Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
99 113
-

Zobacz także:


S Sevivo
+1 / 3

Ale państwowa powoduje spadek cen prywatnych specjalistów.

Odpowiedz
K katem
-1 / 3

@Sevivo Tak właśnie jest. Wysokość opłat, gdy idziesz prywatnie, jest u nas dużo niższa, niż w USA, gdy płacisz sam, a nie płaci ubezpieczyciel. Składki za ubezpieczenie są bardzo wysokie. 20 lat temu wynosiły 700 usd miesięcznie (bez stomatologa).
I jakość opieki zdrowotnej w systemie prywatnym wcale nie jest wyższa niż u nas. Oni tam są ubezpieczeni od pomyłek na grube pieniądze i te pomyłki popełniają tak samo często, jak u nas. Poza tym - jeśli twoje ubezpieczenie nie pokrywa jakichś procedur, lub koszt leczenia jest wyższy niż kwota ubezpieczenia to albo bankrutujesz, albo umierasz, bo musisz za to zapłacić sam, a ceny są kosmiczne.

O konto usunięte
0 / 0

@katem
Przy publicznej służbie też umrzesz czekając na operację.

W WhiteD
+1 / 3

Ale tam nie ma tak że płacisz i dzwonisz :D Też są kolejki.
Ubezpieczenie masz tylko jak pracujesz w firmie która ma powyżej 15 pracowników, ale to jest raczej najmarniejsze z marnych, które wystarczy ci może na receptę na antybiotyk. Broń boże żebyś potrzebował jakichś badań czy poważnego leczenia, a porody to se z głowy wybij.

Żeby mieć darmowe ubezpieczenie trzeba albo być emerytem i nie pracować (gdzie no masa emerytów pracuje, bo dopiero niedawno wprowadzili tam coś takiego jak fundusz emerytalny) albo być bardzo biednym. W tych tanich klinikach to kolejki są większe niż u nas w przychodniach. A standard opieki - prymitywny.

Tak oni mają zajebiste szpitale, nowoczesne technologie - ale nie są one w zasięgu zwykłego Amerykanina, bo tego stać najwyżej na jakąś tanią przychodnie i sprzęt który przy dobrych wiatrach ma ze 30 lat...

Stąd tam taka popularność alt medów - bo są tańsi. Co z tego że chiropraktor może cie zabić, i tak masz większe szanse na niego niż na ortopedę. Stąd też stopień uzależnienia od opioidów - bo zamiast leczyć to się wypisuje recepty na oksykodon czy fentanyl, a to prosta droga do wylądowania w namiocie gdzieś w zombie town...
Nie wiem, może to jest jedyny kraj gdzie droga do narkomanii to kontuzja w pracy...

Odpowiedz
P Petyrek
0 / 0

widać, że komentują internetowi teoretycy ;)

"Poza tym - jeśli twoje ubezpieczenie nie pokrywa jakichś procedur, lub koszt leczenia jest wyższy niż kwota ubezpieczenia to albo bankrutujesz, albo umierasz, bo musisz za to zapłacić sam, a ceny są kosmiczne." - owszem, dopóki nie weszła ustawa "Obamacare", która wreszcie daje służbę zdrowia tym, których na nią nie stać. m.in. częściowa płatność własna jest tylko do określonego limitu, powyżej którego płaci państwo (tak, wiem, że płacą wszyscy z podatków, ale na tym polega solidarność obywatelska; np. bezdzietni w podatkach płacą za system edukacyjny, itd.)

"(...) być emerytem i nie pracować (gdzie no masa emerytów pracuje, bo dopiero niedawno wprowadzili tam coś takiego jak fundusz emerytalny" - cóż, amerykański system emerytalny wcale nie jest znacznie młodszy od europejskich, tyle że jak na raj kapitalistów przystało, jest niemal całkowicie prywatny i tylko w minimalnym stopniu obowiązkowy. sytuacja amerykańskich biednych i pracujących emerytów doskonale pokazuje, jak ten system nie powinien wyglądać: ludzie za młodu i przez lata nie myślą i nie dbają o swoje przyszłe pieniądze, a potem budzą się z przysłowiową ręką w nocniku, z groszowym świadczeniem, bo nie uskładali na więcej. co stanowi doskonałe potwierdzenie, że składki muszą być odpowiedniej wysokości, a nie dobrowolne. z kolei bankructwa prywatnych świadczeniodawców potwierdzają słuszność państwowego nadzoru nad nimi. to nie komuna, jak lubią pyskować konfiarze, tylko fundamentalna dbałość państwa o swoich obywateli

Odpowiedz
S Sok__Jablkowy
+1 / 1

Kolejki są krótsze, bo nie leczą wszystkich potrzebujących.

Rozumiem, że kolejki to problem, ale jednak wolałbym rozwiązania, które z założenia nie polegają na tym, że inni muszą umierać, żebym się szybko dostał do lekarza.

Odpowiedz
N Nighthawk7
+2 / 2

Powiem tak - nie chce w żaden sposób bronić polskiej służby zdrowia, bo to dno, ale z tymi terminami na za rok u specjalisty to też trochę przesada, bo z moich obserwacji zdarzają się one stosunkowo rzadko. Chodzę ostatnio trochę po specjalistach i udaje mi się do nich dostać w maks 3 miesiące, a z reguły w maks miesiąc. Niektóre z w miarę podstawowych badań byłem w stanie na NFZ zrobić nawet na następny dzień choć nie były one "pilne".
Bliscy z rodziny, jak w ostatnich latach chorowali, to też na wizyty u specjalisty czekali podobny czas co ja.
Może czasami zamiast zapisywać się do jakiejś przychodni na "za rok", bo najbliżej, to wystarczy poszukać w innym rejonie miasta innego specjalisty tego pokroju i zapisać się na "za miesiąc"?

Odpowiedz
BrickOfTheWall
0 / 0

A prywatna przychodnia / szpital w przypadku jakichkolwiek komplikacji pakuje cię w karetkę i odwozi do szpitala publicznego.

Odpowiedz