów obiektywnych, lecz wskutek wychowania. Jest jeszcze taka możliwość, że postawa wywyższania się jest kompensacją i tak naprawdę ktoś myśli sam o sobie całkiem odwrotnie.
OdpowiedzZnowy komus w zyciu nic nie wyszło.. i próbuje się dowartościowac :D
Odpowiedzoj tak....ludzie bez studiow tworzą takie demotki żeby sie dowartosciować..... tak zazdrosc działa.... sciska im to i owo... ze ktos ma studia a oni nwet matury nie dali rady zdać...
OdpowiedzA co,autor na studia się nie dostał?
OdpowiedzWyniki kto się dostał i gdzie były dawno temu (Lipiec ? o ile pamiętam). Teraz są wyniki z sesji poprawkowej (koniec września). Obstawiam że wyleciał... ale mogę się mylić
Jeśli jako studia wyższe rozumie się ukończenie jakiejś prywatnej szkoły kiepskiego gatunku i zostanie magistrem gotowania na gazie ze specjalizacją "jaja na twardo"...
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 24 September 2018 2018 15:38
OdpowiedzOczywiście. Na pewno losowa Grażyna i Janusz wiedzą więcej na temat medycyny niż absolwent lekarskich. "Krutka chistoria o wyrzżym mńemańó" wygląda tak, że 90% dyskusji miedzy młodym studentem/absolwentem jakiegoś kierunku medycznego, nawet jeśli ma kilkuletnie doświadczenie w zawodzie, a emerytami kończy się "a co ty wiesz, ja jestem starsza/starszy". Tak, bo przeżycie 70 lat automatycznie daje wiedzę specjalistyczną w każdej dziedzinie, przeziębienie jest z zimna, a choroby wirusowe leczy się antybiotykami i rosołem. A rak to po Czarnobylu, wcześniej nie było.
OdpowiedzJa tam bym tak nie gloryfikował lekarzy. Często lekarze robią tak, że przepisują jakiś lek na zasadzie, że zobaczymy, czy pomoże, jak nie to przepiszemy inny. W taki sposób to każdy mógłby sobie pomagać, gdyby miał dostęp do wszystkich leków.
Polskie szkolnictwo wyższe jest zacofane i trzeba sporo w nim zmienić, ale twierdzenie, że ze studiów nie wynosi się nic to niedorzeczność.
OdpowiedzCo jest faktycznie złe w naszym podejściu, to robienie studiów tylko dla wykształcenia, i w tym celu wybieranie linii najmniejszego oporu. Osoby takie same zauważają później, że studia mało im dały.
Wydaje mi się, że polskie społeczeństwo późno dojrzewa. U nas 25 lat to dopiero młodzież wchodząca w życie, średnio w Polsce dzieci wyprowadzają się od rodziców w wieku 28 lat. Skutkiem takiego późnego dojrzewania jest to, że człowiek pełnoletni, jeszcze tak na prawdę nie wie czego chce idzie na studia, niejednokrotnie w trakcie okazuje się że niezgodne z jego pasją, ale nie przerwie, bo przecież tyle już przeszedł, co sobie inni pomyślą i tak kontynuuje tą chybioną inwestycję. Później kończy studia i okazuje się, że nie jest tym, czego chce rynek pracy.
Po rozmowie z ciotką, mieszkającą na stałe w USA i mającą tam dzieci w wieku od 24-35 lat dowiedziałem się, że tam (NY) oczekuje się dzieci wyprowadzą się z domu zaraz po osiągnięciu pełnoletności, rodzice oczywiście pomagają, ale mają swoje życie, a dzieci swoje.
Dzieci już od początku edukacji mogą szukać swojej pasji, wybierać przedmioty które ich interesują, eksperymentować w zainteresowaniach (to co u nas robi się po skończonych studiach - często za późno). Podstawą w szkolnictwie jest tam umiejętność autoprezentacji, wystąpień publicznych, pracy grupowej. Na uczelniach wyższych student wie już co go interesuje i wybiera przedmioty zgodnie z jego zainteresowaniami, popularna jest również praca w trakcie studiów, stąd popularność tam studiów weekendowych i wieczorowych. I co najważniejsze uczelnie prywatne, które w USA są znacznie lepszym wyborem niż państwowe, ponieważ uczelnia prywatna zwykle bardziej przykłada się do aktualizacji materiału i różnorodności w wyborze przedmiotów.
To ostatnie, czyli szkoły prywatne są coraz bardziej popularne w Polsce i to dobrze, ponieważ od dawna polskie państwowe uczelnie wyższe staczają się coraz bardziej, szczególnie za sprawą niżu demograficznego. Uczelnie państwowe zarabiają na liczbie studentów, dlatego najważniejsze jest przyjąć i utrzymać ich jak najwięcej, jadą na starej renomie. Obecnie jak prowadzę korepetycje (programowanie i informatyka) dla studentów jednej z najpopularniejszych uczelni państwowych w kraju, to aż się za głowę łapię jakich staroci się tam uczą. Tamci studenci wyniosą jedynie teorię, cała wiedza praktyczna jest do kosza.
Miałem również okazję zapoznać się z planem nauczania pewnej krakowskiej uczelni prywatnej i prawdę mówiąc do mojej firmy wolę studenta po tej prywatnej uczelni, jeszcze jak będzie miał doświadczenie zawodowe (możliwe chyba jedynie po studiach zaocznych) to już w ciemno biorę ;). W tej uczelni prywatnej oprócz wymaganej przez ministerstwo (nie zawsze przydatnej) wiedzy, uczą się dokładnie tego co wykorzystuję w mojej firmie dzisiaj i tego co będę wykorzystywał w nowych projektach. Aktualizację materiału mają, z tego co zauważyłem, co 2-3 lata, czasem jak jest jakaś większa ważniejsza aktualizacja np w Javie, to częściej.
@voot1 polemizowałbym z tą wypowiedzią. Pierwsze co mnie razi to. Uważasz że studiuje się dla wykształcenia. No a dlaczego innego? Jeśli w Polsce pracodawca zwraca uwagę przede wszystkim na papierek a nie na doświadczenie to studiuje się właśnie dla papierka. Dlatego w Polsce powstało od groma uczelni prywatnych które nie mają nic wspólnego z ich amerykańskimi odpowiednikami bo student na prywatnej uczelni płaci i wymaga. Ludzie którzy najczesciej kończą takie uczelnie robią to tylko po to aby więcej zarabiać bo brak papierka stanowi dla nich szklany sufit. Nagle jeden nic nieznaczący wydruk z pieczęcią państwowa otwiera nieograniczone możliwości. Nie uważasz że takie podejście wpływa mocno na jakość kształcenia? Wydaje mi się że aż za bardzo :)
Po drugie. W żadnym kraju młody człowiek nie wie czego chce. Wiedza to jednostki wybitne kierowane od samego początku przez rodziców a nie system edukacji. Gdyby było inaczej socjalizm nie przeżywał by renesansu na uczelniach w USA :)
To ciekawe co piszesz o prywatnych uczelniach bo ja często widziałem że w ogłoszeniach o prace były z nazwy wymienione prywatne uczelnie których absolwentów dany pracodawca nie chciał :)
@olmajti - pewnie dużo zależy od branży, w mojej (programowanie) wykształcenie ma bardzo małe znaczenie, najważniejsze są umiejętności i doświadczenie. W informatyce studia pomagają w zrozumieniu teorii, ale tylko wtedy, jeśli jest znana część praktyczna, nauka suchej teorii nic nie daje, dlatego programista po samych studiach zaczyna z tego samego etapu co człowiek np po zawodówce, czyli jeśli się nadaje to junior, a zarobki zależą już od tego jak się sprzedadzą na rozmowie.
Z całą pewnością jest mnóstwo uczelni prywatnych, które dają sam papier, w USA również jest tego od groma, ale jest również mnóstwo uczelni, które same kontaktują się pracodawcami, przedstawiają swój plan nauczania, wartościowych studentów i które w mojej ocenie produkują lepszych programistów niż niektóre uczelnie państwowe (nie powiem że wszystkie bo zwyczajnie wszystkich nie miałem jak sprawdzić).
Tutaj muszę dodać, że orientuję się jedynie w branży informatycznej, nigdy nie potrzebowałem innych pracowników na tyle, abym rozmawiał na ten temat z uczelniami.
Z tym, że jeśli ktoś dostanie wyższą pensję jeśli zdobędzie wyższe wyższe wykształcenie, nieważne jakie, nieważne gdzie i jeśli ktoś nie ma większych ambicji, to niech idzie do takiej uczelni, nie mój cyrk, nie moje małpy. Wydaje mi się, że takie rzeczy dzieją się w instytucjach publicznych, wątpię, żeby była branża, gdzie liczy się jedynie papierek.
Co do Twojego drugiego akapitu, chodziło mi bardziej, że w USA, ludzie mogą wcześniej sprawdzać co im się podoba, nie mają jednego schematu jak u nas, mogą sobie dobierać i odrzucać przedmioty, a taka pomyłka w młodszym wieku ma znacznie mniejsze konsekwencje niż w momencie wchodzenia na rynek.
Masz rację w sprawie socjalizmu na uczelniach w USA, mnie to zaczęło przerażać, ale zostałem trochę uspokojony, że u nas jest o tym głośniej niż jest faktycznie. Po prostu dobrze sprzedający się temat :) Polska zawsze była strasznie wpatrzona w Amerykę, zawsze dla ogromnej większości był to raj, może o to tu komuś chodzi. Tutaj też trzeba wziąć poprawkę na to, że osoba z którą rozmawiałem (moja ciotka) należy do bogatszej grupy amerykanów, w środowiskach mniej zamożnych sytuacja może wyglądać inaczej i faktycznie w tych grupach może być większe poparcie dla socjalizmu.
Odniosę się jeszcze do ostatniego akapitu, sam znam kilka uczelni prywatnych o których mam złe zdanie i wiem że takie istnieją. Po prostu zauważyłem, że uczelnie państwowe są przereklamowane i sam wierzyłem w te reklamy, a prywatne były krytykowane i zaskoczyła mnie jakość wielu z prywatnych uczelni.
@voot1 widzisz. po 'sprostowaniu' Twoja wypowiedź wygląda zupełnie inaczej.
od siebie dodam że socjalizm na uczelniach w USA to nie jest chwytliwy temat. tam sytuacja jest tak zła że zaczynają zakazywać wolności słowa i wprowadzają segregację rasową (!) by chronić 'uciśnione' mniejszości. studenci protestują przeciwko przemowom ludzi którzy mają inne zdanie niż oni. Przykłady Perersona i Yiannopoulos'a dobitnie to pokazują :)
Niestety często tak to jest. Nie zawsze oczywiście. Problem leży i po stronie studentów, którzy idą na studia tylko dlatego, że wypada, albo na kierunki po, których ich wiedza jest nikomu nie potrzebna (np kierunki humanistyczne), ale także po stronie systemu kształcenia: za dużo uczelni humanistycznych, a sporo technicznych nie zapewnia odpowiednich praktyk zawodowych.
OdpowiedzWywalić humanistyczne przedmioty z liceum i po sprawie.
Po poważnych studiach magisterskich na normalnej uczelni masz wyższe wykształcenie. Oczywiście nie masz go po licencjacie z marketingu i zarządzania na prywatnej uczelni wyższej w Koziej Wólce.
OdpowiedzI znowu nagonka na wykształconych ludzi, jprdl... Jeśli ktoś jest na tyle głupi i nie zdał matury, to odbija sobie kompleksy na inteligentniejszych od niego. BTW jak można nie zdać matury? Przecież to tylko kilkadziesiąt zdań nawet nie do zapamiętania, a przypomnienia sobie, zebrania wiedzy z kilku lat nauki. Jeśli ktoś w miarę uważał w szkole średniej, to i maturę zda bez większego wysiłku. Chyba że to przerasta jego możliwości intelektualne...
Odpowiedz@Wolfi1485 To prawda. Sam do matury się praktycznie nie przygotowywałem. Wystarczyło przez 3 lata uważać na lekcjach i z żadnego z przedmiotów nie byłem nawet blisko oblania.
Jak ktoś wybiera studia humanistyczne to nic z nich nie ma. Są niepotrzebne.
OdpowiedzProponuję zacząć leczyć się u znachorów, a w razie sporu sądowego radzić się wróżki.
OdpowiedzPowiem jak to naprawdę działa:
OdpowiedzPo studiach każdy wsiok bez wykształcenia ma w stosunku do ciebie kompleks niższości - musi dowartościować siebie np takimi demotami.
ALE jak wykształcony jest wsiok (w 9/10 przypadków oczywiście te studia to g#wnokierunki) to puszy się niczym paw na tym swoim gospodarstwie rodziców i znamienitą szlachtą się poczuwa, dla takiego każdy bez studiów to plebs.
Jak się studiowało stosunki międzyakademikowe w Pipiduwie Wielkiej to może i rzeczywiście. Polecam jednak nie robić tego na odpierd*** tylko wybrać się na studia w konkretnym celu, trochę się do nich przyłożyć, pracować w wakacje w zawodzie, a będzie znacznie lepiej.
Odpowiedz