(Jeśli jest nieuleczalnie chory to) Uśpić - zrobić to dla jego dobra. Chory na ziemi
tylko
się
męczy. Szkoda zwierzaka ale w takiej
sytuacji tylko to dla jego dobra można
zrobić.
Ostatnia
przysługa.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
54 razy.
Ostatnia modyfikacja:
29 sierpnia 2010 o 2:47
Mój tata niedawno stał przed takim wyborem. Ratował go, dopóki było można, lecz gdy się okazało, że nic nie można już zrobić, a pies będzie umierał w cierpieniach w ciągu kilku następnych tygodni, postanowił go uśpić. Tylko 2 razy widziałam, jak płakał - raz, gdy zmarł mój dziadek, i drugi raz - podczas usypiania jego psa.
@alah8 Widzę, że nigdy nie oglądałeś filmu pt. "Wszystkie psy idą do nieba"? Tam wyraźnie widać, że jest niebo dla psów i jest to argument niepodważalny.
@asiorek123, też tak zawsze myślałem jak ty aż w końcu zapytałem księdza na religii co dzieje się z psami które umarły, odpowiedział, że zwierzęta nie mają duszy i nie trafiają do nieba.. Jak chcecie dawajcie mi - i oszukujcie się dalej.
@kab a skąd ksiądz moze to niby wiedzieć? Według mnie jeśli my mamy dusze, to inne organizmy też oczywiście je mają, jesteśmy tylko innym gatunkiem. Chyba, że w ogóle nie ma duchów.
Ksiądz nam na religii kiedyś mówił, że psy nie idą do nieba, tylko ludzie, bo zwierzęta nie mają duszy, ale ja w to nie wierzę. W ogóle, nikt z nas nie ma 100 % pewności, że niebo w ogóle istnieje. Dowiemy się tego dopiero po śmierci. Fajnie by było, gdyby istniało.
kab, a ja jestem ateistką i twierdzę, że po śmierci czeka nas to samo, co psy. I moim zdaniem to ty się oszukujesz. Ale to tylko moje zdanie. Czyje zdanie okaże się słuszne - dowiemy się po śmierci (cholera, brzmi jak "dowiemy się po przerwie" :D), ale póki co dam ci minusa nie za to, że wyraziłeś swoje zdanie, a za to, że a priori uważasz je za prawidłowe w tak "cienkiej" kwestii jak życie po śmierci.
@Do wszystkich
Jedynie usłyszałem kiedyś od księdza, że psy nie mają duszy i po śmierci przestają istnieć.. nie wiem jak to jest teraz. Nawet nie wiem czy teraz uważa się, że ludzie odmiennej orientacji i wiary lub niewiary idą do nieba. Wiem tylko, że zdania są zróżnicowane.
Pierwszy wpis po powrocie z bana! Nie rozumiem czemu niektórzy (wielu)ludzi mówi uśpić zamiast zabić, jak człowiek miałby eutanazję to też byście tak mówili!? A demot w samej rzeczy dobry bo pokazuje ważny dylemat z którym każdy musi się zmierzyć sam!
@elektro155
Exactly! O to właśnie chodzi. Jest mnóstwo ludzi i księży a każdy z nich ma różne przyłożenie do sprawy, więc ogólnie można się jedynie poradzić ale czy brać ich słowa w 100%? To samo z biblią źle przetłumaczona księga z przed 2k lat? Czasem mam wrażenie, że każdy wiarę katolicką dopasowuje do siebie zmieniając ją a tym samym tworząc odmienną religie.
@allah i takie coś się nazywa własnowierstwem, ja jestem włąsnowiercą i na prawdę wielu katolików, którzy tylko myślą, że są katolikami tak na prawdę są włąsnowiercami. Podejrzewam, że takich ludzi jest więcej niż katolików.
Sam 8 lat temu stanąłem przed tą decyzją mając niecałe 9 lat. Mój były pies był chory na raka kości. Miał 4 lata. Objawy pojawiły się kilka dni przed uśpieniem nie wiedziliśmy co mu jest. ja bylem wtedy popierdołą więc za dużo nie rozumiałem, a rodzice próbowali mi wyjaśniać w bardzo delikatny sposób bo z psem byłem b. mocno związany gdyż mieliśmy go od szczeniaka. Któregoś dnia powiedzieli mi prosto z mostu, że jest nieuleczalnie chory i dla jego własnego dobra trzeba mu pomóc usypiając go. Byłem załapany. zatkało mnie nie wiedząc co robić. Rodzice czekajac na weterynarza patrzyli jak żegnam się z psem. trwało to dobrą godzine bo nie chciałem pogodzic sie z losem jaki czeka pupila. wyszlislmy z domu z mama a tata został. wrocilismy po fakcie. niestety bylem tak zdruzgotany psychicznie ze rodzice nie dali rady mnie przytrzymac. wpadlem do pokoju i zobaczylem jak pies lezy juz nie zywy... to jest tragiczny widok. podobno darlem sie strasznie. zabrali mnie, zaslonili psu oczy a ja zamilklem na kilka dni. nigdy go nie zapomne. pamietam 1 karmienie jak dalismy mu jedzenie do miseczki deserowej a on zamiast zjesc wszedl do niej i poszedl spać ;)... ohh.. teraz tak sobie myslac o tym serce sie kraja i lza w oku kreci. lecz nadal jestem przekonany ze najlepiej dla kazdego - i siebie i psa jest go uspic. przestanie sie biedak meczyc a ty zamarzesz ten trudny moment i przypomnisz sobie same dobre chwile. gdybym teraz mial stanac przy takiej decyzji postanowil bym to samo co rodzice 8 lat temu (za kilka lat znow przezyje cos podobnego bo moj kolejny pies ma juz 8-9 lat...) + jak najbardziej
Wszyscy którzy wyżej do mnie pisali - nie wierze w Boga, nie wierze w niebo, nie wierze w piekło, napisałem tylko jakie zdanie na ten temat ma kościół. Nikt nie wie, czy Bóg naprawdę istnieje - wiara to nadzieja, a ja jestem realistą... Nie wiem jak mam się wyrazić w tym momencie, bo jak napisze prawdę kościelną to ateiści mnie zminusują, a jak napisze prawdę prawdziwą to zrobią to katolicy. Nic już nie pisze.
@asiorek123 możesz podać mi fragment pisma, który mówi, że zwierzęta idą do nieba? Podobnie jak Ty wierzę tylko w to, co zostało spisane w Biblii, zastrzegając sobie jednak to, że niektóre fragmenty są spisane przez mądrych jak na te czasy ludzi tylko po to, by chronić lud wybrany przed niebezpieczeństwami (chorobami), które dziś nam nie grożą. Jestem, jak to określił marcinek6000 własnowiercą.
A człowieka też byście zabili?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
31 sierpnia 2010 o 13:41
mój pies miał padaczkę. zdechł dzień przed wyznaczoną datą uśpienia. Ja miałam czyste sumienie,ona już nie cierpiała. Nie ma jej już miesiąc i przyznam się szczerze że ciężko mi ;/
Jest tyle religii na świecie, że na pewno w którejś zwierzęta mają swojego Boga. Ale mi to i tak obojętne bo w żadnych bogów nie wierzę, co nie oznacza ,iż uważam że to coś złego, jeżeli komuś to sprawia przyjemność.
Dzięki Bogu nie jest to w moim przypadku sytuacja prawdziwa. Ale mam psa i czasami myślę czy byłbym w stanie podjąć decyzje o jego uśpieniu. I chyba nie byłbym w stanie
[+] sama mam psa, niedawno miał problemy, na szczęście już jest ok, ale nie wiem czy potrafiłabym zdecydować o jego życiu bądź śmierci. Bardzo bym za nim tęskniła, ale pozwolenie na jego cierpienie uczyniłoby ze mnie egoistkę.
Psa nie można uczłowieczać. To pies. Tylko albo aż pies.
Jest ważną częścią rodziny, w moim domu jej pełnoprawnym członkiem. Ale nie potrafi mówić i czasami trzeba decydować za niego. Medycyna jest niestety czasami bezradna. Dlatego jeśli nie możemy psu pomóc, wyleczyć go to najlepiej dać mu odejść - w spokoju, na kolanach pana. Tak, żeby mógł do końca patrzeć w oczy. Ważne, żeby przy tym zachować spokój, żeby pies czuł się bezpiecznie...
Rok temu stałam przed taką decyzją z moim wtedy jeszcze szczeniorem. Miał parwowirozę, leczenie kosztowne i kilku wetów doradzało nam dośpienie go w pewnym momencie. Na złość im Szafirciu wyzdrowiał (dzięki wspaniałemu weterynarzowi, który do dziś uśmiecha się jak go widzi) i odwdzięcza się nam pięknie za to tygodniowe czuwanie przy nim dzień i noc. To szatan w psiej skórze, najcudowniejszy pod słońcem. Moje niebieskookie, czekoladowe hasiorowe szczęście ;)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
29 sierpnia 2010 o 23:59
"Psu trzeba pozwolić odejść kiedy cierpi." - wiesz jak to brzmi? ze psu nalezy sie zakonczenie cierpienia, a czlowiekowi nie. niby czemu nie? moze tez chcialby zachowac resztki godnosci, albo jego choroba jest nieuleczalna? co za bzdura, ze ta sama rzecz w przypadku zwierzecia jest uznawana za "godna i humanitarna" a w stosunku do czlowieka za "nieludzka i bezbozna"
@Pala i Rakujitsu, brzmi to tak jak brzmieć miało. Pies ma wszystko bardziej wyczulone, byle stąpniesz mu na ogon przez przypadek i już widzisz jak go to boli, słyszy więcej niż człowiek i odczuwa więcej niż człowiek. Niestety to "tylko" zwierzak, mało kto je szanuje - najczęściej wsadzają je w klatki przed domem i są radośni. Może kiedyś będzie tak dla zwierzaków godnie i ich leczenia będą mniej kosztowne a bardziej skuteczne. Pozdro i po plusiku dla panów.
Ludzie, czasami po prostu nie ma możliwości leczenia psa.
Jestem wolontariuszką w Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami, napatrzyłam się w życiu na mnóstwo cierpienia zwierzaków. Niejednokrotnie walczyłam o to, żeby psa leczyć, nierzadko z koleżankami-wolontariuszkami zbierałyśmy na aukcjach pieniądze, żeby taki pies mógł żyć godnie.
Niestety - psu nie zawsze można pomóc lecząc go. Choćby nie wiem jakie się posiadało pieniądze. Czasami sam środek przeciwbólowy tak obciąża serce, że pies może skonać w jeszcze większych męczarniach.
Dlatego powtarzam - człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił więc jeśli ma możliwość uśmierzyć czy też skrócić ból cierpiącego psa, kota czy innego zwierzaka, to powinien to zrobić, humanitarnie. W przypadku psów jest wiele chorób, o których pewnie niewielu z was słyszało. Mimo najlepszych chęci czasami i weterynarze są bezradni.
Rakujitsu - nie włączam się w dyskusje o eutanazji dla ludzi, wydawało mi się, że mam na ten temat zdanie, dopóki mojej rodziny ten problem nie dosięgnął. W przypadku zwierząt mam takie a nie inne doświadczenia i wydaje mi się, że lepsza śmierć po znieczuleniu (uśpienie/eutanazja) psa niż kilkudniowe/kilkutygodniowe męki, przedłużanie cierpienia z pobudek czysto egoistycznych.
Bo to ma związek z wiarą, katolicką szczególnie. Uważa się, że to bóg daje życie i tylko on ma prawo je odebrać, więc lepiej, żeby człowiek cierpiał niż umarł, nawet gdy sam tego chce. Moim zdaniem to głupota i bezduszność. W niektórych krajach eutanazja jest dopuszczalna i dobrze, ale tam kościół nie rządzi, jak u nas. Co do zwierzątek, to uważam, że należy pozwolić im umrzeć, żeby się nie męczyły. Przeżywałam to parę razy, z moimi kotami i chomikiem.
Nie patrzyłam na inne komentarze. W każdym razie- Kocham zwierzęta. Bardziej niż ludzi. I dlatego uważam, że nie warto skazywać niewinnego przyjaciela na cierpienie tylko dlatego, że samemu będzie się czuło lepiej. żeby nie było złudzeń- byłam w takiej sytuacji...
Początkiem sierpnia podczas upałów mój pies, mający już na karku piętnaście lat zachorował, chodził i skomlał, po jakimś czasie mimo chłodzenia wodą pies położył się i nie mógł już chodzić. Rodzice zabrali go do weterynarza, ten powiedział, że nie da się nic zrobić, pies może pożyć maksimum 2 dni, ale podczas tych ostatnich dni mocno by cierpiał. Jedynym wyjściem na pozbycie się bólu było uśpienie. Tak więc się stało. O całej sytuacji dowiedziałem się przez telefon, ponieważ byłem w tym samym czasie na wakacjach. Pies na budzie miał taką szmatkę, przez którą zimno nie dostawało się do środka. Gdy widzę tą szmatkę podwiniętą, żal ściska moje serce. Jednak gdybym to ja miałbym podjąć decyzję, postąpiłbym tak samo, ponieważ nie chciałbym, aby pies się męczył.
E... doszedlem do tego komentarza i nie moge juz was czytac, po prostu lzy sie same ciskaja ;) jedyne co mnie moze poruszyc, to sprawy psiakow... sam stracilem owczarka ktorego mialem od dziecka, jak zasnalem dopiero ode mnie odchodzil... mmm ...
My zdecydowalismy sie uspic. Byla to bardzo trudna i bolesna decyzja bo byl z nami od 12 lat. Praktycznie czlonek rodziny. Ale nie moglem juz wiecej patrzec jak cierpi - mimo tego ze z jednej strony bardzo zalowalem mysle ze bylo to najlepsze rozwiazanie dla niego.
Nie uspypiaj go na ostatnia chwile tak jak to robi wiekrzosc kiedy juz nie ma wyboru. Zrob mu taki najwspanialszy tydzien w jego zyciu, kiedy bedzie mogl jesc i robic to na co ma ochote - bedzie Ci wdzieczny :)
Ostatnio też miałem taką sytuację. Mój kochany piesek miał zapalenie jelita. Mieliśmy go następnego dnia uśpić. Na całe szczęście przeszło mu po zastrzykach, jednak już miałem łzy w oczach na myśl, że będzie trzeba go uśpić. Z jednej strony kocham go, ale z drugiej to dla jego dobra. Demotywator jak najbardziej prawdziwy
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
29 sierpnia 2010 o 3:13
True demotivator się należy. W mojej rodzinie też była taka sytuacja: Pies mojej babci wpadł pod samochód dwa dni przed wielkim piątkiem. Z tego względu że byli za granicą pies poszedł dopiero na drugi dzień po wypadku do weterynarza, tam okazało się że pies (na zewnątrz nic nie było widać) miał potórbowane wnętrzności. Babcia odrazu podjeła decyzję o jego uśpieniu. Wszystkim było bardzo smutno ale wiedzieliśmy że tak dla niego lepiej.
A moim zdaniem pies tez ma swój instynkt, miałem psa, też chorował, i pewnego pięknego dnia uciekł mi na spacerze, podejrzewamy, że zdechł w samotności, wiedział ze to jego chwila ale nie chciał zdychać na oczach mojej rodziny...
Ja niestety, też musiałem zmierzyć się z taką sytuacją parę tygodni temu. Mieliśmy w domu suczkę jamnika była z nami 13 lat sam mam 20, więc towarzyszyła mi przez dłuższą część życia. Piesek niestety miał nowotwór i przerzuty. Weterynarz mówił, że jeszcze trochę pożyje, ale nadejdzie taki moment, że po prostu będzie się męczyć. Od tamtego czasu minęło parę miesięcy. Choroba postąpiła, a nikt w domu nie chciał pogodzić się z faktem, że naszego pupila w końcu zabraknie. Nasz jamnik prędzej był pełen życia i mimo choroby tryskał energią. Jednak nastąpił taki moment, że było już widać, że pies się męczy. To była kwestia jednego dnia. Stwierdziliśmy, że byłoby egoistyczne pozostawić ją przy życiu tylko dlatego, że nikt z rodziny nie chce się z nim rozstać czy podjąć takiego wyzwania jak zawiezienie go na uśpienie do weterynarza. Nasz piesek był dla nas członkiem rodziny, był kochany i szanowany jak każdy inny w domu. Nie zasługiwał na cierpienie. Gdybym dzisiaj miał podejmować jeszcze raz tą decyzję, postąpiłbym tak samo.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
29 sierpnia 2010 o 3:55
Mój ojciec uśpił naszego pieska rok temu...Był z nami 13 lat.Nie potrafiłam się ogarnąć w ogóle chyba przez miesiąc.I nadal za nim bardzo tęsknię :( Przestały mu pracować nerki,nie wydalał w ogóle moczu,nie chodził już,nie jadł nie pił...Dramat,ale nie było innego wyjścia:(
Moja 16letnia ukochana kotka też musiała zmierzyć się z tym samym o czym piszesz. niestety, dwa miesiące temu, po długim okresie walczenia o Nią nie miałam wyjścia. Pozwoliłam Jej wreszcie odpocząć... :((((
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
30 sierpnia 2010 o 9:35
nie mam siły czytać dalej...to także moje preżycie...przyszła chwile, kiedy musiałam się z tym zmierzyć...
lekarstwem na ból było wzięcie następnego psiaka...bidy o przejściach...
to jest ogromny dylemat. Ja miałam psa 18 lat! Nasza sunia oszczeniła się z tym jednym kundelkiem, więc od urodzenia był z nami. Ale starość nie pozwalała mu już na nic. Nie mieliśmy serca go uśpić, bo jak? Ślepy, głuchy, bez zębów pod koniec. Konsultowaliśmy się z wet. Ale w końcu trzeba było podjąć decyzję. Bolało.
Ja tę decyzję musiałem podjąć sam na początku tego roku. Psinka z która się wychowałem była u Nas 13 lat. Piękny, kochany bernardyn. Kiedy weterynarz powiedział ,że nie da się już nic zrobić, nie mogłem w to uwierzyć i pojechałem do innej kliniki. Niestety tam również powiedzieli ,że nie ma już ratunku i podjąłem tą decyzję jeszcze tego dnia aby się nie męczył. Teraz czy żałuję? Były momenty (i są) ,że myślę, może by dał radę, może by ozdrowiał i pożył jeszcze ten rok, dwa. Z drugiej jednak strony nie chciałem ,żeby cierpiał, widziałem po nim że już chce odejść. Nie wykazywał już żadnego entuzjazmu, tylko patrzył i patrzył. Myślę, że to jest uczciwe, jeśli jeden weterynarz mówi koniec, powalczyć jeszcze, oddaj swój czas i pieniądze by jechać do innej kliniki i tam jeszcze walczyć. Zawsze jest ta myśl że zrobiłeś bardzo dużo...
Pare tygodni temu miałem podobny dylemat. Ja jednak nie mogłem patrzeć na jego cierpienie i wolałem go uśpić :( Przedłużałem jego życia najdłużej jak się dało chociaż wiedziałem, że wyleczenie jego serca jest już niemożliwe :(
Własnie mija miesiac od uspienia mojej 12letniej suczki,do tej pory w mieszkaniu panuje okropna pustka,zwlaszcza,gdy wchodzi sie do domu...i nikt Cie nie wita tak entuzjastycznie jak ten psiak.Ale do rzeczy-psiak dostal paralizu tylnich,padaczki,nie mogl chodzic,z racji tego,ze mieszkamy wysoko w bloku bez windy nie byloby mozliwości wyprowadzania go(pies ważył ok 30 kilo,więc dość sporo).W nocy,gdy bardzo cierpiała i nikt z domowników nie spał wspólnie podjęlismy decyzje,ze jesli nic nie da sie zrobic to ulzymy jej cierpieniom.Rankiem mama zaczela sie z nia zegnac,podobnie ojciec-nie byli w stanie zeby pojechać do weterynarza,więc spadło to na mnie.Wzielam psa na rece i zobaczylam w jej oczach autentyczny spokój i tak jakby wdzięczność-wydaje mi się,że dobrze wiedziała dokąd i po co jedziemy,przez cała droge jechała spokojnie na tylnim siedzeniu samochodu,mimo że kilka godzin wczesniej miotała, się na wszystkie strony w epilepsji-teraz jak gdyby ręką odjął.Weterynarz potwierdził nasze przypuszczenia-będzie już tylko gorzej.Dziś juz wiem,że to była dobra decyzja,mimo że długo gryzły mnie wyrzuty sumienia.
Jakoś mi ulżyło po napisaniu tego :)
Jeżeli by tego chcieli to czemu nie? Eutanazja nie jest taka zła, sam bym wolał decydować czy wole cierpieć i czekać na śmierć, czy sobie spokojnie umrzeć.
Ale psu nie wytlumaczysz, ze go boli bo jest chory. Dla niego to niepojete, nieuzasadnione niczym cierpienie. Poglebione jesli pies sie bardzo boi weterynarza. Powiesz psu : pan cie wyleczy? nie powiesz, on nie wie co sie dzieje, stresuje sie i panicznie boi. Do tego ciagly bol. Ludzi sie nie usypia bo oni potrafia zrozumiec idee leczenia a pies? Jesli ktos z wlasnej woli umie patrzec na cierpienia psa, wie ze nic sie nie da juz zrobic i pozwala mu KONAC W MECZARNIACH to dla mnie taki czlowiek jest montrum, koszmarnym indywiduum i nie zasluguje na miano czlowieka. "Ktos" taki nie powinien miec zwierzat
Nigdy nie byłam i nie będę na usypianiem zwierząt. One też chcą żyć, a cierpienie nie przeszkadza im w cieszeniu się życiem. Uśpienie zwierzęcia to zwykłe zabójstwo. Nic więcej.
Nie życzę ci żebyś cierpiała, ale może wtedy byś zrozumiała, że nie masz racji. Ja tego nie doświadczyłam, ale domyślam się, że jest takie cierpienie przy którym nie tylko nie można cieszyć się życiem, ale jest ono koszmarem. Dotyczy to zarówno ludzi, jak zwierząt i wtedy śmierć jest wybawieniem.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
30 sierpnia 2010 o 17:11
Mój pies był do uśpienia 2 lata temu. Ale cała rodzina próbowała go ocalić, i co ? i żyje do tej pory ;-)
Gdybyśmy wtedy posłuchali lekarzy, to pies już by sie rozkładał pod ziemią ..
usypiając psa oszczędzasz mu cierpienia. a nie idąc z nim na uśpienie skazujesz na dalsze męki i siebie, bo widzisz jak cierpi, i jego, bo jest chory. przecież jak zdechnie- a prędzej czy później tak się stanie- to znowu będziesz cierpieć. zdemotywowało (+)
ja mowie gdy nie ma zadnych watlpliwosci ze psu juz nie pomozesz. Np wielki guz z przerzutami... Jakly powiedz ludziom chorym na ostatnie stadium raka by odstawili morfine i pobiegli cieszyc sie zyciem! Brawo!
Nikt nie powinien decydować o życiu lub śmierci innej istoty, takie jest moje zdanie. Ja uważam, że mój pies chciałby żyć mimo cierpień. Z drugiej strony wegetarianinem nie jestem i zgadzam się na humanitarne zabijanie zwierząt w celach gospodarczo-żywieniowych. Ciężko określić. Stanąłem już przed podobną sytuacją. Suczka miała ropomacicze. Lekarz mówił, że istnieje mała szansa, że nie przeżyje ona operacji wycięcia macicy. Myślę, że każda taka sytuacja jest inna. Niby nie powinniśmy decydować o jego życiu lub śmierci, ale z drugiej strony gdyby np pies był sparaliżowany? To bardzo skomplikowana i psychologicznie złożona sprawa.
Ropomaciczu można przeciwdziałać, choćby sterylizacją. To, że ludzie tego nie robią to tylko ich niewiedza, a czasami, w niektórych przypadkach, głupota.
Aż za dobrze znam ten dylemat. Ja wybrałam opcję pierwszą, nie chciałam by bardziej cierpiał niż wtedy gdy miało to już miejsce. Było to w 2001 roku a ja do tej pory mam łzy w oczach gdy przypomnę sobie tamte chwile. Miał guza mózgu, przez to był sparaliżowany, wygięty w łuk i do tego przestawał widzieć - gehenna.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
29 sierpnia 2010 o 10:18
Skoro człowiek musi się męczyć i nie może się poddać eutanazji to dlaczego pieska ma spotkać taki los... ale wydaje mi się że lepiej go uśpić bo i tak mu już nic z życia nie zostało....
Ech, żal się robi jak czytam tych wszystkich "obrońców życia".
Pies w odróżnieniu od człowieka ma prawo (no, dobra - właściciel ma prawo - ale ewidentnie dla psa dobra) do skrócenia swoich mąk. Zamiast umierać w bólach kilka tygodni - jeden zastrzyk i przyspiesza się nieuniknione, unikając całego cierpienia i bólu. Ja sam stanąłem kilka miesięcy przed podobną sytuacją - nie wahałem się ani chwili. I żałuję jedynie, że jeśli za kilkadziesiąt podobny problem będzie dotyczył mnie samego, nie będę miał takiej opcji.
Decyzja, żeby przeprowadzić za Tęczowy Most mojego największego Przyjaciela, była najtrudniejszą decyzją, jaką życiu podjęłam. Jako, że był to mój pies, byłam z nim do samego końca i sama go pochowałam. Najgorzej było kilka dni przed, bo mimo wszystko, czułam się jakbym go oszukała.. On nie wiedział, co się stanie. W zaufaniu szedł za mną. A teraz jest już tylko wielka pustka i wielki żal.. Czasem marzę o tym, żeby to się nigdy nie stało i wciąż mam nadzieję, że usłyszę jego radosne szczenie, że to on obudzi mnie z rana.. Doprawdy, nie wiedziałam, że można tak tęsknić za psem...
Kochajcie swoje psy, tak szybko odchodzą..
Sama mam pieska . Dostalam go dokladnie 7 lat temy gdy mialam pierwszy raz pojsc do zerowki . Przywiozlam go od mojej cioci z wakaji . Zawsze rano jak wstawalam a mama mie czesala on juz sie cieszyl bo wiedzial ze zaraz pojdzie odprowadzic swoja pania . Raz nawet byla taka sytuacja ze cos przeskrobalam i mama mi pogrozila a moj psiak wskoczyl mi na kolana i zaczal na mame warczec . Mama sie az dziwila a brat to wogole nie wiedzial co sie dzieje . Tylko ja poglaskala moje Brazika po glowie ( bo tak ma na imie moj psiaczek , mala wtedy bylam i go poprostu Braza nazwalam ) i podziekowalam mu . A on jak gdyb nigdy nic polizal mnie po twarzy i poszedl sie u mnie w nogi polorzyc .
I tak go mialam przez ladnych 7 lat i dalej go mam ;) .
Juz teraz za mna nie nadanrza jak sobie biegamy jak kiedy ale i tak jak by mu sie chcialo to by mnie jeszcze przegonil . A ja dalej utrzymuje fakt ze kundelki so najlepsze i a napewno lepsze od rasowych psow bo sa o wiele madrzejsze .
A co do demota no to lap plusa + .
Ja nie wiem co ja bym zrobila gdyby teraz tak przyszlo uspic mojego psa a mama powiedziala by zabieraj swojego obronce ( bo od tego czasu gdy zaistniala ta sytulacja opisana juz prze zemnie powyzej tak wlasnie moja mama nazywa mojego psiaczka ) i idz z nim do weterynaza go uspac bo jest chory poszla bym napewno do jakiejs innej kliniki weterynaryjnej i zapytala sie lekarza czy napewno nie ma juz dla niego innego ratunku . Gdyby powiedzia ze nie no to bym uciekla gdzies z moim psiakiem i zrobila mu nafajniejsz dni jego zycia az do momenty gdyby zdech na moich kolanach :(
usypianie...tak samo można zadać sobie pytanie, czy poddać eutanazji babcię lub ojca. Jeżeli zwierzę traktuje się jak członka rodziny, dopóki w oczach tli się życie, należy kochać i troszczyć się, poczucie otaczającej miłości i tego, że jest się ważnym to najlepsze ukojenie w bólu, także dla zwierząt.
Ja popieram eutanazję. Tylko, że w przypadku ludzi jest jeszcze niedopuszczalna. Dobrze, chociaż, że mogłam uratować od cierpień moje zwierzęta. Robiłam wszystko, żeby wyzdrowiały, ale jak nie było szans, to była najlepsza decyzja.
Ja tydzien temu mialem podobna sytuacje i wybralem te drugie z nadzieja ze jeszcze wyzdrowieje, ale niestety cierpial do samego konca a ja patrzylem na niego i nie moglem nic zdrobic
ale przynajmniej bylem przynim jak odchodzil:((
Przechodziłem przez to w tym miesiącu. 10 wspólnych lat, połowa mojego życia. Jako właściciel musisz wziąć na siebie cierpienie i pozwolić mu odejść zanim zacznie naprawdę cierpieć.
mój pies, suczka - kundelek, miała 14 lat. doszło do tego że tylne łapy przestały odpowiadać. nie mogła sama wstać, choćby po to, żeby napić się wody. jak powiedział weterynarz, to zwyczajnie starość, tutaj nic nie pomoże, a będzie tylko gorzej. po miesiącu noszenia jej na dwór, bo to przecież żaden problem wynieść 10kg-ramowego pieska. do momentu aż nie zaczęła mieć problemów z łykaniem jedzenia. karmiliśmy ją gęstą zupą, bułką maczaną w mleku... takimi. po tym się okazało że padł jej żołądek. nie było wyjścia jak ją uśpić. nie czuje się z tego powodu dumny... chociaż mogłem zaoszczędzić stworowi męczarni i zrobić to wcześniej. do psa idzie się przywiązać, potrafi być wierny panu do końca swych dni... bądź wdzięczny za tę wierność i odpłać mu miłosierdziem, nawet jeżeli będziesz się czuł jak skończony sk**wiel. śmierć bywa jedynym lekarstwem.
Uśpić?! A po co??? Co ty chłopie łopaty w domu nie masz. Weźcie nie (cio-tujcie)! Przecież przy usypianiu płaci się za każde kilo, a widać, że ten (ch-uj) trochę waży, atak to knak knak między gały ostatni hołd i rein do dziury. Nawet tym samym narzędziem można (ci-ula) zakopać. Nawet na zdjęciu widać, że już zajebiście się ustawił na ten "zabieg".
Pewnie, że myślę w przeciwieństwie do Ciebie. Ja już mam dawno psa pod ziemią i kupę czasu i pieniędzy zaoszczędziłem stosując metodę, która była używana przez cały czas odkąd pies z człowiekiem żyje! Nie zachęcam ludzi do męczenia zwierząt ale jak przyjdzie na niego czas to po co mam go męczyć i wozić po weterynarzach. Bo to co ty robisz grając na zwłokę to moim zdaniem jest gorsze niż jakbyś mu od razu łopatą przydupił w palnik. Jednego jestem pewien jakby ten pies był mój to nie wiem czy miałby lepsze życie ale na pewno miałby lepszą śmierć!!! Więc weź w końcu odłóż lakier do paznokci podciągnij stringi i podejdź do sprawy jak mężczyzna (chociaż ja bym nawet jako chłopiec bym sobie lepiej od Ciebie poradził). Jak nie wiesz jak to się robi to zobacz film "I'm a legend" gdzie Will Smith swojego jedynego przyjaciela (owczarka) gdzie nie miał nikogo innego własnymi rękoma udusił i jakoś to przeżył (dopóki granatem się nie (wy-pierd-olił)) Pozdrawiam :)
Bardzo kiepska prowokacja... zaoszczędzone na uśpieniu psa pieniądze wydaj mądrze i tu zwracam twoją uwagę na tego demota http://demotywatory.pl/2033325/Mozg i nie życzę bliskim ci osobom, żadnej ciężkiej choroby, wymagającej długiego i kosztownego leczenia i żeby w niej były zdane tylko na ciebie. Bo zapewne znajdziesz jakiś sposób na "małe oszczędności".
Kiepska na pewno, bo to nie ma być prowokacja tylko miałem chwilę czasu to zainteresowałem się cierpieniem psa i napisałem jak można to szybciej skończyć. Rozumiem, że ktoś nie jest w stanie tego zrobić i nie szkoda mu tych pieniędzy to niech jedzie od razu z nim, a nie wstawia jakieś chore demoty i czeka aż jakiś specjalista mu odpowie przedłużając jego mękę! Nie potrzebuję drugiego mózgu, bo mam na tyle rozumu, by odróżnić psa od człowieka. Np. jeżeli mój pies wleciałby pod samochód a kierowca przez to rozpierdzieliłby samochód to pierwsze co bym ratował człowieka bo życie własnego psa, który mi jest bliski jest dla mnie mniej ważne od obcego człowieka! Potem bym zajął się psem w odpowiedni sposób (Patrz wyżej)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
29 sierpnia 2010 o 14:42
Nie uwazam ze jeb*anie psa w glowe lopata jest tak wybitnym pomyslem. A jezeli myslisz ze te pare zloty wydane na usmiercenie w w humanitarny sposob zwierzaka ktory spedzil z toba tyle czasu jest zle to polecam wogole psa nie miec ( w ten sposob oszczedzisz jeszcze wiecej pieniedzy i nie upier*dolisz sobie lopaty)
Mieszkam na 2 piętrze w bloku . Mój owczarek kulał na 2 tylne łapy ; ( . Lepiej było go uśpić niż patrzec jak się męczy i wnosić go po schodach codziennie do domu kiedy już sam nie dawał rady :( Oczywiscie +.
To że kulał to nic nie znaczy ! i uśpić psa bo nie chodził tak ? jak byś stracił władzę w nogach to w takim razie Ciebie też trzeba uśpić !!! ( szubi 96 ) takich ludzi jak ty to bym zabił !
Aż się wzruszyłem gdy przeczytałem te komentarze ! Ja jednak mojej suczki bym nie uspił bo może akurat by wyzdrowiała, chodź bym miał leżeć przy niej tydzień to bym leżał ! Aż się popłakałem..
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
29 sierpnia 2010 o 13:23
Eee. Uśpić. I tak będziemy cierpieć, a przynajmniej mniej wiedząc, ze się nie męczy. W ostatnich dniach moja suka miała ciągle ataki padaczki, nie sikała (nerki jej padły) i wymiotowała ciągle. Człowiek by chciał się zabić, a co dopiero zwierzę.
Szubi96 - jesteś kretynem. U mnie po osiedlu biegają i latają dwa psiaki którym amputowano po łapie. Nadal są żywotne, bawią się, szczekają na mojego psa (wielki, potulny rottweiler) i cieszą się życiem. Mojego poprzedniego psa musiałem prawie 2 lata wnosić na 3 piętro, a ważyła ponad 25 kilo, ty leniu.
przeciez i tak cierpisz teraz... ja plakałam dluzej przed uśpieniem Funi, patrząc na ten ból w jej oczach, jak musialam ją podnosić będąc na spacerze, bo upadała przez ten paraliż, jak patrzyłam na zmiany jej osobowosci, równiez spowodowane cierpieniem... a uśpienie ukoiło jej bol i mój ból, chociaz teraz nawet zdarza mi sie uronić łezkę, mimo że nie mam jej już 9 lat, ale się z nią wychowałam, była ze mna przez calę dzieciństwo i zawsze będzie w mojej pamięci...
Mam 7 miesiecznego psa.. Chorego na padaczke stan cieżki.. Leki praktycznie przestają działać...żal patrzeć na jego jak sie meczy z atakami co chwile..Dlatego ten demot ma duzego + bo jeśli ktoś jest w takiej sytuacji to to jest na prawde cieżka decyzja..tym bardziej jak sie bardzo kocha tą istote..:(
a ja wolałabym umrzeć niż cierpieć czy np. patrzeć w sufit i ruszać oczami. więc psa też bym uśpiła. patrzenie jak się męczy to egoizm (bo będzie mi smutno, jak pieska nie będzie).
Na szczęście nie dane mi było, jeszcze, stanąć przed takim wyborem. Sądzę jednak, że pozwoliłabym go uśpić. Pękło by mi serce, ale gdybym wiedziała, że chociaż troszkę ulży mu to w cierpieniu, to byłoby to warte moich katuszy.
nagorsze jak pies jest przytomny w sensie rozumie co ma sie stac-ja bym nie mogla zaniesc na smierc wpatrzonego zakochanego przyjaciela-trzeba nie miec serca zeby to zrobic ponadto tylko Bog moze decydowac o smierci
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
29 sierpnia 2010 o 16:28
Zacznijmy od tego, że takiemu zwierzakowi najpierw podawany jest lek usypiający taki jak przy operacjach, ale w większej dawce. Dopiero gdy zwierzak zaśnie, czyli paru sekundach, podawany jest kolejny lek, po którym następuje zgon.
Wierz mi, że w stanie agonalnym futrzak sam by wybrał śmierć.
Lepiej nie robić tego pochopnie. Kiedyś mój piesek wpadł pod samochód, nikt nie dawał mu żadnych szans, ale ja go tak kochałam, że nie pozwoliłam go uśpić. Cierpiał bardzo, ale w końcu wyzdrowiał i teraz żyje i ma się dobrze. A gdybym posłuchała wiejskiego weterynarza, mamy, dziadków i w ogóle rodziny to już by nie żył.
Mam podobną sytuacje moj stary przyjaciel sie męczy strasznie .. Mam go od 5 roku zycia teraz mam 17 lat i choc juz to taki wiek wchodzący w dorosłośc to i tak nie wiem jak postąpić .
Z jednej strony nie chce mu odbierac zycia ,a z drugiej nie moge patrzyc jak on się męczy.. Oczywiscie (+) Pozdrawiam!
Jestem zdania, że lepiej uśpić ale dopiero wtedy kiedy psiaczek zaczyna się naprawde męczyć i kiedy wiadomo na 100%, że po tych straszliwych mękach przyjdzie śmierć ;(
Teraz mam to samo :( moja suczka ma 15,5 roku i trzyma plyny co kilka dni do weterynarza chodzimy i strzykawka jej odciaga go :( to przez watrobe :( jej czas sie zbliza, ale nie chce juz nigdy nie slyszec jej pazurkow na parkiecie... az sie plakac chce...
jeśli się kocha, to się ulży w cierpieniu. Jak trzeba być egoistycznym, żeby trzymać przy życiu cierpiące zwierzę, które, inaczej niż człowiek, nie ma poczucia celu czy sensu cierpienia?
Wczoraj musiałam uśpić moją kochaną suczkę. Nikt mi nie wmówi, że mogłam pozwolić jej żyć, że pomimo ogromnego bólu cieszyłaby się życiem. To brednie! Jeśli jakieś zwierze tak jak moja Tina ma problemy z oddychaniem, ciągłe wymioty oraz biegunki, a do tego nie pracujące nerki to nici z radości życiem. Jak mogą nazywać się mianem człowieka, ludzie którzy pozwoliliby na takie cierpienie żywej istocie?
Wczoraj dodałam takiego demota po czym musiałam usunac bo prawie bym dostała bana za kopiowanie, po godzinie zobaczylam tego demota... jednak bardziej demotywuje mnie fakt, ze jutro musze uspic mojego kalekiego kota. Ale nie zmienia to postaci rzeczy, demot bezczelnie skopiowany!!! a Tu jest podobny demot . http://demotywatory.pl/481977/Kiedys-nadejdzie-ten-dzien
moja mama stała przed takim wyborem, zdecydowała się uśpić ale nim wet dojechał to psina sama odeszła :(
gratuluję głównej bo demot na pewno na to zasługuje
no nie jest miłe uczucie. Kiedys weterynarz usypiał psa na moich rękach płakałem jak małe dziecko. Ale pies mial nowotwór i przerzuty strasznie go to bolało. Jest to bardzo ciężkie ale chyba lepiej żeby sie pies nie męczył.
Przeżywałam to 4 miesiące temu. Musieliśmy uśpić naszego kochanego wilczura, bo niestety nie było innego wyjścia.. W ciągu tygodnia jego stan się bardzo pogorszył.. Nic nie jadł, wymiotował, nie miał siły chodzić. Męczył się biedak. To było dla nas bardzo trudne, ale nie mogliśmy pozwolić na to, by tak cierpiał..
lepiej skrócić mu mękę i uśpić choć wiem, że nie jest to łatwe.. Psy wnoszą dużo radości do domu, wiem bo sama mam pieska i nie potrafię sobie wyobrazić, że kiedyś będę musiała podjąć podobną decyzję..
pies to wspaniały przyjaciel, gdy jest Ci smutno przyjdzie przytuli się, nigdy nie zdradzi, zawsze się cieszy na Twój widok..:)
Nie rozumiem jak ludzie mogą je wyrzucać, czy wywodzić do lasu..
dziś jadąc autem z działki widziałam śliczego bardzo smutnego amstafa który kręcił się po drodze prawdopodobnie ktoś wyrzucił go z auta, zrobiło mi się go strasznie żal, chciałam wziąć go do domu, ale niestety nie mam warunków na dużego pieska..:(
niektórzy ludzie nie mają serca, zwierzęta to nie zabawki, nie można ich tak poprostu wyrzucić kiedy się nam znudzą, one też mają uczucia, to są żywe stworzenia..! :(
a nie pomyslalas by stanac na moment i sie zastanowic ? po 1 jezeli to teren zabudowany - popytac ludzi czy to pies z okolicy. jezeli tak i np. czesto sam biega (tak wychowany. czesto tak jest) to odejsc bedac pewnym ze nic mu nie grozi. jezeli pusto wokol sprawdzic czy ktos nie kreci sie. jezeli nikogo w okolicy nie ma pewnie sie zgubil (jezeli nie daleko miasto, cos innego) nie mozna zawsze sadzic ze wyzucili psa od razu. ludzie tez maja serce ( NIE WSZYSCY ). jesli jednak nie ma nikogo w okolicy a miejsce gdzie pies sie znajduje to las badz wiejska droga z dala od cywilizacji to trzeba sie zajac psem - nie ma sie warunkow to nie problem. wziasc na kilka dni i popytac znajomych czy ktos by nie chcial psa. jesli nikt nie chce dac najwyzej do schroniska. wiez mi to wielka ulga na sercu gdy pomagasz takiemu biedakowi. wiem bo sam tak zrobilem. okazalo sie ze sie zagubil i wlasciciele sie odnalezi. schronisko mnie poinformowalo a wlasciciele mnie odwiedzili z podziekowaniami przychodzac nawet z psem ;) pomagajac nic nie tracisz.
Znam ten ból... W 2008 uśpiłam 9 letnią dalmatynkę, Nelę, bo miała raka skóry, gruczołów mlecznych i krtani... Nie chcieliśmy patrzeć jak się dalej męczy... Nawet nie wyobrażacie sobie jak zachowywała się w ostatni dzień swojego życia. To był niesamowity pies. Dam głowę, że był wyjątkowy, bo to, co wprowadziła w moje życie jest... Nie zapomnę jej nigdy. Kochałam ją nad życie. Trudna decyzja, bardzo trudna, ale nie ma co przedłużać. Chociaż strata jest BARDZO bolesna.
Kurde :/ zdołowałeś mnie :/ Ja na 99% niedługo stanę przed takim dylematem, bo moja suczka ma nieoperacyjnego guza w narządach rozrodczych. Póki co nic się nie dzieje, ale guz się powiększa, więc będzie ciężko...
miałeś kiedyś psa?... jezeli nie to powinienes nie odzywac sie w tym temacie. jesli miales to trudne zycie mial (ma) twoj pies ... szkoda bo najwyrazniej nie pojmujesz tej sytuacji ktora nie daje powodow do smiechu.
Miałem psa, nawet kilka psów. Zapewniam Cię, że żaden z nich nie miał trudnego życia. I zapewniam Cię, że sytuacje pojmuję. Dla mnie jest ona prosta, jak już wcześniej napisałem. Pozdrawiam.
zycie nie jest takie proste. nie robi sie NIC na pstrykniecie palcem. odejscie psa to odejscie czlonka rodziny. jezeli miales psy i nigdy nie miales trudnosci po smierci pupila to musiales byc z nim slabo zwiazany lub masz kompletnie skamieniałe serce.
Demot dobry. Denerwuję mnie jedynie komentarze ludzi wierzących, że niby zwierzęta mają dusze. Jeśli tak to nie jest żadne usypianie tylko zwykłe morderstwo (dla chrześcijan grzech ciężki jakby ktoś zapomniał). Ciekawi mnie jak te osoby widzą wszystkie inne stworzenia, te małe i te duże. Gdzie ci ludzie widzą granicę posiadania i nie posiadania duszy. Założę się, że cielęcinkę i wieprzowinkę wciągają, aż miło nawet nie zastanowiwszy się, że w ten sposób też przykładają rękę do morderstwa. Skoro wierzą w dusze u zwierząt to dlaczego przypisują sobie prawo do decydowania o ich życiu czy śmierci? Czy swoją babcię albo dziadka też by uśpili "żeby się nie męczyli"? A może taki piesek czy kotek chce jeszcze żyć te kilka dni czy tygodni nawet pomimo bólu? Czy to aby nie jest wybór łatwiejszego rozwiązania dla siebie, a nie dla zwierzaka? Oszczędzenie bólu głównie sobie, a nie pieskowi czy kotkowi?
Jak jest na coś chory to lepiej go uśpić, ale niekoniecznie trzeba z tego powodu cierpieć, bo wszystkie omamy jakie go meczyły przestaną. Też miałem psa, którego musiałem uśpić, było mi ciężko, bo miałem go od najmłodszych lat. Teraz się ciesze , że nie jest ze mną. Bo nie pozwoliłbym mu cierpieć i na to patrzeć, nie jestem egoistą.
Ja swojego psa nie musiałam usypiać, sam zdechł (było to gdzieś 2 lata temu). Gdy dowiedziałam się o jego śmierci było mi bardzo ciężko. Teraz nawet gdy czytam różne wpisy z mojego pamiętnika o nim, strasznie za nim tęsknię :(
Jeżeli nie ma już ratunku to nie czekaj z tym, moj pies mial nowotwor watroby i wodobrzusze, jak tylko faszerowanie lekami utrzymywalo go przy zyciu to nie moglismy mu pozwolic cierpiec. On nie cierpial, a teraz mam spokoj ducha że pozwolilem mu odejść i nie męczylem go, w przeciwienstwie do mojej ciotki, ktora trzymala swojego psa prawie do konca i potem dlugo miala wyrzuty sumienia ze tak dlugo zwlekala z ta decyzja... ale oczywiscie wybor nalezy do Ciebie
Jak miałam 9 lat dostałam od mamy kota. Dzisiaj mam 20 lat, a kot 11, spędziłam z nim większość życia, wiem, że on odejdzie kiedyś ode mnie. Nie wyobrażam sobie tego cierpienia, bardzo jestem z tym zwierzaczkiem związana. Zawsze biegnie do drzwi jak wracam do domu, zupełnie jak pies i chodzi za mną krok w krok.
13.08.10 musiałam uśpić swojego psa, miał 12 lat i 7 dni.
Podjęcie tej decyzji nie było łatwe, ale wiedziałam, iż mój piesek się męczy i nie ma już dla niego ratunku.
Bardzo go kochałam, był moim prawdziwym przyjacielem.
Tęsknie za nim strasznie i wiem, że nigdy o nim nie zapomnę.
Ostatnio zaczynam się nastawiać do tej sytuacji... :/ Mój pies ma 13lat (psich 68 - tak powiedział weterynarz kilka dni temu) i widzę, że zaczyna chorować :/ Lecz jak będzie potrzeba to go uśpię ;(
Yooogi zaciekawila mnie twoja wypowiedz. hmm w wieku 9 lat umarł ci pies ktory mial 4 lata, a ty zapamietales jego 1 karmienie(musiałes miec 5 lat) a napisales jeszcze ze rodzicie mowli ci ze gdy miales 9 lat to gdy go uspiono strasznie plakałes, tego nie pamietałes... Ciekawe ;]
Zgodnie wszyscy piszą, że jeśli nieuleczalnie chory to uśpić (jestem podobnego zdania), niech się nie męczy. Ale kiedy chodzi o człowieka, który cierpi i nie da mu się pomóc to wszyscy współczujący pobożni nagle są przeciwko eutanazji i człowiek nie może godnie odejść... Trochę dziwne podejście,ale nie zgłębiam tematu, bo wrażliwy, zaraz zacznie rozpisywanie się o duszy, Bogu itd...
Moim zdaniem człowiek nie jest uprawniony do decydowania kto ma żyć lub nie. Masz rację, ludzie gubią się w tym co mówią. Bo gdyby bliska komuś osoba, która jest zmęczona w walce o swoje życie powie: "chcę umrzeć" to gówno zrobią. Będą męczyć taką osobę, ale jeśli chodzi o psa to co tam. Kupi się następnego :/ Ja swojego psa traktuję jak członka swojej rodziny.
Jesli jest chory i dlatego cierpi to lepiej go niestety uspić aby nie cierpiał z bólu. Jesli jest to spowodowane tym ze nie ma co jeść to oddać w inne ręce i pozwolić mu na szczęscie gdzie indziej a samemu pocierpiec ale z wiedza ze gdzies zyje i jest mu lepiej.
Mój pies zaczyna właśnie chorować. Nie mogę sobie tego wyobrazić kiedy już jej nie będzie.. Ona do mojego domu wnosi radość..Kiedy płaczę,przychodzi i swój pyszczek kładzie na mych kolanach. Już 10 lat krząta się po domu. Nigdy się nie boję,kiedy jestem sama. Żałuję czasami,że byłam dla niej taka okrutna jak mnie nie słuchała. Krzyczałam na nią. ( ale jej nie biłam). Już wiem,że niedługo czas się z nią pożegnać. Każdy ją kocha. Ona nie jest zwykłym psem. Ona ma uczucia. Nie zdawałam sobie sprawy jaka ona jest dla mnie ważna. Nie bez powodu robiłam jej tysiące zdjęć i co dzień całowałam i przytulałam. No ale żyje się chwilą. W tym momencie jest przy mnie i patrzy na mnie. Kocham ją nad życie.
Cierpiąc przynajmniej żyje, po śmierci nie ma już nic
(Jeśli jest nieuleczalnie chory to) Uśpić - zrobić to dla jego dobra. Chory na ziemi
tylko
się
męczy. Szkoda zwierzaka ale w takiej
sytuacji tylko to dla jego dobra można
zrobić.
Ostatnia
przysługa.
Zmodyfikowano 54 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 2:47
Mój tata niedawno stał przed takim wyborem. Ratował go, dopóki było można, lecz gdy się okazało, że nic nie można już zrobić, a pies będzie umierał w cierpieniach w ciągu kilku następnych tygodni, postanowił go uśpić. Tylko 2 razy widziałam, jak płakał - raz, gdy zmarł mój dziadek, i drugi raz - podczas usypiania jego psa.
@asiorek123
Dla psa na pewno nie. Z tego co wiem wiara katolicka mówi, że nie ma psiego nieba... inne religie pewnie też.
Zawołaj Niemaszgłowa, uleczy go!
@alah8 Widzę, że nigdy nie oglądałeś filmu pt. "Wszystkie psy idą do nieba"? Tam wyraźnie widać, że jest niebo dla psów i jest to argument niepodważalny.
neseser kim ty jesteś żeby mówić co jest po śmierci!? Tego nikt z żywych nie wie... Dowiemy się tego po śmierci!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 9:54
@asiorek123, też tak zawsze myślałem jak ty aż w końcu zapytałem księdza na religii co dzieje się z psami które umarły, odpowiedział, że zwierzęta nie mają duszy i nie trafiają do nieba.. Jak chcecie dawajcie mi - i oszukujcie się dalej.
@kab a skąd ksiądz moze to niby wiedzieć? Według mnie jeśli my mamy dusze, to inne organizmy też oczywiście je mają, jesteśmy tylko innym gatunkiem. Chyba, że w ogóle nie ma duchów.
Ksiądz nam na religii kiedyś mówił, że psy nie idą do nieba, tylko ludzie, bo zwierzęta nie mają duszy, ale ja w to nie wierzę. W ogóle, nikt z nas nie ma 100 % pewności, że niebo w ogóle istnieje. Dowiemy się tego dopiero po śmierci. Fajnie by było, gdyby istniało.
kab, a ja jestem ateistką i twierdzę, że po śmierci czeka nas to samo, co psy. I moim zdaniem to ty się oszukujesz. Ale to tylko moje zdanie. Czyje zdanie okaże się słuszne - dowiemy się po śmierci (cholera, brzmi jak "dowiemy się po przerwie" :D), ale póki co dam ci minusa nie za to, że wyraziłeś swoje zdanie, a za to, że a priori uważasz je za prawidłowe w tak "cienkiej" kwestii jak życie po śmierci.
@Do wszystkich
Jedynie usłyszałem kiedyś od księdza, że psy nie mają duszy i po śmierci przestają istnieć.. nie wiem jak to jest teraz. Nawet nie wiem czy teraz uważa się, że ludzie odmiennej orientacji i wiary lub niewiary idą do nieba. Wiem tylko, że zdania są zróżnicowane.
Uśpić i cierpieć samemu, ciebie to nic nie kosztuje a jemu będzie lżej...
Pierwszy wpis po powrocie z bana! Nie rozumiem czemu niektórzy (wielu)ludzi mówi uśpić zamiast zabić, jak człowiek miałby eutanazję to też byście tak mówili!? A demot w samej rzeczy dobry bo pokazuje ważny dylemat z którym każdy musi się zmierzyć sam!
@elektro155
Exactly! O to właśnie chodzi. Jest mnóstwo ludzi i księży a każdy z nich ma różne przyłożenie do sprawy, więc ogólnie można się jedynie poradzić ale czy brać ich słowa w 100%? To samo z biblią źle przetłumaczona księga z przed 2k lat? Czasem mam wrażenie, że każdy wiarę katolicką dopasowuje do siebie zmieniając ją a tym samym tworząc odmienną religie.
@allah i takie coś się nazywa własnowierstwem, ja jestem włąsnowiercą i na prawdę wielu katolików, którzy tylko myślą, że są katolikami tak na prawdę są włąsnowiercami. Podejrzewam, że takich ludzi jest więcej niż katolików.
Sam 8 lat temu stanąłem przed tą decyzją mając niecałe 9 lat. Mój były pies był chory na raka kości. Miał 4 lata. Objawy pojawiły się kilka dni przed uśpieniem nie wiedziliśmy co mu jest. ja bylem wtedy popierdołą więc za dużo nie rozumiałem, a rodzice próbowali mi wyjaśniać w bardzo delikatny sposób bo z psem byłem b. mocno związany gdyż mieliśmy go od szczeniaka. Któregoś dnia powiedzieli mi prosto z mostu, że jest nieuleczalnie chory i dla jego własnego dobra trzeba mu pomóc usypiając go. Byłem załapany. zatkało mnie nie wiedząc co robić. Rodzice czekajac na weterynarza patrzyli jak żegnam się z psem. trwało to dobrą godzine bo nie chciałem pogodzic sie z losem jaki czeka pupila. wyszlislmy z domu z mama a tata został. wrocilismy po fakcie. niestety bylem tak zdruzgotany psychicznie ze rodzice nie dali rady mnie przytrzymac. wpadlem do pokoju i zobaczylem jak pies lezy juz nie zywy... to jest tragiczny widok. podobno darlem sie strasznie. zabrali mnie, zaslonili psu oczy a ja zamilklem na kilka dni. nigdy go nie zapomne. pamietam 1 karmienie jak dalismy mu jedzenie do miseczki deserowej a on zamiast zjesc wszedl do niej i poszedl spać ;)... ohh.. teraz tak sobie myslac o tym serce sie kraja i lza w oku kreci. lecz nadal jestem przekonany ze najlepiej dla kazdego - i siebie i psa jest go uspic. przestanie sie biedak meczyc a ty zamarzesz ten trudny moment i przypomnisz sobie same dobre chwile. gdybym teraz mial stanac przy takiej decyzji postanowil bym to samo co rodzice 8 lat temu (za kilka lat znow przezyje cos podobnego bo moj kolejny pies ma juz 8-9 lat...) + jak najbardziej
proponuję adminowi dać temu demotowi znaczek
TRUE DEMOTIVATOR
demot:HAHAHAHAHA:Zdychaj głupi wszarzu
Wszyscy którzy wyżej do mnie pisali - nie wierze w Boga, nie wierze w niebo, nie wierze w piekło, napisałem tylko jakie zdanie na ten temat ma kościół. Nikt nie wie, czy Bóg naprawdę istnieje - wiara to nadzieja, a ja jestem realistą... Nie wiem jak mam się wyrazić w tym momencie, bo jak napisze prawdę kościelną to ateiści mnie zminusują, a jak napisze prawdę prawdziwą to zrobią to katolicy. Nic już nie pisze.
@asiorek123 możesz podać mi fragment pisma, który mówi, że zwierzęta idą do nieba? Podobnie jak Ty wierzę tylko w to, co zostało spisane w Biblii, zastrzegając sobie jednak to, że niektóre fragmenty są spisane przez mądrych jak na te czasy ludzi tylko po to, by chronić lud wybrany przed niebezpieczeństwami (chorobami), które dziś nam nie grożą. Jestem, jak to określił marcinek6000 własnowiercą.
A człowieka też byście zabili?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 sierpnia 2010 o 13:41
true, true demot! takich sytuacji jest naprawdę wiele, a te decyzje jeszcze trudniejsze niż samo ich rozwiązanie.
Ale jeśli wiesz że w jego życiu nie ma już nic poza cierpieniem to czy zachowujesz się moralnie przedłużając je?
Mam tą samą sytuację. Pies ma nowotwór i przerzuty :/
Uśpić go i wiedzieć, że już nie cierpi. Podwójne szczęście.
Niech ginie...
mój pies miał padaczkę. zdechł dzień przed wyznaczoną datą uśpienia. Ja miałam czyste sumienie,ona już nie cierpiała. Nie ma jej już miesiąc i przyznam się szczerze że ciężko mi ;/
on tez ma swego boga!!!
Jest tyle religii na świecie, że na pewno w którejś zwierzęta mają swojego Boga. Ale mi to i tak obojętne bo w żadnych bogów nie wierzę, co nie oznacza ,iż uważam że to coś złego, jeżeli komuś to sprawia przyjemność.
Dzięki Bogu nie jest to w moim przypadku sytuacja prawdziwa. Ale mam psa i czasami myślę czy byłbym w stanie podjąć decyzje o jego uśpieniu. I chyba nie byłbym w stanie
na główną z tym demotem! prawdziwy demot..
Życzę głownej !! [+]
i tak tego nie ominiesz, niestety. ale to naprawdę demotywujące...
[+] sama mam psa, niedawno miał problemy, na szczęście już jest ok, ale nie wiem czy potrafiłabym zdecydować o jego życiu bądź śmierci. Bardzo bym za nim tęskniła, ale pozwolenie na jego cierpienie uczyniłoby ze mnie egoistkę.
lepiej uśpić go i cierpiec samemu...:(
bo jeśli sie kogos kocha to nie pozwala mu sie cierpieć...
ja miałam taką sytuacje z moim psem...
"Jeśli się kogoś kocha, to pozwoli się mu odejść"
Usypianie jest jak eutanazja. Gdyby tak się dało psa spytać jakie wyjście chce wybrać.
Psa nie można uczłowieczać. To pies. Tylko albo aż pies.
Jest ważną częścią rodziny, w moim domu jej pełnoprawnym członkiem. Ale nie potrafi mówić i czasami trzeba decydować za niego. Medycyna jest niestety czasami bezradna. Dlatego jeśli nie możemy psu pomóc, wyleczyć go to najlepiej dać mu odejść - w spokoju, na kolanach pana. Tak, żeby mógł do końca patrzeć w oczy. Ważne, żeby przy tym zachować spokój, żeby pies czuł się bezpiecznie...
Rok temu stałam przed taką decyzją z moim wtedy jeszcze szczeniorem. Miał parwowirozę, leczenie kosztowne i kilku wetów doradzało nam dośpienie go w pewnym momencie. Na złość im Szafirciu wyzdrowiał (dzięki wspaniałemu weterynarzowi, który do dziś uśmiecha się jak go widzi) i odwdzięcza się nam pięknie za to tygodniowe czuwanie przy nim dzień i noc. To szatan w psiej skórze, najcudowniejszy pod słońcem. Moje niebieskookie, czekoladowe hasiorowe szczęście ;)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 23:59
jakos ludzi nie usypiaja tylko beda leczyc nawet tych nad stojacyc grobem zeby zyli 200 lat,psa też trzeba leczyć a nie isc na łatwizne
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 2:34
Pies to nie człowiek. Nie ma takich leków, takich szpitali, możliwości leczenia. Psu trzeba pozwolić odejść kiedy cierpi.
"Psu trzeba pozwolić odejść kiedy cierpi." - wiesz jak to brzmi? ze psu nalezy sie zakonczenie cierpienia, a czlowiekowi nie. niby czemu nie? moze tez chcialby zachowac resztki godnosci, albo jego choroba jest nieuleczalna? co za bzdura, ze ta sama rzecz w przypadku zwierzecia jest uznawana za "godna i humanitarna" a w stosunku do czlowieka za "nieludzka i bezbozna"
@Pala i Rakujitsu, brzmi to tak jak brzmieć miało. Pies ma wszystko bardziej wyczulone, byle stąpniesz mu na ogon przez przypadek i już widzisz jak go to boli, słyszy więcej niż człowiek i odczuwa więcej niż człowiek. Niestety to "tylko" zwierzak, mało kto je szanuje - najczęściej wsadzają je w klatki przed domem i są radośni. Może kiedyś będzie tak dla zwierzaków godnie i ich leczenia będą mniej kosztowne a bardziej skuteczne. Pozdro i po plusiku dla panów.
Ludzie, czasami po prostu nie ma możliwości leczenia psa.
Jestem wolontariuszką w Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami, napatrzyłam się w życiu na mnóstwo cierpienia zwierzaków. Niejednokrotnie walczyłam o to, żeby psa leczyć, nierzadko z koleżankami-wolontariuszkami zbierałyśmy na aukcjach pieniądze, żeby taki pies mógł żyć godnie.
Niestety - psu nie zawsze można pomóc lecząc go. Choćby nie wiem jakie się posiadało pieniądze. Czasami sam środek przeciwbólowy tak obciąża serce, że pies może skonać w jeszcze większych męczarniach.
Dlatego powtarzam - człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił więc jeśli ma możliwość uśmierzyć czy też skrócić ból cierpiącego psa, kota czy innego zwierzaka, to powinien to zrobić, humanitarnie. W przypadku psów jest wiele chorób, o których pewnie niewielu z was słyszało. Mimo najlepszych chęci czasami i weterynarze są bezradni.
Rakujitsu - nie włączam się w dyskusje o eutanazji dla ludzi, wydawało mi się, że mam na ten temat zdanie, dopóki mojej rodziny ten problem nie dosięgnął. W przypadku zwierząt mam takie a nie inne doświadczenia i wydaje mi się, że lepsza śmierć po znieczuleniu (uśpienie/eutanazja) psa niż kilkudniowe/kilkutygodniowe męki, przedłużanie cierpienia z pobudek czysto egoistycznych.
Bo to ma związek z wiarą, katolicką szczególnie. Uważa się, że to bóg daje życie i tylko on ma prawo je odebrać, więc lepiej, żeby człowiek cierpiał niż umarł, nawet gdy sam tego chce. Moim zdaniem to głupota i bezduszność. W niektórych krajach eutanazja jest dopuszczalna i dobrze, ale tam kościół nie rządzi, jak u nas. Co do zwierzątek, to uważam, że należy pozwolić im umrzeć, żeby się nie męczyły. Przeżywałam to parę razy, z moimi kotami i chomikiem.
nie potrafiłabym dokonać takiego wyboru... zajebiście trudna sytuacja.
ja właśnie jestem w takiej :(
Nie patrzyłam na inne komentarze. W każdym razie- Kocham zwierzęta. Bardziej niż ludzi. I dlatego uważam, że nie warto skazywać niewinnego przyjaciela na cierpienie tylko dlatego, że samemu będzie się czuło lepiej. żeby nie było złudzeń- byłam w takiej sytuacji...
Początkiem sierpnia podczas upałów mój pies, mający już na karku piętnaście lat zachorował, chodził i skomlał, po jakimś czasie mimo chłodzenia wodą pies położył się i nie mógł już chodzić. Rodzice zabrali go do weterynarza, ten powiedział, że nie da się nic zrobić, pies może pożyć maksimum 2 dni, ale podczas tych ostatnich dni mocno by cierpiał. Jedynym wyjściem na pozbycie się bólu było uśpienie. Tak więc się stało. O całej sytuacji dowiedziałem się przez telefon, ponieważ byłem w tym samym czasie na wakacjach. Pies na budzie miał taką szmatkę, przez którą zimno nie dostawało się do środka. Gdy widzę tą szmatkę podwiniętą, żal ściska moje serce. Jednak gdybym to ja miałbym podjąć decyzję, postąpiłbym tak samo, ponieważ nie chciałbym, aby pies się męczył.
E... doszedlem do tego komentarza i nie moge juz was czytac, po prostu lzy sie same ciskaja ;) jedyne co mnie moze poruszyc, to sprawy psiakow... sam stracilem owczarka ktorego mialem od dziecka, jak zasnalem dopiero ode mnie odchodzil... mmm ...
My zdecydowalismy sie uspic. Byla to bardzo trudna i bolesna decyzja bo byl z nami od 12 lat. Praktycznie czlonek rodziny. Ale nie moglem juz wiecej patrzec jak cierpi - mimo tego ze z jednej strony bardzo zalowalem mysle ze bylo to najlepsze rozwiazanie dla niego.
Nie uspypiaj go na ostatnia chwile tak jak to robi wiekrzosc kiedy juz nie ma wyboru. Zrob mu taki najwspanialszy tydzien w jego zyciu, kiedy bedzie mogl jesc i robic to na co ma ochote - bedzie Ci wdzieczny :)
Ostatnio też miałem taką sytuację. Mój kochany piesek miał zapalenie jelita. Mieliśmy go następnego dnia uśpić. Na całe szczęście przeszło mu po zastrzykach, jednak już miałem łzy w oczach na myśl, że będzie trzeba go uśpić. Z jednej strony kocham go, ale z drugiej to dla jego dobra. Demotywator jak najbardziej prawdziwy
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 3:13
True demotivator się należy. W mojej rodzinie też była taka sytuacja: Pies mojej babci wpadł pod samochód dwa dni przed wielkim piątkiem. Z tego względu że byli za granicą pies poszedł dopiero na drugi dzień po wypadku do weterynarza, tam okazało się że pies (na zewnątrz nic nie było widać) miał potórbowane wnętrzności. Babcia odrazu podjeła decyzję o jego uśpieniu. Wszystkim było bardzo smutno ale wiedzieliśmy że tak dla niego lepiej.
A moim zdaniem pies tez ma swój instynkt, miałem psa, też chorował, i pewnego pięknego dnia uciekł mi na spacerze, podejrzewamy, że zdechł w samotności, wiedział ze to jego chwila ale nie chciał zdychać na oczach mojej rodziny...
Ja niestety, też musiałem zmierzyć się z taką sytuacją parę tygodni temu. Mieliśmy w domu suczkę jamnika była z nami 13 lat sam mam 20, więc towarzyszyła mi przez dłuższą część życia. Piesek niestety miał nowotwór i przerzuty. Weterynarz mówił, że jeszcze trochę pożyje, ale nadejdzie taki moment, że po prostu będzie się męczyć. Od tamtego czasu minęło parę miesięcy. Choroba postąpiła, a nikt w domu nie chciał pogodzić się z faktem, że naszego pupila w końcu zabraknie. Nasz jamnik prędzej był pełen życia i mimo choroby tryskał energią. Jednak nastąpił taki moment, że było już widać, że pies się męczy. To była kwestia jednego dnia. Stwierdziliśmy, że byłoby egoistyczne pozostawić ją przy życiu tylko dlatego, że nikt z rodziny nie chce się z nim rozstać czy podjąć takiego wyzwania jak zawiezienie go na uśpienie do weterynarza. Nasz piesek był dla nas członkiem rodziny, był kochany i szanowany jak każdy inny w domu. Nie zasługiwał na cierpienie. Gdybym dzisiaj miał podejmować jeszcze raz tą decyzję, postąpiłbym tak samo.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 3:55
Rozumiem przesłanie tego demota :( ja niestety musiałem psa uśpić bo miał raka :( (+)
To drugie. Moje cierpienie zawsze boli najbardziej.
Mój ojciec uśpił naszego pieska rok temu...Był z nami 13 lat.Nie potrafiłam się ogarnąć w ogóle chyba przez miesiąc.I nadal za nim bardzo tęsknię :( Przestały mu pracować nerki,nie wydalał w ogóle moczu,nie chodził już,nie jadł nie pił...Dramat,ale nie było innego wyjścia:(
Moja 16letnia ukochana kotka też musiała zmierzyć się z tym samym o czym piszesz. niestety, dwa miesiące temu, po długim okresie walczenia o Nią nie miałam wyjścia. Pozwoliłam Jej wreszcie odpocząć... :((((
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 sierpnia 2010 o 9:35
nie mam siły czytać dalej...to także moje preżycie...przyszła chwile, kiedy musiałam się z tym zmierzyć...
lekarstwem na ból było wzięcie następnego psiaka...bidy o przejściach...
to jest ogromny dylemat. Ja miałam psa 18 lat! Nasza sunia oszczeniła się z tym jednym kundelkiem, więc od urodzenia był z nami. Ale starość nie pozwalała mu już na nic. Nie mieliśmy serca go uśpić, bo jak? Ślepy, głuchy, bez zębów pod koniec. Konsultowaliśmy się z wet. Ale w końcu trzeba było podjąć decyzję. Bolało.
nie bądź egoistą - uśpij psa.
uspanie dla psa to lepsze
Ja tę decyzję musiałem podjąć sam na początku tego roku. Psinka z która się wychowałem była u Nas 13 lat. Piękny, kochany bernardyn. Kiedy weterynarz powiedział ,że nie da się już nic zrobić, nie mogłem w to uwierzyć i pojechałem do innej kliniki. Niestety tam również powiedzieli ,że nie ma już ratunku i podjąłem tą decyzję jeszcze tego dnia aby się nie męczył. Teraz czy żałuję? Były momenty (i są) ,że myślę, może by dał radę, może by ozdrowiał i pożył jeszcze ten rok, dwa. Z drugiej jednak strony nie chciałem ,żeby cierpiał, widziałem po nim że już chce odejść. Nie wykazywał już żadnego entuzjazmu, tylko patrzył i patrzył. Myślę, że to jest uczciwe, jeśli jeden weterynarz mówi koniec, powalczyć jeszcze, oddaj swój czas i pieniądze by jechać do innej kliniki i tam jeszcze walczyć. Zawsze jest ta myśl że zrobiłeś bardzo dużo...
Bądź jak Koreańczyk - zjedz go!
Dzięki temu jego cząstka na zawsze pozostanie w Tobie ;p
Pare tygodni temu miałem podobny dylemat. Ja jednak nie mogłem patrzeć na jego cierpienie i wolałem go uśpić :( Przedłużałem jego życia najdłużej jak się dało chociaż wiedziałem, że wyleczenie jego serca jest już niemożliwe :(
szczerze Ci współczuję...
Własnie mija miesiac od uspienia mojej 12letniej suczki,do tej pory w mieszkaniu panuje okropna pustka,zwlaszcza,gdy wchodzi sie do domu...i nikt Cie nie wita tak entuzjastycznie jak ten psiak.Ale do rzeczy-psiak dostal paralizu tylnich,padaczki,nie mogl chodzic,z racji tego,ze mieszkamy wysoko w bloku bez windy nie byloby mozliwości wyprowadzania go(pies ważył ok 30 kilo,więc dość sporo).W nocy,gdy bardzo cierpiała i nikt z domowników nie spał wspólnie podjęlismy decyzje,ze jesli nic nie da sie zrobic to ulzymy jej cierpieniom.Rankiem mama zaczela sie z nia zegnac,podobnie ojciec-nie byli w stanie zeby pojechać do weterynarza,więc spadło to na mnie.Wzielam psa na rece i zobaczylam w jej oczach autentyczny spokój i tak jakby wdzięczność-wydaje mi się,że dobrze wiedziała dokąd i po co jedziemy,przez cała droge jechała spokojnie na tylnim siedzeniu samochodu,mimo że kilka godzin wczesniej miotała, się na wszystkie strony w epilepsji-teraz jak gdyby ręką odjął.Weterynarz potwierdził nasze przypuszczenia-będzie już tylko gorzej.Dziś juz wiem,że to była dobra decyzja,mimo że długo gryzły mnie wyrzuty sumienia.
Jakoś mi ulżyło po napisaniu tego :)
Też musiałem podjąć taką decyzję
Rodziców też uśpij jak się staną niedołężni i chorzy, po co mają cierpieć?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 9:36
Jeżeli by tego chcieli to czemu nie? Eutanazja nie jest taka zła, sam bym wolał decydować czy wole cierpieć i czekać na śmierć, czy sobie spokojnie umrzeć.
Ale psu nie wytlumaczysz, ze go boli bo jest chory. Dla niego to niepojete, nieuzasadnione niczym cierpienie. Poglebione jesli pies sie bardzo boi weterynarza. Powiesz psu : pan cie wyleczy? nie powiesz, on nie wie co sie dzieje, stresuje sie i panicznie boi. Do tego ciagly bol. Ludzi sie nie usypia bo oni potrafia zrozumiec idee leczenia a pies? Jesli ktos z wlasnej woli umie patrzec na cierpienia psa, wie ze nic sie nie da juz zrobic i pozwala mu KONAC W MECZARNIACH to dla mnie taki czlowiek jest montrum, koszmarnym indywiduum i nie zasluguje na miano czlowieka. "Ktos" taki nie powinien miec zwierzat
Nigdy nie byłam i nie będę na usypianiem zwierząt. One też chcą żyć, a cierpienie nie przeszkadza im w cieszeniu się życiem. Uśpienie zwierzęcia to zwykłe zabójstwo. Nic więcej.
Nie życzę ci żebyś cierpiała, ale może wtedy byś zrozumiała, że nie masz racji. Ja tego nie doświadczyłam, ale domyślam się, że jest takie cierpienie przy którym nie tylko nie można cieszyć się życiem, ale jest ono koszmarem. Dotyczy to zarówno ludzi, jak zwierząt i wtedy śmierć jest wybawieniem.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 sierpnia 2010 o 17:11
Mój pies był do uśpienia 2 lata temu. Ale cała rodzina próbowała go ocalić, i co ? i żyje do tej pory ;-)
Gdybyśmy wtedy posłuchali lekarzy, to pies już by sie rozkładał pod ziemią ..
usypiając psa oszczędzasz mu cierpienia. a nie idąc z nim na uśpienie skazujesz na dalsze męki i siebie, bo widzisz jak cierpi, i jego, bo jest chory. przecież jak zdechnie- a prędzej czy później tak się stanie- to znowu będziesz cierpieć. zdemotywowało (+)
ja mowie gdy nie ma zadnych watlpliwosci ze psu juz nie pomozesz. Np wielki guz z przerzutami... Jakly powiedz ludziom chorym na ostatnie stadium raka by odstawili morfine i pobiegli cieszyc sie zyciem! Brawo!
na samosie z tym pytaniem na pewno odpowiedz znajdziesz
Nikt nie powinien decydować o życiu lub śmierci innej istoty, takie jest moje zdanie. Ja uważam, że mój pies chciałby żyć mimo cierpień. Z drugiej strony wegetarianinem nie jestem i zgadzam się na humanitarne zabijanie zwierząt w celach gospodarczo-żywieniowych. Ciężko określić. Stanąłem już przed podobną sytuacją. Suczka miała ropomacicze. Lekarz mówił, że istnieje mała szansa, że nie przeżyje ona operacji wycięcia macicy. Myślę, że każda taka sytuacja jest inna. Niby nie powinniśmy decydować o jego życiu lub śmierci, ale z drugiej strony gdyby np pies był sparaliżowany? To bardzo skomplikowana i psychologicznie złożona sprawa.
Ropomaciczu można przeciwdziałać, choćby sterylizacją. To, że ludzie tego nie robią to tylko ich niewiedza, a czasami, w niektórych przypadkach, głupota.
Aż za dobrze znam ten dylemat. Ja wybrałam opcję pierwszą, nie chciałam by bardziej cierpiał niż wtedy gdy miało to już miejsce. Było to w 2001 roku a ja do tej pory mam łzy w oczach gdy przypomnę sobie tamte chwile. Miał guza mózgu, przez to był sparaliżowany, wygięty w łuk i do tego przestawał widzieć - gehenna.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 10:18
niech ginie
Skoro człowiek musi się męczyć i nie może się poddać eutanazji to dlaczego pieska ma spotkać taki los... ale wydaje mi się że lepiej go uśpić bo i tak mu już nic z życia nie zostało....
z tym, że ludziom podają przeróżne środki przeciwbólowe a zwierzętom nie.
Jak to nie? Widać nie spotkałes nigdy dobrego weterynarza. Psom się też podaje zastrzyki przeciwbólowe.
Ech, żal się robi jak czytam tych wszystkich "obrońców życia".
Pies w odróżnieniu od człowieka ma prawo (no, dobra - właściciel ma prawo - ale ewidentnie dla psa dobra) do skrócenia swoich mąk. Zamiast umierać w bólach kilka tygodni - jeden zastrzyk i przyspiesza się nieuniknione, unikając całego cierpienia i bólu. Ja sam stanąłem kilka miesięcy przed podobną sytuacją - nie wahałem się ani chwili. I żałuję jedynie, że jeśli za kilkadziesiąt podobny problem będzie dotyczył mnie samego, nie będę miał takiej opcji.
Ciekawe czy też wszyscy jesteście tego samego zdania jeśli chodzi o eutanazję.
Decyzja, żeby przeprowadzić za Tęczowy Most mojego największego Przyjaciela, była najtrudniejszą decyzją, jaką życiu podjęłam. Jako, że był to mój pies, byłam z nim do samego końca i sama go pochowałam. Najgorzej było kilka dni przed, bo mimo wszystko, czułam się jakbym go oszukała.. On nie wiedział, co się stanie. W zaufaniu szedł za mną. A teraz jest już tylko wielka pustka i wielki żal.. Czasem marzę o tym, żeby to się nigdy nie stało i wciąż mam nadzieję, że usłyszę jego radosne szczenie, że to on obudzi mnie z rana.. Doprawdy, nie wiedziałam, że można tak tęsknić za psem...
Kochajcie swoje psy, tak szybko odchodzą..
Sama mam pieska . Dostalam go dokladnie 7 lat temy gdy mialam pierwszy raz pojsc do zerowki . Przywiozlam go od mojej cioci z wakaji . Zawsze rano jak wstawalam a mama mie czesala on juz sie cieszyl bo wiedzial ze zaraz pojdzie odprowadzic swoja pania . Raz nawet byla taka sytuacja ze cos przeskrobalam i mama mi pogrozila a moj psiak wskoczyl mi na kolana i zaczal na mame warczec . Mama sie az dziwila a brat to wogole nie wiedzial co sie dzieje . Tylko ja poglaskala moje Brazika po glowie ( bo tak ma na imie moj psiaczek , mala wtedy bylam i go poprostu Braza nazwalam ) i podziekowalam mu . A on jak gdyb nigdy nic polizal mnie po twarzy i poszedl sie u mnie w nogi polorzyc .
I tak go mialam przez ladnych 7 lat i dalej go mam ;) .
Juz teraz za mna nie nadanrza jak sobie biegamy jak kiedy ale i tak jak by mu sie chcialo to by mnie jeszcze przegonil . A ja dalej utrzymuje fakt ze kundelki so najlepsze i a napewno lepsze od rasowych psow bo sa o wiele madrzejsze .
A co do demota no to lap plusa + .
Ja nie wiem co ja bym zrobila gdyby teraz tak przyszlo uspic mojego psa a mama powiedziala by zabieraj swojego obronce ( bo od tego czasu gdy zaistniala ta sytulacja opisana juz prze zemnie powyzej tak wlasnie moja mama nazywa mojego psiaczka ) i idz z nim do weterynaza go uspac bo jest chory poszla bym napewno do jakiejs innej kliniki weterynaryjnej i zapytala sie lekarza czy napewno nie ma juz dla niego innego ratunku . Gdyby powiedzia ze nie no to bym uciekla gdzies z moim psiakiem i zrobila mu nafajniejsz dni jego zycia az do momenty gdyby zdech na moich kolanach :(
życie nie jest takie proste jak myślisz...
Życie do nie bajka, po drugiej stronie tej tęczy nie znajdziesz złota...
chyba odpowiedź jest oczywista [-]
pozwolić Żyć i patrzyć jak ON cieszy się życiem!!!!!!
Dobre! Dawno się tak nie uśmiałem :D!!!!!1111oneoneone!!1
Nie ważne co zrobisz będziesz cierpiał, patrząc na jego ból jak się męczy albo kiedy go uśpisz.
Jak sobie przypomnę mojego kotka...
usypianie...tak samo można zadać sobie pytanie, czy poddać eutanazji babcię lub ojca. Jeżeli zwierzę traktuje się jak członka rodziny, dopóki w oczach tli się życie, należy kochać i troszczyć się, poczucie otaczającej miłości i tego, że jest się ważnym to najlepsze ukojenie w bólu, także dla zwierząt.
Popieram, wielki [+]!!!
Ja popieram eutanazję. Tylko, że w przypadku ludzi jest jeszcze niedopuszczalna. Dobrze, chociaż, że mogłam uratować od cierpień moje zwierzęta. Robiłam wszystko, żeby wyzdrowiały, ale jak nie było szans, to była najlepsza decyzja.
GÓWNO nie demot, ile razy można wałkować ten sam temat?
Ja tydzien temu mialem podobna sytuacje i wybralem te drugie z nadzieja ze jeszcze wyzdrowieje, ale niestety cierpial do samego konca a ja patrzylem na niego i nie moglem nic zdrobic
ale przynajmniej bylem przynim jak odchodzil:((
wypchac i postawic przy kominku
Przechodziłem przez to w tym miesiącu. 10 wspólnych lat, połowa mojego życia. Jako właściciel musisz wziąć na siebie cierpienie i pozwolić mu odejść zanim zacznie naprawdę cierpieć.
a czy patrzac na to jak cierpi, samemu nie cierpimy ? -
mój pies, suczka - kundelek, miała 14 lat. doszło do tego że tylne łapy przestały odpowiadać. nie mogła sama wstać, choćby po to, żeby napić się wody. jak powiedział weterynarz, to zwyczajnie starość, tutaj nic nie pomoże, a będzie tylko gorzej. po miesiącu noszenia jej na dwór, bo to przecież żaden problem wynieść 10kg-ramowego pieska. do momentu aż nie zaczęła mieć problemów z łykaniem jedzenia. karmiliśmy ją gęstą zupą, bułką maczaną w mleku... takimi. po tym się okazało że padł jej żołądek. nie było wyjścia jak ją uśpić. nie czuje się z tego powodu dumny... chociaż mogłem zaoszczędzić stworowi męczarni i zrobić to wcześniej. do psa idzie się przywiązać, potrafi być wierny panu do końca swych dni... bądź wdzięczny za tę wierność i odpłać mu miłosierdziem, nawet jeżeli będziesz się czuł jak skończony sk**wiel. śmierć bywa jedynym lekarstwem.
Uśpić?! A po co??? Co ty chłopie łopaty w domu nie masz. Weźcie nie (cio-tujcie)! Przecież przy usypianiu płaci się za każde kilo, a widać, że ten (ch-uj) trochę waży, atak to knak knak między gały ostatni hołd i rein do dziury. Nawet tym samym narzędziem można (ci-ula) zakopać. Nawet na zdjęciu widać, że już zajebiście się ustawił na ten "zabieg".
Człowieku, myślisz czasem?
Pewnie, że myślę w przeciwieństwie do Ciebie. Ja już mam dawno psa pod ziemią i kupę czasu i pieniędzy zaoszczędziłem stosując metodę, która była używana przez cały czas odkąd pies z człowiekiem żyje! Nie zachęcam ludzi do męczenia zwierząt ale jak przyjdzie na niego czas to po co mam go męczyć i wozić po weterynarzach. Bo to co ty robisz grając na zwłokę to moim zdaniem jest gorsze niż jakbyś mu od razu łopatą przydupił w palnik. Jednego jestem pewien jakby ten pies był mój to nie wiem czy miałby lepsze życie ale na pewno miałby lepszą śmierć!!! Więc weź w końcu odłóż lakier do paznokci podciągnij stringi i podejdź do sprawy jak mężczyzna (chociaż ja bym nawet jako chłopiec bym sobie lepiej od Ciebie poradził). Jak nie wiesz jak to się robi to zobacz film "I'm a legend" gdzie Will Smith swojego jedynego przyjaciela (owczarka) gdzie nie miał nikogo innego własnymi rękoma udusił i jakoś to przeżył (dopóki granatem się nie (wy-pierd-olił)) Pozdrawiam :)
Bardzo kiepska prowokacja... zaoszczędzone na uśpieniu psa pieniądze wydaj mądrze i tu zwracam twoją uwagę na tego demota http://demotywatory.pl/2033325/Mozg i nie życzę bliskim ci osobom, żadnej ciężkiej choroby, wymagającej długiego i kosztownego leczenia i żeby w niej były zdane tylko na ciebie. Bo zapewne znajdziesz jakiś sposób na "małe oszczędności".
Kiepska na pewno, bo to nie ma być prowokacja tylko miałem chwilę czasu to zainteresowałem się cierpieniem psa i napisałem jak można to szybciej skończyć. Rozumiem, że ktoś nie jest w stanie tego zrobić i nie szkoda mu tych pieniędzy to niech jedzie od razu z nim, a nie wstawia jakieś chore demoty i czeka aż jakiś specjalista mu odpowie przedłużając jego mękę! Nie potrzebuję drugiego mózgu, bo mam na tyle rozumu, by odróżnić psa od człowieka. Np. jeżeli mój pies wleciałby pod samochód a kierowca przez to rozpierdzieliłby samochód to pierwsze co bym ratował człowieka bo życie własnego psa, który mi jest bliski jest dla mnie mniej ważne od obcego człowieka! Potem bym zajął się psem w odpowiedni sposób (Patrz wyżej)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 14:42
Nie uwazam ze jeb*anie psa w glowe lopata jest tak wybitnym pomyslem. A jezeli myslisz ze te pare zloty wydane na usmiercenie w w humanitarny sposob zwierzaka ktory spedzil z toba tyle czasu jest zle to polecam wogole psa nie miec ( w ten sposob oszczedzisz jeszcze wiecej pieniedzy i nie upier*dolisz sobie lopaty)
Ja miałem taki sam problem z moim kociakiem :/
a ja bym starała się mu uratować życie, tak by zył a nie cierpił, są leki itp
nie zawsze da się coś zrobić, niestety...
mój nie cierpiał w milczeniu, skuczał 24h/d..
Już to widzę... Pewnie w tym czasie byś pilnowała, by Ci krzyża nikt nie pod-pierd-olił!
Popieram, zrobiłam tak i wyzdrowiał, choć nikt nie dawał mu szans.
matextrem no gratuluje kur#wa ciętej riposty, nawet nie wiesz jaka jest moja postawa wobec Krzyża
mialem taka sama sytuacje ze swoim owczarkiem ;/
teraz bardzo mi go brak, ale nie moglem patrzec jak sie meczy...
+
Mieszkam na 2 piętrze w bloku . Mój owczarek kulał na 2 tylne łapy ; ( . Lepiej było go uśpić niż patrzec jak się męczy i wnosić go po schodach codziennie do domu kiedy już sam nie dawał rady :( Oczywiscie +.
Maciek6000:
Argument niepodważalny? To tylko film przecież!
Co do demota [+] oczywiście
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 13:20
To że kulał to nic nie znaczy ! i uśpić psa bo nie chodził tak ? jak byś stracił władzę w nogach to w takim razie Ciebie też trzeba uśpić !!! ( szubi 96 ) takich ludzi jak ty to bym zabił !
Aż się wzruszyłem gdy przeczytałem te komentarze ! Ja jednak mojej suczki bym nie uspił bo może akurat by wyzdrowiała, chodź bym miał leżeć przy niej tydzień to bym leżał ! Aż się popłakałem..
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 13:23
kazdy pies powinien zyc do konca tak samo jak czlowiek , jestesmy im to winni za wszystkie lata przyjazni !!!
Eee. Uśpić. I tak będziemy cierpieć, a przynajmniej mniej wiedząc, ze się nie męczy. W ostatnich dniach moja suka miała ciągle ataki padaczki, nie sikała (nerki jej padły) i wymiotowała ciągle. Człowiek by chciał się zabić, a co dopiero zwierzę.
Szubi96 - jesteś kretynem. U mnie po osiedlu biegają i latają dwa psiaki którym amputowano po łapie. Nadal są żywotne, bawią się, szczekają na mojego psa (wielki, potulny rottweiler) i cieszą się życiem. Mojego poprzedniego psa musiałem prawie 2 lata wnosić na 3 piętro, a ważyła ponad 25 kilo, ty leniu.
przeciez i tak cierpisz teraz... ja plakałam dluzej przed uśpieniem Funi, patrząc na ten ból w jej oczach, jak musialam ją podnosić będąc na spacerze, bo upadała przez ten paraliż, jak patrzyłam na zmiany jej osobowosci, równiez spowodowane cierpieniem... a uśpienie ukoiło jej bol i mój ból, chociaz teraz nawet zdarza mi sie uronić łezkę, mimo że nie mam jej już 9 lat, ale się z nią wychowałam, była ze mna przez calę dzieciństwo i zawsze będzie w mojej pamięci...
chyba było
Mam 7 miesiecznego psa.. Chorego na padaczke stan cieżki.. Leki praktycznie przestają działać...żal patrzeć na jego jak sie meczy z atakami co chwile..Dlatego ten demot ma duzego + bo jeśli ktoś jest w takiej sytuacji to to jest na prawde cieżka decyzja..tym bardziej jak sie bardzo kocha tą istote..:(
Czekanie sprawia ból. Zapomnienie sprawia ból. Lecz nie móc podjąć żadnej decyzji jest najdotkliwszym cierpieniem.
— Paulo Coelho
uwierz mi....lepiej jest uśpić stworzenie niż patrzeć jak cierpi...
Sam musiałem takiego wyboru dokonać jakies 3lata temu...
Nie będzie latwo...
Oddaj go na kebaby
niewazne j bym uspil mojego pas jak by mial umierac w cierpieniach
oczywiście, że uśpić.
KU.RWA MAĆ!! NIENAWIDZE SPOLECZENSTWA DEMOTYWATORÓW, JAK MOZNA TAK BEZCZELNIE KRASC DEMOTY.??!! CO ZA LUDZIE...
relax... to tylko demoty. wirtualny świat!
To tylko pies!!!!
A ty jesteś tylko człowiekiem - więc niech ktoś weźmie i ciebie uśpi, bo ja to zrobię.
W końcu kiedys i tak umrzesz...
ja sama wolałabym żyć mimo cierpienia, ciezki wybór, bo nie wiadomo co wolałby on.
a ja wolałabym umrzeć niż cierpieć czy np. patrzeć w sufit i ruszać oczami. więc psa też bym uśpiła. patrzenie jak się męczy to egoizm (bo będzie mi smutno, jak pieska nie będzie).
Na szczęście nie dane mi było, jeszcze, stanąć przed takim wyborem. Sądzę jednak, że pozwoliłabym go uśpić. Pękło by mi serce, ale gdybym wiedziała, że chociaż troszkę ulży mu to w cierpieniu, to byłoby to warte moich katuszy.
nagorsze jak pies jest przytomny w sensie rozumie co ma sie stac-ja bym nie mogla zaniesc na smierc wpatrzonego zakochanego przyjaciela-trzeba nie miec serca zeby to zrobic ponadto tylko Bog moze decydowac o smierci
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 16:28
Zacznijmy od tego, że takiemu zwierzakowi najpierw podawany jest lek usypiający taki jak przy operacjach, ale w większej dawce. Dopiero gdy zwierzak zaśnie, czyli paru sekundach, podawany jest kolejny lek, po którym następuje zgon.
Wierz mi, że w stanie agonalnym futrzak sam by wybrał śmierć.
Lepiej nie robić tego pochopnie. Kiedyś mój piesek wpadł pod samochód, nikt nie dawał mu żadnych szans, ale ja go tak kochałam, że nie pozwoliłam go uśpić. Cierpiał bardzo, ale w końcu wyzdrowiał i teraz żyje i ma się dobrze. A gdybym posłuchała wiejskiego weterynarza, mamy, dziadków i w ogóle rodziny to już by nie żył.
Mam podobną sytuacje moj stary przyjaciel sie męczy strasznie .. Mam go od 5 roku zycia teraz mam 17 lat i choc juz to taki wiek wchodzący w dorosłośc to i tak nie wiem jak postąpić .
Z jednej strony nie chce mu odbierac zycia ,a z drugiej nie moge patrzyc jak on się męczy.. Oczywiscie (+) Pozdrawiam!
Jestem zdania, że lepiej uśpić ale dopiero wtedy kiedy psiaczek zaczyna się naprawde męczyć i kiedy wiadomo na 100%, że po tych straszliwych mękach przyjdzie śmierć ;(
zabij siebie, ale problem...
Teraz mam to samo :( moja suczka ma 15,5 roku i trzyma plyny co kilka dni do weterynarza chodzimy i strzykawka jej odciaga go :( to przez watrobe :( jej czas sie zbliza, ale nie chce juz nigdy nie slyszec jej pazurkow na parkiecie... az sie plakac chce...
jeśli się kocha, to się ulży w cierpieniu. Jak trzeba być egoistycznym, żeby trzymać przy życiu cierpiące zwierzę, które, inaczej niż człowiek, nie ma poczucia celu czy sensu cierpienia?
miałem coś takiego z chomikiem. oczywiście go uśpiłem jednak strata swojego zwierzaka w taki sposób boli gorzej niż kiedy umiera ze starości.
uśpiłam.. cierpie
Jeżeli go uśpili ,to teraz napewno śni o czymś wspaniałym, oby tak było ... [+]
uspic samego siebie i dac psu spokoj
Wczoraj musiałam uśpić moją kochaną suczkę. Nikt mi nie wmówi, że mogłam pozwolić jej żyć, że pomimo ogromnego bólu cieszyłaby się życiem. To brednie! Jeśli jakieś zwierze tak jak moja Tina ma problemy z oddychaniem, ciągłe wymioty oraz biegunki, a do tego nie pracujące nerki to nici z radości życiem. Jak mogą nazywać się mianem człowieka, ludzie którzy pozwoliliby na takie cierpienie żywej istocie?
Mam dziwne wrażenie, że tutaj można odnieść się nie tylko do psów.
Wczoraj dodałam takiego demota po czym musiałam usunac bo prawie bym dostała bana za kopiowanie, po godzinie zobaczylam tego demota... jednak bardziej demotywuje mnie fakt, ze jutro musze uspic mojego kalekiego kota. Ale nie zmienia to postaci rzeczy, demot bezczelnie skopiowany!!! a Tu jest podobny demot . http://demotywatory.pl/481977/Kiedys-nadejdzie-ten-dzien
ej słuchajcie szukam przeróbki piosenki a tekst tam mniejwięcej leci tak : mięśnie wylewają się jak będzie trzeba to podnise kontener prosze o pomoc .
moja mama stała przed takim wyborem, zdecydowała się uśpić ale nim wet dojechał to psina sama odeszła :(
gratuluję głównej bo demot na pewno na to zasługuje
nie chciał by podejmować takiej decyzji:( +
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2010 o 20:52
no nie jest miłe uczucie. Kiedys weterynarz usypiał psa na moich rękach płakałem jak małe dziecko. Ale pies mial nowotwór i przerzuty strasznie go to bolało. Jest to bardzo ciężkie ale chyba lepiej żeby sie pies nie męczył.
Przeżywałam to 4 miesiące temu. Musieliśmy uśpić naszego kochanego wilczura, bo niestety nie było innego wyjścia.. W ciągu tygodnia jego stan się bardzo pogorszył.. Nic nie jadł, wymiotował, nie miał siły chodzić. Męczył się biedak. To było dla nas bardzo trudne, ale nie mogliśmy pozwolić na to, by tak cierpiał..
Goldenek :* Też taką mam i ma już 9 lat. Jeszcze z 3-4 i odejdzie :(
lepiej skrócić mu mękę i uśpić choć wiem, że nie jest to łatwe.. Psy wnoszą dużo radości do domu, wiem bo sama mam pieska i nie potrafię sobie wyobrazić, że kiedyś będę musiała podjąć podobną decyzję..
pies to wspaniały przyjaciel, gdy jest Ci smutno przyjdzie przytuli się, nigdy nie zdradzi, zawsze się cieszy na Twój widok..:)
Nie rozumiem jak ludzie mogą je wyrzucać, czy wywodzić do lasu..
dziś jadąc autem z działki widziałam śliczego bardzo smutnego amstafa który kręcił się po drodze prawdopodobnie ktoś wyrzucił go z auta, zrobiło mi się go strasznie żal, chciałam wziąć go do domu, ale niestety nie mam warunków na dużego pieska..:(
niektórzy ludzie nie mają serca, zwierzęta to nie zabawki, nie można ich tak poprostu wyrzucić kiedy się nam znudzą, one też mają uczucia, to są żywe stworzenia..! :(
a nie pomyslalas by stanac na moment i sie zastanowic ? po 1 jezeli to teren zabudowany - popytac ludzi czy to pies z okolicy. jezeli tak i np. czesto sam biega (tak wychowany. czesto tak jest) to odejsc bedac pewnym ze nic mu nie grozi. jezeli pusto wokol sprawdzic czy ktos nie kreci sie. jezeli nikogo w okolicy nie ma pewnie sie zgubil (jezeli nie daleko miasto, cos innego) nie mozna zawsze sadzic ze wyzucili psa od razu. ludzie tez maja serce ( NIE WSZYSCY ). jesli jednak nie ma nikogo w okolicy a miejsce gdzie pies sie znajduje to las badz wiejska droga z dala od cywilizacji to trzeba sie zajac psem - nie ma sie warunkow to nie problem. wziasc na kilka dni i popytac znajomych czy ktos by nie chcial psa. jesli nikt nie chce dac najwyzej do schroniska. wiez mi to wielka ulga na sercu gdy pomagasz takiemu biedakowi. wiem bo sam tak zrobilem. okazalo sie ze sie zagubil i wlasciciele sie odnalezi. schronisko mnie poinformowalo a wlasciciele mnie odwiedzili z podziekowaniami przychodzac nawet z psem ;) pomagajac nic nie tracisz.
pozwolić... patrzenie na cierpienie bliskiego ... najbliższego... skłania delikatnie mówiąc do zadumy nad światem... Człowiek staje się bogatszym.
Znam ten ból... W 2008 uśpiłam 9 letnią dalmatynkę, Nelę, bo miała raka skóry, gruczołów mlecznych i krtani... Nie chcieliśmy patrzeć jak się dalej męczy... Nawet nie wyobrażacie sobie jak zachowywała się w ostatni dzień swojego życia. To był niesamowity pies. Dam głowę, że był wyjątkowy, bo to, co wprowadziła w moje życie jest... Nie zapomnę jej nigdy. Kochałam ją nad życie. Trudna decyzja, bardzo trudna, ale nie ma co przedłużać. Chociaż strata jest BARDZO bolesna.
ojej
Uśpić...
Jak się zwierzaka kocha to serce się kraje gdy on cierpi..
Kurde :/ zdołowałeś mnie :/ Ja na 99% niedługo stanę przed takim dylematem, bo moja suczka ma nieoperacyjnego guza w narządach rozrodczych. Póki co nic się nie dzieje, ale guz się powiększa, więc będzie ciężko...
UŚPIĆ !!! I kupić nowego, młodego, zdrowego. Proste
miałeś kiedyś psa?... jezeli nie to powinienes nie odzywac sie w tym temacie. jesli miales to trudne zycie mial (ma) twoj pies ... szkoda bo najwyrazniej nie pojmujesz tej sytuacji ktora nie daje powodow do smiechu.
Miałem psa, nawet kilka psów. Zapewniam Cię, że żaden z nich nie miał trudnego życia. I zapewniam Cię, że sytuacje pojmuję. Dla mnie jest ona prosta, jak już wcześniej napisałem. Pozdrawiam.
zycie nie jest takie proste. nie robi sie NIC na pstrykniecie palcem. odejscie psa to odejscie czlonka rodziny. jezeli miales psy i nigdy nie miales trudnosci po smierci pupila to musiales byc z nim slabo zwiazany lub masz kompletnie skamieniałe serce.
a co mnie to gówno obchodzi
Wystarczy kilka zdań kogoś, żeby go poznać;//
Rozwiązanie:
Uśpij i siebie i psa.
Pozdrawiam
Irenvelle
Przyjaciół się nie usypia...
Demot dobry. Denerwuję mnie jedynie komentarze ludzi wierzących, że niby zwierzęta mają dusze. Jeśli tak to nie jest żadne usypianie tylko zwykłe morderstwo (dla chrześcijan grzech ciężki jakby ktoś zapomniał). Ciekawi mnie jak te osoby widzą wszystkie inne stworzenia, te małe i te duże. Gdzie ci ludzie widzą granicę posiadania i nie posiadania duszy. Założę się, że cielęcinkę i wieprzowinkę wciągają, aż miło nawet nie zastanowiwszy się, że w ten sposób też przykładają rękę do morderstwa. Skoro wierzą w dusze u zwierząt to dlaczego przypisują sobie prawo do decydowania o ich życiu czy śmierci? Czy swoją babcię albo dziadka też by uśpili "żeby się nie męczyli"? A może taki piesek czy kotek chce jeszcze żyć te kilka dni czy tygodni nawet pomimo bólu? Czy to aby nie jest wybór łatwiejszego rozwiązania dla siebie, a nie dla zwierzaka? Oszczędzenie bólu głównie sobie, a nie pieskowi czy kotkowi?
Jak jest na coś chory to lepiej go uśpić, ale niekoniecznie trzeba z tego powodu cierpieć, bo wszystkie omamy jakie go meczyły przestaną. Też miałem psa, którego musiałem uśpić, było mi ciężko, bo miałem go od najmłodszych lat. Teraz się ciesze , że nie jest ze mną. Bo nie pozwoliłbym mu cierpieć i na to patrzeć, nie jestem egoistą.
ja mam takiego psa i tez musze go uspic, ale rodzice nie spia. owczarka niemieckiego 18 lat ma juz prawie nie chodzi na nogy tylne.
Ja mam natomiast świnkę morską i ona też jest prawdopodobnie chora.Jest mi jej bardzo żal i wolałbym nie patrzeć na nią jak cierpi.+
Ja swojego psa nie musiałam usypiać, sam zdechł (było to gdzieś 2 lata temu). Gdy dowiedziałam się o jego śmierci było mi bardzo ciężko. Teraz nawet gdy czytam różne wpisy z mojego pamiętnika o nim, strasznie za nim tęsknię :(
Jasne,że uśpić. Byłam w takiej sytuacji i wiedziałam, że to trzeba zrobić.
Jeżeli nie ma już ratunku to nie czekaj z tym, moj pies mial nowotwor watroby i wodobrzusze, jak tylko faszerowanie lekami utrzymywalo go przy zyciu to nie moglismy mu pozwolic cierpiec. On nie cierpial, a teraz mam spokoj ducha że pozwolilem mu odejść i nie męczylem go, w przeciwienstwie do mojej ciotki, ktora trzymala swojego psa prawie do konca i potem dlugo miala wyrzuty sumienia ze tak dlugo zwlekala z ta decyzja... ale oczywiscie wybor nalezy do Ciebie
Jak miałam 9 lat dostałam od mamy kota. Dzisiaj mam 20 lat, a kot 11, spędziłam z nim większość życia, wiem, że on odejdzie kiedyś ode mnie. Nie wyobrażam sobie tego cierpienia, bardzo jestem z tym zwierzaczkiem związana. Zawsze biegnie do drzwi jak wracam do domu, zupełnie jak pies i chodzi za mną krok w krok.
13.08.10 musiałam uśpić swojego psa, miał 12 lat i 7 dni.
Podjęcie tej decyzji nie było łatwe, ale wiedziałam, iż mój piesek się męczy i nie ma już dla niego ratunku.
Bardzo go kochałam, był moim prawdziwym przyjacielem.
Tęsknie za nim strasznie i wiem, że nigdy o nim nie zapomnę.
Ostatnio zaczynam się nastawiać do tej sytuacji... :/ Mój pies ma 13lat (psich 68 - tak powiedział weterynarz kilka dni temu) i widzę, że zaczyna chorować :/ Lecz jak będzie potrzeba to go uśpię ;(
Ludzie, robicie z demotow samosie.
Patrząc jak on cierpi sam cierpiał bym bardziej niż gdyby był uśpiony,,, tak że wolał bym go uśpić.
Yooogi zaciekawila mnie twoja wypowiedz. hmm w wieku 9 lat umarł ci pies ktory mial 4 lata, a ty zapamietales jego 1 karmienie(musiałes miec 5 lat) a napisales jeszcze ze rodzicie mowli ci ze gdy miales 9 lat to gdy go uspiono strasznie plakałes, tego nie pamietałes... Ciekawe ;]
jaka rasa tego psiaka?;>:DD
Znam te uczucie,ja cierpiałem bo wiedziałem że jak on będzie żył to bardziej będzie cierpiał,ale w moim sercu był,jest i zawsze będzie ;(
Jeśli nie da się mu ulżyć - śpić. Nie pozwól tak cierpieć przyjacielowi... Miałem podobny dylemat :/
Zgodnie wszyscy piszą, że jeśli nieuleczalnie chory to uśpić (jestem podobnego zdania), niech się nie męczy. Ale kiedy chodzi o człowieka, który cierpi i nie da mu się pomóc to wszyscy współczujący pobożni nagle są przeciwko eutanazji i człowiek nie może godnie odejść... Trochę dziwne podejście,ale nie zgłębiam tematu, bo wrażliwy, zaraz zacznie rozpisywanie się o duszy, Bogu itd...
Moim zdaniem człowiek nie jest uprawniony do decydowania kto ma żyć lub nie. Masz rację, ludzie gubią się w tym co mówią. Bo gdyby bliska komuś osoba, która jest zmęczona w walce o swoje życie powie: "chcę umrzeć" to gówno zrobią. Będą męczyć taką osobę, ale jeśli chodzi o psa to co tam. Kupi się następnego :/ Ja swojego psa traktuję jak członka swojej rodziny.
Jesli jest chory i dlatego cierpi to lepiej go niestety uspić aby nie cierpiał z bólu. Jesli jest to spowodowane tym ze nie ma co jeść to oddać w inne ręce i pozwolić mu na szczęscie gdzie indziej a samemu pocierpiec ale z wiedza ze gdzies zyje i jest mu lepiej.
Jakie prawdziwe i bolesne.
Mój pies zaczyna właśnie chorować. Nie mogę sobie tego wyobrazić kiedy już jej nie będzie.. Ona do mojego domu wnosi radość..Kiedy płaczę,przychodzi i swój pyszczek kładzie na mych kolanach. Już 10 lat krząta się po domu. Nigdy się nie boję,kiedy jestem sama. Żałuję czasami,że byłam dla niej taka okrutna jak mnie nie słuchała. Krzyczałam na nią. ( ale jej nie biłam). Już wiem,że niedługo czas się z nią pożegnać. Każdy ją kocha. Ona nie jest zwykłym psem. Ona ma uczucia. Nie zdawałam sobie sprawy jaka ona jest dla mnie ważna. Nie bez powodu robiłam jej tysiące zdjęć i co dzień całowałam i przytulałam. No ale żyje się chwilą. W tym momencie jest przy mnie i patrzy na mnie. Kocham ją nad życie.