Nie rozumiem takiego podejścia, później w życiu to się odbije. Może nawet już niedługo jak pójdziesz do wykładowcy i spytasz czy on to on a on Ci powie, że nie zna takiego i pójdzie. Byłam świadkiem takiej sytuacji.
nam opowiadał taki wykładowca o tym, że jeden koleś zapukał do niego do pokoju żeby dostać wpis, a nie wiedział jak wygląda i powiedział "Szukam Pana X...", a ten Pan X to był on i odpowiedział do niego " ja też go szukam" :D
Na egzaminie poniedziałkowym wykładowca stwierdził pilnując: "Radzę nie ściągać,bo to ja wystawiam oceny.Aha.Może nie wszyscy wiedzą: To ja prowadzę wykłady".
Nie rozumiem komentarzy typu 'później to sie w życiu odbija' To, że faktycznie nie chodzi się na jakiś wykład, bo obecność nie jest obowiązkowa to nie znaczy, że na koniec nie uczymy sie tyle samo ile Ci którzy chodzili.
o tak! u mnie na roku była sytuacja że koleś podszedł przed egzaminem do wykładowcy i zapytał czy pan doktor już jest na wydziale. mina doktorka bezcenna. mina studenta jak mu się pan doktor przedstawił pobiła wszyściutko!
także skończyłem sesje, aleee wpier... zgubiłem gdzies kartę egzaminacyjną i muszę łazić znowu zbierać wszystkie wpisy :/ a ta czynności irytuje mnie bardziej niż pisanie egzaminów. Kiedy w końcu zrezygnują z tych średniowiecznych papierowych indeksów?!
ostatnio idę po przepisanie oceny do pokoju w którym bym doktor W. Wchodzę a tam jest jeden w średnim wieku. Nie wiedziałem czy to on. Pytam: dzień dobry czy jest może doktor W. ? a on na to : Ja jestem doktor W. Mina bezcenna
Nie każde przedmioty są przydatne. Z resztą jak ktoś zasypia na wykładach to lepiej aby na nie nie szedł. Jak nie wiem jak ktoś wygląda próbuje wysłać kogoś aby se nie narobić obciachu :)
Na zaocznych jest najlepiej. Nawet jeżeli chodzisz na wykłady to gościa widzisz może 2-3 razy w ciągu pół roku (10 godzin wykładów = np. 2 wykłady po 5 godzin). Idź później do takiego na egzamin lub co gorsza szukaj go chcąc wpis. Nie rozpoznasz. Dlatego zawsze na pierwszym wykładzie rysuję sobie karykaturę wykładowcy. Później wystarczy że na nią spojrzę i już wiem kogo szukać i kogo nie pytać "Wie pan może gdzie znajdę profesora X?"
Idioci! po co idziecie na studia skoro gowno z tego wynosicie ? nie macie 12 lat i nie uczycie sie dla mamusi tylko dla siebie zeby nie skonczyc potem jako kompletny polmozg z zerowa wiedza. demoty naprawde dmotywujacy i co najgorsze prawdziwy.
jak ktos nie chodzi na wykłady nie znaczy ze nic ze studiow nie wyniesie. wykład = 5 godzin z czego nic nie wyniesiesz, tylko 5 zapisanych kartek tore ci podyktuja. Idziesz na ksero i czytasz to co przez 5 godzin ktos wałkował w powiedzmy 15minut. do sesji i tak bedziesz sie uczył na nowo :P wiec albo jeszcze nie studiujesz albo nigdy nie studiowałeś. pozdrawiam
Dokładnie. Dzięki sesji poznałam trzech, na których wykłady zawsze było mi nie po drodze. Reali polskich studiów.
Było nie po drodze, ponieważ...?
...ponieważ w okolicy znajdował się sklep, w którym piwo można nabyć drogą kupna, a następnie spożyć w gronie znajomych na terenie kampusu :)
ja mialem ustny egzamin z kolesiem ktorego pierwszy raz widzialem i dostalem 4.0 :D
Chwalicie się, czy żalicie swoją ignorancją?
Nie rozumiem takiego podejścia, później w życiu to się odbije. Może nawet już niedługo jak pójdziesz do wykładowcy i spytasz czy on to on a on Ci powie, że nie zna takiego i pójdzie. Byłam świadkiem takiej sytuacji.
nam opowiadał taki wykładowca o tym, że jeden koleś zapukał do niego do pokoju żeby dostać wpis, a nie wiedział jak wygląda i powiedział "Szukam Pana X...", a ten Pan X to był on i odpowiedział do niego " ja też go szukam" :D
Na egzaminie poniedziałkowym wykładowca stwierdził pilnując: "Radzę nie ściągać,bo to ja wystawiam oceny.Aha.Może nie wszyscy wiedzą: To ja prowadzę wykłady".
Znowu ku**a fala demotów o sesji studentów, nie prosze!. Już wole Justina 'Biembera' sluchać, błagam nie!
Nie rozumiem komentarzy typu 'później to sie w życiu odbija' To, że faktycznie nie chodzi się na jakiś wykład, bo obecność nie jest obowiązkowa to nie znaczy, że na koniec nie uczymy sie tyle samo ile Ci którzy chodzili.
dokładnie, dokładnie, dokładnie:D demot bardzo dobry, utożsamiam sie z nim w stu procentach:) i zgadzam sie z tysia równiez:)
o tak! u mnie na roku była sytuacja że koleś podszedł przed egzaminem do wykładowcy i zapytał czy pan doktor już jest na wydziale. mina doktorka bezcenna. mina studenta jak mu się pan doktor przedstawił pobiła wszyściutko!
a ja właśnie dziś oddałem indeks, po skończonej sesji :)
także skończyłem sesje, aleee wpier... zgubiłem gdzies kartę egzaminacyjną i muszę łazić znowu zbierać wszystkie wpisy :/ a ta czynności irytuje mnie bardziej niż pisanie egzaminów. Kiedy w końcu zrezygnują z tych średniowiecznych papierowych indeksów?!
ja np. nie mam indeksu tylko USOS
boski demot! właśnie tak mam;)
ostatnio idę po przepisanie oceny do pokoju w którym bym doktor W. Wchodzę a tam jest jeden w średnim wieku. Nie wiedziałem czy to on. Pytam: dzień dobry czy jest może doktor W. ? a on na to : Ja jestem doktor W. Mina bezcenna
a numer jego 216077
gz rozmycia ;]
imie i nazwisko tez czytelne. żal
Nie każde przedmioty są przydatne. Z resztą jak ktoś zasypia na wykładach to lepiej aby na nie nie szedł. Jak nie wiem jak ktoś wygląda próbuje wysłać kogoś aby se nie narobić obciachu :)
Po ch|_|j studiujesz?
było, minęło :)
Na zaocznych jest najlepiej. Nawet jeżeli chodzisz na wykłady to gościa widzisz może 2-3 razy w ciągu pół roku (10 godzin wykładów = np. 2 wykłady po 5 godzin). Idź później do takiego na egzamin lub co gorsza szukaj go chcąc wpis. Nie rozpoznasz. Dlatego zawsze na pierwszym wykładzie rysuję sobie karykaturę wykładowcy. Później wystarczy że na nią spojrzę i już wiem kogo szukać i kogo nie pytać "Wie pan może gdzie znajdę profesora X?"
przestańcie robić demoty z tymi sesjami..to już jest nudne..;/
zarty o sesji nigdy nie sa nudne
Idioci! po co idziecie na studia skoro gowno z tego wynosicie ? nie macie 12 lat i nie uczycie sie dla mamusi tylko dla siebie zeby nie skonczyc potem jako kompletny polmozg z zerowa wiedza. demoty naprawde dmotywujacy i co najgorsze prawdziwy.
jak ktos nie chodzi na wykłady nie znaczy ze nic ze studiow nie wyniesie. wykład = 5 godzin z czego nic nie wyniesiesz, tylko 5 zapisanych kartek tore ci podyktuja. Idziesz na ksero i czytasz to co przez 5 godzin ktos wałkował w powiedzmy 15minut. do sesji i tak bedziesz sie uczył na nowo :P wiec albo jeszcze nie studiujesz albo nigdy nie studiowałeś. pozdrawiam