Demotywatory.pl

Menu Szukaj

Panna młoda zemdlała

Mój brat i jego żona uznali, że fajnie będzie, jeżeli do ołtarza podejdą ich psy

Pan młody mówi, że nie wiedział, że miał kupić dwie obrączki

Ukradli noc nowożeńcom

Trzeba było przerwać ceremonię, żeby mogła znaleźć agrafki

Nie powiedzieli ani jednej miłej rzeczy

Jest niemalże na wszystkich zdjęciach

Do dzisiaj żałuję, że nie wylałam na nią wina, żeby musiała się przebrać

To naprawdę zepsuło atmosferę

Para przy jednym stoliku brała po dwa szampany za każdym razem, kiedy przy nich przechodziłem

Obydwie rodziny były bardzo niezadowolone i zostawiły mu masę rachunków

Kiedy policja podjechała pod kościół, kobieta zauważyła ich i uciekła

Okropnie niezręczne

Podeszła do tortu z nożem, ledwie go dotknęła i BUM!

+
108 117
-

Zobacz także:


1 13Puchatek
+18 / 18

Mój znajomy jest uczulony na złoto (podobno bardzo rzadki przypadek). A że - jako facet - biżuterii raczej nie nosi, to całe życie o tym nie wiedział. Jak przed ślubem u jubilera przymierzali obrączki, to miał tę obrączkę na palcu może 20 sekund - tyle, żeby sprawdzić, czy pasuje. Wieczorem podobno swędziała go ręka, ale jakoś tego nie skojarzył.

Jak na ślubie założył złotą obrączkę to już pół godziny później (w czasie składania życzeń) całą rękę miał czerwoną, swędzącą i tak spuchniętą, że obrączki nie dało się zdjąć… Musiał na szybko jechać do szpitala, gdzie obrączkę rozcięli, dali mu sterydy i leki przeciwhistaminowe - już trzy czy cztery godziny później dotarł na własne wesele. Bez obrączki, za to ze wszystkimi palcami… :-)

Później, już po ślubie, kupili nowe obrączki - srebrne.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 October 2023 2023 13:05

Odpowiedz
pirlipati
+3 / 3

@13Puchatek jakby wiedział to by kupił złoto palladowe..nie uczula. Wszyscy uczuleni reagują na nikiel (wysypka), miedź (zielona warstwa na skórze się wtedy robi pod obrączką). Uczulenia na metale szlachetne praktycznie nie występuje. Ale znam lepszy przypadek. Koleżanka opowiadała o znajomej czekającej do ślubu z seksem. Niestety na drugi dzień wesela nie dotarła bo miała silną alergię kontaktową na spermę męża i wylądowała w szpitalu. Dostali uniezależnienie ślubu nawet. To jest dopiero historia. Sporo lat temu w Opocznie

Cascabel
0 / 0

@pirlipati Jeszcze kobalt :)
W sumie nigdy o uczuleniu na złoto nie słyszałam. Więc faktycznie, bardzo rzadki przypadek. Z reguły jest jak u mnie - tylko złoto nie uczula.
Podpowiem, że te magiczne metale sprawiają, że ciężko znaleźć nieuczulające kosmetyki do makijażu.

A Aqq300
+5 / 5

A ja ślubom. To w końcu główna przyczyna rozwodów.

A Amera
+14 / 14

Brałam ślub równe dwa tygodnie po śmierci mojego taty. Kiedyś powiedział mi że jakby co to mam normalnie ślub brać i wesele mieć więc nic nie przekładaliśmy choć wiadomo że to wydarzenie kładło się cieniem na weselu. Do tej pory jestem wdzięczna księdzu który i na pogrzebie i na weselu powiedział że żałobę nosi się w sercu i on nie widzi powodu żeby wesele odwoływać. Ale najbardziej żałuję że mój syn nie ma dziadka, wiem że tata byłby świetnym dziadkiem

Odpowiedz
C cincinmj57
+10 / 10

@Amera Takie jest życie, a ja znam jeszcze taką inną mądrość ludową: wesele się planuje, pogrzeb nie. Pamiętam podobną sytuację i wiem, że mogło być trochę przykro. Z tego zdarzenia pamiętam też, że chyba cała rodzina stawiła się na weselu, i chociaż bawili się raczej powściągliwie, to rodzina drugiej strony nadrabiała.

P profix3
+1 / 1

@Amera To u mnie było podobnie. Ale mama umarła przed wigilią, a ślub mieliśmy w kwietniu. Przy czym nikt nie wiedział, że mama umrze. A pogrzeb był w wigilię. Ojciec umarł mi 5 lat później na sylwestra. JPRDL.

A Amera
+1 / 1

@profix3 mój tata dwa miesiące wcześniej nagle rano dostał zawału z zatrzymaniem akcji serca, 15 minut go reanimowali, niby go odratowali ale nie wybudził się ze śpiączki. Dopiero później dowiedziałam się że mama prosiła lekarzy żeby utrzymali tatę przy życiu do ślubu, tyle że się nie udało. My wesele ograniczyliśmy do najbliższej rodziny i nie namawialiśmy nikogo do tańca, widziałam jednak że moja rodzina potrzebowała takiego oderwania po dwóch miesiącach zamartwiania się

I irulax
+14 / 14

Są oczywiście różne nieszczęśliwe przypadki, ale czasami się zastanawiam: co mają w głowach ludzie którzy z premedytacją psują młodym ślub/wesele?
Na załatwianie trudnych spraw jest dość czasu przed i po całej imprezie. Jeżeli sama obecność jest niemiła, to po prostu tam nie idziesz. Nikogo za to nie wsadzają do więzienia.

Odpowiedz
Cascabel
+3 / 5

@irulax Niezupełnie. Znam przypadki, gdzie to nie jest takie proste "po prostu nie idź" - znam przypadek gdzie "nie iść" zdecydowała się siostra panny młodej, która miała być też jej świadkiem (na ślub miała przyjechać zza granicy, miała bodajże roczne, czy dwuletnie dziecko, nie było opcji zostawić go w innym kraju, a w Polsce jedyne osoby do opieki to byli dziadkowie, którzy na ślub córki chcieli pójść, a państwo młodzi zadecydowali, że ślub i wesele bez dzieci - dosyć patowa sytuacja, bo przy takiej odległości jasnym jest, że sprawdzonej opiekunki nie mieli...). Konflikt w rodzinie, ślub został odwołany.
Drugi przypadek: wesele tydzień po pogrzebie, tak jak zostało tu wspomniane, z tym że "wdowa", a zarazem matka panny młodej kategorycznie nie czuła się na siłach by pokazać się ludziom. Odwołać? Zepsuć ślub samą obecnością, bo sobie nie radzisz? Nie iść i ominąć jeden z ważniejszych dni swojej córki?
Czy rodzic/brat/siostra bardziej "zepsują ślub" nie pojawiając się na nim, czy pojawiając? A najlepszy przyjaciel/przyjaciółka? Poniekąd, dla takich osób, obowiazek bycia przy osobie bliskiej mimo tego, że sama obecność jest "niemiła" istnieje.

I irulax
+5 / 5

@Cascabel Jak już pisałem: wesela organizuje się z dużym wyprzedzeniem, więc większość rzeczy mozna ogarnąć przed. OK - niektórych przypadków nie przewidzisz.
Moim zdaniem: najważniejszą rzeczą w całej imprezie jest sam ślub. Jeżeli masz z kimś zatarg lub/i towarzystwo nie odpowiada - idziesz na ślub, składasz życzenia i koniec tematu dla Ciebie. Po co iść na siłę i robić innym imbę, lub zapraszać na wesele ludzi którzy tego nie chcą?
Są też inne niezrozumiałe dla mnie tematy, np. ktoś przyjmuje zaproszenie a POTEM szuka powodów żeby się wykręcić. I tak kilka par - zostajesz z pustym stołem za który zapłaciłeś, choć mógłbyś zaprosić kogoś innego. Albo: pytasz o nocleg, bo jedziesz z daleka - na miejscu dwa pokoje na 15 osób.
Takich rozgryweczek bywa multum.

Cascabel
0 / 0

@irulax Zgadzam się.
Problemem jest to, jeżeli samo niepojawienie się (z jakiegokolwiek powodu) jest odbierane jako zepsucie ślubu/wesela. Jak w przypadku wspomnianej siostry, albo matki niegotowej na udział w tego typu wydarzenie. Niestety - tu jest pułapka (nie przewidzisz miesiące wcześniej, że twój mąż umrze, albo że na odmowę przyjścia z uzasadnionego powodu panna młoda zareaguje odwołaniem ślubu i wesela).
O ile łatwo przełknąć odmowę dalekiej rodziny, czy jakiś znajomych, o tyle osoby najbliższe znajdują się w pułapce konwenansów. Chyba nie znam osoby, która bez żadnych konsekwencji dla relacji i "wyklęcia przez rodzinę" mogłaby odmówić uczestnictwa w ślubie rodzeństwa/własnych dzieci/własnych rodziców, nie ważne z jakiego powodu.
Dodatkowo, obecnie ślub niekoniecznie odbywa się w innym miejscu niż wesele i od niego niezależnie, dodatkowo - odległość jaką trzeba pokonać bywa niemała.
Dodajmy, że ta pułapka konwenansów działa dwukierunkowo (chyba jedyne śluby bez obrazy "majestatu" i wyklęcia pary młodej bez obecności rodziców/rodzeństwa, to te zawierane za granicą).

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 October 2023 2023 12:02

H hoborg
+9 / 15

Niektórzy to sobie sami utrudniają życie i sami są sobie winni. Zapraszać psy na ślub? Skrajnie infantylne. Nawet jakby były nie wiadomo jak ułożone, to jest po prostu niesmaczne.

To samo z podawaniem obrączek przez siedmiolatka - dzieciak powinien mieć "za plecami" osobę dorosłą, która za niego odpowiada. A jak się nie potrafi zachować, to można na chwilę zrobić przerwę w ceremonii i nawet jako pan młody czy panna młoda zwrócić uwagę, poprosić o spokój, odprowadzić na miejsce - i dopiero potem kontynuować.

Odpowiedz
L lahtex
+5 / 7

@hoborg dokładnie! od razu wołałbym prawowitego właściciela gluta aby przypilnował nietresowane ustrojstwo.

H hoborg
+4 / 4

@lahtex oj, już nie gluta i nie ustrojstwo. To jest dziecko, które najwyraźniej nie otrzymuje wystarczająco dużo uwagi od rodziców, więc próbuje to sobie odbić, skupiając na sobie uwagę innych - czy to w pozytywny czy negatywny sposób, to już dziecku wszystko jedno.
Wystarczy bez emocji wziąć za rękę, odprowadzić na miejsce. Poprosić, żeby posiedział spokojnie, ewentualnie obiecać później, że się pobawicie, jak pozostanie na swoim miejscu do końca ceremonii. Przeważnie działa, serio.

Odbierałam kiedyś moje dziecko z przedszkola, a panna w płacz, bo ją większy kolega właśnie zepchnął z huśtawki. Kolega Jasiu, znany już wychowawcom ze swojego zachowania, z etykietką rozrabiaki. Dwie wychowawczynie od razu na niego nasiadły i nawrzeszczały. Ja go wzięłam za rękę, ukucnęłam, żeby być na jego wysokości. I mówię: "wiesz co, jak chcesz się pohuśtać, to po prostu poproś, a jak ktoś się twoim zdaniem za długo huśta, to powiedz to pani. Nie spychaj, tylko powiedz dorosłemu, że inne dziecko nie chce zejść z huśtawki. Ja wiem, że to potrafisz. Wszyscy mówią, że ty rozrabiasz, ale ja wiem, że ty potrafisz być fajny i porządny chłopak. Pokaż to wszystkim. Dobra?"
Przybiłam mu piątkę. Jak poszedł, to mi się łapska trzęsły. Wychowawczynie stały z otwartymi gębami. Wybąkałam, żeby go następnym razem pochwaliły, jak przyjdzie się skarżyć i nikogo nie pobije. A moja pannica parę dni później mówi od niechcenia: a wiesz, Jasiu jest teraz miły.

A ja się tylko zastanawiam, czemu my dorośli jesteśmy takimi du*kami i tak traktujemy nasze dzieci. Czemu wiedzę o wychowaniu trzeba czerpać z wielu książek, zamiast nauczyć się tego od rodziców.

L lahtex
+1 / 1

@hoborg Wydaje mi się, że i z braku cierpliwości i z tego, że nie wiem czy byliśmy jakoś surowiej chowani, czy od małego miało się inny rozum, ale nie robiło się takich rzeczy. Mieszkam niestety z młodzieżą w jednym budynku, gościowi 2 lata tłumaczyłem jedną rzecz, nie ma siły nie dotrze, nie przetłumaczysz, mają swoją mądrość, starsi to d3bile i się nie dogadasz. Kran do wymiany bo przecieka, bo on musi się wykazać że umie go przekręcić jeszcze dwa razy po zakręceniu wody, żeby pokazać jaki to on silny, ale do wymiany kranu już go nie ma. Biega teraz po schodach jak szalony, tylko pod nim trzeszczą, zwraca mu się uwagę na każdym kroku, nie dociera, jeszcze się licytuje z właścicielem, że są w dobrym stanie. O ile on spadnie razem ze schodami do piwnicy i z niej nie wyjdzie tylko wyjedzie to pół biedy, ale co jak ktoś inny spadnie ze schodami za niego? I jak tu mieć cierpliwość i nie być h*jem? Ani po dobroci, ani krzykiem, nic nie działa. Fajnie że młodego w Twoim przypadku udało się naprostować, szkoda, że nie z każdym tak się da.

L lahtex
+7 / 7

"Najbliższa rodzina pana młodego wyszła z wesela podczas pierwszego tańca i poszła do domu." - Proszę się nie przejmować, kompletnie nie znam tych ludzi, to byli wynajęci aktorzy na czas ślubu. No przecież nie zapłaciłbym im za siedzenie na weselu i spożywania tych pyszności :D Więcej dla nas, bawmy się, a nimi się nie przejmujmy bo nie ma kim :D i to by były moje ostatnie słowa w strone tak wspaniałej "rodzinki".

Odpowiedz
N nimu
+4 / 4

Rok temu moja szwagierka brała ślub z Litwinem. Ogólnie mała uroczystość, od strony szwagierki tylko rodzice no i brat plus ja. Wszystko było organizowane na Litwie między innymi ze względu na rodziców pana młodego (wszyscy mieszkają w jednym gospodarstwie), którzy od początku byli średnio nastawieni, w przygotowywaniu imprezy w ogrodzie nawet nie kiwnęli palcem. Nadchodzi godzina 0 wszyscy ogarniają się do wyjazdu do urzędu, a tamci chodzą sobie po obejściu w roboczych ciuchach. Okazało się że przez drobną kłótnię postanowili nawet nie brać udziału w ślubie własnego syna...

Odpowiedz
J joseluisdiez
+2 / 2

Koleżanka pracowała jako kelnerka na weselach. Kiedyś jak poszła zapalić na parking za restauracją, to nakryła pana młodego uprawiającego seks z jedną z druhen (i na dodatek własną kuzynką).

Odpowiedz
F Fim
0 / 0

Tradycją było po ślubie w kościele udanie się na sesję zdjęciową do fotografa. Pozostali goście czekali na młodych w domu weselnym.
Podczas jednej z takich uroczystości goście nie doczekali się wesela. Po długim oczekiwaniu przyszla wiadomość o wypadku samochodu pary młodej i świadków. Nikt mie przeżył.

Odpowiedz