Sama się mylisz. Tracąc kończynę człowiek przeżywa załamanie, ale ktoś, kto od dziecka nie miał ręki czy nogi nie odczuwa jej braku, kiedy wykonuje codzienne czynności, bo tego zdążył się nauczyć. Urodził się bez niej, więc nie wie jak to jest mieć dwie zdrowe nogi czy ręce. W przypadku tego człowieka spędzając całe życie na wózku inwalidzkim jedynymi opcjami dla niego na choć odrobinę wolności od wózka jest właśnie umiejętność pływania czy chociażby skok ze spadochronem. Zwykły szary człowiek nie jest w stanie sobie tego wyobrazić, a co musi wtedy czuć taka osoba? To jest właśnie wolność, krótkotrwała, ale taka, której taki człowiek zawsze pragnął, a do której my się przyzwyczailiśmy.. To co dla Ciebie nie jest wolnością tylko codziennością, dla takiego człowieka może się okazać zbawieniem.
Dobra, może określenie zupełny brak było za mocne. Ale chodzi mi o uczucie, jakie może mu towarzyszyć. Miałeś kiedykolwiek do czynienia z osobą niepełnosprawną? Bo ja tak i to wiele razy. I powiem Ci, że jedyną osobą, która osobiście mi powiedziała, że gdyby była sprawna, byłoby jej lepiej był chłopak z 80% niedowładem ciała. Takie osoby z reguły nie zatrzymują się w miejscu i nie starają się użalać nad własnym losem. Jest im ciężko, ale muszą jakoś żyć bez tego. Z czym mi się skojarzył ten demot? Jeżdżę w wakacje na mazury i co roku mam okazję tam przebywać. Czasami jeździmy nad jezioro tuż przy ulicy, niedaleko małego osiedla. Będąc tam średnio 2-3 razy w tygodniu, prawie za każdym razem widziałem człowieka, który przyjeżdżał w to samo miejsce samochodem. Wysiadał z auta, wchodził na wózek, podjeżdżał do brzegu. Nie miał nóg, ale pomimo tego jeździł pewnie częściej ode mnie i pływał. Powiedz mi po co i dlaczego? Bo wtedy nie czuje, że jest ograniczony przez swoje nogi. Człowiek musi sobie zacząć radzić z tym co ma, a nie stanąć nad rozlanym mlekiem i ubolewać. W tym jest siła takich ludzi. I choć każdy Ci powie, że brak jakiś odczuwa, to z czasem jest mu łatwiej się nauczyć żyć bez tego i brak ten nie jest aż tak odczuwalny, gdy uświadomi sobie, że to go wcale nie ogranicza.
Previousgod popieram Twoje słowa. Każdemu co innego potrzeba by móc poczuć wolność. Jednemu pieniędzy, innemu zdrowia, jeszcze komuś samochodu, a są i tacy, którym wystarczy zejść z wózka i położyć się obok.
@Previousgod: Ja sam przeżyłem amputację i jak ktoś mnie pyta jak się z tym czuję, odpowiadam: "Spoko, przecież to był zapas, mam jeszcze drugie do życia. Najważniejsze że mam głowę na miejscu."
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
13 lipca 2010 o 22:07
Victoria to zwycięztwo nie wolność i właśnie taki powinien być raczej podpis... co do Snu o Victori, wiecie, że Rysiu do końca swoich dni był przekonany że Victoria znaczy wolność?
Dla jednych wolnoscia bedzie dzien bez pornusow, dla drugich bez rodzicow, dla trzecich bez alkocholu (generalnie nalogow)
dla jeszcze innych wolnosc to samotna podroz w nieznane...
ale wydaje mi sie ze dla ludzi na wozku prawdziwa wolnoscia bylo by uwolnienie sie od niego. Na zawsze.
INKWIZYTOR mnie rozwalił :D Wiem, że z takich rzeczy nie można się śmiać, ale jednak :>
Jestem z ogółu osobą wrażliwą na krzywdę innych, więc proszę mnie z góry o nic nie posądzać :)
Nie wiem czy to tak niewiele.. chyba wymagało sporo wysiłku tego człowieka na wózku pozbawionego nóg ..
Ja wolność czuję średnio raz w tygodniu stojąc w korku.
Jest tak wolno że aż mam dość tej wolności...
@Leniuszek: Jak to powiedział Poniedzielski: "Przepraszam Państwa że tak wolno mówię, ale ja tak właśnie rozumiem wolność słowa".
Mylisz się to żadna wolność...
Sama się mylisz. Tracąc kończynę człowiek przeżywa załamanie, ale ktoś, kto od dziecka nie miał ręki czy nogi nie odczuwa jej braku, kiedy wykonuje codzienne czynności, bo tego zdążył się nauczyć. Urodził się bez niej, więc nie wie jak to jest mieć dwie zdrowe nogi czy ręce. W przypadku tego człowieka spędzając całe życie na wózku inwalidzkim jedynymi opcjami dla niego na choć odrobinę wolności od wózka jest właśnie umiejętność pływania czy chociażby skok ze spadochronem. Zwykły szary człowiek nie jest w stanie sobie tego wyobrazić, a co musi wtedy czuć taka osoba? To jest właśnie wolność, krótkotrwała, ale taka, której taki człowiek zawsze pragnął, a do której my się przyzwyczailiśmy.. To co dla Ciebie nie jest wolnością tylko codziennością, dla takiego człowieka może się okazać zbawieniem.
Previousgod Kompletnie nie o to mi chodziło.
Więc staraj się bardziej precyzować swoją opinię niż tylko "Nie zgadzam się"
Dobra, może określenie zupełny brak było za mocne. Ale chodzi mi o uczucie, jakie może mu towarzyszyć. Miałeś kiedykolwiek do czynienia z osobą niepełnosprawną? Bo ja tak i to wiele razy. I powiem Ci, że jedyną osobą, która osobiście mi powiedziała, że gdyby była sprawna, byłoby jej lepiej był chłopak z 80% niedowładem ciała. Takie osoby z reguły nie zatrzymują się w miejscu i nie starają się użalać nad własnym losem. Jest im ciężko, ale muszą jakoś żyć bez tego. Z czym mi się skojarzył ten demot? Jeżdżę w wakacje na mazury i co roku mam okazję tam przebywać. Czasami jeździmy nad jezioro tuż przy ulicy, niedaleko małego osiedla. Będąc tam średnio 2-3 razy w tygodniu, prawie za każdym razem widziałem człowieka, który przyjeżdżał w to samo miejsce samochodem. Wysiadał z auta, wchodził na wózek, podjeżdżał do brzegu. Nie miał nóg, ale pomimo tego jeździł pewnie częściej ode mnie i pływał. Powiedz mi po co i dlaczego? Bo wtedy nie czuje, że jest ograniczony przez swoje nogi. Człowiek musi sobie zacząć radzić z tym co ma, a nie stanąć nad rozlanym mlekiem i ubolewać. W tym jest siła takich ludzi. I choć każdy Ci powie, że brak jakiś odczuwa, to z czasem jest mu łatwiej się nauczyć żyć bez tego i brak ten nie jest aż tak odczuwalny, gdy uświadomi sobie, że to go wcale nie ogranicza.
Previousgod bardzo ladnie i madrze piszesz :)
Previousgod popieram Twoje słowa. Każdemu co innego potrzeba by móc poczuć wolność. Jednemu pieniędzy, innemu zdrowia, jeszcze komuś samochodu, a są i tacy, którym wystarczy zejść z wózka i położyć się obok.
@Previousgod: Ja sam przeżyłem amputację i jak ktoś mnie pyta jak się z tym czuję, odpowiadam: "Spoko, przecież to był zapas, mam jeszcze drugie do życia. Najważniejsze że mam głowę na miejscu."
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lipca 2010 o 22:07
"O Victorio, moja Victorio.. dlaczego mam Cię tylko w snach..."
Victoria to zwycięztwo nie wolność i właśnie taki powinien być raczej podpis... co do Snu o Victori, wiecie, że Rysiu do końca swoich dni był przekonany że Victoria znaczy wolność?
a może dla Rysia wolność była zwycięstwem?
To nie wolność co bardziej próba zrobienia czegoś w jakimś stopniu nie możliwego ;) mimo to +
Tego właśnie nie da nazwać się wolnością a próbą sił i własnych możliwości : )
demot:Wolność:pokonywanie własnych słabości
demot:jak ja ku*wa:wejdę z powrotem?
Dla jednych wolnoscia bedzie dzien bez pornusow, dla drugich bez rodzicow, dla trzecich bez alkocholu (generalnie nalogow)
dla jeszcze innych wolnosc to samotna podroz w nieznane...
ale wydaje mi sie ze dla ludzi na wozku prawdziwa wolnoscia bylo by uwolnienie sie od niego. Na zawsze.
skojarzyło mi się z porucznikiem z forresta gumpa
w taki upal jeszcze moralniaka mi brakowalo :|
Jak to pan Dostojewski powiedział - "Jedyna wolność, to zwycięstwo nad samym sobą" (: Ode mnie + !
lub stracić ;/
INKWIZYTOR mnie rozwalił :D Wiem, że z takich rzeczy nie można się śmiać, ale jednak :>
Jestem z ogółu osobą wrażliwą na krzywdę innych, więc proszę mnie z góry o nic nie posądzać :)
Piękne zdjęcie. Dobry motywator.
demot:O kur*:Kolana wpadły mi do wody
Nasze ciała sa ograniczeniem dla duszy, po śmierci każdy z nas poczuje prawdziwą wolność
Dopóki czegoś nie stracimy, nie zrozumiemy jakie to dla nas ważne.