Fobie społeczne polegają na tym, że boisz się kontaktów międzyludzkich. Skutkiem jest samotność. Boli, ale pokonywanie tego lęku, boli bardziej. Taki efekt.
Właśnie. U niektórych jest tak jak w democie, ale np. ja jestem często samotna przez coś
innego. Nie wiem, czy to fobia społeczna czy po prostu nieśmiałość. Ale ciężko mi odnaleźć
się w kontaktach z ludźmi. Nie jestem w stosunku do nich niemiła, ale jak nawet ktoś nawiąże
kontakt, zapominam języka w gębie, nie mam tematów do rozmów. Boję się, że powiem coś
głupiego, co ludzie o mnie pomyślą. I nie mogę sobie wyrobić poczucia przynależności do danej
grupy. Tak jakbym czuła się tam niepotrzebna, nic nie znacząca, nie chciała się wpychać. I mam
tak ja mówi Wandejczyk - boję się kontaktów z ludźmi. W zasadzie to chyba najlepiej czuję się
w domu. Czytając coś, siedząc przy komputerze, rysując, rozmawiając z rodziną, bawiąc się z
kotem... Tak swobodnie, bezpiecznie. I bez poczucia odrzucenia, patrzenia się, jak inni
rozmawiają, śmieją się, droczą, samemu nie mając odwagi, nie czując przyzwolenia, by robić
to samo... Ale ogólnie, paradoksalnie przede wszystkim właśnie wśród ludzi, przeszkadza mi ta
samotność. Próbuję to zmieniać, ale to jednak trudne. Miałam nadzieję, że jak pójdę do liceum, to zacznę inaczej, ale
sytuacja układa się tak samo jak dawniej...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
19 października 2010 o 21:54
A ja jestem samotna z powodu zupełnie przeciwnego, niż ten przedstawiony na obrazku demota. Najczęściej mam wrażenie, że ludzie przyczepiają się do mnie jak pasożyty, a kiedy już wykorzystają mnie do swoich potrzeb, to sobie idą. Eh ://
Moja samotność jest efektem tego, co mi zrobili ludzie. Wtedy zrozumiałem, że nie warto komukolwiek ufać, nie warto być z ludźmi. Samotność mi pasuje, olewam idiotów, którzy próbują mnie zranić
Niestety to bzdura. Moje własne doświadczenia wskazują, iż najbardziej samotni bywają ludzie mili, uczynni, nierobiący nikomu krzywdy, choć może trochę nieśmiały (ale nie chorobliwie - tacy, którzy nie zrobią pierwszego kroku, ale nie stronią od ludzi).
Wokół sukinsynów z kolei zawsze kręcą się ludzie.
Nasza ewolucyjna spuścizna - wolimy samców alfa niestety, mężczyźni widzą w nich wodza/przewodnika stada, kobiety potencjalnego partnera...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
19 października 2010 o 20:09
Nie zawsze zależy od nas czy jesteśmy samotni czy nie. Ludzie często okazują się być fałszywi. Jednego dnia może im na Tobie zależeć, a innego łaszą się do innych. Fałszywość - jedna z najczęstszych chorób tego świata.
Zależy jak na to spojrzeć, bo trzeba określić, o jaką samotność chodzi, a to bardzo ważny aspekt. Można mieć masę przyjaciół, a być bez dziewczyny, albo mieć super dziewczynę, ale izolować się z nią, bo i tak nikt poza nią nie występuje w naszym życiu. Samotność nie opiszesz jednym zdaniem, bo to zbyt złożony temat, a pisanie, że jak ktoś jest samotny, to jest to wyłącznie jego wina, to lekka przesada.
Ja jestem mizantropem, oraz indywidualistą i mam osobowość schizoidalno-dyssocjalną, ale nie utrudnia mi to życia. Ba, cieszę się z takiego stanu rzeczy i nikt mi nie powie, że są to z mojej strony fobie. Jest to pogląd na świat i ludzi. Czemu wszyscy mają być tacy sami? Jeśli większość jest szalona, to nie czyni z niej to normalności.
To oraz fobie społeczne. Przebieg relacji z innymi w dzieciństwie, trauma, sposób wychowania lub jego brak.
albo efekt innych w stosunku do Ciebie... już tak nie skrajnizujcie
samotność to fobia? wybacz ale jakoś nie moge tych pojęć połączyć
@ komentujacy
Fobie społeczne polegają na tym, że boisz się kontaktów międzyludzkich. Skutkiem jest samotność. Boli, ale pokonywanie tego lęku, boli bardziej. Taki efekt.
Wandejczyk, masz rację ale tu pokazuję samotność w innym sensie, nie jako choroba psychiczna
stary żeby zrozumiec twoj komentarz mosiałem przeczytac chyba z 5 razy:)
przecież to co napisał jest banalne do zrozumienia
Właśnie. U niektórych jest tak jak w democie, ale np. ja jestem często samotna przez coś
innego. Nie wiem, czy to fobia społeczna czy po prostu nieśmiałość. Ale ciężko mi odnaleźć
się w kontaktach z ludźmi. Nie jestem w stosunku do nich niemiła, ale jak nawet ktoś nawiąże
kontakt, zapominam języka w gębie, nie mam tematów do rozmów. Boję się, że powiem coś
głupiego, co ludzie o mnie pomyślą. I nie mogę sobie wyrobić poczucia przynależności do danej
grupy. Tak jakbym czuła się tam niepotrzebna, nic nie znacząca, nie chciała się wpychać. I mam
tak ja mówi Wandejczyk - boję się kontaktów z ludźmi. W zasadzie to chyba najlepiej czuję się
w domu. Czytając coś, siedząc przy komputerze, rysując, rozmawiając z rodziną, bawiąc się z
kotem... Tak swobodnie, bezpiecznie. I bez poczucia odrzucenia, patrzenia się, jak inni
rozmawiają, śmieją się, droczą, samemu nie mając odwagi, nie czując przyzwolenia, by robić
to samo... Ale ogólnie, paradoksalnie przede wszystkim właśnie wśród ludzi, przeszkadza mi ta
samotność. Próbuję to zmieniać, ale to jednak trudne. Miałam nadzieję, że jak pójdę do liceum, to zacznę inaczej, ale
sytuacja układa się tak samo jak dawniej...
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2010 o 21:54
A ja jestem samotna z powodu zupełnie przeciwnego, niż ten przedstawiony na obrazku demota. Najczęściej mam wrażenie, że ludzie przyczepiają się do mnie jak pasożyty, a kiedy już wykorzystają mnie do swoich potrzeb, to sobie idą. Eh ://
666szatan to pała
Nie zawsze. Czasem po prostu jakaś osoba zniechęca innych do kontaktów z nami, bo jej w jakiś sposób podpadliśmy.
biedny t-rex. jemu nawet masturbacja nie pozostala...
Czy tylko ja miałem takie wrażenie,że t-rex na drugim obrazku nie chce zjeść tego dinozaura tylko mu dobrze zrobić?
to nie stosunek do innych a stosunek Z innymi, a poza tym to mamut, więc nie wiem jak to miało się udać
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 października 2010 o 12:57
Moja samotność jest efektem tego, co mi zrobili ludzie. Wtedy zrozumiałem, że nie warto komukolwiek ufać, nie warto być z ludźmi. Samotność mi pasuje, olewam idiotów, którzy próbują mnie zranić
Amarie mam to samo....:|
Niestety to bzdura. Moje własne doświadczenia wskazują, iż najbardziej samotni bywają ludzie mili, uczynni, nierobiący nikomu krzywdy, choć może trochę nieśmiały (ale nie chorobliwie - tacy, którzy nie zrobią pierwszego kroku, ale nie stronią od ludzi).
Wokół sukinsynów z kolei zawsze kręcą się ludzie.
Nasza ewolucyjna spuścizna - wolimy samców alfa niestety, mężczyźni widzą w nich wodza/przewodnika stada, kobiety potencjalnego partnera...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2010 o 20:09
albo stosunek innych do mnie
Nie zawsze zależy od nas czy jesteśmy samotni czy nie. Ludzie często okazują się być fałszywi. Jednego dnia może im na Tobie zależeć, a innego łaszą się do innych. Fałszywość - jedna z najczęstszych chorób tego świata.
zgadzam sie z Amarie,mam dokładnie to samo ;/
Zależy jak na to spojrzeć, bo trzeba określić, o jaką samotność chodzi, a to bardzo ważny aspekt. Można mieć masę przyjaciół, a być bez dziewczyny, albo mieć super dziewczynę, ale izolować się z nią, bo i tak nikt poza nią nie występuje w naszym życiu. Samotność nie opiszesz jednym zdaniem, bo to zbyt złożony temat, a pisanie, że jak ktoś jest samotny, to jest to wyłącznie jego wina, to lekka przesada.
zależy też od szczęścia. czy spotkasz fajnych ludzi, czy dwulicowe sz*maty ;]
W tej sytuacji bałbym się, że umre z głodu, a nie że jestem samotny
Ja jestem mizantropem, oraz indywidualistą i mam osobowość schizoidalno-dyssocjalną, ale nie utrudnia mi to życia. Ba, cieszę się z takiego stanu rzeczy i nikt mi nie powie, że są to z mojej strony fobie. Jest to pogląd na świat i ludzi. Czemu wszyscy mają być tacy sami? Jeśli większość jest szalona, to nie czyni z niej to normalności.
teraz wszyscy dodają demoty z obrazkami z tej strony...
Strasznie spłycony temat (-)
Staram się być miła dla wszystkich, ale niektórzy nie lubią mnie tylko dla tego, że jestem brzydka -.-
dobry podpis, jak ktoś się jeszcze będzie chciał żalić, to niech sobie go wcześniej poczyta.