Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
783 790
-

Zobacz także:


S SAdam86
+9 / 9

@Eynest nawet czytałem wersję z Einsteinem i kierowcą

koszmarek66
+4 / 8

Mechanika kwantowa...Phi!
XP - PX = ih
Czytam co wieczór przed snem i budzę się wyspany. Genialna książka! Czytam tę samą już od 20 lat. Polecam. Odstawcie tabletki!

Odpowiedz
Q Quant_
+2 / 4

@koszmarek66 jeżeli już, to [x,p] = xp - px = iħ
h musi być "kreślone" bo jest to zredukowana stała Planck`a, natomiast x i p są tu komutatorami, więc powinny być nad nimi symbole ^, ale forum chyba nie obsługuje takich symboli. A tak z ciekawości, możesz podać tytuł i autora książki, którą męczysz od tych 20 lat? :)

koszmarek66
+2 / 4

@Quant_ Myślę, że równania tego nie zna przynajmniej 99% tut. użytkowników a spośród tych, którzy je widzieli ułamek jedynie ogarnia... i też nie do końca :) "h" kreślone szukałbym chyba zbyt długo więc sobie odpuściłem. Podobnie jak wyjaśnienie chociażby "i". Ale biorąc pod uwagę, że nawet elektrycy i energetycy, których nie przeraża pierwiastek z minus jeden też należą tu do mniejszości, więc też zrezygnowałem. Tłumaczenie, że w macierzach a x b to nie to samo co b x a też zrozumie jedynie garstka.
Podsumowując miałem nadzieję, że ze strachu nikt się nie będzie zagłębiał w podane równanie... No cóż :)

Z tymi 20 latami to oczywiście więcej niż odrobina przesady, graniczącej z ironią. Skończyłem ostatnio Carlo Rovelli 'Helgoland. Znaczenie kwantowej rewolucji'. Byłem już bliski przerwania lektury ale na szczęście natrafiłem na zdanie, że właściwie pewnych rzeczy nikt nie rozumie, nawet śmietanka fizyków począwszy od Heisenberga. Więc wytrwałem do końca.

Q Quant_
+1 / 3

@koszmarek66 - kojarzę tę książkę chociaż jej nie czytałem. Wolę polskie publikacje, Dragan, Meissner itd. natomiast najlepsza książka o fizyce, jaką w ogóle przeczytałem to były "Pierwsze 3 minuty" Weinberga. Nobliści rzadko piszą przystępnie dla amatorów, ale akurat on robi to świetnie. W zdolności do przystępnego przedstawiania trudnych zagadnień może się z nim równać tylko Feynman. To czego nie znoszę to popularno-naukowy bełkot z gatunku Michio Kaku i jemu podobnych. Żadnych konkretów, żadnej matematyki "żeby się nie zrazili", same metafory do fizyki klasycznej i życia codziennego, które tylko mieszają ludziom w głowach. Później ktoś, kto się tego naczytał, wyjeżdża z tekstami typu "kot jest jednocześnie żywy i martwy" i uważa się za znawcę mechaniki kwantowej. A rozumie dokładnie nic, bo tego się nie da zrozumieć bez matematyki. Z tym brakiem zrozumienia przez śmietankę fizyków to nie do końca tak. To, co się da rozumieć, to oni rozumieją. Problem w tym, że "rozumienie" w powszechnym przekonaniu oznacza intuicyjne pojmowanie, tymczasem mechanika kwantowa jest maksymalnie nieintuicyjna. To właśnie miał na myśli Mermin formułując swoje słynne "shut up and calculate". Nie chodzi o to, że masz liczyć bez zrozumienia, bo aby coś policzyć jednak musisz wiedzieć co robisz. Chodzi o to aby nie próbować rozkminiać kwestii "jak to do cholery jest możliwe", bo wysadzi ci mózg. Jest możliwe, bo tak po prostu jest i trzeba to zaakceptować.

koszmarek66
+1 / 1

@Quant_ Dzięki za sugestie lektur.
O nierozumieniu sprawy przez fizyków miałem oczywiście na myśli to, że otwierając drzwi wchodzą w przestrzeń gdzie tych drzwi jest coraz więcej a raczej są miejsca gdzie te drzwi powinny być ale nie muszą wcale być tam gdzie byśmy chcieli, itd. Świętym Graalem każdego wielkiego fizyka jest ustalenie sprawdzającej się teorii, która więcej wyjaśni niż skomplikuje. Czytałem też kilka pozycji S. Hawkinga np. Teoria wszystkiego. Fizycy nie chcą tego mówić ale mam wrażenie, że za bardzo z fizyki przechodzą we mgle wątpliwości na pole filozofów, żeby jak najbardziej kompleksowo przekonać do swojej teorii. A im bardziej zwięzła teoria tym więcej krąży wokół niej metafizyki.
Być może nasz ludzki mózg jest zbyt słaby, żeby zrozumieć świat, który nie da się dotknąć żadnym z naszych zmysłów.

Q Quant_
0 / 0

@koszmarek66 - czytając Twój post miałem wrażenie jakbym czytał Dragana :) Jest on bardzo wyrazistym przedstawicielem takiego właśnie poglądu, że w fizyce pojawia się za dużo metafizyki i filozofii, natomiast ludzki mózg nie znajduje się jeszcze na takim szczeblu ewolucji aby pozwoliło to nam zrozumieć fundamenty fizyki. Trzeba przyznać, że coś w tym jest. Przykładowo teorią strun zajmują się często fizycy, którzy otwarcie przyznają, że to, nad czym pracują jest dla nich co najmniej niejasne. A są to często najwybitniejsze umysły świata. Dłubią przy strunach i superstrunach przez dwa dziesięciolecia, po czym stwierdzają, że w sumie to nie wiedzą czym są te teorie i czego one dowodzą. Słuchałem kiedyś wykładu prof. Meissnera, który w pewnym momencie stwierdził, że teoria strun jest zbyt piękna, aby mogła się okazać błędna, dlatego na pewno coś ona opisuje, tyle że nie wiadomo jeszcze co. Przyznam, że trochę to dla mnie dziwaczne, ale nie jestem w stanie sprawdzić co on miał na myśli. Superstruny porzuciłem już po pierwszym podejściu, bo to jest tak potwornie trudna i skomplikowana matematyka, że moja skromna mózgownica przy tym wysiada. Mechanika kwantowa to przy tym pikuś, nawet ogólna teoria względności jest przy tym prosta, jakkolwiek i tak mało kto ją rozumie. Złośliwi mawiają, że nawet sam Einstein nie do końca ją rozumiał, pomimo że sam ją stworzył :) Co do Świętego Graalla fizyków, to w takim ujęciu, jak to przedstawiasz, jest to mrzonka. Pomijając pewne wyjątki, raczej regułą jest to, że nowe teorie komplikują temat zamiast go upraszczać. Fizyka Newtonowska była prosta, ale mało dokładna. Fizyka Einsteinowska okazała się znacznie dokładniejsza, ale za to jest dużo bardziej skomplikowana matematycznie i otworzyła kilka nowych "drzwi" typu fale grawitacyjne czy czarne dziury (co ciekawe ani w jedne, ani w drugie sam Einstein nie wierzył). Później dopracowano mechanikę kwantową, która znowu skomplikowała sprawę, bo nagle się okazało, że dwie fundamentalne teorie opisujące łącznie wszystkie oddziaływania podstawowe, są wzajemnie niekompatybilne i mamy jedną opisującą oddziaływania jądrowe i elektromagnetyzm i drugą od grawitacji. Ale ani OTW nie nadaje się do opisu słabych i silnych oddziaływań jądrowych, ani mechanika kwantowa nie nadaje się do grawitacji. I masz babo placek... Od lat najtęższe umysły kombinują nad nową teorią unifikującą wszystkie oddziaływania podstawowe, ale póki co, jedyne co im wyszło to matematyczny potworek w postaci teorii strun z jedenastoma wymiarami (wcześniejsze wersje nawet z dwudziestoma!). Moja głowa jest za mała aby mierzyć się z teorią strun, ale jakoś tak intuicyjnie podejrzewam, że jest to ślepa uliczka fizyki teoretycznej. Nie zgadzam się z prof. Meissnerem, że coś pięknego matematycznie, koniecznie musi być prawidłowe. To jest właśnie metafizyka, a nie fizyka. Przyroda pokasuje nam, że wszystko co fundamentalne, jest proste. I nawet jeżeli owe "proste", w fizyce może oznaczać coś całkiem złożonego, to jednak coś tak popieprzonego jak teoria operująca jedenastoma wymiarami (dodajmy, że nieobserwowalnymi) raczej nie opisuje niczego poza wyobraźnią autorów. Mam nadzieję, że dożyję czasów, w których pojawi się teoria unifikacji, ale jestem jakoś dziwnie spokojny, że nie będą to struny ani superstruny. Ciekawy pomysł ma Kurtzweil, który twierdzi, że owa "teoria wszystkiego" zostanie sformułowana dopiero przez wysokopoziomową sztuczną inteligencję, a nie przez ludzi i to naprawdę ma sens. Tyle, że teoria unifikacji i tak nie będzie teorią wszystkiego. Nawet jak uda się zunifikować wszystkie oddziaływania podstawowe, to co ze stałymi fizycznymi? Dlaczego wielkość ładunku elektronu wynosi akurat tyle, ile wynosi? Dlaczego stała Planck`a czy stała Einsteina jest taka, a nie inna? Unifikacja nie odpowie na te pytania, za to zapewne otworzy ileś kolejnych "drzwi". I tak będzie w kółko. Nie licz, że kiedykolwiek pojawi się teoria, która coś uprości. Cytując Dragana, "wszystkie znane nam teorie opi

koszmarek66
0 / 0

@Quant_ Obawiam się, że nie tylko pojmowanie przez nas świata jest ograniczone ale i max pojemność posta, którą zapewne przekroczyłeś ;) bo zdanie jakoś tak urwane zostało.
Fizycy specjalizują się na różne sposoby i zapewne jednym lepiej pasują macierze do wyjaśnienia świata cząstek a inni polegają na teorii falowej. Drużyna Heisenberga dość długo przekomarzała się ze Schroedingerem czyja teoria lepiej opisuje zjawiska aż ten ostatni po 25 latach przyznał się w końcu do częściowej porażki. Z jednej strony żal mi tego wybitnego fizyka i jego dorobku ale z drugiej strony coraz mniej wierzę w jakieś sensowne i zrozumiałe wyjaśnienie funkcjonowania świata. Brzytwa Ockhama jest wg mnie najważniejszym kryterium prawdziwości teorii.
Einsteinowskie E = mc^2 jest takie pięknie proste.

Q Quant_
0 / 0

@koszmarek66 - faktycznie urwało końcówkę mojego posta. Pozwolisz zatem, że dokończę :) Cytując Dragana: "Wszystkie znane nam teorie opisujące rzeczywistość fizyczną, są tylko przybliżeniami, a formułując coraz doskonalsze teorie, jedynie pogłębiamy dokładność tych przybliżeń". Już nie pamiętam dokładnie słowo w słowo co napisałem dalej, ale podałem przykład liczby Pi, którą obecnie znamy z dokładnością do dwóch miliardów miejsc po przecinku, a mimo to jest to nadal tylko przybliżenie. Przybliżenie tak dokładne, że ta dokładność jest zupełnie nieprzydatna, ale to jednak wciąż przybliżenie, bo tej liczby nie da się ustalić z ostateczną, skończoną dokładnością - zawsze można ją przybliżyć jeszcze bardziej. I tu jest właśnie problem, bo w fizyce przesunięcie dokładności o jedno miejsce po przecinku, powoduje konieczność sięgnięcia po opis wielokrotnie bardziej skomplikowany od poprzedniego. Mechanika kwantowa daje dokładność parametrów rzędu 8 do 10 miejsc po przecinku w stosunku do danych obserwacyjnych. To bardzo duża dokładność, która jest wystarczająca do wszystkich zastosowań tej dziedziny fizyki, jakie obecnie znamy. Ale nie jest to dokładność, która by nam pozwoliła stwierdzić, że już wiemy jak działa świat na poziomie cząstek elementarnych. Gdzieś głębiej kryją się jeszcze bardziej fundamentalne prawa, których nadal nie znamy. A jak je poznamy, to się okaże, że ich opis jest tak skomplikowany, że posługiwać się tym będą już mogły tylko sztuczne inteligencje. Ludzki mózg będzie na to za słaby, już nie mówiąc o kolejnych "drzwiach", które to otworzy. Gdybym był religijny to bym powiedział, że Bóg ma specyficzne, złośliwe poczucie humoru i wykombinował Wszechświat w taki sposób, aby nam zrobić na złość. Co do dyskusji Heisenberga ze Schodingerem, to mówiąc szczerze niewiele o niej wiem. Nie wpadła mi w ręce żadna książka na ten temat. Znam natomiast historię dyskusji między Einsteinem a Bohrem. Moja ulubiona wymiana zdań to kiedy Einstein stwierdził że "Bóg nie gra w kości" aby zobrazować swoją dezaprobatę dla probabilistycznej natury mechaniki kwantowej. Niels Bohr odpowiedział mu "Albercie, przestań wreszcie mówić Bogu co ma robić". Przeczytałem o tym jako kilkunastoletni młodzieniec i pamiętam pod jakim byłem wrażeniem tej wymiany zdań. Mogę Ci z czystym sumieniem polecić lekturę listów tych dwóch panów, bo spierali się o naturę rzeczywistości korespondencyjnie i te listy opublikowano. Prawdziwa uczta intelektualna. Fajnie się to czyta gdy się zna wyniki eksperymentów przeprowadzonych na długo po śmierci Einsteina i Bohra i zna się zagadnienia, o których oni jeszcze nie wiedzieli. A co do E=mc2 to owszem wygląda to pięknie, ale pomimo bardzo krótkiej formuły, wcale nie jest takie proste. Weźmy przykład rozpadu beta. Jak sobie policzysz rozkład energii wiązań, to wychodzi, że po przekształceniu kwarku dolnego w kwark górny w neutronie i wyemitowaniu elektronu i antyneutrina elektronowego, gdzieś znika pewna niewielka porcja energii. Jak byś nie liczył, brakuje tej energii, a przecież E=mc2, więc bilans energetyczny całego procesu powinien się zgadzać. Ale się nie zgadza. Dopiero opis kwantowomechaniczny wyjaśnia ten "deficyt energii", a ten opis jest już całkiem zawiły. A jak już sięgniemy do Hawkinga i zaczniemy molestować czarną dziurę, to dopiero zaczynają się schody. Skoro jedna z pary cząstek wirtualnych przekracza horyzont zdarzeń, a druga pozostaje poza horyzontem, to jedna sobie ulatuje, a druga znika w czarnej dziurze. Wszystko pięknie, mamy promieniowanie Hawkinga czyli słynne "parowanie czarnych dziur", które zmniejsza ich masę. Tylko jaki jest mechanizm zmniejszenia masy czarnej dziury w tym procesie? Co się tu dzieje ze wzorem E=mc2? Wychodzi na to, że czarna dziura zmniejsza masę ponieważ dostaje "porcję deficytu masy" niesioną przez tę cząstkę wirtualną, która do niej wpadła. A co z tą drugą cząstką z pary? Niesie energię? Ano niesie, tylko gdzie jest masa, która równoważy tę energię? Tak, tak, wiem, że ta

koszmarek66
0 / 0

@Quant_ A może te deficyty energii to drzwi do świata ciemnej energii?

stokro5
0 / 2

A co to jest szofer ? Ja słyszałem że to było z kierowcą.

Odpowiedz
koszmarek66
0 / 0

@stokro5 Max Planck jeździł z wykładami 100 lat temu automobilem więc musiał mieć szofera

Q Quant_
0 / 0

@stokro5 - szofer to tyle, co kierowca, tylko dostojniej. Jeżeli samochód wyobrazisz sobie jako pałac, to kierowca będzie pokojówką, a szofer majordomusem :)