Jeśli już zagadała, to mogła powiedzieć na przykład, że fajnie by było gdyby już była duża i wtedy kupiłaby sobie nawet 5 czekolad. Można też zapytać jakie inne słodycze też by sobie wtedy kupiła i dziecko się wciągnie w rozmowę. Nie zawsze to działa, ale nieraz dziecku wystarczy, że sobie pomarzy o tym jak by to było, gdyby to miało.
Dlaczego uważasz, że pracownicy sklepów powinni umieć zajmować się twoimi dziećmi?
Najgłupszy pomysł jaki tu ostatnio widziałem.
Jakby chcieli niańczyć cudze bachory to by się w przedszkolu zatrudnili nie w sklepie.
Jak nie potrafisz zająć się własnym dzieckiem i jedyne na co ci do głowy przyszło to zawracanie dupy obcym ludziom żeby ci pomagali to szczerze współczuję dziecku.
Jak moja córka miała 2 latka zaczęła mieć takie ataki histerii. Bo ona chce iść w lewo na plac zabaw a mama w prawo bo chcialam najpierw pojsc do apteki. No bo chce słodycze ze sklepu. Zawsze jak miała atak kucałam przy niej i wyciągałam w kierunku niej dłonie zachęcając aby się przytulić. Czasem nawet siadałam obok niej. Szczerze w dupie miałam jak ktoś dziwnie się na mnie patrzył. Choć mało osób to robiło.
Jak dziecko się uspokoiło w mych ramionach wstawałam i mówiłam jak gdyby nigdy nic "idziemy" i szłyśmy.
Najfajniejsze w tej metodzie było to że w ciągu 2 tygodni ataki stały się krótsze i rzadziej występować aż po miesiącu w ogóle ustały. Po prostu zaakceptowałam jej uczucia.
Przy takich historiach doceniam jakie mam szczęście, bo moje dzieci nigdy mi takiego cyrku nie zrobiły. I tutaj na plus jest to, że wychowywani są z dala od babć itp. Wiele razy w sklepach widziałam, że to babcie ulegają dzieciom jak te histeryzują, więc nie zawsze to wina rodziców.
@VaniaVirgo Mam dwóch synów. Ze starszym nigdy nie było takich problemów i nie jestem przekonany czy to jest dobrze. Mam wrażenie, że to wynika z dużo bardziej biernego podejścia do życia. Młodszy nigdy publicznie mi wstydu nie zrobił, ale w domu potrafił kłaść się na podłogę gdy coś nie było tak jak on chciał. Wydaje mi się, że to dobrze, że próbuje wpływać na rzeczywistość i osiągnąć to, na czym mu zależy. Tylko metoda zła. Teraz jak jest starszy, to pyta np. czy może się jeszcze chwilę pobawić albo mówi, że nie chce tej konkretnej koszulki i można się bez problemu dogadać.
Najgorsze, to ulegać takim zachowaniom, bo to jest sygnał dla dziecka, że w taki sposób może to osiągnąć i będzie to robić częściej.
Nie - to rodzice powinni przechodzić szkolenie, jak chcą mieć dzieci.
W opisanym przypadku to nie kasjerka zachowała się dobrze, tylko madka dziecka źle, bo nie potrafi wychować gówniaka. Kasjerka to nie niańka dla dziecka, a autorka tekstu powinna kupić tą czekoladę i dać tej kasjerce.
Takie wrzeszczące, niewychowane bachory, to dla pracowników obiektów handlowych, czy usługowych tylko utrapienie, przeszkadzają w pracy, niszczą towar, wyposażenie, a ich rodziców często nic to nie obchodzi, a nawet jak muszą płacić za zniszczenia dokonane przez ich dzieci, to oburzają się - bo to tylko dziecko.
Famastyczna metoda wychowawcza. Straszyć dzieci. Zawsze można wipierdo*em pewnie jeszcze skuteczniejsze na 5 minut.
Odpowiedz@ruskm To samo sobie pomyślałem.
Jeśli już zagadała, to mogła powiedzieć na przykład, że fajnie by było gdyby już była duża i wtedy kupiłaby sobie nawet 5 czekolad. Można też zapytać jakie inne słodycze też by sobie wtedy kupiła i dziecko się wciągnie w rozmowę. Nie zawsze to działa, ale nieraz dziecku wystarczy, że sobie pomarzy o tym jak by to było, gdyby to miało.
Nieładnie tak kłamać. Klaps jest bardziej uczciwy.
Odpowiedzno jasne! po co samemu wychowywać dziecko jak może to zrobić kasjerka,
Odpowiedzkto następny.. sprzątaczka? listonosz? KTOKOLWIEK, byle nie rodzic?
Strasz dziecko, że je porzucisz
Odpowiedz...co złego mogłoby to spowodować.
Wniosek z tej opowieści kompletnie z kosmosu.
OdpowiedzDlaczego uważasz, że pracownicy sklepów powinni umieć zajmować się twoimi dziećmi?
Najgłupszy pomysł jaki tu ostatnio widziałem.
Jakby chcieli niańczyć cudze bachory to by się w przedszkolu zatrudnili nie w sklepie.
Jak nie potrafisz zająć się własnym dzieckiem i jedyne na co ci do głowy przyszło to zawracanie dupy obcym ludziom żeby ci pomagali to szczerze współczuję dziecku.
Jak moja córka miała 2 latka zaczęła mieć takie ataki histerii. Bo ona chce iść w lewo na plac zabaw a mama w prawo bo chcialam najpierw pojsc do apteki. No bo chce słodycze ze sklepu. Zawsze jak miała atak kucałam przy niej i wyciągałam w kierunku niej dłonie zachęcając aby się przytulić. Czasem nawet siadałam obok niej. Szczerze w dupie miałam jak ktoś dziwnie się na mnie patrzył. Choć mało osób to robiło.
OdpowiedzJak dziecko się uspokoiło w mych ramionach wstawałam i mówiłam jak gdyby nigdy nic "idziemy" i szłyśmy.
Najfajniejsze w tej metodzie było to że w ciągu 2 tygodni ataki stały się krótsze i rzadziej występować aż po miesiącu w ogóle ustały. Po prostu zaakceptowałam jej uczucia.
Przy takich historiach doceniam jakie mam szczęście, bo moje dzieci nigdy mi takiego cyrku nie zrobiły. I tutaj na plus jest to, że wychowywani są z dala od babć itp. Wiele razy w sklepach widziałam, że to babcie ulegają dzieciom jak te histeryzują, więc nie zawsze to wina rodziców.
Odpowiedz@VaniaVirgo Mam dwóch synów. Ze starszym nigdy nie było takich problemów i nie jestem przekonany czy to jest dobrze. Mam wrażenie, że to wynika z dużo bardziej biernego podejścia do życia. Młodszy nigdy publicznie mi wstydu nie zrobił, ale w domu potrafił kłaść się na podłogę gdy coś nie było tak jak on chciał. Wydaje mi się, że to dobrze, że próbuje wpływać na rzeczywistość i osiągnąć to, na czym mu zależy. Tylko metoda zła. Teraz jak jest starszy, to pyta np. czy może się jeszcze chwilę pobawić albo mówi, że nie chce tej konkretnej koszulki i można się bez problemu dogadać.
Najgorsze, to ulegać takim zachowaniom, bo to jest sygnał dla dziecka, że w taki sposób może to osiągnąć i będzie to robić częściej.
najpierw karmić dziecko czekoladą a potem dziwić się że chce więcej
OdpowiedzNie - to rodzice powinni przechodzić szkolenie, jak chcą mieć dzieci.
OdpowiedzW opisanym przypadku to nie kasjerka zachowała się dobrze, tylko madka dziecka źle, bo nie potrafi wychować gówniaka. Kasjerka to nie niańka dla dziecka, a autorka tekstu powinna kupić tą czekoladę i dać tej kasjerce.
Takie wrzeszczące, niewychowane bachory, to dla pracowników obiektów handlowych, czy usługowych tylko utrapienie, przeszkadzają w pracy, niszczą towar, wyposażenie, a ich rodziców często nic to nie obchodzi, a nawet jak muszą płacić za zniszczenia dokonane przez ich dzieci, to oburzają się - bo to tylko dziecko.