Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
451 468
-

Zobacz także:


Buka1976
+25 / 31

Niby stolica a tymczasem mają większe zagęszczanie buraka na metr kwadratowy niż rejony rolnicze.

Odpowiedz
ddarek
+2 / 6

@Buka1976 Jak Kołchoz.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 January 2021 2021 8:03

N nobodyone
0 / 0

Mieszkałem w Warszawie po nad 7 lat i największe buraki to nie tylko przyjezdni z wiosek ale też z dużych miast, na 10 pracujących 2 ze stolicy.Na Pradze bywałem bardzo często(bo musiałem) żadnych nieprzyjemności nie miałem ,fakt za ładnie to tam nie
było ale i tak lepiej niż np.w Łodzi na Rewolucji.

ddarek
+10 / 14

Jak byłem w Warszawie to specjalnie wybrałem się na Pragę , wszystko się zgadza nawet te pajace .

Odpowiedz
LocosPPG
-1 / 31

Walaszek niczego nie wymyślił. On tylko opisuje po swojemu to co widzi. I robi to po mistrzowsku!

Odpowiedz
M mala1989
+5 / 9

Blok Ekipa, to przerysowany problem patologii społecznej występującej w każdym większym mieście, nie tylko w Warszawie.

Odpowiedz
W wicik
+3 / 3

@mala1989 Nie tylko większym :P

K kotkameleon
-4 / 6

Jesteśmy Waszą stolicą.
Przyrównywanie Blok Ekipy do wszystkich mieszkańców Warszawy, świadczy tylko o kompleksach ludzi wypisujących takie opinie.
Tradycyjnie, lepiej dostrzegalne źdźbło w cudzym oku, niż belka we własnym.

Odpowiedz
N nexpron
-1 / 5

Autor demota jeszcze nie rozróżnia warszawiaków od przyjezdnych słojów. Trafił na tych drugich, którzy siedzą po tych klatkach 2 x 2, które dumnie nazywają miniapartamentami i którzy krzyczą, że są z Warszawy.
Jest taki Patryk, który pracuje teraz w Policji. Mieszkał w blokowisku na Bagnie, wszystkie rzeczy trzymał w chomikach (takie nakładane pudła jedno na drugie), gdzie średnia metrażu na jednego mieszkańca to było 3 metry. Spali na zmiany. Idąc potrafił znalezioną kartę telefoniczną nawet wsadzić do portfela, żeby był grubszy. A w nim wszelkiej maści karty do pralni, bibliotek, ale płatnicze na wierzchu. Tak samo z kasą: ze trzy sztuki setek na początku, a reszta drobnica. Jak jechał do rodziny do Piły, to wchodził do sklepu "wszystko za 5 zł", obkupywał się i jechał rozdawać te dary. W sumie to było aż przykre patrzeć, jak ten młody człowiek postępuje w stosunku do swojej rodziny czy innych osób. Jak byliśmy w Wieliczce na imprezie, to krzyczał na całe gardło, że "Warszawa idzie". To był ten raz, gdy stwierdziliśmy, że po zrobieniu Nam takiej siary przy zwykłych ludziach postanowiliśmy dalej nie wspierać go w podróży z nami i poszliśmy dalej bez niego. Zima, on napruty jak szpadel, może mu trochę się w tym słojowym łbie przewietrzy... nic bardziej mylnego.

Odpowiedz