Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
385 396
-

Zobacz także:


F konto usunięte
+8 / 12

Uczyć się nie znaczy nauczyć się i umieć. Nikt też nikomu tego nie każe a z podejściem kazali mi to się uczyłem to o pracę będzie ciężko

Odpowiedz
K karolina1128
+2 / 2

@fissiu wyjąłeś mi to z ust :)

rafik54321
-3 / 5

@fissiu a czy w szkole dansie nauczyć czegokolwiek użytecznego? Weź nawet taki język angielski. Ten którego się uczysz w szkole nijak się ma do prawdziwego stanu rzeczy. Jest absurdalnie formalny i niepraktyczny. Lepiej się nauczysz angielskiego oglądając filmy z napisami haha. Że o szkołach zawodowych nawet nie wspomnę - przestarzałe o kilka dekad.

A Ashardon
+3 / 3

@rafik54321 Matematyka, fizyka, chemia, biologia, czy nawet przedmioty humanistyczne. Tylko, jak wspomniał przedmówca, trzeba CHCIEĆ się nauczyć.

Cascabel
+3 / 3

@rafik54321 Właśnie ten poznany w szkole angielski dał mi narzędzie tego, bym mogła wejść w realny kontakt z językiem: oglądając filmy, czy grając, czy rozmawiając z ludźmi (jest taka stronka jak interpals - polecam).
Tak samo inne przedmioty: dają ci bazę, co z nią zrobisz - to już twoja broszka. Jak coś cię zainteresuje, to wiedzę pogłębisz, jeżeli nie - to nie.

rafik54321
-3 / 3

@Ashardon Tylko nie w tym sęk. Szkoły uczą tak, aby zdać egzaminy, a nie tak aby uczeń rozumiał dane zagadnienie. Można coś wiedzieć i kompletnie tego nie rozumieć.

Przykładowo, zasada działania silnika 4T.
W szkole uczą że jest suw ssania, sprężania, pracy i wydechu.
Ssanie - tłok idzie w dół, mieszanka paliwowo-powietrzna jest dostarczana przez otwarty zawór ssący.
Sprężanie - tłok idzie do góry, spręża mieszankę.
Praca - następuje zapłon, tłok idzie w dół.
Wydech - otwiera się zawór wydechowy, tłok idzie w górę.
I co to mówi uczniowi? Absolutnie nic. Wykuje te teksty na pamięć, a jak przyszłoby do czego to by nawet nie wiedział gdzie tłok jest w silniku :/ . Ba, postawiłby mu przed nosem tłok i by nie wiedział jak on wygląda.

Nie tak powinna wyglądać edukacja. A to samo dotyczy właśnie matematyki, fizyki, chemii, biologi czy nawet przedmiotów humanistycznych.
Dlaczego np kwadrat o boku 1dm, ma 1dm2 powierzchni, ale to jest 100cm2, a nie 10cm2? Tego też się nie tłumaczy bo po co? Szkoła mówi "tak jest i członek".
A potem wszyscy zdziwieni, że studenci czy uczniowie po szkole kompletnie nie znają się na niczym.

M mieteknapletek
+1 / 3

@rafik54321
"Dlaczego np kwadrat o boku 1dm, ma 1dm2 powierzchni, ale to jest 100cm2, a nie 10cm2? Tego też się nie tłumaczy bo po co?"
bo 10cm * 10cm = 100cm2 a 1dm *1dm = 1dm2
to jest material z wczesnych klas podstawowki

problemem edukacji w polsce jest to ze nie jest dostosowana do wspolczesnych realiow
jezeli ja nie wiem ile to jest 2+2, to ja moge sie zapytac asystenta glosowego, sprawdzic na telefonie itp i bede mial ta odpowiedz w kilka sekund. i to bedzie niezaleznie od tego czy pytanie bedzie sie tyczyc 2+2 czy 1312312*231231496
wyzwaniem dla wspolczesnego szkolnictwa powinno byc ocena zrodla informacji
czyli jak znajde 3 zrodla podajace odpowiednio 2+2=3, 2+2=4 i 2+2=5 powinienem wiedziec w jaki sposob ocenic kompetencje osob odpowiadajacych za tworzenie tych informacji
po to zeby pozniej taki uczen jak dorosnie nie powtarzal glupot jakie widzial gdzies na jakims filmiku na yt ktore calkowicie przecza dorobkowi naukowemu ludzkosci

S skromny
+3 / 3

@rafik54321 'A to samo dotyczy właśnie matematyki, fizyki, chemii, biologi czy nawet przedmiotów humanistycznych.
Dlaczego np kwadrat o boku 1dm, ma 1dm2 powierzchni, ale to jest 100cm2, a nie 10cm2? Tego też się nie tłumaczy bo po co? Szkoła mówi "tak jest i członek".' Dlatego, że to 10x10 = 100? Nie wiem, jak Ciebie uczono, ale u mnie np. pola figur tłumaczono na podstawie prostokąta -> np równoległobok to kopnięty prostokąt -> jak odetniesz jego trójkątną część i przykleisz do tyłu to wyjdzie Ci prostokąt -> stąd jego pole to a*h. 2 sklejone te same trójkąty tworzą równoległobok, stąd pole trójkąta 1/2 a*h itd. To zależy od nauczyciela. Z jednym przepisujesz książkę do zeszytu, z drugim zadasz pytanie i poda Ci odpowiedni przykład. Problem jest taki, że nawet przy tym samym nauczycielu dzieci też potrafią być tępe, no i nie ma żadnego systemu promującego lepszych nauczycieli.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 September 2022 2022 10:58

rafik54321
0 / 2

@mieteknapletek jeśli nawet na takich wczesnych klasach podstawówki, jest tak tragiczne tłumaczenie materiału, to co jest dalej? Mógłbym przytaczać materiał ze szkoły średniej, z przedmiotów zawodowych, tylko po co?

Ty uderzasz do totalnie odrębnego problemu.
Bo to że ktoś gdzieś kiedyś napisał jakiś tam program, który coś tam policzy za ciebie, nie zwalnia ciebie z znajomości wzoru. To tak jakbyś twierdził że po co znać tabliczkę mnożenia bo jest kalkulator.
Rozumienie takich skomplikowanych wzorów, daje pewnego rodzaju "wyobraźnię" która ułatwia odpowiednie projektowanie.
Bo owszem, można dość prosto coś zrobić i sugerując się na zautomatyzowanych schematach można coś zaprojektować "na okrętkę". Tylko że to nie jest wtedy rozwiązanie optymalne.
Przykładowo. Projektujemy most i możemy zrobić na "pałę" super sztywną, super mocną kładkę nad rzeką od brzegu do brzegu, wrzucić dane w algorytm i ten nam poda że most musi mieć X grubości, z materiału Y. I gitarka. Tylko po co, skoro można zrobić most dużo cieńszy, wystarczy dołożyć kilka podpór XD. Będzie taniej.

Dlatego jak już, to powinniśmy same obliczenia zostawiać maszynom które zrobią to po prostu szybciej, ale każdy powinien rozumieć zasady.
Bo jeśli np w szkole zawodowej, inżynier-nauczyciel mechaniki pojazdowej nie wiedział czemu wóz nie chce odpalić pomimo że nie miał wkręconych świec zapłonowych no to jprdl :/ .

RomekC
+2 / 2

"@rafik54321 Matematyka, fizyka, chemia, biologia, czy nawet przedmioty humanistyczne."
Jak wiele znasz osób które nauczyły się matematyki, fizyki, chemii, biologii same, nie mając tych przedmiotów w szkole?
Sądzę, że niewielu. Większości potrzebna jest szkoła aby opanować te przedmioty.

rafik54321
-1 / 3

@Cascabel tylko czemu to musi iść tak opornie? Dlaczego nie uczą od razu UŻYTECZNEGO angielskiego.

Dlaczego najpierw nie uczy się tego jak język jest skonstruowany tylko od razu jebut "i am Zocha" :/ . I ni w ząb nie kumasz co do czego.
Ba, nawet nie uczą prawidłowej wymowy i ludzie dukają.

To nawet nie jest baza, to nawet nie jest cień pojęcia. To po prosty wydmuszka, która na każdym kroku trąci herezją.

@RomekC czy ja mówię że nauka tych przedmiotów nie jest potrzebna? Bynajmniej, jest, aczkolwiek właśnie NIE w aktualnej formie.
Chemia - gdzie przez całą edukację nie zrobisz nawet jednego eksperymentu. Fizyka - gdzie w praktyce nie pokazuje się jak działają takie siły fizyczne? Biologia - gdzie nawet raz pod mikroskop nie zajrzysz? Itd.
Jak to ma być "podstawą" skoro nawet najbardziej prostych przedmiotów związanych z daną dziedziną się nie praktykuje. Sucha, bezużyteczna baza wiedzy bez punktów odniesienia.
To tak jakbym miał ciebie nauczyć korespondencyjnie mechaniki pojazdowej i ani razu cię nie zaprowadził pod auto. Dobry by był z ciebie mechanik? No raczej nie bardzo.

Więc to nie jest dyskusja "czy nauka w szkole jest potrzebna" bo jest jak najbardziej, tylko "czy tak ta nauka powinna wyglądać". Tu zdecydowanie nie.

RomekC
0 / 0

"Więc to nie jest dyskusja "czy nauka w szkole jest potrzebna" bo jest jak najbardziej, tylko "czy tak ta nauka powinna wyglądać". Tu zdecydowanie nie."
Z tym się całkowicie zgadzam @rafik54321.

F konto usunięte
+1 / 1

@rafik54321 Miałem takie przekonanie jak Ty będąc dzieckiem. Jednak rzeczy na pozór nieużyteczne jak matematyka bo po co się jej uczyć skoro są kalkulatory rozwija nasz umysł i stymuluje nie wymieniam innych jej zalet. Uczenie się wiersza na pamięć rozwija nasza zdolności zapamiętywania , język angielski też, Poza tym nauka języka jego gramatyki uczy podstaw na których możesz później budować ten język. Może nie zrozumiesz czarnego rapera ale zrozumiesz wiadomości BBC podawane w czystym języku .

Cascabel
-1 / 3

@rafik54321 Nie mogą cię nauczyć poprawnej wymowy wszystkich słów, bo z reguły naukę angielskiego dzieciaki zaczynają w wieku, w którym nie znają normalnych literek, a co dopiero mówić o wprowadzaniu im zasad fonetyki i alfabetu fonetycznego. Jeżeli zaczynałbyś od początku, jak jest język skonstuowany itd. to byś się zanudził i dopiero byś nic nie zrozumiał.
Nie bez powodu nauczanie "grammaire-traduction" odeszło do lamusa.
Dlaczego nie uczą od razu użytecznego angielskiego? Bo nie nauczysz angielskiego w biznesie pięciolatków. Musisz zacząć od tematów ciekawych, dostosowanego do wieku odbiorców, a więc: zwierzątek, kolorów, cyferek i opisu kosmity.
Podręczniki są skonstuowane z kolei pod testy na danym poziomie i pod nie umiejętności masz posiadasz. To są takie testy, które możesz sobie wpisać do CV i masz czarno na białym udowodnione w jakim stopniu znasz język, ale mało kto jest w stanie nauczyć się wystarczająco w szkole - musi wkładać spory wysiłek do tego po lekcjach, albo mieć szkołę dwujęzyczną i 6-12 godzin kontaktu z językiem w tygodniu.
Co daje ci szkoła? Bazę, byś mając podstawy nauczył się języka np. na korepetycjach, albo sam. Na przykład mieszkając w danym kraju. I nie, nikt nie mówi, że na początku będzie łatwo.

Odnośnie chemii: nie wiem w jakiej szkole byłeś, bo miałam możliwość robienia eksperymentów - na kółku chemicznym, na którym zbierano dzieciaki z kilku szkół, miałam pokazy na fizyce i korzystałam z mikroskopu na lekcji. Niestety, szkoły są niedofinansowane, a po ostatnich strajkach - obawiam się, że coraz mniej nauczycieli jest na tyle głupich, albo stać na to, by wydawać własne pieniądze np. na odczynniki chemiczne, czy latać po firmach szukając dofinansowań do wyposażenia sali.

rafik54321
-2 / 2

@fissiu chyba źle pojąłeś sens moich wypowiedzi. Problem z polską edukacją jest nie w tym czego uczymy, tylko JAK.
Bo po co uczą np zasad ortograficznych, żeby potem wrzucić pierdyliard wyjątków? Wtedy uczeń niby wie że jest taka zasada, ale jak chce na nich polegać to nagle sypią się jedynki z dyktand bo połowa przykładów to wyjątki :/ . Uczniowi w głowie się tak robi sieczkę.

Z matematyką jest ciut lepiej, ale znów, nie tworzy się w głowach uczniów wyobraźni przestrzennej, bo pracuje się wyłącznie na płaskim papierze. A to nie działa z figurami przestrzennymi. Jak ktoś tę wyobraźnię już ma, to ok, można, ale jak jej nie ma, to się gubi.

To samo z angielskim. Pierwsze lekcje i już jadą ze słówkami.
A nawet nie powiedzą ci dobrze odmianę "to be", odmiany osoby pojedynczej, mnogiej, czytania alfabetu itd. Głupota. Od razu jadą z czasem teraźniejszym. Każą biegać, zanim nauczą chodzić.

Powiem ci że w szkole miałem meeega problemy z angielskim, niemal rok w rok zagrożony z angielskiego (pomimo że średnia ocen w granicach 4.0). Dziś, lata po zakończeniu szkoły, osłuchaniu się z filmów, gier czy materiałów na internecie, mój angielski jest na pełnoprawnym podstawowym poziomie. Ze słownikiem w ręku raczej bym się za granicą dogadał. A zawdzięczam to właśnie nie dzięki szkole :/ .

Kolejna humoreska którą pojąłem po latach, akurat z angielskim. W szkole chcą cię nauczyć "tłumaczenia w locie". Tylko że tak się mówić po prostu nie da. Bo jak słuchasz, to słuchasz. Jak chcesz tłumaczyć sobie w głowie to niejako "gadasz w myślach" i przestajesz słuchać. I robi się bajzel.
Tu trzeba po prostu wiedzieć co dane słowo oznacza i kropka. Jak jadę autem i widzę znak "droga z pierwszeństwem" to nie zastanawiam się co on oznacza, że to znak D1 i że on oznacza że mam pierwszeństwo przed pojazdami po bokach. Jakbym miał tak każdy znak analizować to bym się zdążył 3 razy rozbić. Patrzę i wiem. Niejako szkoła powinna uczyć "myśleć" po angielsku. Bo tylko wtedy nauczysz się płynnie mówić i słuchać w obcym języku. I tu całe na biało mogłyby po prostu wejść różne gry językowe, które kładłyby nacisk na jak najszybsze odpowiadanie - że z błędami, nie ważne. Byle w miarę płynnie mówić, byle to jakikolwiek sens miało.
A jak znów w szkole puszczają nagrania, to stanowczo zbyt szybko by niewprawiony uczeń miał czas załapać o co chodzi.
Tu jest taki fajny materiał
https://www.youtube.com/watch?v=8taaeDOW70s
I sens historyjki zaczyna mi umykać dopiero w okolicach 2giej minuty. Od tego czasu rozumiem historyjkę raczej połowicznie. W dużej mierze z braku odpowiednich słówek.
Jak na dyslektyka uważam że mój angielski jest "pretty good".

rafik54321
-1 / 1

@Cascabel mój korepetytor angielskiego (który był studentem z kierunku języka angielskiego, a przy okazji chłopakiem siostry XD) sprzedał mi banalny trik w którym Polak zaczyna mówić z o wiele lepszym akcentem. Nie wymaga on specjalnych treningów, a raczej nawyku.
Czubkiem języka, dotykasz podniebienia, zawijając go lekko do tyłu i utrzymujesz język w tej pozycji. I mówisz, po prostu, tak jakbyś miała dukać po polsku. Słówko "car" czytasz dosłownie jako "kar" i wychodzi ci elegancko ;) .

Nie problemem jest to, że dzieciaki uczą się słówek typu "black cow", bo to jest normalne. Problem jest w tym, że nie uczy się ich myśleć po angielsku.

Dziś nawet po szkole dzieciaki mają na każdym kroku kontakt z angielskim. Czy to w aplikacjach, instagramach, socjal mediach czy ogólnie internecie. Ileż to słów z angielskiego napłynęło do języka polskiego? Weekend, trening, lockdown, menadżer itd.

Ja potrzebowałem korepetycji by się wyciągnąć na jakąkolwiek sensowną ocenę. Po lekcjach w szkole - jedynka. Korepetycja, poprawka z sprawdzianu - trója. I tak w koło macieja. To po uj jasny mi były te lekcje w szkole?

U nas w szkole likwidowali nawet kangura matematycznego :/ . Nawet SKS likwidowali. Nie dlatego że chętnych nie było - nauczycielom się nie chciało.

Tylko że tu znów z tymi eksperymentami da się znaleźć rozwiązanie pośrednie - materiały wideo. Nie do końca to samo co samodzielne podpalanie magnezu (XD), ale zawsze lepsze niż obejrzenie obrazka w podręczniku czy pogadanka nauczycieli.
Sensownej klasy projektor można kupić już za 300zł. Laptopy nauczyciele już mają, bo przecież była edukacja zdalna. Co za problem z tego korzystać? Zwłaszcza że jest MASA już materiałów na YT z których mogliby korzystać garściami.

F konto usunięte
0 / 0

@rafik54321 Tłumaczenie w locie to trudna sztuka ale pewnie są tacy , którzy umieją , tak, ciężko jest nadążyć . "Tu trzeba po prostu wiedzieć co dane słowo oznacza i kropka." słowa mają wiele znaczeń często wynikających z kontekstu także to tak nie działa. Ja uczyłem się angielskiego sam , także widzę to z innej strony. Wiem jak się mówi potocznie wiem jakie słowa dobrać nie mam żadnego problemu ze zrozumieniem ale mam brak solidnych podstaw gramatycznych które według mnie daje szkoła.

rafik54321
-1 / 1

@fissiu Tylko że właśnie słuchając bez tłumaczenia, bardzo szybko łapiesz własnie ten kontekst. To właśnie przy tłumaczeniu w locie gubisz konteksty.
Zwłaszcza że po prostu pewne bardzo konkretne zwroty które mają znaczenie odmienne od dosłownego tłumaczenia.
Np "two cars left". Dosłownie to by znaczyło że są "dwa auta z lewej" albo coś koło tego, a to oznacza że zostały 2 auta do końca XD. Oczywiście w szkole tego mnie nie nauczyli :P .

" ale mam brak solidnych podstaw gramatycznych które według mnie daje szkoła." - z tego co wiem, Anglicy również. U nas uczy się języka angielskiego tak jakbyś miał maturę angielską pisać XD. Tylko nijak to nie ma sensu, ani praktycznego, ani nawet teoretycznego. Bo mówi się o podstawach które powinna dawać szkoła, a tu podstawą jest to abyś sobie na wakacjach za granicą poradził, byś umiał zrozumieć co znaczą jakieś napisy w przestrzeni publicznej i z grubsza tyle. A (przynajmniej w mojej szkole) wystarczyło przekręcić jedną literkę w danym przykładzie i już ci cały przykład menda przekreślała i 0 pkt :/ . Bo np zapomniałeś napisać "a" przed jakimś słowem, w stylu "a car".
I tu znów, samą gramatyką się nie dogadasz. A i z nauką tej gramatyki też jest słabo :/ .

F konto usunięte
0 / 0

@rafik54321 Two cara left może oznaczać równie dobrze że zostały dwa samochody jak i to że wyjechały dwa samochody ale nie będzie na pewno oznaczać że są po lewej stronie. Gdybym chciał powiedzieć że na lewo są dwa samochody powiedziałbym raczej two cara on the left . Ale rozumiem o co chodzi. Zdarzyło mi się chodzić do szkoły po tym jak poznałem praktyczny angielski I tu były różnice typu rodzajniki w kontekście np samochodu dałbym się pokrajać że mówiąc zostawiłem go (samochód) mówi się ją a nie go I left her a nie I left him. Nauczycielka śmiała się z politowaniem a miałem rację . Było wiele takich przykładów ale ten zapamiętałem. Tak żywy język jest trochę inny ale warto mieć solidne podstawy.

rafik54321
-1 / 1

@fissiu już też nie wchodźmy w aż takie szczegóły, bo tu by można elaboraty pisać i zapewne (jak i z naszym językiem polskim) zależnie od regionu świata (bo angielski to trochę taki "międzynarodowy język" wszak kilka państw na nim operuje) te różnice będą dość duże.
Motocykl po angielsku (tj brytyjsku) będzie "bike", co też znaczy rower, a znowu po "amerykańsku" będzie "motorbike" co ma więcej sensu XD. Więc nawet takie niuanse niejako "gwarowe" się pojawiają.
Więc jaki jest sens takiego uporczywego trzymania się schematów i gramatyki, kiedy nikt w świecie się tego nie trzyma?

I ta nauka szkolna wygląda tak, że robimy "solidne podstawy" a potem uczymy się języka bez używania tych podstaw XD.
Znowu w Finlandii, gdzie przodują w edukacji jako takiej, nauka języka angielskiego właśnie polega na nauce mówienia. Tak, siak, z błędami, ale mówienia. Gramatyka jest drugorzędna. Skoro u nich się sprawdza bardzo dobrze - czemu tego nie podłapać?

Podobnie japońskie więzienia. W Japonii muszą zamykać więzienia bo brakuje więźniów. Średnia wieku więźnia wzrasta, wskaźnik recydywy jest śmieszny. Najniższy na świecie. Czemu nie urządzić w Polsce więzień w myśl japońskich praktyk? Skoro działają.

I myślę że wiele decyzji politycznych można o to oprzeć. Skoro coś super działa w innym kraju - skopiujmy to. Skoro coś u nas nie działa - trzeba to czymś zastąpić.
Skoro np w Niemczech jest mocna gospodarka, to czemu nie podpatrzeć jak u nich działa system podatkowy? Przecież nie wytoczą nam pozwu o "plagiat prawa" XD. Na to nie ma praw autorskich haha.

Swoją drogą, może warto rozważyć inną rzecz. Że status nauczyciela powinno się móc osiągnąć dopiero po np 5-10 latach przepracowanych w branży która dotyczy danego przedmiotu.
Czyli nauczyciel chemii musi najpierw przepracować min 5 lat w laboratorium. Dopiero potem miałby prawo uczyć.
Nauczyciel WFu, musiałby odpękać min 5 lat w jakimś klubie sportowym.
Nauczyciel muzyki musiałby pracować 5 lat w filharmonii. Itd.

Bo zauważyłem taki ciekawy dysonans pomiędzy nauczycielami w szkołach, a nauczycielem w ZDZ gdy robiłem uprawnienia elektryka. Ten drugi pomimo że opowiadał o skrajnie złożonych zagadnieniach elektro-technicznych to wszystko dobrze składało się do kupy, miało ręce i nogi. To jest do tego, tamto do tamtego.
To ma być tak, a tamto siak. Tylko że ten nauczyciel nie dość że miał uprawnienia kat E (eksploatacja) to jeszcze kat D (dozór techniczny) i przepracował X lat w zawodzie. Takich ludzi słucha się bardzo dobrze i wiedza sama się w głowie układa. A w szkole? To brzmi tak, jakby się słuchało jakiegoś durnia który kompletnie nie ma pojęcia o czym gada i po prostu powtarza to co zapamiętał (nie zawsze dobrze) sam w szkole...
Ba, miałem kiedyś taką nauczycielkę, która wykłócała się że w podręczniku jest jakiś tam błąd (coś z biologii, chyba o nazwę DNA, że kwas deoksyrybonukleinowy), a ona że to się jakoś inaczej nazywa i tak mieliśmy pisać na sprawdzianie :/ . No heloł.

Oj z czasów gimnazjów mógłbym tu takich cyrków wypisywać XD... Część tak nieprawdopodobna że gdyby mi to ktoś powiedział to sam bym niedowierzał.

Cascabel
0 / 0

@rafik54321 laptopy mają prywatne, znam kilka szkół ze służbowymi - nie mają obowiązku przynosić, zwłaszcza jeżeli dzielą je w szkole z kilkoma osobami. Rzutnik: wygrany w konkursie dla szkoły z tablicą multimedialną leżał rok zanim konserwatorzy raczyli powiesić.
Wielokrotnie jest tak, że kupią farbę i liczą na to, że salę odmaluje sobie nauczyciel. Od kiedy zaczęłam pracę i nie mam wakacji nie uśmiecha mi się iść do pomocy, więc znana mi nauczycielka, że nie może wejść już na drabinę, czeka drugi rok. W dawnych czasach "czynem społecznym" robili takie rzeczy rodzice, ale to już nie te czasy. (Tak ja miałam odmalowywane klasy w szkole).
Co do wymowy: sztuczka, którą podałeś nie ma nic wspólnego z fonetyką, pomijając że podano mi ją w szkole.

rafik54321
0 / 0

@Cascabel prywatne czy nieprywatne - mają i używają. Ja pracowałem jako kierowca i też używałem prywatnego telefonu :/ .

Mamy XXI wiek i niekorzystanie z takiej technologii to wręcz marnowanie potencjału uczniów. Jeszcze 20 lat temu powszechne były gotowe płyty z materiałami do każdego podręcznika. Bardzo fajnie to przygotowywało do sprawdzianów.

Jeśli konserwatorzy mają taki problem pomalować ściany (co raczej zajęłoby 2 chłopom najwyżej jedno popołudnie) to nie wiem czym się oni serio zajmują :/ .
Zwłaszcza takie prace w wakacje powinni wykonywać, bo po prostu nie ma "nacisku że na już sala jest potrzebna". Albo w ferie zimowe.

Cascabel
-2 / 2

@rafik54321 to proste. Szkoła jest duża i nie starcza czasu - trzeba wyremontować przedszkole, wyremontować kolejny składzik na salę lekcyjną...
To, że ktoś ma, nie znaczy, że może przynieść do szkoły i stać go na ewentualne zniszczenie, czasem jedynego sprzętu w domu. W rodzinach nauczycielskich wciąż zdarzają się sytuacje że jest np. dwoje dzieci uczących się i dwóch nauczycieli. Na dwa laptopy, gdzie jeden wyjechał z dzieckiem na studia. Niezdarny uczeń, ktoś potrąci w tramwaju, a nauka zdalna zaraz może znowu wrócić - zapowiedzi przecież są.
Komputery w szkole były w kolei kupowane z "pospolitego ruszenia" i zbiórki makulatury kilka lat temu - i wcale nie nowe. Z kolei stare z pracowni trafiły do sal, dla nauczycieli...
Są szkoły lepiei i gorzej dofinansowane, z moich obserwacji wynika że te "lepiej" to szkoły ponadrejonowe, albo wiejskie.
Dodajmy: nauczycielką była moja babcia, sporo po siedemdziesiątce, która na swój wiek z technologią radzi sobie nieźle, co nie znaczy, że rewelacyjnie. I ma laptopa, ale z projektorem sobie nie poradzi... podobnie jak spora część wybłaganych przez dyrekcję o powrót do nauczania nauczycieli.
A odnośnie angielskiego w szkołach: jak ktoś super naucza, to szybko odkrywa, że na samych korkach albo w szkole językowej zarobi sporo więcej, nie wspomiając o dowolnym korpo. W mojej firmie połowa osób to eks nauczyciele. W poprzedniej - byłam jedyną, której epizod ograniczał się do praktyk.

P pejter
0 / 4

Obowiązek jest do 18 r.ż., ale konfiarze chcieli skrócić do 16

Odpowiedz
E konto usunięte
+7 / 9

Jak ostatni raz zmieniałem prace to nikt mnie nawet nie zapytał co się uczyłem i gdzie ?!
Ale pytali się co umiem i potrafię.
Dziwne ….., co nie ?
;)

Odpowiedz
lolo7
+5 / 5

@Eynest
Zależy co to za praca. Jak szpital, w którym się leczę zatrudnia lekarza to wolałbym żeby mu jednak spojrzeli w papiery. Nie zaprzeczam, że są patologię (Warszawska kancelaria prawna z góry wyrzucająca w trakcie rekrutacji CV kandydatów z mniej prestiżowych uczelni) ale jednak papierek nie zawsze jest zbędny.

R Ricochet69
+4 / 6

@Eynest Od kiedy zaczęło się okazywać, że coraz więcej certyfikatów, dyplomów różnych uczelni , zaświadczeń o różnych szkoleniach itp. ma wartość niewiele większą niż papier na którym zostały wydrukowane, pracodawcy przestali zwracać na nie uwagę. W obecnych realiach ważniejsze jest to, co kto potrafi zrobić i jak angażuje się w realizację swoich zadań.

E konto usunięte
+1 / 1

@lolo7
Ale też nie chciał byś by swoja pierwsza samodzielną operacje na Tobie wykonywał świeżak zaraz po szkole, jednak przydało by się by miał poza papierami parę lat praktyki i doświadczenia.

Poruszyłeś spory wyjątek, dywaguje, ale może i tu sytuacja wyglądał by też inaczej ( nie obaczona by była patologią hermetycznego środowiska ) gdyby możliwość zdobycia praktyki lekarskiej nie była ograniczona jedynie do konieczności ukończenia uniwersytetu medycznego.

H hokek
+9 / 9

1. nikt ci nie każe się uczyć 17 lat. obowiązek jest do 18 roku
2. jak idziesz na studia produkujące bezrobotnych to już tylko twoja wina

Odpowiedz
H hokek
+4 / 4

@Gundula system nauczania nie jest winny głupocie
zresztą imo studia powinny być (przynajmniej częściowo) płatne (choćby z możliwością nieoprocentowanego[w przypadku pracy po studiach w Polsce] kredytu). nagle 50% kierunków, na które idą bumelanci chcący przedłużyć sobie dzieciństwo, by zniknęła

W wentyl3
+1 / 1

nie ma tygodnia żebym nie dostał 3 ofert pracy, które poważnie mnie interesują.
może przez 17 lat nauki ktoś podejmował źle decyzje?

Odpowiedz