w zwiazku zawsze kazda ze stron w jakims stopniu sie zmienia. Dlateo mowi sie ze wiele par zmiania sie w jedna osobe, bo mysla i zachowuja sie identycznie
Jaki jest sens zmieniać się dla kogoś? Przecież jeżeli się z kimś spotyka, to dla tego, bo się go ceni za to jaki jest. Jak facet ma się zacząć zmieniać pod dyktando kobiety to po cholerę kobieta się z takim facetem spotyka? Przecież jak mi ktoś nie odpowiada to się z nim nie spotykam, a nie na siłę próbuję go zmienić... o.O
Nie rozumiem po co z kimś się wiązać z założeniem "może się zmieni"... Jeżeli coś nam nie odpowiada, to się w to nie pakujemy. A związek to też sztuka kompromisu, nie wszystko musi być idealne, zamiast na siłę próbować coś zmieniać wystarczy to zaakceptować.
A jeżeli zaakceptować nie potrafimy, to poszukać sobie kogoś, kogo nie będzie się chciało zmieniać.
Albo sie kogoś akceptuje takiego jakim jest, albo lepiej nie zawracać mu gitary - strata czasu i nerwów. Nie mówie tu o drobnych ustępstwach, bo to oczywiste że w związku nie może być dokładnie tak jak chce tego jedna osoba. Jednak najgorsze jest to że połowa kobiet chce zmienić swojego chłopaka, nawet nieświadomie. I jak pójdziesz na jedno ustępstwo, to będzie drążyć dalej i dalej. A w pewnym momencie przegnie i wtedy mówi sie "nie i ch*j"... i wtedy zaczyna sie sajgon.
kobieta też, pozatym to jest źle opisane, po fazie zaloty jest opcja "teraz dowiesz sie kim naprawde jestem" w trakcie zaltów była "nie bede pokazywać swoich złych stron bo przecież nie chce go/jej stracić"
W życiu bym się nie zmienił dla kobiety.
w zwiazku zawsze kazda ze stron w jakims stopniu sie zmienia. Dlateo mowi sie ze wiele par zmiania sie w jedna osobe, bo mysla i zachowuja sie identycznie
Jaki jest sens zmieniać się dla kogoś? Przecież jeżeli się z kimś spotyka, to dla tego, bo się go ceni za to jaki jest. Jak facet ma się zacząć zmieniać pod dyktando kobiety to po cholerę kobieta się z takim facetem spotyka? Przecież jak mi ktoś nie odpowiada to się z nim nie spotykam, a nie na siłę próbuję go zmienić... o.O
Nie rozumiem po co z kimś się wiązać z założeniem "może się zmieni"... Jeżeli coś nam nie odpowiada, to się w to nie pakujemy. A związek to też sztuka kompromisu, nie wszystko musi być idealne, zamiast na siłę próbować coś zmieniać wystarczy to zaakceptować.
A jeżeli zaakceptować nie potrafimy, to poszukać sobie kogoś, kogo nie będzie się chciało zmieniać.
Albo sie kogoś akceptuje takiego jakim jest, albo lepiej nie zawracać mu gitary - strata czasu i nerwów. Nie mówie tu o drobnych ustępstwach, bo to oczywiste że w związku nie może być dokładnie tak jak chce tego jedna osoba. Jednak najgorsze jest to że połowa kobiet chce zmienić swojego chłopaka, nawet nieświadomie. I jak pójdziesz na jedno ustępstwo, to będzie drążyć dalej i dalej. A w pewnym momencie przegnie i wtedy mówi sie "nie i ch*j"... i wtedy zaczyna sie sajgon.
To i tak działa w dwie strony ;)
kobieta też, pozatym to jest źle opisane, po fazie zaloty jest opcja "teraz dowiesz sie kim naprawde jestem" w trakcie zaltów była "nie bede pokazywać swoich złych stron bo przecież nie chce go/jej stracić"
100 % zgadzam się...spotykałem się z dziewczyną anioł a po pół roku wyszło jak jest wredna i złośliwa naprawde
Genialne!
i bardzo dobrze!! tak powinno być