To, że muzyka,plastyka,religia nie są potrzebne to zgadzam się. Niemiecki jest potrzebny, nie tylko ograniczać się do jednego języka, jeśli w Polsce i Anglii nie znajdziesz pracy to gdzie wyjedziesz? Właśnie do Niemiec, ten język robi się coraz popularniejszy więc warto znać. Takie jak ty osoby,które mówią,że nie warto się uczyć historii nie wiedzą jaka dawniej Polska była potęgą... Nie chodzi mi o jakieś szczegóły, ale ogólnie to powinno się znać historię własnego państwa.
@Karzolino Nie zgadzam się z tobą, ale z demotem. Nie prawda, że Historia, Biologia itp. są niepotrzebne, wszystko jest zależne od faktu kim chcesz być w przyszłości, dlatego, jestem za zlikwidowaniem gimnazjów, a wprowadzeniem liceów, o porządnie określonych kierunkach... Bo prawdą jest, że np. historyk, matematyki (poza dodawaniem, odejmowaniem i mnożeniem nie potrzebuje).
dlaczego mam znać historię polski a innych krajów nie? fajnie jest znać ogólną historię świata, wojny światowe, różne wielkie odkrycia czy coś, ale po co mi historia polski...
Szkoła ma sens tylko wtedy, kiedy uczy podstaw, a potem kształci specjalistów. Nie da się stworzyć omnibusów, ale ministerstwo tego nie rozumie i od lat katuje uczniów wszystkim, co tylko zdoła wepchnąć do programu nauczania. A potem wychodzą, specjaliści ze znajomością równań kwadratowych, nieznający zawodu, którego się uczyli.
Tak się składa Korzolino, żę twoja wiedza z historii jest bardzo nikłą. Po pierwsze wiek zapisujemy liczbą rzymską nie arabską( to jest rzecz o której mówią na pierwszej lekcji!). Mówisz historii Polski i o jakimś królu w XII w.? Zapewniam Cię w tym wieku Polska nie miała króla.
tylko Hogwart nie istnieje... dodatkowo mialem ostatnio przyjemnosc ogladac ktoras z czesci HP. Byly tam lekcje wrozenia(czy cos w tym stylu) i wiekszosc czarodziejwo uwazala je za idiotyczne i niepotrzebne.
No shit Sherlock! Zgadzam się z demotem. Są przedmioty, które są po prostu niepotrzebne, m.in.: WOS, Religia(każdy powinien mieć wolny wybór czy na to chodzić, a obecna sytuacja jest taka, że jeżeli bym nie chodził, to oczywiście ksiądz by to wszystkim rozgłosił i wszyscy w gminie na moją rodzinę takie oczy (O,O),Biologia(zamiast ważnych rzeczy, uczymy się jak sra pantofelek), Muzyka,plastyka,technika(po co to? przecież nie szkolimy się w niczym na tych lekcjach. Jeżeli ktoś ma talent do rysowania, śpiewania to ma na starcie już 5. Niepotrzebne przedmioty zabierające czas), Historia(mam ogólnie w dupie kto był królem w 12w. Czy to mi się przyda w życiu? Nie! Zamiast uczyć się o tym co się dzieje teraz to uczymy się przeszłości, do ktorej wracać się nei powinno), Niemiecki(powinniśmy się uczyć TYLKO Angielskiego. Niemiecki to jest tak głupi język, że...kiedyś dziadkowie bronili nas, abyśmy nie musieli się go na siłę uczyć, a teraz z wielką przyjemnością ministerstwo wprowadza ten język)
@Karzlinio Jesteś debilem. Powinniśmy uczyć się tylko angielskiego, bo "dziadkowie bronili, żebyśmy nie musieli się go uczyć"? Debilu do entej potęgi, oni nas bronili przed germanizacją, a nie nauką dodatkowego języka. Poza tym wybierając się do LO jest mnóstwo dodatkowych języków poza niemieckim: francuski, włoski, hiszpański, rosyjski (to ten najpopularniejsze), a gwarantuję Ci - każdy z tych języków Ci się przyda w życiu, nigdy nie wiesz jak się wszystko potoczy, a kiedy ma się na CV znajomość dwóch czy trzech języków obcych, to też bardzo pomaga. Poza tym niemiecki jest bardzo popularny na rynku pracy. ;)
Historia nieprzydatna? Wolisz być ułomem, który nie potrafi przedstawić historii swojego kraju (już nie mówię o historii Grecji, która jest kolebką kultury europejskiej, która jest naszym dziedzictwem, pustaku), kiedy była II WŚ, ile Polaków zginęło, żebyś mógł siedzieć swoim tłustym dupskiem przed komputerem i pieprzyć takie frazesy? Muzyka/technika/plastyka - każdy tego liźnie przez 4-5 lat, ale w LO już tego naprawdę nie ma, chyba, że wybierzesz taki profil. Mając styczność z tymi przedmiotami, dzieci mogą odkryć swoje talenty, a między innymi o to w życiu chodzi - robić to, co się lubi (a mało kto nie lubi swojego talentu). Biologia nieważna? I na przykład tego podajesz srającego pantofelka? Okej, okej, w takim razie jak chcesz w ogóle przygotować ludzi do studiów medycznych? Srający pantofelek to jest naprawdę skrajny przypadek, sporo rzeczy na biologii jest przydatnych. Religia - jest jak jest, każdy ma wybór. Jak przejmujesz się kretynami swojego pokroju (co wywnioskowałem po całym Twoim poście), to Twoje życie. Jeśli chcesz się męczyć na katechezie, bo "co ludzie powiedzą", to za parę lat będziesz idealnym, szarym obywatelem X. Niczym się nie będziesz wyróżniał z tłumu, podążał za nim jak ślepe ciele, o nonkonformizmie nawet nie będę Ci opowiadał. WOS także jest przydatnym przedmiotem, bo zawsze nas o czymś informuje, wielu rzeczy bym nie wiedział, gdybym nie miał styczności z podręcznikiem z tego przedmiotu. Także jeśli podchodzisz do tego tak wybiórczo i wybierasz skrajne przypadki, nie zauważając tych przydatnych rzeczy, to nie jest dobrze. W każdym razie powodzenia w życiu życzę z takim podejściem. ;)
w większości zgadzam się z Karzolinio, uważam jedynie że głupio argumentował dlaczego mamy się nie uczyć niemieckiego. ale za moich czasów niektóre podstawówki uczyły niemieckiego, a potem w gimnazjum kto chodził do podstawówki z niemieckim miał bardziej rozszerzony niemiecki, a mniej angielski; a kto nie miał niemca w podst. ten miał podstawy niemca w gim. uważam że we wszystkich podstawówkach powinien być angielski. uczyłam się niemieckiego 5 lat i uważam to za stracony czas, chociaż miałam piątkę na koniec liceum u dość wymagającej nauczycielki (uczyłam się na niego, ale dziś prawie nic nie umiem).
Piszesz, że wos niepotrzebny, a zaraz potem, że "zamiast uczyć się o tym co się dzieje teraz to uczymy
się przeszłości". A to niby czego uczą na wiedzy o społeczeństwie? Nie przypadkiem tego, co dzieje się we współczesnym społeczeństwie? I właściwie, to jakie przedmioty uważasz za potrzebne, skoro połowę wymieniłeś jako zbędne? W=f?
@Prymitywizm to, że jesteś kujonem i lubisz chodzić do szkoły, to nie znaczy, że inni też lubią. Na biologi w gimnazjum uczymy się o niczym, więc przyszli biolodzy dużo z gimn. nie wyniosą. Historia- ok. Ale wiedza o Polsce z podstawówki, już mi wystarczy do przedstawienia historii naszego kraju. To, że Europa kreowała się od Grecji to nic nie znaczy. Chrześciaństwo kreowało się od religii żydowskiej- i co? Mam z tego powodu przejść na religię żydowską? Jakoś tak nie wydaję mi się iż chodzisz do liceum bo jesteś na nie za tępy ;/ @mele2011 - ok z tym WOS-em to się zgodzę, że podałem sprzeczające się argumenty. W-F potrzebny? OCZYWIŚCIE, że tak. Dla niektórych ludzi te 4h w tygodniu to jest jedyny ruch. Np dal takiego @Prymitywizm, który nie ma czasu na aktywność fizyczną gdyż cały dzień siedzi w książkach i się obżera.
Argumenty nie mogą się sprzeczać, tylko co najwyżej sobie przeczyć. Uszczypliwie dodam, że umiejętność poprawnego wysławiania się jest szkolona na języku polskim, byłoby dobrze, gdybyś chociaż ten przedmiot uważał za potrzebny, bo przyszłości każdy poważny pracodawca Cię wyśmieje, jak mu napiszesz list motywacyjny, w którym "argumenty będą się sprzeczały" ;) Prawda jest taka, że nikt nigdy nie będzie geniuszem we wszystkich dziedzinach, ale człowiek musi się rozwijać wszechstronnie, żeby nie wyjść na idiotę. Oglądam program "Matura to bzdura" i ręce mi opadają, kiedy ludzie nie potrafią nic powiedzieć o podstawowych rzeczach. Zastanawiam się, o czym oni w ogóle rozmawiają w swoim gronie, skoro nie mają pojęcia o niczym :O
Co jak co, ale WOS jest akurat bardzo potrzebnym przedmiotem. Dobrze chociaż, że pod koniec sprostowałeś jakoś sprostowałeś/aś swoją poprzednią opinię.
Na biologii często uczymy się rzeczy, które nam się prawdopodobnie nie przydadzą, ale najczęściej są to podstawy, które każdy powinien znać (wiadomo, że nie zapamięta się wszystkiego, ale warto umieć chociaż te najważniejsze rzeczy). Muzyka, plastyka, technika? Tu zgadzam się z Tobą w jakimś stopniu. W mojej szkole jest to nieco inaczej zrobione, osobiście uważam, że lepiej.
Historia jest potrzebna chociażby z tego względu, by nie popełniać błędów z przeszłości. Warto też wiedzieć coś na ten temat, choć niekoniecznie przyda nam się to w życiu.
Niemiecki to najnormalniejszy język i naprawdę nie rozumiem tych ataków, zarówno na ten kraj jak i na sam niemiecki. Nasi dziadowie bronili nas nie przed uczeniem się języków, a germanizacją. To coś innego.
@Karzolinho Chłopcze, to, że nie mam negatywnego nastawienia do nauki nie oznacza, że jestem kujonem. To chyba raczej Ty jesteś przygłupem, dla którego takie przedmioty jak biologia, język obcy, historia (bo nie uczymy się o współczesności, wos (bo uczymy się o współczesności, ależ to logiczne) są DO NICZEGO NIEPRZYDATNE. Po czym wnioskujesz, że siedzę nosem w książkach i się obżeram? 3 razy w tygodniu latam na siłownię, oprócz tego mam 3 lekcje WFu tygodniowo, więc raczej tego brakiem wysiłku fizycznego bym nie nazwał, ale fakt, masz rację - nie mam na to dużo czasu, bo wyjeżdżam o 6:20, a wracam do domu o 16:00, jestem padnięty, a jeszcze trzeba coś zjeść, odpocząć, 2h na siłowni, znów coś zjeść i właściwie nie ma za dużo czasu dla siebie, bo już w tym momencie jest godzina 19:00. I tak, muszę posiedzieć tę godzinę w książkach dziennie, bo to jest, dziecko, liceum i tu się na farcie nie pojedzie, prace domowe są obszerne, a materiał spory. Nie ucząc się systematycznie nie da rady dostać z matury zadowalający wynik. Godzina dziennie to naprawdę mało, bo średnio mam 7 lekcji dziennie (nie liczę wfu i religii), więc to jest niecałe 10 minut na jeden przedmiot. No, ale fakt, jak jest się takim gimbusem jak Ty, chodzi się do jakiejś wiejskiej szkoły (sam napisałeś, że mieszkasz w gminie i co ksiądz powie, to zaraz każdy wie - a to cechuje małe miasteczka/wsie), to rzeczywiście ta godzina to jest cała wieczność spędzona w książkach. Co do biologii w gimnazjum - naprawdę tam uczyłeś/uczysz się o niczym? Ja tam poznałem układ kostny człowieka, jakie ma mięśnie, o skutkach różnych używek i przykładowo - dlaczego po ciężkich ćwiczeniach robią się zakwasy. Ja uważam, że naprawdę warto takie rzeczy wiedzieć, bo niby nic ważnego, ale przynajmniej potrafi się wytłumaczyć, że mięśnie pracowały beztlenowo - a nie "bo dawno nic nie ćwiczyłem i dlatego". Warto mieć wiedzę ogólną o WSZYSTKIM, a specjalizować się tylko w niektórych dziedzinach, a nie tak jak Ty chcesz - wiedza ogólna tylko z niektórych dziedzin, reszty w ogóle nie ma. A, i już kończąc - wiedza o historii Polski z podstawówki to żadna wiedza. ;) No chyba, że miałeś jakiś hiper-ekstra-mega zakres i w 5 klasie podstawówki wiedziałeś już o co chodziło w bitwie o Monte Cassino, uczyłeś się o Kampanii wrześniowej, rozumiem, że wiedziałeś w klasie piątej czy tam szóstej, że Polska mogła podpisać pakt z Hitlerem, ale prowadziła politykę równych odległości i takie tam, tak? Mo to miałeś super program, bo ja dowiedziałem się o tych rzeczach dopiero z gimnazjum.
No to tak- niemiecki: wyjedź sobie gdzieś na zachód własnego kraju, co i raz ktoś będzie o coś pytać
po niemiecku. Każdy język się przydaje, nigdy nie wiadomo, gdzie życie wyniesie, albo kto się na drodze
napatoczy. Mi niemiecki się przydaje tak samo, jak angielski. Historia- jasne, lepiej się nie uczyć, bo po
co, ale potem chce się wypowiadać na jakiś temat i pieprzy się od rzeczy takie głupoty, że żal tyłek
ściska. A mało komu przyjdzie do głowy "nie wiem- nie wypowiadam się". Choćby tu, na demotach. Nie
mówiąc o tym, że historia jest czasem ciekawa, czego niestety w szkole nie da się zauważyć, bo jest
jednak za bardzo ugrzeczniona. WoS- stwierdzenie, że to jest bezsensowny przedmiot jest już szczytem
kretynizmu- potem chodzi taki jak ciele i nie wie, gdzie ma pozew złożyć, bo nie wie, jakie są sądy w
Polsce, nie odróżnia liberalizmu od kapitalizmu. Chodzą tacy i głosują na Korwina-Mikke, bo się
rzuca w oczy. I pal licho, że jego program wyborczy jest idealną drogą do zniszczenia kraju do reszty. A w
ogóle co to jest program wyborczy? I rośnie nam takie społeczeństwo, co nie wie nic, ale na wszystko ma
wyrobione zdanie, w 99% negatywne. Bo tak. A biologia? Jasne, lepiej z jakiejś Samosi czy innego Bravo się
dowiedzieć, czy guzek na kolanie to ciąża pozamaciczna, i czy płukanie "macicy" colą zabija plemniki (od
razu przyczynię się do edukacji młodzieży- do macicy się nijak nie dostaniesz, chyba, że nożem,
możliwości się kończą na pochwie). I tak dalej i tak dalej.
Owszem, system edukacyjny genialny nie
jest, ale bez obawy, coś się na pewno przyda, zapewne szybciej niż myślicie. I w najmniej spodziewanej
chwili.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
27 września 2011 o 21:54
@mele2011 "bo przyszłości każdy poważny pracodawca Cię wyśmieje" Uwierz mi, że z "przyszłości" nikt nie będzie się śmiał, co najwyżej z kogoś w przyszłości ;) Cóż, tak to jest jak się komuś zwraca uwagę na błahostki, a samemu popełnia się takie same błędy składniowe :O
A poziom nauczania w brytyjskich szkołach średnich jest jak w polskich gimnazjach. Już nie mówię o tym, że poza przedmiotami, które wybierzesz, musisz też wybrać kilka tych, które są beznadziejne. A tak polska szkoła bardziej przygotowuje do dorosłego życia. Taki Polak za granicą potrafi zrobić wszystko, a Anglik jest ograniczony do jednego zajęcia, ma ludzi od ogrodu, od robienia zakupów, od naprawiania mebli itp. A My to wszyscy robimy na własną rękę, bo jesteśmy naprawdę cwanym i zaradnym narodem. ;) A szkoła jakąś rolę w tym ma.
pojawił się jakiś czas temu demot o Hogwarcie i teraz zacznie się jakaś plaga "hogwart to i hogwart tamto, a w hogwarie to tak, a w hogwart to...". poza tym każdy z przedmiotów w szkole się przydaje, tyle tylko, że nie wszystko co na nim uczą jest do czegoś zdatne...
Tak, ide na studia. Jestem w technikum ekonomicznym. I po kiego ch*ja mi te wszystkie biologie (co mnie podzial komorkowy obchodzi), fizyki (i tak nic z tego nie rozumiem), chemie (wzory kwasow organicznych na pewno wykorzystam w zyciu), geografie (wiedza o dziejach Ziemi tez mi sie pewnie przyda), religie (nauka o bajkach), wos (doktryny polityczne) itd itp. Zostawic troche matematyki ktora mi sie przyda (nie zadne funkcje), polski, angielski, wf i to wszystko. Wiem ze czlowiek po szkoel sredniej nie moze byc analfabeta, ale to tylko teoria - i tak to sie zapomina! Zakuc-zdac-zapomniec, tak to funkcjonuje. Szkola powinna uczyc tego co przydatne w zyciu a nie jakichs rzeczy totalnei oderwanych od rzeczywistosci.
Hej, niektóre z pozoru beznadziejne rzeczy na matmie naprawdę się przydają. ;) Na przykład te liczby algebraiczne - niby do niczego, a jednak ćwiczą umysł lepiej, niż zwykłe równania. Właśnie po to nam takie powsadzali. Ale fakt, po co komu chemia i fizyka w technikum ekonomicznym? :| Najciekawsze jest to, że mój kumpel z mat-inf ma 2 fizy tygodniowo, a drugi poszedł do mat-fiz i ma jedną fizę tygodniowo. Porąbane.
Jasne, polikwidujmy wszystkie przedmioty, których nie chce
Wam się uczyć. A za kilka lat będą mogli Wam wciskać np. cudowne kremy, które wygładzają zmarszczki, dzięki zwiększonej zawartości H20, a Wy nie pojmiecie, że robią Was w jajeczko, bo chemii w szkole nie było, bo po cholerę komu wiedzieć, co to jest H20?
W 90% zgadzam się z Prymitywizmem. Choć do niedawna myślałam "nauczcie nas pisać, czytać, liczyć i do roboty", to teraz zmieniam zdanie. Owszem, polski system nauczania pozostawia wiele do życzenia, jednak wcale nie jest gorszy od np. amerykańskiego (który wśród moich znajomych uważany jest za idealny). Nawet jeśli coś nam się nie przyda w życiu, pracy, warto być człowiekiem wykształconym i mieć choćby podstawową wiedzę na każdy temat. Jeśli ktoś nie chce, nie musi. Są ściągi albo siedzenie w gimnazjum do osiemnastki. Mogłabym teraz zacząć wymieniać plusy i minusy każdego przedmiotu, ale czy jest sens? Ogółem: ucząc się wiele, trenujemy mózg. Nawet jeśli większość później zapomnimy, nasz umysł łatwiej będzie przyswajał nowe (potrzebne w pracy) wiadomości i umiejętności.
ale spędzamy tyle czasu w szkole bez sensu, i tak kto nie chce tego nie zmusisz do nauki, a wolałabym się uczyć w domu tego co mnie interesuje. z historii i tak nic nie pamiętam oprócz najważniejszych dat, a pamiętam jak spałam na lekcjach a facet nawijał o jakichś czasach Krzyżaków czy innych bitwach. jak mnie angielski interesował to się dokształcałam sama, w domu miałam różne dodatkowe podręczniki do gramatyki, słowniki itp. albo z biologii, zazwyczaj czytałam podręczniki jeszcze w wakacje, bo sie tym interesowałam. i do dzisiaj różne rzeczy pamiętam. wiadomo że każdy lubi co innego i co innego się przyda w życiu, ale są rzeczy które naprawde mało komu sie przydadzą jak plastyka, muzyka (śpiewanie na lekcjach na ocenę - koszmar). mogliby je wyrzucić.
nie wiem po co tyle bezsensownych przedmiotów, tylko czas człowiek tracił w szkole... idiotyczny przykład:
plastyka. mama mi rysowała rysunki, dzięki czemu miałam same szóstki, co oczywiście wpłynęło na
średnią i przyczyniło się do tego że miałam na koniec podstawówki stypendium... jakbym miała gorszą ocenę z
plastyki to pewnie by mi babka nie podciągneła z WF (mówiła "nie masz żadnej czwórki to ci nie będę zaniżać
z wf). o i jeszcze religia - zgodnie ze swoimi przekonaniami nie chodziłabym, ale wtedy jeszcze nie było
chyba takiej możliwości, więc chodziłam i nawet miałam 6. więc: dwie szóstki i piątka mniej i
pewnie nie miałabym tego stypendium, także jestem przeciwna takim idiotycznym przedmiotom. że sobie
człowiek podciąga jakąś religią czy plastyką tylko dlatego że chodzi do kościoła i jest zorientowany
w temacie (były szóstki za opowiedzenie ewangelii z ostatniej mszy) albo ma matkę która umie rysować
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
26 września 2011 o 21:11
Ode mnie wielki,mega PLUSSSS [+].
co racja to racja! pierwsze problemy z erekcją? żaden problem windgardium leviosa :D.
To, że muzyka,plastyka,religia nie są potrzebne to zgadzam się. Niemiecki jest potrzebny, nie tylko ograniczać się do jednego języka, jeśli w Polsce i Anglii nie znajdziesz pracy to gdzie wyjedziesz? Właśnie do Niemiec, ten język robi się coraz popularniejszy więc warto znać. Takie jak ty osoby,które mówią,że nie warto się uczyć historii nie wiedzą jaka dawniej Polska była potęgą... Nie chodzi mi o jakieś szczegóły, ale ogólnie to powinno się znać historię własnego państwa.
@Karzolino Nie zgadzam się z tobą, ale z demotem. Nie prawda, że Historia, Biologia itp. są niepotrzebne, wszystko jest zależne od faktu kim chcesz być w przyszłości, dlatego, jestem za zlikwidowaniem gimnazjów, a wprowadzeniem liceów, o porządnie określonych kierunkach... Bo prawdą jest, że np. historyk, matematyki (poza dodawaniem, odejmowaniem i mnożeniem nie potrzebuje).
dlaczego mam znać historię polski a innych krajów nie? fajnie jest znać ogólną historię świata, wojny światowe, różne wielkie odkrycia czy coś, ale po co mi historia polski...
Szkoła ma sens tylko wtedy, kiedy uczy podstaw, a potem kształci specjalistów. Nie da się stworzyć omnibusów, ale ministerstwo tego nie rozumie i od lat katuje uczniów wszystkim, co tylko zdoła wepchnąć do programu nauczania. A potem wychodzą, specjaliści ze znajomością równań kwadratowych, nieznający zawodu, którego się uczyli.
Tak się składa Korzolino, żę twoja wiedza z historii jest bardzo nikłą. Po pierwsze wiek zapisujemy liczbą rzymską nie arabską( to jest rzecz o której mówią na pierwszej lekcji!). Mówisz historii Polski i o jakimś królu w XII w.? Zapewniam Cię w tym wieku Polska nie miała króla.
tylko Hogwart nie istnieje... dodatkowo mialem ostatnio przyjemnosc ogladac ktoras z czesci HP. Byly tam lekcje wrozenia(czy cos w tym stylu) i wiekszosc czarodziejwo uwazala je za idiotyczne i niepotrzebne.
No shit Sherlock! Zgadzam się z demotem. Są przedmioty, które są po prostu niepotrzebne, m.in.: WOS, Religia(każdy powinien mieć wolny wybór czy na to chodzić, a obecna sytuacja jest taka, że jeżeli bym nie chodził, to oczywiście ksiądz by to wszystkim rozgłosił i wszyscy w gminie na moją rodzinę takie oczy (O,O),Biologia(zamiast ważnych rzeczy, uczymy się jak sra pantofelek), Muzyka,plastyka,technika(po co to? przecież nie szkolimy się w niczym na tych lekcjach. Jeżeli ktoś ma talent do rysowania, śpiewania to ma na starcie już 5. Niepotrzebne przedmioty zabierające czas), Historia(mam ogólnie w dupie kto był królem w 12w. Czy to mi się przyda w życiu? Nie! Zamiast uczyć się o tym co się dzieje teraz to uczymy się przeszłości, do ktorej wracać się nei powinno), Niemiecki(powinniśmy się uczyć TYLKO Angielskiego. Niemiecki to jest tak głupi język, że...kiedyś dziadkowie bronili nas, abyśmy nie musieli się go na siłę uczyć, a teraz z wielką przyjemnością ministerstwo wprowadza ten język)
@Karzlinio Jesteś debilem. Powinniśmy uczyć się tylko angielskiego, bo "dziadkowie bronili, żebyśmy nie musieli się go uczyć"? Debilu do entej potęgi, oni nas bronili przed germanizacją, a nie nauką dodatkowego języka. Poza tym wybierając się do LO jest mnóstwo dodatkowych języków poza niemieckim: francuski, włoski, hiszpański, rosyjski (to ten najpopularniejsze), a gwarantuję Ci - każdy z tych języków Ci się przyda w życiu, nigdy nie wiesz jak się wszystko potoczy, a kiedy ma się na CV znajomość dwóch czy trzech języków obcych, to też bardzo pomaga. Poza tym niemiecki jest bardzo popularny na rynku pracy. ;)
Historia nieprzydatna? Wolisz być ułomem, który nie potrafi przedstawić historii swojego kraju (już nie mówię o historii Grecji, która jest kolebką kultury europejskiej, która jest naszym dziedzictwem, pustaku), kiedy była II WŚ, ile Polaków zginęło, żebyś mógł siedzieć swoim tłustym dupskiem przed komputerem i pieprzyć takie frazesy? Muzyka/technika/plastyka - każdy tego liźnie przez 4-5 lat, ale w LO już tego naprawdę nie ma, chyba, że wybierzesz taki profil. Mając styczność z tymi przedmiotami, dzieci mogą odkryć swoje talenty, a między innymi o to w życiu chodzi - robić to, co się lubi (a mało kto nie lubi swojego talentu). Biologia nieważna? I na przykład tego podajesz srającego pantofelka? Okej, okej, w takim razie jak chcesz w ogóle przygotować ludzi do studiów medycznych? Srający pantofelek to jest naprawdę skrajny przypadek, sporo rzeczy na biologii jest przydatnych. Religia - jest jak jest, każdy ma wybór. Jak przejmujesz się kretynami swojego pokroju (co wywnioskowałem po całym Twoim poście), to Twoje życie. Jeśli chcesz się męczyć na katechezie, bo "co ludzie powiedzą", to za parę lat będziesz idealnym, szarym obywatelem X. Niczym się nie będziesz wyróżniał z tłumu, podążał za nim jak ślepe ciele, o nonkonformizmie nawet nie będę Ci opowiadał. WOS także jest przydatnym przedmiotem, bo zawsze nas o czymś informuje, wielu rzeczy bym nie wiedział, gdybym nie miał styczności z podręcznikiem z tego przedmiotu. Także jeśli podchodzisz do tego tak wybiórczo i wybierasz skrajne przypadki, nie zauważając tych przydatnych rzeczy, to nie jest dobrze. W każdym razie powodzenia w życiu życzę z takim podejściem. ;)
w większości zgadzam się z Karzolinio, uważam jedynie że głupio argumentował dlaczego mamy się nie uczyć niemieckiego. ale za moich czasów niektóre podstawówki uczyły niemieckiego, a potem w gimnazjum kto chodził do podstawówki z niemieckim miał bardziej rozszerzony niemiecki, a mniej angielski; a kto nie miał niemca w podst. ten miał podstawy niemca w gim. uważam że we wszystkich podstawówkach powinien być angielski. uczyłam się niemieckiego 5 lat i uważam to za stracony czas, chociaż miałam piątkę na koniec liceum u dość wymagającej nauczycielki (uczyłam się na niego, ale dziś prawie nic nie umiem).
Piszesz, że wos niepotrzebny, a zaraz potem, że "zamiast uczyć się o tym co się dzieje teraz to uczymy
się przeszłości". A to niby czego uczą na wiedzy o społeczeństwie? Nie przypadkiem tego, co dzieje się we współczesnym społeczeństwie? I właściwie, to jakie przedmioty uważasz za potrzebne, skoro połowę wymieniłeś jako zbędne? W=f?
@Prymitywizm to, że jesteś kujonem i lubisz chodzić do szkoły, to nie znaczy, że inni też lubią. Na biologi w gimnazjum uczymy się o niczym, więc przyszli biolodzy dużo z gimn. nie wyniosą. Historia- ok. Ale wiedza o Polsce z podstawówki, już mi wystarczy do przedstawienia historii naszego kraju. To, że Europa kreowała się od Grecji to nic nie znaczy. Chrześciaństwo kreowało się od religii żydowskiej- i co? Mam z tego powodu przejść na religię żydowską? Jakoś tak nie wydaję mi się iż chodzisz do liceum bo jesteś na nie za tępy ;/ @mele2011 - ok z tym WOS-em to się zgodzę, że podałem sprzeczające się argumenty. W-F potrzebny? OCZYWIŚCIE, że tak. Dla niektórych ludzi te 4h w tygodniu to jest jedyny ruch. Np dal takiego @Prymitywizm, który nie ma czasu na aktywność fizyczną gdyż cały dzień siedzi w książkach i się obżera.
Argumenty nie mogą się sprzeczać, tylko co najwyżej sobie przeczyć. Uszczypliwie dodam, że umiejętność poprawnego wysławiania się jest szkolona na języku polskim, byłoby dobrze, gdybyś chociaż ten przedmiot uważał za potrzebny, bo przyszłości każdy poważny pracodawca Cię wyśmieje, jak mu napiszesz list motywacyjny, w którym "argumenty będą się sprzeczały" ;) Prawda jest taka, że nikt nigdy nie będzie geniuszem we wszystkich dziedzinach, ale człowiek musi się rozwijać wszechstronnie, żeby nie wyjść na idiotę. Oglądam program "Matura to bzdura" i ręce mi opadają, kiedy ludzie nie potrafią nic powiedzieć o podstawowych rzeczach. Zastanawiam się, o czym oni w ogóle rozmawiają w swoim gronie, skoro nie mają pojęcia o niczym :O
Co jak co, ale WOS jest akurat bardzo potrzebnym przedmiotem. Dobrze chociaż, że pod koniec sprostowałeś jakoś sprostowałeś/aś swoją poprzednią opinię.
Na biologii często uczymy się rzeczy, które nam się prawdopodobnie nie przydadzą, ale najczęściej są to podstawy, które każdy powinien znać (wiadomo, że nie zapamięta się wszystkiego, ale warto umieć chociaż te najważniejsze rzeczy). Muzyka, plastyka, technika? Tu zgadzam się z Tobą w jakimś stopniu. W mojej szkole jest to nieco inaczej zrobione, osobiście uważam, że lepiej.
Historia jest potrzebna chociażby z tego względu, by nie popełniać błędów z przeszłości. Warto też wiedzieć coś na ten temat, choć niekoniecznie przyda nam się to w życiu.
Niemiecki to najnormalniejszy język i naprawdę nie rozumiem tych ataków, zarówno na ten kraj jak i na sam niemiecki. Nasi dziadowie bronili nas nie przed uczeniem się języków, a germanizacją. To coś innego.
@Karzolinho Chłopcze, to, że nie mam negatywnego nastawienia do nauki nie oznacza, że jestem kujonem. To chyba raczej Ty jesteś przygłupem, dla którego takie przedmioty jak biologia, język obcy, historia (bo nie uczymy się o współczesności, wos (bo uczymy się o współczesności, ależ to logiczne) są DO NICZEGO NIEPRZYDATNE. Po czym wnioskujesz, że siedzę nosem w książkach i się obżeram? 3 razy w tygodniu latam na siłownię, oprócz tego mam 3 lekcje WFu tygodniowo, więc raczej tego brakiem wysiłku fizycznego bym nie nazwał, ale fakt, masz rację - nie mam na to dużo czasu, bo wyjeżdżam o 6:20, a wracam do domu o 16:00, jestem padnięty, a jeszcze trzeba coś zjeść, odpocząć, 2h na siłowni, znów coś zjeść i właściwie nie ma za dużo czasu dla siebie, bo już w tym momencie jest godzina 19:00. I tak, muszę posiedzieć tę godzinę w książkach dziennie, bo to jest, dziecko, liceum i tu się na farcie nie pojedzie, prace domowe są obszerne, a materiał spory. Nie ucząc się systematycznie nie da rady dostać z matury zadowalający wynik. Godzina dziennie to naprawdę mało, bo średnio mam 7 lekcji dziennie (nie liczę wfu i religii), więc to jest niecałe 10 minut na jeden przedmiot. No, ale fakt, jak jest się takim gimbusem jak Ty, chodzi się do jakiejś wiejskiej szkoły (sam napisałeś, że mieszkasz w gminie i co ksiądz powie, to zaraz każdy wie - a to cechuje małe miasteczka/wsie), to rzeczywiście ta godzina to jest cała wieczność spędzona w książkach. Co do biologii w gimnazjum - naprawdę tam uczyłeś/uczysz się o niczym? Ja tam poznałem układ kostny człowieka, jakie ma mięśnie, o skutkach różnych używek i przykładowo - dlaczego po ciężkich ćwiczeniach robią się zakwasy. Ja uważam, że naprawdę warto takie rzeczy wiedzieć, bo niby nic ważnego, ale przynajmniej potrafi się wytłumaczyć, że mięśnie pracowały beztlenowo - a nie "bo dawno nic nie ćwiczyłem i dlatego". Warto mieć wiedzę ogólną o WSZYSTKIM, a specjalizować się tylko w niektórych dziedzinach, a nie tak jak Ty chcesz - wiedza ogólna tylko z niektórych dziedzin, reszty w ogóle nie ma. A, i już kończąc - wiedza o historii Polski z podstawówki to żadna wiedza. ;) No chyba, że miałeś jakiś hiper-ekstra-mega zakres i w 5 klasie podstawówki wiedziałeś już o co chodziło w bitwie o Monte Cassino, uczyłeś się o Kampanii wrześniowej, rozumiem, że wiedziałeś w klasie piątej czy tam szóstej, że Polska mogła podpisać pakt z Hitlerem, ale prowadziła politykę równych odległości i takie tam, tak? Mo to miałeś super program, bo ja dowiedziałem się o tych rzeczach dopiero z gimnazjum.
No to tak- niemiecki: wyjedź sobie gdzieś na zachód własnego kraju, co i raz ktoś będzie o coś pytać
po niemiecku. Każdy język się przydaje, nigdy nie wiadomo, gdzie życie wyniesie, albo kto się na drodze
napatoczy. Mi niemiecki się przydaje tak samo, jak angielski. Historia- jasne, lepiej się nie uczyć, bo po
co, ale potem chce się wypowiadać na jakiś temat i pieprzy się od rzeczy takie głupoty, że żal tyłek
ściska. A mało komu przyjdzie do głowy "nie wiem- nie wypowiadam się". Choćby tu, na demotach. Nie
mówiąc o tym, że historia jest czasem ciekawa, czego niestety w szkole nie da się zauważyć, bo jest
jednak za bardzo ugrzeczniona. WoS- stwierdzenie, że to jest bezsensowny przedmiot jest już szczytem
kretynizmu- potem chodzi taki jak ciele i nie wie, gdzie ma pozew złożyć, bo nie wie, jakie są sądy w
Polsce, nie odróżnia liberalizmu od kapitalizmu. Chodzą tacy i głosują na Korwina-Mikke, bo się
rzuca w oczy. I pal licho, że jego program wyborczy jest idealną drogą do zniszczenia kraju do reszty. A w
ogóle co to jest program wyborczy? I rośnie nam takie społeczeństwo, co nie wie nic, ale na wszystko ma
wyrobione zdanie, w 99% negatywne. Bo tak. A biologia? Jasne, lepiej z jakiejś Samosi czy innego Bravo się
dowiedzieć, czy guzek na kolanie to ciąża pozamaciczna, i czy płukanie "macicy" colą zabija plemniki (od
razu przyczynię się do edukacji młodzieży- do macicy się nijak nie dostaniesz, chyba, że nożem,
możliwości się kończą na pochwie). I tak dalej i tak dalej.
Owszem, system edukacyjny genialny nie
jest, ale bez obawy, coś się na pewno przyda, zapewne szybciej niż myślicie. I w najmniej spodziewanej
chwili.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 września 2011 o 21:54
@mele2011 "bo przyszłości każdy poważny pracodawca Cię wyśmieje" Uwierz mi, że z "przyszłości" nikt nie będzie się śmiał, co najwyżej z kogoś w przyszłości ;) Cóż, tak to jest jak się komuś zwraca uwagę na błahostki, a samemu popełnia się takie same błędy składniowe :O
Miało być "w przyszłości", zwykła literówka,a nie błąd stylistyczny.
A Wróżbiarstwo i Starożytne Runy?
i historia magii
i numerologia ;)
i mugoloznawstwo:P ... chociaż każdy ma swego konika (patrz Artur Weasley)
Wróżbiarstwo też... jeśli chcesz w przyszłości być taki pokręcony jak Trelawney.
To były nieobowiązkowe przedmioty do wyboru. ;>
W brytyjskich szkolach tak jest, wybierasz przedmioty, ktorych bedziesz potrzebowal w zyciu...
...i te, których nie będziesz potrzebował.
A poziom nauczania w brytyjskich szkołach średnich jest jak w polskich gimnazjach. Już nie mówię o tym, że poza przedmiotami, które wybierzesz, musisz też wybrać kilka tych, które są beznadziejne. A tak polska szkoła bardziej przygotowuje do dorosłego życia. Taki Polak za granicą potrafi zrobić wszystko, a Anglik jest ograniczony do jednego zajęcia, ma ludzi od ogrodu, od robienia zakupów, od naprawiania mebli itp. A My to wszyscy robimy na własną rękę, bo jesteśmy naprawdę cwanym i zaradnym narodem. ;) A szkoła jakąś rolę w tym ma.
Chyba nigdy nie brałeś/łaś lekcji w szkole życia...
alnie umieszczony tekst pod spodem jestem w stanie wszystko przec
pojawił się jakiś czas temu demot o Hogwarcie i teraz zacznie się jakaś plaga "hogwart to i hogwart tamto, a w hogwarie to tak, a w hogwart to...". poza tym każdy z przedmiotów w szkole się przydaje, tyle tylko, że nie wszystko co na nim uczą jest do czegoś zdatne...
Po Hogwarcie nie masz studiów. W prawdziwym życiu wybierasz albo szkołę średnią po której masz zawód albo po idziesz na studia.
Tak, ide na studia. Jestem w technikum ekonomicznym. I po kiego ch*ja mi te wszystkie biologie (co mnie podzial komorkowy obchodzi), fizyki (i tak nic z tego nie rozumiem), chemie (wzory kwasow organicznych na pewno wykorzystam w zyciu), geografie (wiedza o dziejach Ziemi tez mi sie pewnie przyda), religie (nauka o bajkach), wos (doktryny polityczne) itd itp. Zostawic troche matematyki ktora mi sie przyda (nie zadne funkcje), polski, angielski, wf i to wszystko. Wiem ze czlowiek po szkoel sredniej nie moze byc analfabeta, ale to tylko teoria - i tak to sie zapomina! Zakuc-zdac-zapomniec, tak to funkcjonuje. Szkola powinna uczyc tego co przydatne w zyciu a nie jakichs rzeczy totalnei oderwanych od rzeczywistosci.
Hej, niektóre z pozoru beznadziejne rzeczy na matmie naprawdę się przydają. ;) Na przykład te liczby algebraiczne - niby do niczego, a jednak ćwiczą umysł lepiej, niż zwykłe równania. Właśnie po to nam takie powsadzali. Ale fakt, po co komu chemia i fizyka w technikum ekonomicznym? :| Najciekawsze jest to, że mój kumpel z mat-inf ma 2 fizy tygodniowo, a drugi poszedł do mat-fiz i ma jedną fizę tygodniowo. Porąbane.
Jasne, polikwidujmy wszystkie przedmioty, których nie chce
Wam się uczyć. A za kilka lat będą mogli Wam wciskać np. cudowne kremy, które wygładzają zmarszczki, dzięki zwiększonej zawartości H20, a Wy nie pojmiecie, że robią Was w jajeczko, bo chemii w szkole nie było, bo po cholerę komu wiedzieć, co to jest H20?
w historii hogwartu... tak czytałam.
W 90% zgadzam się z Prymitywizmem. Choć do niedawna myślałam "nauczcie nas pisać, czytać, liczyć i do roboty", to teraz zmieniam zdanie. Owszem, polski system nauczania pozostawia wiele do życzenia, jednak wcale nie jest gorszy od np. amerykańskiego (który wśród moich znajomych uważany jest za idealny). Nawet jeśli coś nam się nie przyda w życiu, pracy, warto być człowiekiem wykształconym i mieć choćby podstawową wiedzę na każdy temat. Jeśli ktoś nie chce, nie musi. Są ściągi albo siedzenie w gimnazjum do osiemnastki. Mogłabym teraz zacząć wymieniać plusy i minusy każdego przedmiotu, ale czy jest sens? Ogółem: ucząc się wiele, trenujemy mózg. Nawet jeśli większość później zapomnimy, nasz umysł łatwiej będzie przyswajał nowe (potrzebne w pracy) wiadomości i umiejętności.
ale spędzamy tyle czasu w szkole bez sensu, i tak kto nie chce tego nie zmusisz do nauki, a wolałabym się uczyć w domu tego co mnie interesuje. z historii i tak nic nie pamiętam oprócz najważniejszych dat, a pamiętam jak spałam na lekcjach a facet nawijał o jakichś czasach Krzyżaków czy innych bitwach. jak mnie angielski interesował to się dokształcałam sama, w domu miałam różne dodatkowe podręczniki do gramatyki, słowniki itp. albo z biologii, zazwyczaj czytałam podręczniki jeszcze w wakacje, bo sie tym interesowałam. i do dzisiaj różne rzeczy pamiętam. wiadomo że każdy lubi co innego i co innego się przyda w życiu, ale są rzeczy które naprawde mało komu sie przydadzą jak plastyka, muzyka (śpiewanie na lekcjach na ocenę - koszmar). mogliby je wyrzucić.
Wątpię żeby mugoloznawstwo do czegoś by mi się przydało...
podpis także z Hogwartu......połowa zniknęła z ekranu komputera :D
nie wiem po co tyle bezsensownych przedmiotów, tylko czas człowiek tracił w szkole... idiotyczny przykład:
plastyka. mama mi rysowała rysunki, dzięki czemu miałam same szóstki, co oczywiście wpłynęło na
średnią i przyczyniło się do tego że miałam na koniec podstawówki stypendium... jakbym miała gorszą ocenę z
plastyki to pewnie by mi babka nie podciągneła z WF (mówiła "nie masz żadnej czwórki to ci nie będę zaniżać
z wf). o i jeszcze religia - zgodnie ze swoimi przekonaniami nie chodziłabym, ale wtedy jeszcze nie było
chyba takiej możliwości, więc chodziłam i nawet miałam 6. więc: dwie szóstki i piątka mniej i
pewnie nie miałabym tego stypendium, także jestem przeciwna takim idiotycznym przedmiotom. że sobie
człowiek podciąga jakąś religią czy plastyką tylko dlatego że chodzi do kościoła i jest zorientowany
w temacie (były szóstki za opowiedzenie ewangelii z ostatniej mszy) albo ma matkę która umie rysować
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 września 2011 o 21:11
...em że to fajny demot ale nie mogłem dok....
ooo ku*wa. wpadłam na to dzień wcześniej... xd
za długi tekst, który się nie mieści. -
Transmutacja sztućców w kieliszki na pewno byłaby bardzo przydatna.
Raczej nie. Historia magii im się też nie przydawała ;p