ja jestem singielką i jakoś jestem szczęśliwa! nie jedna para mogłaby mi takiego nastawienia pozytywnego do życia pozazdrościć..więc moja rada: zmieńcie podejście do życia aby to innych trafiał szlag z waszego szczęścia...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
11 października 2010 o 17:49
jestem masochistką. kocham torturować samą siebie, swoje emocje. nie znoszę widoku zakochanych, chce mi się wtedy wymiotować. zawsze przeżywam takie małe kryzysy w wiosnę i lato jak widzę tych ludzi łażących po ulicy.
podobnie bywa z literaturą. w każdej książce pojawia się wątek pięknej, spontanicznej miłości. przecież taki świat nie istnieje? skoro mnie to drażni i sprawia ból, to dlaczego wychodzę na miasto i czytam takie książki ? bo moje marzenia nigdy nie umrą, nawet jeśli będą wszystkim co mam. niestety, dzisiejszy świat nie należy do marzycieli... dlaczego wszyscy wokół dążą do zniszczenia marzeń... przeklęci. już nawet nie ludzie..
ja byłam wiele razy raniona przez rzekome "drugie połówki" od jakoś 3 miesięcy jestem sama i naprawde ani razu nie miałam tak, że jakiś smutek czy zły humor dopadł..wręcz przeciwnie odżyłam i zaczęłam żyć chwilą..a jestem ogólnie typem romantyczki dlatego jak usiąde sobie w parku na ławce nawet jesienią to zauważam same barwy i uroki krajobrazu a nie jakieś wady które inni wokół wielce zauważają..nawet zaczęłam rozmyślać o drzewach, które tyle lat, historii, sytuacji przeżyły..
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
11 października 2010 o 18:11
Skąd skubancu wziąłes takiego gwożdzia jak na przed ostatniej fotce.. Wspaniały okaz,cudo.. Jestem fanem Gwożdżi
wg. mnie one mają charakter jak je posuwam młotkiem i słysze ten wspaniały dzwięk to aż sie życ chce :)
smutne, ale każdy z nas na pewno nie raz znalazł się w takiej sytuacji. Może niektórych właśnie to motywuje ,żeby się za siebie wziąć i znaleźć sobie drugą połówkę.
Że... słucham? Chłopie, weź se znajdź definicję słowa egoizm, które jest dążeniem do własnego szczęścia kosztem innych. A gdy tego kosztu nie ma, to po prostu zwyczajne ludzkie zachowanie. Co zaś do tego typu postawy, to podejrzewam, że zaraz się zacznie wysyp komentarzy a'la "Ja ją tak kocham, że pozwolę jej być szczęśliwym z innym". Złe wieści, kochasie: i tak nikt tego nigdy nie doceni, a już na pewno nie ona, która już dawno o was zapomniała. Ale jak ktoś chce sobie marnować życie, to... proszę.
Ja przechodzę to teraz. Wyznałem dziewczynie miłość a ona zaczęła kręcić z moim najlepszym kumplem z klasy... (A on jest takim idiotą, że nawet się nie domyśla, że ja ją kocham) Demotywator świetny(+)
Uśmiałem się niby koń. Wyznałeś jej miłość (pewnie i tak z nadzieją, że w ten sposób tylko szybciej ściągniesz z niej stringi), to czego oczekiwałeś? Co do tego twojego "najlepszego" kumpla (domyślam się, że idiotą stał się dopiero po tym, jak okazał się atrakcyjniejszym facetem od ciebie): może i wie - tylko powiedz, co go ma to niby obchodzić? Prosty rachunek: on ma laskę, ty masz rękę. I koniec pieśni.
a więc zacząłeś od wyznania jej miłości? Tym sposobem niewiele osiągniesz, przypuszczam że się w niej zabujałeś tylko i wydaje Ci się że ją niby kochasz.
Demoty o miłości naprawdę demotywują, ciężko zaprzeczyć. Zwłaszcza komentarze pod nimi. Samotny, nieszczęśliwy gość, "romantyk", czyta je sobie i słyszy ze wszystkich stron, że to on jest ten Dobry, że to o nim powinna marzyć każda dziewczyna, że ci wszyscy inni są głupi, że nie szanują swoich kobiet, że zależy im tylko na seksie itp. I taki Romantyk trwa w swoim przeświadczeniu, nie odnosząc najmniejszych sukcesów w kontaktach z płcią przeciwną, naiwnie wierząc, że los kiedykolwiek się zmieni, że dobry Allah wysłucha jego modłów i uśmiechnie się do niego, odbierając dziewczyny tym Złym, a przyprowadzając właśnie do naszego bohatera. I w ten sposób mijają mu lata życia: studia spędza samotnie, potem walczy o przyznanie mu kredytu na jakąś zapyziałą kawalerkę. Starań już zaprzestał, acz każdego dnia pyta dobrego Allaha, gdzie jego dwanaście zasłużonych dziewic. W końcu umiera samotnie, na chwilę przed śmiercią uświadamiając sobie, że jego cnotliwy, ascetyczny żywot na nikim nie zrobił wrażenia - oszukiwał się przez całe swoje życie i bezpowrotnie je zmarnował. I pomyśleć, że tylko dlatego, że w młodości uwierzył w wypociny jakichś niedorostków, którym wydawało się, że zgłębili tajemnice miłości.
Czlowieku czy ty myslisz ze milosc polega na udawaniu zlego chlopca i poziomie atrakcyjnosci dla kobiet? Takie myslenie maja dzieciaki z gimnazjum ktore mysla tylko o seksie. Dojrzali ludzie chca sie zwiazac na stale z jedna osoba byc jej lub jemu wiernym. A ty jak myslisz tylko o seksie to idz do burdelu. Choc pewnie rodzice by cie nie puscili, bo internet to taki wielki bal przebierancow, i wiele osob zgrywa madre osoby ktore krytykuja slabe, no coz brak poczucia wlasnej wartosci, i granie kogos kim sie nie jest.
Słuchaj, Twoje życie naprawdę mnie ani nie ziębi, ani grzeje. Chcesz, to je sobie marnuj. Jak chcesz, to możesz sobie do śmierci powtarzać, jaki to nie jesteś zajebisty, bo ty szanujesz dziewczyny, których nigdy nie było Ci dane nawet dotknąć, tylko one niestety dają się nabierać na sztuczki tych Złych Chłopców. Jeżeli to Cię satysfakcjonuje, możesz sobie nawet, za przeproszeniem, zdechnąć z tym uśmieszkiem typu "ale te dziewczyny głupie, ale facet im przeleciał koło nosa" na ustach. Ale ja nie mam zamiaru pozwolić, by jakieś chore hamulce pseudomoralne (bo co jest niemoralnego choćby w seksie?) przeszkadzały mi żyć pełnią życia.
Nic nie jest niemoralnego w seksie, tylko ze fajniejsze jest to gdy to robimy z kims kogo kochamy, a nie z pierwsza lepsza pania poznaną na dyskotece. To ciekaw jestem gdy sie kiedys ozenisz czy tez bedziesz zdradzac swoja zone? Tez powiesz no co jest niemoralnego w seksie? I nie uwazam sie za zajebistego ta ocene pozostawiam kobietom, ktore mimo wszystko zawsze potrafily mnie w tym temacie docenic. I zyj pelnia zycia jak to mowisz zmieniaj kobiety co chwila, tylko nie zauwazysz jak minie troche czasu i juz bedzie za pozno na zalozenie rodziny, a w wieku 50 lat to mlode kobiety spojrza na ciebie tylko gdy bedziesz przy kasie.
JaroWars Widać że nie przeżyłeś miłości, i nie pojmujesz sensu miłości. Czy wg ciebie ona ogranicza się tylko do seksu? On zawsze był idiotą jeśli chodzi o spostrzegawczość. Ja ją kocham i będę na nią czekał jak długo będzie trzeba. przykro mi że nie pojmujesz tego, bo to piękne uczucie
Głupoty prawisz, stary... żal mi cię i Twojego zmarnowanego żywota. A ona i tak nie wróci, a ty dalej nie będziesz dostrzegał innych fajnych dziewczyn dokoła. I sam będziesz mógł się tylko za to winić.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
11 października 2010 o 20:02
Nauczona doświadczeniem teraz kombinuję jak koń pod górę jak postępować, żeby swoim szczęściem nie zranić żadnego singla. Ale to nie wychodzi, uwierzcie! Nawet bez całowania i otwartego czulenia wiem, że kiedy jadę autobusem z moim współpasażerem, albo siedzimy na ławce w parku - że i tak promienieję, że widać na naszych twarzach to ślepe zauroczenie które tak irytuje ludzi samotnych, że trzymamy się podświadomie za ręce... Więc wiadomość od zakochanych: jak bardzo chcielibyśmy ułatwić wasze życie i pozbawić je dodatkowego cierpienia, jest to tak niemożliwe jak dla was obojętne traktowanie widoku całującej się pary. Jedyne pocieszenie to nadzieja, że kiedyś będziecie w tej grupie ludzi w szczęśliwych związkach, albo szczęśliwych po prostu. Ale dopóki nie ma ukochanego/ukochanej, miejcie przyjaciół. Nie można się całować, to prawda, ale pod każdym innym kątem stanowią podobne wsparcie emocjonalne i są naprawdę powodem większości radosnych chwil w życiu. Z niektórymi przyjaciółkami można być nawet bliżej emocjonalnie niż z chłopakiem. Więc korzystajcie z czasu, który macie dla przyjaciół, póki nie zabierze go wam ktoś inny - a pewnie już niedługo ktoś taki się znajdzie.
To miło, że liczysz się z tymi, którzy nie mają szczęścia w miłości i masz rację, takie obrazki szczęśliwych zakochanych są bardzo irytujące dla takich osób, no ale nie od dziś wiadomo, że w życie nie jest sprawiedliwe, jedni mają lepiej inni gorzej
Zobaczymy, czy za rok też będziesz tak twierdził. Oczekiwanie na laskę, która i tak nie wróci (a nawet jak wróci, to najwyżej na parę tygodni - nie powiem, gdzie możesz sobie wsadzić te swoje przeczucia) ma stanowić sens życia? Przecież Ty nawet nie wiesz, co to słowo znaczy. Ale przekonasz się sam, i to raczej prędzej niż później. Zaś moje życie nie jest marne, a jego mottem jest "czerpać tyle, ile można, bez krzywdzenia innych".
Ja jestem samotny, i tez spotyka mnie takie uczucie, ale to nie zazdrosc. Osoby takie jak ja, maja prawo byc pokrzywdzeni przez los, czemu nie moga sie z kims zwiazac, kogos przytulic. A jesli ktos tego nie rozumie i uwaza mnie za rozchwianego emocjonalnie nastolatka no to chyba on sam niech nie jest dojrzaly, jesli nie ma pojecia o milosci. I zeby mi nikt nie wytknal, bylem w kilku zwiazkach i wiem co to milosc, sam juz jestem od 2 lat, i obawiam sie ze to sie nie zmieni...
Szczerze mówiąc nie masz prawa czuć się pokrzywdzony przez los, bo masz za sobą parę związków, jak sam powiedziałeś. Tym samym Twoje obawy co do pozostania samotnym po wsze czasy aż do skończenia świata są całkowicie bezpodstawne - jak się udało raz, uda się i drugi. A jak się udało więcej niż raz, to to z pewnością nie jest jeszcze koniec Twoich miłosnych przygód. Należy tylko spróbować odstawić ten cholernie uzależniający narkotyk, jakim jest właśnie poczucie krzywdy. Jarosław Kordziński w swojej książce "Nie daj się złemu szefowi i kiepskim kolegom" (dopiero zacząłem, ale już widzę, że to bardzo motywująca lektura) opisuje ludzi, którym w życiu nie wychodzi następująco: "Typy, dla których najwyższym źródłem szczęścia jest potwierdzenie, że rzeczywiście im się nie udało". Doskonale pamiętam jakieś lekkie ukłucie satysfakcji za każdym razem, kiedy zostawałem odrzucony: "no proszę, miałem rację, ktoś tam na górze musi mnie naprawdę nienawidzić". Wmawiałem sobie, że cierpię, podczas gdy czerpałem z tego "cierpienia" jakąś niezrozumiałą, zboczoną radość. Trzeba z tym walczyć, bo zmarnujemy sobie życie i na starość skończymy jako obrońcy krzyża...
Nie mam poczucia własnej krzywdy, tylko czy jeśli ktos dostaje mniej od losu, to musi od razu spokojnie przytakiwac na to wszystko zamiast zadac wiecej od zycia? Czy wy zawsze cieszycie sie z czegos co mimo wkladu sil wam nie wychodzi? Bo ja napewno nie, i pragnienie milosci nie jest egoizmem. Ja naprawde szczerze wolalbym sie podzielic posilkiem z kobieta niz spozywac go samemu. Milosc to dzielenie sie swymi uczuciami z druga osoba...
ech, nieciekawe jest to życie, zwłaszcza jak się jest w takiej sytuacji i w dodatku nic nie wskazuje na to, żeby
miało się poprawić. Uważam, że osoby zakochane w sobie, powinny mieć na uwadze, że nie wszyscy mają tak dobrze,
zwłaszcza w miejscach publicznych, gdzie widok szczęśliwej pary, która obnosi się dookoła swoim szczęściem,
może być dołująca dla wielu singli i ludzi, którym w tych sprawach się nie wiedzie. Gdyby to ode mnie zależało
to wprowadził bym zakaz okazywania sobie uczuć w miejscach publicznych, coś w tym stylu, szlak mnie już czasami
trafia jak widzę w tramwaju czy na ulicy jak jakaś para się czule obciskuje i co chwilę się cmokają, jakby robili
to specjalnie na pokaz, przykre to jest.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
12 października 2010 o 18:35
Ta, a później jakbyś sam się znalazł na ich miejscu, to byś gadał "co za dekiel wprowadził ten zakaz, już nawet dziewczyny pocałować nie można". Jesteś samotny z własnej winy: poddałeś się, zamiast próbować do skutku. Takie widoki mają cię MOTYWOWAĆ, przypominać, jaka nagroda czeka na Ciebie za wytrwałe dążenie do celu, a nie irytować. Samo nic nie spadnie z nieba; skąd możesz wiedzieć, że np ten koleś, który siedzi naprzeciwko, liżąc się z ekstra panienką, nie był kiedyś w takiej samej sytuacji, tylko po prostu był silniejszy i w odpowiednim momencie potrafił zapomnieć o swoich niepowodzeniach? Więc bierz sprawy w swoje ręce i spraw, żeby następny tego typu demot wywołał u Ciebie najwyżej wzruszenie ramion. Pozdrawiam.
przecież to już było... jakiś czas temu przeglądałem "główna" i widziałem taki na około 700-800 stronie (teraz pewnie głębiej) tak czy siak było na 100%
no właśnie a przecież zaniedługo walentynki , to samotników dobije to jeszcze bardziej ... jeśli ktos by się czuł troche samotnie to zawsze można do mnie napisać ( gg - 11787673 ) z miłą i wielką chęcią pogadam :) , pozdro dla samotnych :)
Najbardziej dobija kiedy siedzisz koło obok szczęśliwego, i bardzo chciałbyś być tym, kto daje mu to szczęście...
Najbardziej dobija kiedy byłeś tym kimś kilka lat temu a teraz masz nadzieję, że ten "inny" jej/jego nie zrani...
Pełna demotywacja.
ja jestem singielką i jakoś jestem szczęśliwa! nie jedna para mogłaby mi takiego nastawienia pozytywnego do życia pozazdrościć..więc moja rada: zmieńcie podejście do życia aby to innych trafiał szlag z waszego szczęścia...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2010 o 17:49
czym wiecej tego typu demotow tym wieksza ma destrukcja w sercu...
jestem masochistką. kocham torturować samą siebie, swoje emocje. nie znoszę widoku zakochanych, chce mi się wtedy wymiotować. zawsze przeżywam takie małe kryzysy w wiosnę i lato jak widzę tych ludzi łażących po ulicy.
podobnie bywa z literaturą. w każdej książce pojawia się wątek pięknej, spontanicznej miłości. przecież taki świat nie istnieje? skoro mnie to drażni i sprawia ból, to dlaczego wychodzę na miasto i czytam takie książki ? bo moje marzenia nigdy nie umrą, nawet jeśli będą wszystkim co mam. niestety, dzisiejszy świat nie należy do marzycieli... dlaczego wszyscy wokół dążą do zniszczenia marzeń... przeklęci. już nawet nie ludzie..
ja byłam wiele razy raniona przez rzekome "drugie połówki" od jakoś 3 miesięcy jestem sama i naprawde ani razu nie miałam tak, że jakiś smutek czy zły humor dopadł..wręcz przeciwnie odżyłam i zaczęłam żyć chwilą..a jestem ogólnie typem romantyczki dlatego jak usiąde sobie w parku na ławce nawet jesienią to zauważam same barwy i uroki krajobrazu a nie jakieś wady które inni wokół wielce zauważają..nawet zaczęłam rozmyślać o drzewach, które tyle lat, historii, sytuacji przeżyły..
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2010 o 18:11
Szkoda, ze bylo 442142184^43 razy na glownej i w poczekalni...
@ archie05, masz piękne podejście do życia. :)
Skąd skubancu wziąłes takiego gwożdzia jak na przed ostatniej fotce.. Wspaniały okaz,cudo.. Jestem fanem Gwożdżi
wg. mnie one mają charakter jak je posuwam młotkiem i słysze ten wspaniały dzwięk to aż sie życ chce :)
smutne, ale każdy z nas na pewno nie raz znalazł się w takiej sytuacji. Może niektórych właśnie to motywuje ,żeby się za siebie wziąć i znaleźć sobie drugą połówkę.
znalezc sobie ?- zeby to bylo takie latwe RgB
haha właśnie mam na ten temat rozkminę, a tu demot o tym! dobrze ze nie jestem sama, zbij pjone!
wbij w to gwoździa! Sama się nawinie, jak będzie Ci dane ;)
Jak się jest egoistą, to tak jest. Lepiej się cieszyć, że komuś innemu przynajmniej jest lepiej.
Jedno nie wyklucza drugiego. Można się cieszyć z cudzego szczęścia, a zarazem być smutnym ze swojego nieszczęścia.
Że... słucham? Chłopie, weź se znajdź definicję słowa egoizm, które jest dążeniem do własnego szczęścia kosztem innych. A gdy tego kosztu nie ma, to po prostu zwyczajne ludzkie zachowanie. Co zaś do tego typu postawy, to podejrzewam, że zaraz się zacznie wysyp komentarzy a'la "Ja ją tak kocham, że pozwolę jej być szczęśliwym z innym". Złe wieści, kochasie: i tak nikt tego nigdy nie doceni, a już na pewno nie ona, która już dawno o was zapomniała. Ale jak ktoś chce sobie marnować życie, to... proszę.
Pieprzenie \,,/ - do psychiatryka z wami !
dokladnie do psychiatryka dopóki nie powstał internet nie wiedziałem ze jest tyle osób w depresji
Było. Jakiś rok temu na głównej - ten sam obrazek, podpis też o dobijaniu. Teraz możecie zminusowac mój komentarz.
Sorry, ale prosiłeś
Dokładnie, było około roku temu.
bylo ! -.-
BYLO !!!!!!!!!!!!!
Było baaardzo dawno. Może nawet z rok temu ale było !
Dokładnie.............
Ja przechodzę to teraz. Wyznałem dziewczynie miłość a ona zaczęła kręcić z moim najlepszym kumplem z klasy... (A on jest takim idiotą, że nawet się nie domyśla, że ja ją kocham) Demotywator świetny(+)
Uśmiałem się niby koń. Wyznałeś jej miłość (pewnie i tak z nadzieją, że w ten sposób tylko szybciej ściągniesz z niej stringi), to czego oczekiwałeś? Co do tego twojego "najlepszego" kumpla (domyślam się, że idiotą stał się dopiero po tym, jak okazał się atrakcyjniejszym facetem od ciebie): może i wie - tylko powiedz, co go ma to niby obchodzić? Prosty rachunek: on ma laskę, ty masz rękę. I koniec pieśni.
a więc zacząłeś od wyznania jej miłości? Tym sposobem niewiele osiągniesz, przypuszczam że się w niej zabujałeś tylko i wydaje Ci się że ją niby kochasz.
Ale kiedyś znajdziesz swoją paczkę - Gwoździ, którymi przewodzi młotek.
hm... czegoś tu nie rozumiem. to szczęście jest antonimem samotności?
Demot też cholernie dobija, nie powiem.
No nie nazwałbym chęć znalezienia swojej drugiej połówki depresją...
Demoty o miłości naprawdę demotywują, ciężko zaprzeczyć. Zwłaszcza komentarze pod nimi. Samotny, nieszczęśliwy gość, "romantyk", czyta je sobie i słyszy ze wszystkich stron, że to on jest ten Dobry, że to o nim powinna marzyć każda dziewczyna, że ci wszyscy inni są głupi, że nie szanują swoich kobiet, że zależy im tylko na seksie itp. I taki Romantyk trwa w swoim przeświadczeniu, nie odnosząc najmniejszych sukcesów w kontaktach z płcią przeciwną, naiwnie wierząc, że los kiedykolwiek się zmieni, że dobry Allah wysłucha jego modłów i uśmiechnie się do niego, odbierając dziewczyny tym Złym, a przyprowadzając właśnie do naszego bohatera. I w ten sposób mijają mu lata życia: studia spędza samotnie, potem walczy o przyznanie mu kredytu na jakąś zapyziałą kawalerkę. Starań już zaprzestał, acz każdego dnia pyta dobrego Allaha, gdzie jego dwanaście zasłużonych dziewic. W końcu umiera samotnie, na chwilę przed śmiercią uświadamiając sobie, że jego cnotliwy, ascetyczny żywot na nikim nie zrobił wrażenia - oszukiwał się przez całe swoje życie i bezpowrotnie je zmarnował. I pomyśleć, że tylko dlatego, że w młodości uwierzył w wypociny jakichś niedorostków, którym wydawało się, że zgłębili tajemnice miłości.
Czlowieku czy ty myslisz ze milosc polega na udawaniu zlego chlopca i poziomie atrakcyjnosci dla kobiet? Takie myslenie maja dzieciaki z gimnazjum ktore mysla tylko o seksie. Dojrzali ludzie chca sie zwiazac na stale z jedna osoba byc jej lub jemu wiernym. A ty jak myslisz tylko o seksie to idz do burdelu. Choc pewnie rodzice by cie nie puscili, bo internet to taki wielki bal przebierancow, i wiele osob zgrywa madre osoby ktore krytykuja slabe, no coz brak poczucia wlasnej wartosci, i granie kogos kim sie nie jest.
Słuchaj, Twoje życie naprawdę mnie ani nie ziębi, ani grzeje. Chcesz, to je sobie marnuj. Jak chcesz, to możesz sobie do śmierci powtarzać, jaki to nie jesteś zajebisty, bo ty szanujesz dziewczyny, których nigdy nie było Ci dane nawet dotknąć, tylko one niestety dają się nabierać na sztuczki tych Złych Chłopców. Jeżeli to Cię satysfakcjonuje, możesz sobie nawet, za przeproszeniem, zdechnąć z tym uśmieszkiem typu "ale te dziewczyny głupie, ale facet im przeleciał koło nosa" na ustach. Ale ja nie mam zamiaru pozwolić, by jakieś chore hamulce pseudomoralne (bo co jest niemoralnego choćby w seksie?) przeszkadzały mi żyć pełnią życia.
Nic nie jest niemoralnego w seksie, tylko ze fajniejsze jest to gdy to robimy z kims kogo kochamy, a nie z pierwsza lepsza pania poznaną na dyskotece. To ciekaw jestem gdy sie kiedys ozenisz czy tez bedziesz zdradzac swoja zone? Tez powiesz no co jest niemoralnego w seksie? I nie uwazam sie za zajebistego ta ocene pozostawiam kobietom, ktore mimo wszystko zawsze potrafily mnie w tym temacie docenic. I zyj pelnia zycia jak to mowisz zmieniaj kobiety co chwila, tylko nie zauwazysz jak minie troche czasu i juz bedzie za pozno na zalozenie rodziny, a w wieku 50 lat to mlode kobiety spojrza na ciebie tylko gdy bedziesz przy kasie.
Albo tych szczęśliwych nagle przybywa na ulicach, w autobusach itp. kiedy mam doła, albo tylko wtedy zwracam na to uwagę...
JaroWars Widać że nie przeżyłeś miłości, i nie pojmujesz sensu miłości. Czy wg ciebie ona ogranicza się tylko do seksu? On zawsze był idiotą jeśli chodzi o spostrzegawczość. Ja ją kocham i będę na nią czekał jak długo będzie trzeba. przykro mi że nie pojmujesz tego, bo to piękne uczucie
Głupoty prawisz, stary... żal mi cię i Twojego zmarnowanego żywota. A ona i tak nie wróci, a ty dalej nie będziesz dostrzegał innych fajnych dziewczyn dokoła. I sam będziesz mógł się tylko za to winić.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2010 o 20:02
Prawda D;
ja tam jestem szczesliwa, jak widze kogos szczesliwego.. np. moja kolezanke z 'chłopakiem' (niedoszlym jeszcze xd). czy jestem dziwna?
Jak 'chłopak' dojdzie to bedziesz nieszczęśliwa...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2010 o 19:13
Niektórzy twierdzą, że można przywyknąć do samotności, ale może lepiej nie przyzwyczajać się do tego, z czego nie czerpiemy pełnego szczęścia.
Było ale dobre .Ludzie ale to jest opowiadanie tego samego kawału kolejny raz
to juz było!!!!
byłoooooo!!!!
+ Mam dokładnie taki sam młotek.
Nauczona doświadczeniem teraz kombinuję jak koń pod górę jak postępować, żeby swoim szczęściem nie zranić żadnego singla. Ale to nie wychodzi, uwierzcie! Nawet bez całowania i otwartego czulenia wiem, że kiedy jadę autobusem z moim współpasażerem, albo siedzimy na ławce w parku - że i tak promienieję, że widać na naszych twarzach to ślepe zauroczenie które tak irytuje ludzi samotnych, że trzymamy się podświadomie za ręce... Więc wiadomość od zakochanych: jak bardzo chcielibyśmy ułatwić wasze życie i pozbawić je dodatkowego cierpienia, jest to tak niemożliwe jak dla was obojętne traktowanie widoku całującej się pary. Jedyne pocieszenie to nadzieja, że kiedyś będziecie w tej grupie ludzi w szczęśliwych związkach, albo szczęśliwych po prostu. Ale dopóki nie ma ukochanego/ukochanej, miejcie przyjaciół. Nie można się całować, to prawda, ale pod każdym innym kątem stanowią podobne wsparcie emocjonalne i są naprawdę powodem większości radosnych chwil w życiu. Z niektórymi przyjaciółkami można być nawet bliżej emocjonalnie niż z chłopakiem. Więc korzystajcie z czasu, który macie dla przyjaciół, póki nie zabierze go wam ktoś inny - a pewnie już niedługo ktoś taki się znajdzie.
To miło, że liczysz się z tymi, którzy nie mają szczęścia w miłości i masz rację, takie obrazki szczęśliwych zakochanych są bardzo irytujące dla takich osób, no ale nie od dziś wiadomo, że w życie nie jest sprawiedliwe, jedni mają lepiej inni gorzej
Raz bylo? Luuudzie, to bylo z 5 razy...
Niestety to twoje życie jest marne, bo jest pozbawione sensu. Ja mam sens w tym życiu i mam dla kogo żyć. A ona wróci i ja to wiem, ja to czuje.
Zobaczymy, czy za rok też będziesz tak twierdził. Oczekiwanie na laskę, która i tak nie wróci (a nawet jak wróci, to najwyżej na parę tygodni - nie powiem, gdzie możesz sobie wsadzić te swoje przeczucia) ma stanowić sens życia? Przecież Ty nawet nie wiesz, co to słowo znaczy. Ale przekonasz się sam, i to raczej prędzej niż później. Zaś moje życie nie jest marne, a jego mottem jest "czerpać tyle, ile można, bez krzywdzenia innych".
@Szakael zgadzam się z Tobą ;]
Ja jestem samotny, i tez spotyka mnie takie uczucie, ale to nie zazdrosc. Osoby takie jak ja, maja prawo byc pokrzywdzeni przez los, czemu nie moga sie z kims zwiazac, kogos przytulic. A jesli ktos tego nie rozumie i uwaza mnie za rozchwianego emocjonalnie nastolatka no to chyba on sam niech nie jest dojrzaly, jesli nie ma pojecia o milosci. I zeby mi nikt nie wytknal, bylem w kilku zwiazkach i wiem co to milosc, sam juz jestem od 2 lat, i obawiam sie ze to sie nie zmieni...
Szczerze mówiąc nie masz prawa czuć się pokrzywdzony przez los, bo masz za sobą parę związków, jak sam powiedziałeś. Tym samym Twoje obawy co do pozostania samotnym po wsze czasy aż do skończenia świata są całkowicie bezpodstawne - jak się udało raz, uda się i drugi. A jak się udało więcej niż raz, to to z pewnością nie jest jeszcze koniec Twoich miłosnych przygód. Należy tylko spróbować odstawić ten cholernie uzależniający narkotyk, jakim jest właśnie poczucie krzywdy. Jarosław Kordziński w swojej książce "Nie daj się złemu szefowi i kiepskim kolegom" (dopiero zacząłem, ale już widzę, że to bardzo motywująca lektura) opisuje ludzi, którym w życiu nie wychodzi następująco: "Typy, dla których najwyższym źródłem szczęścia jest potwierdzenie, że rzeczywiście im się nie udało". Doskonale pamiętam jakieś lekkie ukłucie satysfakcji za każdym razem, kiedy zostawałem odrzucony: "no proszę, miałem rację, ktoś tam na górze musi mnie naprawdę nienawidzić". Wmawiałem sobie, że cierpię, podczas gdy czerpałem z tego "cierpienia" jakąś niezrozumiałą, zboczoną radość. Trzeba z tym walczyć, bo zmarnujemy sobie życie i na starość skończymy jako obrońcy krzyża...
Nie mam poczucia własnej krzywdy, tylko czy jeśli ktos dostaje mniej od losu, to musi od razu spokojnie przytakiwac na to wszystko zamiast zadac wiecej od zycia? Czy wy zawsze cieszycie sie z czegos co mimo wkladu sil wam nie wychodzi? Bo ja napewno nie, i pragnienie milosci nie jest egoizmem. Ja naprawde szczerze wolalbym sie podzielic posilkiem z kobieta niz spozywac go samemu. Milosc to dzielenie sie swymi uczuciami z druga osoba...
to są chyba demotywatory .. a wy piszecie, że was to dobija, przecież o to chodzi.
ech, nieciekawe jest to życie, zwłaszcza jak się jest w takiej sytuacji i w dodatku nic nie wskazuje na to, żeby
miało się poprawić. Uważam, że osoby zakochane w sobie, powinny mieć na uwadze, że nie wszyscy mają tak dobrze,
zwłaszcza w miejscach publicznych, gdzie widok szczęśliwej pary, która obnosi się dookoła swoim szczęściem,
może być dołująca dla wielu singli i ludzi, którym w tych sprawach się nie wiedzie. Gdyby to ode mnie zależało
to wprowadził bym zakaz okazywania sobie uczuć w miejscach publicznych, coś w tym stylu, szlak mnie już czasami
trafia jak widzę w tramwaju czy na ulicy jak jakaś para się czule obciskuje i co chwilę się cmokają, jakby robili
to specjalnie na pokaz, przykre to jest.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2010 o 18:35
Ta, a później jakbyś sam się znalazł na ich miejscu, to byś gadał "co za dekiel wprowadził ten zakaz, już nawet dziewczyny pocałować nie można". Jesteś samotny z własnej winy: poddałeś się, zamiast próbować do skutku. Takie widoki mają cię MOTYWOWAĆ, przypominać, jaka nagroda czeka na Ciebie za wytrwałe dążenie do celu, a nie irytować. Samo nic nie spadnie z nieba; skąd możesz wiedzieć, że np ten koleś, który siedzi naprzeciwko, liżąc się z ekstra panienką, nie był kiedyś w takiej samej sytuacji, tylko po prostu był silniejszy i w odpowiednim momencie potrafił zapomnieć o swoich niepowodzeniach? Więc bierz sprawy w swoje ręce i spraw, żeby następny tego typu demot wywołał u Ciebie najwyżej wzruszenie ramion. Pozdrawiam.
Było....
demot:To uczucie:Gdy trzeci gwóźdź z rzędu krzywo wbijesz
przecież to już było... jakiś czas temu przeglądałem "główna" i widziałem taki na około 700-800 stronie (teraz pewnie głębiej) tak czy siak było na 100%
hehe kiedyś młotek dobijał , teraz już samotność gwozdzie dobija xD
O co wam chodzi?
Ja tu po prostu widzę trzy gwoździe ;)
Dobijające...
Do psychiatryka z wami powtarzam !!!
Bardziej dobijające jest to, gdy chcemy być na miejscu jednego z nich...
no właśnie a przecież zaniedługo walentynki , to samotników dobije to jeszcze bardziej ... jeśli ktos by się czuł troche samotnie to zawsze można do mnie napisać ( gg - 11787673 ) z miłą i wielką chęcią pogadam :) , pozdro dla samotnych :)