JPRDL, problemy pierwszego świata. Skąd to się w ogóle wzięło i dlaczego starsze pokolenia nie miały tego problemu? Dla mnie to jest naturalne, że skoro jest randka i ja zapraszam, to ja płacę. Przy okazji, ciesząc się, że mam okazję wykazać się szarmancją.
Natomiast weryfikację zgodności facjaty ze zdjęciem profilowym, oraz ocenę tego, czy panna jest warta dalszych inwestycji, można przeprowadzić, organizując pierwszą randkę w parku i zapraszając, ewentualnie, na watę cukrową.
@daclaw chodzi o plagę w niektórych miejscach (głównie USA, ale u nas też się zdarza choć rzadziej) wykorzystywania randek jako darmowej wyżerki.
W tym scamie całość polega na trzech wałach:
1) znajomość jest zawarta online a wysłane zdjęcia nie odpowiadają rzeczywistemu wyglądowi
2) facet jest za wszelka cenę manipulowany do spotkania w droższym lokalu
3) kobieta nie wyraża żadnego zainteresowania facetem, większość czasu spędza na telefonie, ewidentnie nie ma w planie kolejnego spotkania
Całość opiera sie na wpędzeniu mężczyzny w poczucie, że skoro zaprosił to musi zapłacić.
Ja nie miałem problemu płacić ale kobietę mojego życia poznałem w realu i była mną ewidentnie zainteresowana. Ba, nawet na wyjściach na których wiadomo było, ze nic z tego nie wyjdzie, jeżeli druga osoba starała sie chociaż podtrzymać dyskusję by było to miłe spotkanie, ot bez szansy na kontynuację, tak też nie miałem problemu z płaceniem. Ale tutaj mowa o bezwzględnym naciąganiu.
@Elathir Aa, więc o naciągaczy/naciągaczki chodzi?
Choć rzadko narzekam na "czasy", to nie mogę jednak uciec od pewnej refleksji - z jakiegoś, nieznanego mi, powodu, ludzie przestali akceptować jakiekolwiek ryzyko. Wychodzą z założenia, że są w stanie zabezpieczyć się przed wszystkim, a od świata oczekują, że da im polisę na wszystko. Niestety, świat odpowiada na te potrzeby i efekty już widać - ludzie zaczynają zachowywać się jak ameby po lobotomii, niezdolne do krytycznego myślenia i oceny sytuacji, a świat pełen obostrzeń, zakazów i zabezpieczeń zaczyna być trudny do zniesienia, gdy chce się robić coś więcej, niż chodzenie wyznaczonymi i wygrodzonymi ścieżkami.
Tymczasem, nowe odkrycia, wynalazki i lawinowy rozwój techniki zawdzięczamy właśnie temu, że dawniej akceptowano o wiele wyższy poziom ryzyka. Nie bano się żeglować w nieznane, czy latać nad Atlantykiem niemal na drzwiach od stodoły. Gdyby w XV albo w XIX wieku dysponowano dzisiejszą techniką, ludzie dawno by wylądowali na Marsie i nikt by się nie przejmował, że to bilet w jedną stronę.
@daclaw Starsze pokolenia nie miały problemu, bo "online dating" jest popularny dopiero od kilku lat. Ludzie poznawali się na żywo z takiego szerokiego grona znajomych (ew. znajomych znajomych) i dopiero wtedy próbowało się zagadywać, zapraszać na coś, "zalecać się". Jeśli ktoś szedł na obiad do ekskluzywnej restauracji to zazwyczaj na etapie kiedy obie strony dość dobrze się znały i naprawdę była szansa na poważny związek, nigdy w celu wyłudzenia.
Obecnie sytuacja jest inna i okazało się, że dziewczyna z ładnym zdjęciem na tinderze może dostać kilkanaście zaproszeń co tydzień. Wybierze z nich 2-3 i ma co tydzień darmowy wypasiony wieczór w restauracji. Niektóre sobie tak radzą, choć w Polsce to rzadkość. Mnie całe szczęście cała ta nowa kultura ominęła i w sumie załapałem się jeszcze na poznawanie w starym stylu :)
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 24 July 2023 2023 13:18
@Elathir W Chinach takie "randki" to plaga, są kobiety, dla których to niemal styl życia, a że jest tam nadpodaż młodych mężczyzn, to rozpaczliwie próbują sobie kogoś znaleźć, można o tym posłuchać m.in na vlogu Weroniki Truszczyńskiej; może dlatego odnoszę wrażenie, że karteczka na niewyraźnym zdjęciu jest po chińsku.
"Gdyby w XV albo w XIX wieku dysponowano dzisiejszą techniką"
@daclaw Mentalność z poprzedniego wieku i nowa technika to przepis na idiotyczne manewry znane z I wojny. Np. masowe natarcie piechoty na pozycje z karabinami maszynowymi.
@Riesling Też mi się wydaje, że to chiński. A własciwie jestem prawie pewien: jednolita wielkość tekstu + nawet przy zamazaniu odróżniałyby się wstawki z hiragany w japońskim czy kółka charakterystyczne dla koreańskiego.
@UFO_ludek Tak, sama widzialam. Teraz warto porownac - kobieta na randce boi sie gwaltu i morderstwa, a facet, ze przyjdzie gruba lub/i bedzie musial zaplacic za obiad...
E tam. Ja się umawiałam na spacer do parku. Jak gość mi pasował - to umawialiśmy się na następne spotkanie. Jak nie - mówiłam wprost, że nie.
A koleżanka miała inną metodę - umawiała się na spacer blisko kościoła. Jak gość był "nie teges" to proponowała wspólną modlitwę - zazwyczaj rozstawali się przed drzwiami, Anka chowała się w kruchcie a jak sobie poszedł - szła w inną stronę. A jeśli wlazł z nią do kościoła - to siadała w ławce i w "nabożnym skupieniu" czekała aż sam sobie pójdzie :D
@rumiankowapanna A "mowiac wprost nie" nie balas sie jego reakcji? Ze zrobi sie agresywny? Ze bedzie cie nekal? Ja zawsze sie tego boje, ale na razie to ja jestem odrzucana :D
Do knajpy na pierwszą randkę... też tak kiedyś zrobiłem. Raz jak miałem naście lat.
Później też się zwykłem umawiać na spacer do parku. 20 zł w kieszeń i idziemy.
Że sknera?
Tak, a o co chodzi?
A na poważnie: jeśli drobne na jakiegoś loda, colę czy piwo to za mało, żeby z kimś spędzić miły wieczór, to po cholerę marnować więcej czasu?
Czy to dobra metoda? "Nie wiem, ale się domyślam". W efekcie na pierwszą randkę ze swoją przyszłą żoną nie wydałem nawet dychy (dwa piwa w plecaku + termos herbaty, bo to była zima, a zimy wtedy jeszcze bywały zimne).
@3noki i prawidøowo. Ja na pierwszym spotkaniu (na randkę to trzeba sobie zasłużyć) poszłam na herbatę i od razu powiedziałam, że sama za siebie płacę. Nie chciałam być komuś "wdzięczna" jeśliby nie pykło. A na męża wybrałam gościa, który jest oszczędny, zaś tych, którzy na dzień dobry chwalili się kasą omijałam szerokim łukiem.
@Olka1245 Nie, zresztą uważam, że pierwsze spotkanie to nie randka i do niczego nie zobowiązuje. Poza tym nigdy nie wysyłałam swoich zdjęć (nie jestem ofertą) ani nie podawałam na siebie namiarów innych niż śmieciowy email. Jak się okazało że gość jest sensowny - wtedy komunikator, może i nr telefonu itp.
Fantastyczna inicjatywa. Naprawdę spoko. Dzielę rachunek, płacę swoją część i ewakuacja tylnym wyjściem. Prostota i skuteczność!
OdpowiedzJPRDL, problemy pierwszego świata. Skąd to się w ogóle wzięło i dlaczego starsze pokolenia nie miały tego problemu? Dla mnie to jest naturalne, że skoro jest randka i ja zapraszam, to ja płacę. Przy okazji, ciesząc się, że mam okazję wykazać się szarmancją.
OdpowiedzNatomiast weryfikację zgodności facjaty ze zdjęciem profilowym, oraz ocenę tego, czy panna jest warta dalszych inwestycji, można przeprowadzić, organizując pierwszą randkę w parku i zapraszając, ewentualnie, na watę cukrową.
@daclaw chodzi o plagę w niektórych miejscach (głównie USA, ale u nas też się zdarza choć rzadziej) wykorzystywania randek jako darmowej wyżerki.
W tym scamie całość polega na trzech wałach:
1) znajomość jest zawarta online a wysłane zdjęcia nie odpowiadają rzeczywistemu wyglądowi
2) facet jest za wszelka cenę manipulowany do spotkania w droższym lokalu
3) kobieta nie wyraża żadnego zainteresowania facetem, większość czasu spędza na telefonie, ewidentnie nie ma w planie kolejnego spotkania
Całość opiera sie na wpędzeniu mężczyzny w poczucie, że skoro zaprosił to musi zapłacić.
Ja nie miałem problemu płacić ale kobietę mojego życia poznałem w realu i była mną ewidentnie zainteresowana. Ba, nawet na wyjściach na których wiadomo było, ze nic z tego nie wyjdzie, jeżeli druga osoba starała sie chociaż podtrzymać dyskusję by było to miłe spotkanie, ot bez szansy na kontynuację, tak też nie miałem problemu z płaceniem. Ale tutaj mowa o bezwzględnym naciąganiu.
@Elathir Aa, więc o naciągaczy/naciągaczki chodzi?
Choć rzadko narzekam na "czasy", to nie mogę jednak uciec od pewnej refleksji - z jakiegoś, nieznanego mi, powodu, ludzie przestali akceptować jakiekolwiek ryzyko. Wychodzą z założenia, że są w stanie zabezpieczyć się przed wszystkim, a od świata oczekują, że da im polisę na wszystko. Niestety, świat odpowiada na te potrzeby i efekty już widać - ludzie zaczynają zachowywać się jak ameby po lobotomii, niezdolne do krytycznego myślenia i oceny sytuacji, a świat pełen obostrzeń, zakazów i zabezpieczeń zaczyna być trudny do zniesienia, gdy chce się robić coś więcej, niż chodzenie wyznaczonymi i wygrodzonymi ścieżkami.
Tymczasem, nowe odkrycia, wynalazki i lawinowy rozwój techniki zawdzięczamy właśnie temu, że dawniej akceptowano o wiele wyższy poziom ryzyka. Nie bano się żeglować w nieznane, czy latać nad Atlantykiem niemal na drzwiach od stodoły. Gdyby w XV albo w XIX wieku dysponowano dzisiejszą techniką, ludzie dawno by wylądowali na Marsie i nikt by się nie przejmował, że to bilet w jedną stronę.
@daclaw Starsze pokolenia nie miały problemu, bo "online dating" jest popularny dopiero od kilku lat. Ludzie poznawali się na żywo z takiego szerokiego grona znajomych (ew. znajomych znajomych) i dopiero wtedy próbowało się zagadywać, zapraszać na coś, "zalecać się". Jeśli ktoś szedł na obiad do ekskluzywnej restauracji to zazwyczaj na etapie kiedy obie strony dość dobrze się znały i naprawdę była szansa na poważny związek, nigdy w celu wyłudzenia.
Obecnie sytuacja jest inna i okazało się, że dziewczyna z ładnym zdjęciem na tinderze może dostać kilkanaście zaproszeń co tydzień. Wybierze z nich 2-3 i ma co tydzień darmowy wypasiony wieczór w restauracji. Niektóre sobie tak radzą, choć w Polsce to rzadkość. Mnie całe szczęście cała ta nowa kultura ominęła i w sumie załapałem się jeszcze na poznawanie w starym stylu :)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 July 2023 2023 13:18
@Elathir W Chinach takie "randki" to plaga, są kobiety, dla których to niemal styl życia, a że jest tam nadpodaż młodych mężczyzn, to rozpaczliwie próbują sobie kogoś znaleźć, można o tym posłuchać m.in na vlogu Weroniki Truszczyńskiej; może dlatego odnoszę wrażenie, że karteczka na niewyraźnym zdjęciu jest po chińsku.
"Gdyby w XV albo w XIX wieku dysponowano dzisiejszą techniką"
@daclaw Mentalność z poprzedniego wieku i nowa technika to przepis na idiotyczne manewry znane z I wojny. Np. masowe natarcie piechoty na pozycje z karabinami maszynowymi.
@Riesling Też mi się wydaje, że to chiński. A własciwie jestem prawie pewien: jednolita wielkość tekstu + nawet przy zamazaniu odróżniałyby się wstawki z hiragany w japońskim czy kółka charakterystyczne dla koreańskiego.
Prawdziwi Superbohaterowie są wszędzie. Nawet pracują w restauracjach. Niech moc będzie z nimi!
OdpowiedzCiekawe co jest w damskiej toalecie :-D
Odpowiedz@Pani_Informatyk Podobno drink zamawiany jeśli kobieta boi się gwałtu, więc malo zabawne.
@UFO_ludek Tak, sama widzialam. Teraz warto porownac - kobieta na randce boi sie gwaltu i morderstwa, a facet, ze przyjdzie gruba lub/i bedzie musial zaplacic za obiad...
E tam. Ja się umawiałam na spacer do parku. Jak gość mi pasował - to umawialiśmy się na następne spotkanie. Jak nie - mówiłam wprost, że nie.
OdpowiedzA koleżanka miała inną metodę - umawiała się na spacer blisko kościoła. Jak gość był "nie teges" to proponowała wspólną modlitwę - zazwyczaj rozstawali się przed drzwiami, Anka chowała się w kruchcie a jak sobie poszedł - szła w inną stronę. A jeśli wlazł z nią do kościoła - to siadała w ławce i w "nabożnym skupieniu" czekała aż sam sobie pójdzie :D
@rumiankowapanna A "mowiac wprost nie" nie balas sie jego reakcji? Ze zrobi sie agresywny? Ze bedzie cie nekal? Ja zawsze sie tego boje, ale na razie to ja jestem odrzucana :D
@rumiankowapanna
Do knajpy na pierwszą randkę... też tak kiedyś zrobiłem. Raz jak miałem naście lat.
Później też się zwykłem umawiać na spacer do parku. 20 zł w kieszeń i idziemy.
Że sknera?
Tak, a o co chodzi?
A na poważnie: jeśli drobne na jakiegoś loda, colę czy piwo to za mało, żeby z kimś spędzić miły wieczór, to po cholerę marnować więcej czasu?
Czy to dobra metoda? "Nie wiem, ale się domyślam". W efekcie na pierwszą randkę ze swoją przyszłą żoną nie wydałem nawet dychy (dwa piwa w plecaku + termos herbaty, bo to była zima, a zimy wtedy jeszcze bywały zimne).
@3noki i prawidøowo. Ja na pierwszym spotkaniu (na randkę to trzeba sobie zasłużyć) poszłam na herbatę i od razu powiedziałam, że sama za siebie płacę. Nie chciałam być komuś "wdzięczna" jeśliby nie pykło. A na męża wybrałam gościa, który jest oszczędny, zaś tych, którzy na dzień dobry chwalili się kasą omijałam szerokim łukiem.
@Olka1245 Nie, zresztą uważam, że pierwsze spotkanie to nie randka i do niczego nie zobowiązuje. Poza tym nigdy nie wysyłałam swoich zdjęć (nie jestem ofertą) ani nie podawałam na siebie namiarów innych niż śmieciowy email. Jak się okazało że gość jest sensowny - wtedy komunikator, może i nr telefonu itp.
Sytuacja niestety z życia wzięta. Pani zapytana kiedy te zdjęcia były robione powiedziała, że jedno w zeszłym roku ("miałam dłuższe włosy"), a drugie aktualne XD
http://demotywatory.pl/uploads/comments/0965/09651a4e36f59e49ee4c1034680ee123.png
Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 25 July 2023 2023 8:29
Odpowiedz