kolejny demot w poczekalni, który ma predyspozycje do głównej ;) to juz 2 w ciągu paru minut. Nie dajcie się stłamsić! Wierzcie w siebie, a szczęście samo się do was uśmiechnie!
A jak banknot się zniszczy i zużyje. Tak, że już nikt nie będzie chciał mi go przyjąć to pójdę do banku. Wymienię go na nowy, świeży i pachnący farbą drukarską...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
26 sierpnia 2012 o 11:19
Tak jak w ekonomii tak i w życiu jest inflacja. I tak samo: jak jest duża ciężko ją odbudować. Tak jest z wartością pieniądza i np. reputacją lub zaufaniem.
Ludzi, takich jak ten Profesor, co chcą udowodnić innym, że są coś warci, jest bardzo mało. Tych, co chcą udowodnić innym, że są NIC nie warci, jest bardzo dużo. Po pierwsze rodzice, często tłamszą swoje dzieci tylko dlatego bo na kimś się muszą wyżyć. Swoje niepowodzenia w pracy, w życiu osobistym. Po drugie znajomi, w których interesie jest, by innych tłamsić, wtedy oni są "górą" i wyżej w hierarchii stada, a to przecież dla gówniarzy najważniejsze. Po trzecie, tłamszą pracodawcy, bo upodlony pracownik to dobry pracownik (w ich chorym mniemaniu, niestety to typowa cecha krajów "na dorobku", bo w tych bogatszych umieją docenić pracownika); jest też rzecz jasna cała grupa programów, jak np te na MTV, które mają za zadanie pielęgnować w ludziach kompleksy - zakompleksieni ludzie więcej konsumują, a więc kupują, a więc koncerny tego oczekują od ludzi. To jest cała machina, a żeby się temu nie poddać, trzeba być silnym i mieć oparcie w dobrych i mądrych ludziach - czasem jest to rodzina, czasem przyjaciele... a czasem na nikogo nie możesz liczyć. I wtedy małe, oj małe, masz szanse...
Dobrze prawisz. Wszyscy ludzie,których znam,chcą udowodnić mi,że jestem nic nie warty....Mam oparcie tylko w jednej osobie i to właśnie tej osoby słucham. Naprawdę nie warto słuchać tej większości. Jeszcze do tego większość ludzi próbuje ze mnie zrobić debila,ale takich to ja mam głęboko (wiecie gdzie)...
tak naprawdę, ta historia zdarzyła się na jakimś uniwersytecie amerykańskim. Pierwszy raz opublikowano ją w "Bogaty ojciec, biedny ojciec" albo innej książce Roberta T. Kiyosaki
prawda a gdyby zobrazować szacunek mógłby użyć do demonstracji samochodu, i po wileu stłuczkach straciłby na wartości, tak jak z szacunkiem jak nie szanujemy siebie to ten szacunek traci na wartości w oczach innych:)
u takiego profesora to wykłady muszą być ciekawe chyba bym nawet chodził
Niesamowita historia!
hm.. motywator :) +
kolejny demot w poczekalni, który ma predyspozycje do głównej ;) to juz 2 w ciągu paru minut. Nie dajcie się stłamsić! Wierzcie w siebie, a szczęście samo się do was uśmiechnie!
bardzo dobre :) +
A jak banknot się zniszczy i zużyje. Tak, że już nikt nie będzie chciał mi go przyjąć to pójdę do banku. Wymienię go na nowy, świeży i pachnący farbą drukarską...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2012 o 11:19
Wszystko dobrze, ale kto w końcu dostał ten banknot ?
Brat ciotki Juzi od strony siostry ciotecznej wójka Antka .
ps . czy to ma jakieś znaczenie ?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2012 o 18:06
No jasne, że ma znaczenie. W końcu ktoś musiał go dostać.
Tak jak w ekonomii tak i w życiu jest inflacja. I tak samo: jak jest duża ciężko ją odbudować. Tak jest z wartością pieniądza i np. reputacją lub zaufaniem.
Pieprzyć tą całą historie o wartosci - kto dostał banknot?
Dobra dobra, kto go kuźwa dostał?
Gdzie ten profesor ma wykłady?
Ludzi, takich jak ten Profesor, co chcą udowodnić innym, że są coś warci, jest bardzo mało. Tych, co chcą udowodnić innym, że są NIC nie warci, jest bardzo dużo. Po pierwsze rodzice, często tłamszą swoje dzieci tylko dlatego bo na kimś się muszą wyżyć. Swoje niepowodzenia w pracy, w życiu osobistym. Po drugie znajomi, w których interesie jest, by innych tłamsić, wtedy oni są "górą" i wyżej w hierarchii stada, a to przecież dla gówniarzy najważniejsze. Po trzecie, tłamszą pracodawcy, bo upodlony pracownik to dobry pracownik (w ich chorym mniemaniu, niestety to typowa cecha krajów "na dorobku", bo w tych bogatszych umieją docenić pracownika); jest też rzecz jasna cała grupa programów, jak np te na MTV, które mają za zadanie pielęgnować w ludziach kompleksy - zakompleksieni ludzie więcej konsumują, a więc kupują, a więc koncerny tego oczekują od ludzi. To jest cała machina, a żeby się temu nie poddać, trzeba być silnym i mieć oparcie w dobrych i mądrych ludziach - czasem jest to rodzina, czasem przyjaciele... a czasem na nikogo nie możesz liczyć. I wtedy małe, oj małe, masz szanse...
Dobrze prawisz. Wszyscy ludzie,których znam,chcą udowodnić mi,że jestem nic nie warty....Mam oparcie tylko w jednej osobie i to właśnie tej osoby słucham. Naprawdę nie warto słuchać tej większości. Jeszcze do tego większość ludzi próbuje ze mnie zrobić debila,ale takich to ja mam głęboko (wiecie gdzie)...
Może wartości nie da się stracić czyniąc złe czyny, ale zaufanie innych ludzi tak
No a komu ku*rwa dał tą stówę ?!
tak naprawdę, ta historia zdarzyła się na jakimś uniwersytecie amerykańskim. Pierwszy raz opublikowano ją w "Bogaty ojciec, biedny ojciec" albo innej książce Roberta T. Kiyosaki
prawda a gdyby zobrazować szacunek mógłby użyć do demonstracji samochodu, i po wileu stłuczkach straciłby na wartości, tak jak z szacunkiem jak nie szanujemy siebie to ten szacunek traci na wartości w oczach innych:)
a gdyby ten banknot podarł?
niestety w życiu jest tak, że ludzie się "rwą" i "pękają", a sklejony banknot nie jest warty już nic.
Można wymienić nieodpłatnie.
piękne i prawdziwe
gdyby wsadził go sobie w tyłek i wyciągnął to zapewne już by go nie chcieli
To kto dostał w końcu tę stówę ?
Co sie stało ze 100???
Fajny demot ale kto dostał banknot?
To jest cytat z książki "Być jak płynąca rzeka" Paula Coelha. I tam zamiast 100-złotowego banknotu jest banknot 20-dolarowy.