"Tak bardzo cie nie chciałem,a tak bardzo pokochałem" Powiedziałem do komputera 7 lat temu.obecnie mam 15 lat,szkoda że zapomniałem rocznicę dostania własnego kompa.
Dokładnie... Najczęściej w takich sytuacjach oblatuje nas strach... ''Jak to będzie, czy sobie poradzimy, a co na to rodzice'' A pózniej ta mała istotka staje się naszym całym światem :) ... Wiem co mówię bo znam sytuacje z autopsji ... +
Blonde, nie ma czegoś takiego jak "za" aborcją. Co najwyżej za prawem wyboru- czy dokonać aborcji, czy urodzić. Co do skutków aborcji... O psychicznych powinny się raczej wypowiedzieć kobiety, a nie lekarze(chyba, że lekarze są kobietami, które dokonały aborcji), a te mają niewiele wspólnego z "syndromem poaborcyjnym", który jest bujdą. Nawiasem mówiąc, pewne, najniebezpieczniejsze sposoby dokonywania aborcji stosuje się już chyba tylko u nas...
Jeżeli ten demot odwiedzie jedną dziewczynę od zbrodni aborcji, jednego faceta od dania na "skrobankę", jednego lekarza od złamania przysięgi Hipokratesa ("i nigdy nie podam kobiecie środka poronnego") niech jego autorce Pan wynagrodzi.
@Covboy- możesz popierać, lub nie popierać. Zgadzać już nie. A marika ma rację, jeśli chodzi o kobiety po aborcji. Natomiast Ty swoją "moralność" pokazujesz pisząc "szkoda, że Ciebie nie usunęli".
@Covboy- a czyim dobrem ma się przede wszystkim przejmować zgwałcona kobieta? Jest zdegenerowana, bo próbuje ułożyć sobie życie? @Marika, niestety, w tym wypadku nie masz racji. Kobieta zgwałcona jak najbardziej ma prawo usunąć ciążę, nie można zmuszać jej do jeszcze większego niszczenia swojego życia. Natomiast, jeżeli i tak decyduje się urodzić dziecko, powinna dać mu taki start, jaki może. Mścić należy się na kimś innym.
Widzicie tylko jedną stronę medalu. Absolutnie nie mówię, że w przypadku autorki tak jest, ale wielokrotnie kończy się to koszmarnie - rodzice z przypadku nie zajmują się dzieckiem, oni chcą się wyszaleć (bo przecież są jeszcze młodzi), nie mają środków do utrzymania dziecka, żadnych perspektyw ani dla siebie ani dla niego (bo bez pomocy osób trzecich, czyt. dziadków, trudno raczej powiązać jakąkolwiek edukację z wychowaniem). Rodzina może popaść w patologie różnego rodzaju a takie dziecko skończyć na marginesie społecznym lub wręcz poza nim.
Także wszystko jest super jeżeli są środki i przekonanie do utrzymania dziecka-niespodzianki ale schody zaczynają się, gdy ich brak.
Zgadzam się. Kiedy czytam tutaj dyrdymały o tym, że "miłość zwycięży", zastanawiam się, ile ich autorzy mają lat (stawiam na uczniów podstawówki). To, że w wypadku niektórych osób takie dziecko z wpadki zostało otoczone miłością, nie znaczy, że tak będzie we wszystkich wypadkach. O wiele bardziej prawdopodobny jest wariant taki - dziecko się rodzi, rodzice co prawda zaspokajają jego potrzeby fizyczne, ale w jakiś podświadomy sposób obwiniają go o swoją zmarnowaną młodość, może nie tyle te dziecko krzywdzą, co po prostu okazują mu swoje rozgoryczenie.
Hej, dlaczego usunąłeś swoje komentarze? Przez Ciebie musiałem usunąć swoje, bo wyglądało to tak, jakbym rozmawiał sam ze sobą? Powiedz mi, co ma piernik do wiatraka? Czy gdybyśmy rozmawiali na innym forum, to coś by zmieniło?
@lopez777 dobrze powiedziane, to jest właśnie dowód na demoralizację naszego społeczeństwa. Bo w jakim normalnym świecie potomstwo jest traktowane jak problem? A w takim, gdzie rodzice nie mają pieniędzy żeby je utrzymać, a nie mają pieniędzy bo rząd zabiera mężowi w podatkach połowę pensji. No bo jak to jest że kiedyś ciężko pracujący mężczyzna był w stanie utrzymać żonę i sześcioro dzieci, a dzisiaj ludzie ze względów finansowych boją się zdecydować chociażby na jednego potomka, bo widzą inne wielodzietne rodziny klepiące biedę? To wszystko wina ustroju w jakim żyjemy, i dlatego cywilizacja europejska umiera, podczas gdy muzułmanie bez takich irracjonalnych zahamowań mnożą się na potęgę i za 20 lat przejmą władzę w Niemczech i Francji. Polska co prawda ma jeszcze szansę jeśli w porę się przebudzi i, dla własnego dobra, mam nadzieję że stanie się to niebawem...
jak są tacy młodzi, to powinni do szkoły chodzić, od tego się nie zachodzi w ciążę i nie ma problemu aborcji. po prostu społeczeństwo nam głupieje z roku na rok i to drastycznie. jak się zaczyna uprawiać seks, to trzeba się liczyć z ewentualnymi konsekwencjami. trzeba być idiotą, żeby nie wiedzieć, że żadna metoda antykoncepcji nie daje 100% pewności. jak słyszę w telewizji, że nastolatki uważają, iż płukanie pochwy colą zapobiegnie ciąży... aż słów brakuje, żeby to skomentować.
niestety, ile głów, tyle opinii. oczywiście każdy powinien mieć prawo wyboru, dopóki ten wybór nie krzywdzi osób trzecich. a zbyt często zapominamy, że dziecko nie jest przedmiotem, czyjąś własnością, tylko odrębnym życiem. i taka "matka" zamiast ponieść konsekwencje swojej bezmyślności, obarcza winą nienarodzone dziecko. a nie czarujmy się - wiatropylna nie jest żadna ludzka kobieta.
No tak :) Wystarczy już mieć inne poglądy, a już się obrywa. Jeżeli uważasz, że wszystko w
życiu kończy się happy endem- Twój wybór. Zauważ, że ja ośmielam się tylko mówić, że nie wszystko w życiu układa się pomyślnie. Nie mówię też, że każde dziecko z wpadki będzie niekochane- tylko, że nie każde będzie kochane. A jeżeli Cię obchodzi moja sytuacja życiowa - urodziłem się, kiedy moi rodzice mieli już po trzydzieści parę lat i ustabilizowaną sytuację życiową. Więc o mnie się nie martw :)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
27 lutego 2011 o 13:36
Albo ludzie, którym się po prostu ten demot nie podoba? Do czego mają święte prawo? Bo nie lubią hurraoptymizmu i uważają, że takie demoty mogą zrobić przykrość na przykład komuś, kto nie był w stanie pokochać dziecka i oddał je do adopcji. Ja na przykład wykorzystałem prawo wstrzymania się od głosu i nie dałem ani plusa ani minusa. Jak oceniacie moje lewactwo w skali 0-10?
Teraz się znowu narażę, ale co tam. Dlaczego wszyscy z Was dostrzegają tylko dwa możliwe wyjścia - albo poddanie się aborcji, albo urodzenie i zakochanie się w dziecku do szaleństwa? Czyli- dwie skrajne opcje. Przecież ten demot równie dobrze może dotyczyć kobiety, która urodziła i oddała do adopcji.
Darowanie życia, gdy możemy kogoś tego daru pozbawić jest aktem miłości. Nie piszę tylko o życiu jako darze bożym, ale też i darze losu, naprawdę gigantycznej szansie.
Wiesz, najzabawniejsze jest to, że trzecia opcja, o której piszesz jest najbardziej obciążająca dla psychiki. Kobieta, która zakocha się w swoim dziecku, ale wie, że nie jest w stanie go wychować jest najbardziej obciążona- bo i z zewnątrz i od siebie...
Dokładnie iwanbezdelfina ma rację chociaż ze względów religijnych nie do końca się z tobą zgadzam.Każde poczęte dziecko ma prawo do przyjścia na świat.Ale co prawda to prawda lepiej żeby oddano je do adopcji niż miałoby dorastać w rodzinie bez miłości czy w rodzinie patologicznej.Ale nikt nie może decydować o życiu i śmierci po za Bogiem.Wiem że zaraz wyzwiecie mnie od jeb... katoli ale postarajcie sie chociaz uszanować moje zdanie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
27 lutego 2011 o 14:30
Ja mam inne zdanie co do aborcji (jestem jej zwolennikiem w takich wypadkach, jak ciąża z gwałtu czy zagrożenie życia matki), ale szanuję to, że nie próbujesz narzucać nikomu swojego zdania. Myślę, że zważywszy na formę Twojej wypowiedzi, nikt tu nie powinien Cię zwyzywać.
Żeby leczyli? Żeby walczyli o życie? Bóg dał każdej żywej jednostce instynkt przetrwania na poziomie jednostkowym i gatunkowym. Pies, kot i pelargonia chcą żyć. Człowiek też, dlatego rozwinął medycynę. Lekarz nie może decydować o życiu i śmierci, bo on ma o życie walczyć.
Wiesz znalazło by się paru jestem o tym przekonany ktorzy mieliby ubaw wyzywając mnie tylko dla tego że wierzę w
Boga i chodzę do kościoła.A co do aborcji w wypadku gwałtu nie wiem to naprawde trudna sprawa.Ale przy zagrożeniu
życia matki to jest jej własny wybór ew.jej rodziny.Chociaż ja sądze że : "Nie ma więcej miłości niż ta gdy
ktoś życie oddaje bym ja mógł żyć".
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
27 lutego 2011 o 14:37
Są tacy, którzy mieliby ubaw wyzywając Cię, bo lubią wyzywać. A takich jest mnóstwo. A jako, że w boga nie wierzę, to nie zgodzę się z Tobą, że może decydować o życiu, lub śmierci. Bo co do pierwszego- decyzję mogą powziąć tylko ci, na których spadnie odpowiedzialność.
To jest takie życiowe i prawdziwe, że aż nie wiem co napisać. Ja odbieram tego demota trochę inaczej. Niekoniecznie uważam, że chodzi tutaj o aborcję (choć może właśnie to autorka miała na myśli). Każda dziewczyna, która wpadła, na początku jest przerażona tym faktem, ale gdy dziecko przyjdzie na świat, to nie oddałaby go za nic w świecie :)
Niektórzy takie głupoty za przeproszeniem pierdo.lą, że tego się czytać nie da. Nie mogę już dłużej słuchać waszych mądrych wywodów na temat jakoby używanie antykoncepcji jest zabijaniem dziecka, lub za każdym razem gdy ginie plemnik ginie jakieś dziecko. Ludzie opamiętajcie się, mam ogromną nadzieję, że piszecie te bzdury z ironią bo to tak samo bzdurne jak twierdzenie, że jedzą jajko zabijamy kurczaka. Tak ciężko zrozumieć, że życie pojawia się dopiero po połączeniu plemnika i jajnika? Bez tego nie ma dziecka, nie ma życia, więc nie ma nad czym płakać i czego żałować. Zachowujecie się jak hipokryci, naprawdę. Co do aborcji, jeżeli ciąża faktycznie zagraża życiu lub zdrowiu matki, to jest to jedynie jej wybór. W innych przypadkach naprawdę tego nie rozumiem. Jedni piszą, że lepiej dokonać aborcji niż poświęcać swoje ciało, swoją wygodę aby donosić. Dla mnie to idiotyzm, czy naprawdę wygoda posiadania płaskiego brzuszka jest ważniejsza od ludzkiego życia? Tak, życia, bo to jest życie, osobny organizm który ma szanse stać się człowiekiem jeśli mu na to pozwolimy. Wydaje mi się, że nikt nie ma prawa odbierać mu tej szansy powołując się na brak miłości i na to, że może ono wylądować na marginesie. Bo może tak się stać ale nie musi, mimo trudności ten człowiek może zajść bardzo wysoko, i nie wolno nam odbierać mu tej szansy tylko dlatego, że bedzie miało trudniejszy start.
A mnie się to skojarzyło od razu z innego rodzaju sytuacją- dziewczynami/kobietami, które do samego porodu zamierzały oddać dziecko, ale po narodzinach się w nim zakochały. I niby wszystko pięknie, ale szkopuł w tym, że nie wszystkie mogą je zostawić i wychować... Tak gardłujecie przeciwko aborcji, a dla psychiki to właśnie jest najgorsza sytuacja.
Jako, iż osoby, które zostały poddane "zabiegowi" aborcji mają niewiele do gadania powiem coś za nie. Będę gardłował przeciwko aborcji, jak gardłuje się przeciw holokaustowi, jak gardłuje się przeciw handlowi żywym towarem, jak gardłuje się przeciw pedofilii i jak gardłuje się przeciw gwałtom naprawczym. Czasem trzeba działać, gardłować bo sku****syny działają ostro.
Wiesz, czym dla mnie jest skur*ysyństwo? Powiedzenie kobiecie, która zachorowała(a potem zmarła), że "za bardzo troszczy się o własną dupę, za mało o ciążę". Porównywanie aborcji, usunięcia ciąży do holocaustu, czy pedofilii jest niesmaczne- jest różnica między zarodkiem, a krzywdzonym, żywym człowiekiem. Ciekawe, że osoby, której ciąża najbardziej dotyczy- a więc kobiet, nie bierzesz w swoim "gardłowaniu" pod uwagę...
Nie obraź się - ale niczym się dla mnie od zarodka nie różnisz. No, może tym, że jakby ci urwać rękę, to byśmy usłyszeli twój krzyk. Zarodek jest dla mnie żywym człowiekiem, bezbronnym i wymagającym wyjątkowej opieki. Nie twierdze, że matka jest nieważna. Ale znane są setki wypadków, gdy lekarz mówił - "to panią zabije", ale się mylił. Matka urodziła zdrowe dziecko, sama przeżyła. Mówię, że aborcja to obrzydliwość, zbrodnia. Promuje się ją jako lek na rozterki matki i ojca, normalną rzecz. Tak jest oczywiście łatwiej, prościej zabić niż wychować. Na pewno taniej. Ale to jest właśnie zło - pójście na łatwiznę i gloryfikowanie jej, gardłując "egalite, fraternite, liberte!".
Porównanie holocaustu faszystowskiego do holocaustu feministycznego niesmaczne? Porównanie człowieka do zlepka komórek jest dla mnie niesmaczne. Też jesteś w sensie biologicznym zlepkiem komórek - tylko nieco bardziej skomplikowanym. Mogę cię poćwiartować i wywalić na śmietnik? Nie mogę i nie chcę, bo jesteś człowiekiem. Za chwile możesz wylądować w rynsztoku, bo firma w której pracujesz może splajtować. Czy to powód by Cię zabić, bo MOŻESZ popaść w biedę?
Nie jestem żadnym Rockefellerem, mam piątkę rodzeństwa, nie opływam w dostatki - moja sytuacja finansowa jest stabilna jak sytuacja polityczna w Polsce w dwudziestoleciu międzywojennym. Ale nie uważam, że bieda to jakaś szczególna tragedia. To co ty nazywasz skrajnym ubóstwem, jest bogactwem dla robotnika z Chin. Jego kilka groszy jest fortuną dla pariasa z Indii. Da się wyżyć, wychować dobrze dzieci i zachować godność poniżej "minimum socjalnego", trzeba tylko przestawić się na operowanie mniejszymi sumami.
DLA CIEBIE, a w rzeczywistości, to dwie różne rzeczy. Od zarodka różnię się tym, że żyję, myślę, istnieję, jestem zdolna przeżyć bez "żywiciela". Zarodek to tylko dzielące się komórki, które mogą nawet nie przetrwać do pierwszej miesiączki- mnóstwo kobiet było w ciąży, zanim to zdążyło zauważyć.(nawiasem mówiąc, zarodek nie ma ręki. ani nogi. ani mózgu. ani ciała.) Znane są przypadki, gdy lekarz się mylił. Ale dużo więcej jest takich, w których się nie mylił. Kobieta ma ryzykować swoje życie dla zarodka, który nigdy nie przemieni się w człowieka, ani nawet w płód, bo lekarz MOŻE się pomylić?! Wiesz, nazywanie aborcji holocaustem jest niesmaczne, ohydne i... głupie. Szczególnie mówienie o holocauście feministycznym. Bo wbrew temu, co różni manipulanci próbują wpierać- feministki walczą o to, by aborcji były mniej. Ale nie poprzez zakazywanie jej- co jest głupie i okrutne- a poprzez zlikwidowanie PRZYCZYN. Nikt aborcji nie gloryfikuje, nikt nie twierdzi, że powinna być dokonywana, by ludzie się lepiej czuli. Tylko czasem nie ma innego wyjścia. Najpierw należy zająć się ludźmi rzeczywistymi, istniejącymi, a nie czymś, co MOŻE kiedyś stanie się człowiekiem, jeśli warunki będą sprzyjające. Porównywanie tego do masowych morderstw ŻYWYCH, ISTNIEJĄCYCH ludzi pokazuje tylko, że w najmniejszym stopniu nie rozumiesz tematu.
Moim zdaniem aborcja powinna być w pewnych przypadkach w pełni dozwolona (ciąża w wyniku gwałtu czy w czasie zagrożenia życia matki), gdyż za nowonarodzone dziecko nie odpowiada tak naprawdę lekarz, ksiądz (który z ambony krzyczy populistyczne hasła obrony życia i miłości), czy inni przeciwnicy aborcji, tylko ta konkretna, ciężarna kobieta. To powinien być jej wybór - bo to jest jej ciało i jej przyszłe życie - a jak wiemy bez wsparcia rodziców czy dziadków na "opiekę" rządu, czy nieodpowiedzialnego partnera nie ma co liczyć. Co wtedy? Jak utrzymać nowonarodzoną istotkę, kiedy w każdej jednej firmie wymagana jest od pracownika pełna mobilność, elastyczność i zaangażowanie? W wielu firmach już na wstępnie pytają potencjalnego kandydata, kiedy zamierza założyć rodzinę, czy aby nie będzie to kolidować z interesami firmy. Nikogo w tym momencie nie obchodzi matka i jej uczucia - tam liczy się czysty zysk. Kobieta oczywiście ma wtedy wybór - praca albo dziecko. A jak pogodzić ewentualną pracę i wychowywanie dziecka, kiedy brakuje funduszy na zatrudnienie niańki, a w państwowych przedszkolach brakuje miejsc? Rezygnacja z pracy -skąd czerpać fundusze na zaspokojenie podstawowych potrzeb dziecka? Czy o tym ktoś w ogóle myśli? Łatwo sypać frazesami o wielkich uczuciach, kiedy ma się ustabilizowaną sytuację finansową. Kiedy pojawia się głód i bieda - cierpi zarówno dziecko, jak i matka. Miłością niestety dziecka się nie wykarmi. Proszę weźcie to pod uwagę, zanim będziecie brutalnie osądzać kobiety, które jednak popełniły "karygodny i niewybaczalny" czyn aborcji.
Przypominam: kobieta to człowiek, człowiek to istota żywa, istoty żywe mają potomstwo. Firmom, którym się to nie podoba, przypominam - człowiek to nie tylko "zasób ludzki", ale coś więcej.
Jak pracodawca chce mieć pracownika, który robi za trzech, pobiera jedna wypłatę i który poświeci mu się bez reszty, to niech kupi trochę japońskich robocików.
Jak można przedkładać dobro poślednie - dobrobyt (nie powiem, że nieistotny, ale ze slumsów też można wyjść) - nad prawo podstawowe - prawo do życia. Przypomina mi to rzeź narodu żydowskiego w imię przestrzeni życiowej dla Aryjczyków. Można żyć bez pieniędzy, bez życia już chyba nie.
Nie ma życia bez cierpienia. Smutna prawda. Jeżeli zabija się dziecko, bo będzie cierpiało, to samemu też lepiej palnąć sobie w łeb. Przecież kiedyś cierpienie nas na pewno spotka - no, nie?
Kobiety podczas aborcji nie zabijają żadnego dziecka. Dziecko, jak sam zauważyłeś, to żywy człowiek, a nie zapłodniona/dzieląca się komórka. A tym jest właśnie ciąża w pierwszym okresie. Nie możesz porównywać mordowania ludzi- czy to Żydów, cyganów, czy Polaków w imię urojeń chorego człowieka do najbardziej pierwotnego strachu- o życie właśnie. Bez środków do życia, mieszkania, wsparcia NIE DA SIĘ żyć. Chyba, że uważasz, że skoro "bóg da dziecko, to da i na dziecko".
Pytanie - co się urodzi jeśli nie dokonamy aborcji? Piesek? Kotek? Doniczka w zielone serduszka? Urodzi się człowiek. Człowiek taki jak ty - przerywając jego rozwój odmawiasz mu prawa do życia. To Hitler własnie wmawiał sobie i innym: "To nie ludzie, to Żydzi!". Człowiek, który zabił zawsze wmawia sobie: "ja nic takiego nie robię, to żadna zbrodnia, to nawet bardzo dobra rzecz!" Zarodek od początku żyje (medycyna zgodnie twierdzi, że życie zaczyna się od poczęcia, skrobankarze muszą ograniczać swe arguementy do tego czy płód czuje czy też nie) - dzieli się, dąży do stania się dorosłym człowiekiem zabronisz mu tego?
Nie uważam, że Bóg da na dziecko, ale uważam, że niewiara we własne możliwości finansowe nie może być argumentem do odmówienia istocie ludzkiej prawa do życia.
A może nie urodzi się nic? Plemnik jest plemnikiem ludzkim, ale to nie znaczy, że jest człowiekiem. Tak samo zarodek jest zarodkiem ludzkim, ale jeszcze nie człowiekiem. A co się urodzi, jeśli nie dokonamy aborcji... Cóż. Może nie urodzić się nic. Poronienia w pierwszym trymestrze są tak częste i wczesne, że kobiety mogą nie zauważyć, że do zapłodnienia doszło. Może się nie urodzić nic, bo czasem płód, czy zarodek obumiera, rozpada się(nie znam na to nazwy, jest to dosyć rzadkie), "ciąża" się rozwija, ale bez płodu w środku. Może się urodzić skorupka bez mózgu- co jest również rzadkie, ale tak samo się zdarza. Więc to, co opowiadasz, to bzdury. Zarodek to jeszcze nie człowiek, medycyna nic takiego nie twierdzi- może pojedynczy lekarze. Człowieczeństwo jest związane z odczuwaniem, istnieniem, myśleniem(niemowlę też w pewien sposób myśli, bo pewnie do tego zaraz się przyczepisz), a nie tylko z posiadania komórek. Tym się różni zarodek od człowieka. Mam pytanie: urządzasz pogrzeb każdej podpasce? Każdy z nas był kiedyś zarodkiem, ale też każdy z nas był kiedyś plemnikiem, czy komórką jajową. One też dążą do tego, żeby się połączyć i stać się w przyszłości człowiekiem, ale przeszkadza im się w tym- to się nazywa antykoncepcja. I tak samo nie jest to morderstwem. A jeżeli uważasz, że piętnastolatka, którą rodzice wyrzucą z domu, lub kobieta POZBAWIONA środków do życia tylko martwią się o możliwości finansowe- radzę spróbować.
Niestety, żyjemy w tym, a nie innym świecie i wielkie korporacje, czy też mniejsze i średnie przedsiębiorstwa dążą do maksymalnego wykorzystania pracownika. Najlepszym przykładem jest moja znajoma, która mimo ukończenia najlepszych szkół w sektorze, który wydawałoby się, że gwarantuje jej na start superperspektywy, od 4 m-cy nie może znaleźć pracy, gdyż ze względu na niedawne zawarcie związku małżeńskiego dla każdego pracodawcy figuruje jako potencjalna młoda matka, czyli zbędny element w tej "maszynie zła". Takie są realia. I swoim cichym protestem na tym forum niestety niczego pani/e "rafalgrowiec" nie zmienisz. Co zaś się tyczy dobrobytu - sam się zastanów, czy wydałbyś swe dziecko na świat, które potem obwiniałoby Ciebie za swój nędzny los(bieda-głód-bycie pośmiewiskiem w szkole, wśród kolegów-zero możliwości dalszego rozwoju, gdyż dalsza nauka też niemało kosztuje), czy za czyn adopcji (kiedy po latach jednak postanowiłbyś się do niego przyznać, bo jak żyć ze świadomością, że gdzieś w świecie znajduje się Twój potomek, jak mu się powodzi, czy nie zaznaje jeszcze większego zła). Oczywiście pieniądze nie odgrywają najwyższej roli, jednakże są niezbędne do życia (nawet kupno pieluch i podstawowego wyposażenia dla maluszka to koszty, które daleko przekraczają oferowane przez rząd "becikowe", które przypomnijmy, że jest udzielane jednorazowo). Bez dodatkowego wsparcia młoda kobieta nie ma szans na utrzymanie siebie i dziecka, dlatego nie dziwą mnie takie, a nie inne podejmowane przez nie decyzje.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 marca 2011 o 18:18
Chciałabym być facetem i mówić, że aborcja to be. Że sramto i owamto. Fajnie gadać żeby sobie pogadać kiedy nie ma możliwości zajścia w ciążę. I jeszcze oberwę, bo wpadłam… Moja wina. Zawszę kobiety, jakby sama się zapłodniła. Wiem, że to my tracimy najwięcej i powinnyśmy być wyczulone na takie sprawy, ale winą obarczać i jajko, i plemnik. Cały czas atakuje się jedną stronę. Może gdyby tak linczować również panów efekt byłby podwójny (?).
Na pewno popieram aborcję, gdy kobieta została zgwałcona bądź zagraża życiu przyszłej matki.
Nie mam zdania na temat usuwania płodu ze względu na inne pobudki niż te podane wyżej.
Nie przepadam za dziećmi. Denerwują mnie i raczej brzydzą niż rozklejają. Rozklejamy się przy zwierzętach :) Gdybym nie daj boże zaszła w ciążę, załamałabym się. Ciąża to coś okropnego.
Może pokochałabym je, ale nieświadomie wyrzucała mu, że się urodziło. Nie wiem. Teoretyzuję.
Koleżanki planowały ślub i dzieci po ukończeniu studiów. Bo to już czas, wypada i w ogóle. Myślę sobie, gdzie się oni spieszą? Dziecko to nie fast-food. W moim odczuciu.
Mam wrażenie, że wszystko to dziś fast-food.
Symptomy po aborcyne są owiele gorsze niż urodzić i zostawić, bo jest teraz taka możliwość "okno życia". Co do zgwałconych kobiet może porosić o podanie pigułki 72h po za nim dojdzie do zapłodnienia. Wszystkie te tematy są bardzo delikatne, bo dotyczą najczulszej sfery psychiczne i w żadnym wypadku nie można obwiniać tylko kobiety.
oj a ja miałem tak samo nasze dziecko owoc wielkiej miłości, ale gdy dowiedziałem się że jest w ciąży pojawił się strach co to będzie czy damy radę, rodzice będzie wojna bo ślubu nie mamy, szok jeszcze przedporodowy bym powiedział, ale również zastanawiałem się jak to będzie czy będzie syn czy córka jak będzie mi pomagać, z chwilą gdy się urodziła do końca nie wiedzieliśmy co będzie i dostałem ją na ręce to była dla mnie najcudowniejsza chwila w życiu, dziś wiem że aborcja to najgorsze wyjście chyba bym popełnił samobujstwo gdybysmy zdecydowali się usunać dziecko
tak to jest właśnie..nie zabijaj a dowiesz się, że miłość zwycięży..
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2011 o 12:47
..y
Julitkaa1906 Tak jest. Jazda , jazda , jazda . Biała Gwiazda !! Szkada , ze tam został juz tylko jeden Polak w skladzie.
@action5, ona ma awatar Cracovii ;D
tak to właśnie jest.. zajmij się własnym tyłkiem i nie wtrącaj w niczyje życie :]
"Tak bardzo cie nie chciałem,a tak bardzo pokochałem" Powiedziałem do komputera 7 lat temu.obecnie mam 15 lat,szkoda że zapomniałem rocznicę dostania własnego kompa.
To brzmi jak część tekstu jakiejś piosenki :D
lepiej się zastanowić 2 razy niż pozbawić kogoś życia...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2011 o 12:25
Dokładnie... Najczęściej w takich sytuacjach oblatuje nas strach... ''Jak to będzie, czy sobie poradzimy, a co na to rodzice'' A pózniej ta mała istotka staje się naszym całym światem :) ... Wiem co mówię bo znam sytuacje z autopsji ... +
bardzo dobry demot ;)
okropne jest to że niektóre dziewczyny/kobiety decydują się na usuniecie ciąży ;(
Bardziej okropne jest wrzucanie noworodka do kosza, beczki z kapustą, lub "miłość" którą nieraz się obdarza takie niechciane dziecko.
Tak. A jeżeli ciąża zagraża życiu kobiety, to też powinna być obowiązkowo donoszona? Albo jeżeli jest to ciąża z gwałtu? Wtedy miłość też zwycięża?
@marika
Młoda gniewna! :) rozumiem, że jesteś ZA aborcją? :) popytaj się lekarzy o skutki aborcji, co się dzieje z ich psychiką :)
Blonde, nie ma czegoś takiego jak "za" aborcją. Co najwyżej za prawem wyboru- czy dokonać aborcji, czy urodzić. Co do skutków aborcji... O psychicznych powinny się raczej wypowiedzieć kobiety, a nie lekarze(chyba, że lekarze są kobietami, które dokonały aborcji), a te mają niewiele wspólnego z "syndromem poaborcyjnym", który jest bujdą. Nawiasem mówiąc, pewne, najniebezpieczniejsze sposoby dokonywania aborcji stosuje się już chyba tylko u nas...
Ach co ten progesteron robi z kobietami...
Jeżeli ten demot odwiedzie jedną dziewczynę od zbrodni aborcji, jednego faceta od dania na "skrobankę", jednego lekarza od złamania przysięgi Hipokratesa ("i nigdy nie podam kobiecie środka poronnego") niech jego autorce Pan wynagrodzi.
@Covboy- możesz popierać, lub nie popierać. Zgadzać już nie. A marika ma rację, jeśli chodzi o kobiety po aborcji. Natomiast Ty swoją "moralność" pokazujesz pisząc "szkoda, że Ciebie nie usunęli".
@Covboy- a czyim dobrem ma się przede wszystkim przejmować zgwałcona kobieta? Jest zdegenerowana, bo próbuje ułożyć sobie życie? @Marika, niestety, w tym wypadku nie masz racji. Kobieta zgwałcona jak najbardziej ma prawo usunąć ciążę, nie można zmuszać jej do jeszcze większego niszczenia swojego życia. Natomiast, jeżeli i tak decyduje się urodzić dziecko, powinna dać mu taki start, jaki może. Mścić należy się na kimś innym.
Świetny demot, w szczególności dla dziewczyn, które zastanawiają się czy czasem nie usunąć sobie dziecka...
Widzicie tylko jedną stronę medalu. Absolutnie nie mówię, że w przypadku autorki tak jest, ale wielokrotnie kończy się to koszmarnie - rodzice z przypadku nie zajmują się dzieckiem, oni chcą się wyszaleć (bo przecież są jeszcze młodzi), nie mają środków do utrzymania dziecka, żadnych perspektyw ani dla siebie ani dla niego (bo bez pomocy osób trzecich, czyt. dziadków, trudno raczej powiązać jakąkolwiek edukację z wychowaniem). Rodzina może popaść w patologie różnego rodzaju a takie dziecko skończyć na marginesie społecznym lub wręcz poza nim.
Także wszystko jest super jeżeli są środki i przekonanie do utrzymania dziecka-niespodzianki ale schody zaczynają się, gdy ich brak.
Zgadzam się. Kiedy czytam tutaj dyrdymały o tym, że "miłość zwycięży", zastanawiam się, ile ich autorzy mają lat (stawiam na uczniów podstawówki). To, że w wypadku niektórych osób takie dziecko z wpadki zostało otoczone miłością, nie znaczy, że tak będzie we wszystkich wypadkach. O wiele bardziej prawdopodobny jest wariant taki - dziecko się rodzi, rodzice co prawda zaspokajają jego potrzeby fizyczne, ale w jakiś podświadomy sposób obwiniają go o swoją zmarnowaną młodość, może nie tyle te dziecko krzywdzą, co po prostu okazują mu swoje rozgoryczenie.
Hej, dlaczego usunąłeś swoje komentarze? Przez Ciebie musiałem usunąć swoje, bo wyglądało to tak, jakbym rozmawiał sam ze sobą? Powiedz mi, co ma piernik do wiatraka? Czy gdybyśmy rozmawiali na innym forum, to coś by zmieniło?
@lopez777 dobrze powiedziane, to jest właśnie dowód na demoralizację naszego społeczeństwa. Bo w jakim normalnym świecie potomstwo jest traktowane jak problem? A w takim, gdzie rodzice nie mają pieniędzy żeby je utrzymać, a nie mają pieniędzy bo rząd zabiera mężowi w podatkach połowę pensji. No bo jak to jest że kiedyś ciężko pracujący mężczyzna był w stanie utrzymać żonę i sześcioro dzieci, a dzisiaj ludzie ze względów finansowych boją się zdecydować chociażby na jednego potomka, bo widzą inne wielodzietne rodziny klepiące biedę? To wszystko wina ustroju w jakim żyjemy, i dlatego cywilizacja europejska umiera, podczas gdy muzułmanie bez takich irracjonalnych zahamowań mnożą się na potęgę i za 20 lat przejmą władzę w Niemczech i Francji. Polska co prawda ma jeszcze szansę jeśli w porę się przebudzi i, dla własnego dobra, mam nadzieję że stanie się to niebawem...
jak są tacy młodzi, to powinni do szkoły chodzić, od tego się nie zachodzi w ciążę i nie ma problemu aborcji. po prostu społeczeństwo nam głupieje z roku na rok i to drastycznie. jak się zaczyna uprawiać seks, to trzeba się liczyć z ewentualnymi konsekwencjami. trzeba być idiotą, żeby nie wiedzieć, że żadna metoda antykoncepcji nie daje 100% pewności. jak słyszę w telewizji, że nastolatki uważają, iż płukanie pochwy colą zapobiegnie ciąży... aż słów brakuje, żeby to skomentować.
niestety, ile głów, tyle opinii. oczywiście każdy powinien mieć prawo wyboru, dopóki ten wybór nie krzywdzi osób trzecich. a zbyt często zapominamy, że dziecko nie jest przedmiotem, czyjąś własnością, tylko odrębnym życiem. i taka "matka" zamiast ponieść konsekwencje swojej bezmyślności, obarcza winą nienarodzone dziecko. a nie czarujmy się - wiatropylna nie jest żadna ludzka kobieta.
Iwanbezdelfina Mam nadzieję ,że twoi rodzice nie obwiniają cię za zmarnowanie ich młodości .
No tak :) Wystarczy już mieć inne poglądy, a już się obrywa. Jeżeli uważasz, że wszystko w
życiu kończy się happy endem- Twój wybór. Zauważ, że ja ośmielam się tylko mówić, że nie wszystko w życiu układa się pomyślnie. Nie mówię też, że każde dziecko z wpadki będzie niekochane- tylko, że nie każde będzie kochane. A jeżeli Cię obchodzi moja sytuacja życiowa - urodziłem się, kiedy moi rodzice mieli już po trzydzieści parę lat i ustabilizowaną sytuację życiową. Więc o mnie się nie martw :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2011 o 13:36
@tolekcacek http://www.youtube.com/watch?v=4Bo-AOGmwKo - typ nr 3 :)
Można wiedzieć z jakiego powodu niektórzy minusują tego demota?
Albo ludzie, którym się po prostu ten demot nie podoba? Do czego mają święte prawo? Bo nie lubią hurraoptymizmu i uważają, że takie demoty mogą zrobić przykrość na przykład komuś, kto nie był w stanie pokochać dziecka i oddał je do adopcji. Ja na przykład wykorzystałem prawo wstrzymania się od głosu i nie dałem ani plusa ani minusa. Jak oceniacie moje lewactwo w skali 0-10?
......ale i tak cię usunęłam ;(
Teraz się znowu narażę, ale co tam. Dlaczego wszyscy z Was dostrzegają tylko dwa możliwe wyjścia - albo poddanie się aborcji, albo urodzenie i zakochanie się w dziecku do szaleństwa? Czyli- dwie skrajne opcje. Przecież ten demot równie dobrze może dotyczyć kobiety, która urodziła i oddała do adopcji.
Darowanie życia, gdy możemy kogoś tego daru pozbawić jest aktem miłości. Nie piszę tylko o życiu jako darze bożym, ale też i darze losu, naprawdę gigantycznej szansie.
Wiesz, najzabawniejsze jest to, że trzecia opcja, o której piszesz jest najbardziej obciążająca dla psychiki. Kobieta, która zakocha się w swoim dziecku, ale wie, że nie jest w stanie go wychować jest najbardziej obciążona- bo i z zewnątrz i od siebie...
Dokładnie iwanbezdelfina ma rację chociaż ze względów religijnych nie do końca się z tobą zgadzam.Każde poczęte dziecko ma prawo do przyjścia na świat.Ale co prawda to prawda lepiej żeby oddano je do adopcji niż miałoby dorastać w rodzinie bez miłości czy w rodzinie patologicznej.Ale nikt nie może decydować o życiu i śmierci po za Bogiem.Wiem że zaraz wyzwiecie mnie od jeb... katoli ale postarajcie sie chociaz uszanować moje zdanie.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2011 o 14:30
Ja mam inne zdanie co do aborcji (jestem jej zwolennikiem w takich wypadkach, jak ciąża z gwałtu czy zagrożenie życia matki), ale szanuję to, że nie próbujesz narzucać nikomu swojego zdania. Myślę, że zważywszy na formę Twojej wypowiedzi, nikt tu nie powinien Cię zwyzywać.
Żeby leczyli? Żeby walczyli o życie? Bóg dał każdej żywej jednostce instynkt przetrwania na poziomie jednostkowym i gatunkowym. Pies, kot i pelargonia chcą żyć. Człowiek też, dlatego rozwinął medycynę. Lekarz nie może decydować o życiu i śmierci, bo on ma o życie walczyć.
Wiesz znalazło by się paru jestem o tym przekonany ktorzy mieliby ubaw wyzywając mnie tylko dla tego że wierzę w
Boga i chodzę do kościoła.A co do aborcji w wypadku gwałtu nie wiem to naprawde trudna sprawa.Ale przy zagrożeniu
życia matki to jest jej własny wybór ew.jej rodziny.Chociaż ja sądze że : "Nie ma więcej miłości niż ta gdy
ktoś życie oddaje bym ja mógł żyć".
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2011 o 14:37
Są tacy, którzy mieliby ubaw wyzywając Cię, bo lubią wyzywać. A takich jest mnóstwo. A jako, że w boga nie wierzę, to nie zgodzę się z Tobą, że może decydować o życiu, lub śmierci. Bo co do pierwszego- decyzję mogą powziąć tylko ci, na których spadnie odpowiedzialność.
dokładnie . ; )
To jest takie życiowe i prawdziwe, że aż nie wiem co napisać. Ja odbieram tego demota trochę inaczej. Niekoniecznie uważam, że chodzi tutaj o aborcję (choć może właśnie to autorka miała na myśli). Każda dziewczyna, która wpadła, na początku jest przerażona tym faktem, ale gdy dziecko przyjdzie na świat, to nie oddałaby go za nic w świecie :)
Miałam namyśli aborcję :)
ale dzięki co po niektórych komentarzach , faktycznie widzę jak na wiele sposobów można interpretować tego demotywatora ;)
Ja sądzę ze z wpadki tez może "wyrosnąć" miłość do tego dziecka, a jak nie to przecież - tak jak już było powiedziane - są okna życia.
ha, a jaka szczęsliwa ta mamusia na drugiej fotce
Niektórzy takie głupoty za przeproszeniem pierdo.lą, że tego się czytać nie da. Nie mogę już dłużej słuchać waszych mądrych wywodów na temat jakoby używanie antykoncepcji jest zabijaniem dziecka, lub za każdym razem gdy ginie plemnik ginie jakieś dziecko. Ludzie opamiętajcie się, mam ogromną nadzieję, że piszecie te bzdury z ironią bo to tak samo bzdurne jak twierdzenie, że jedzą jajko zabijamy kurczaka. Tak ciężko zrozumieć, że życie pojawia się dopiero po połączeniu plemnika i jajnika? Bez tego nie ma dziecka, nie ma życia, więc nie ma nad czym płakać i czego żałować. Zachowujecie się jak hipokryci, naprawdę. Co do aborcji, jeżeli ciąża faktycznie zagraża życiu lub zdrowiu matki, to jest to jedynie jej wybór. W innych przypadkach naprawdę tego nie rozumiem. Jedni piszą, że lepiej dokonać aborcji niż poświęcać swoje ciało, swoją wygodę aby donosić. Dla mnie to idiotyzm, czy naprawdę wygoda posiadania płaskiego brzuszka jest ważniejsza od ludzkiego życia? Tak, życia, bo to jest życie, osobny organizm który ma szanse stać się człowiekiem jeśli mu na to pozwolimy. Wydaje mi się, że nikt nie ma prawa odbierać mu tej szansy powołując się na brak miłości i na to, że może ono wylądować na marginesie. Bo może tak się stać ale nie musi, mimo trudności ten człowiek może zajść bardzo wysoko, i nie wolno nam odbierać mu tej szansy tylko dlatego, że bedzie miało trudniejszy start.
A mnie się to skojarzyło od razu z innego rodzaju sytuacją- dziewczynami/kobietami, które do samego porodu zamierzały oddać dziecko, ale po narodzinach się w nim zakochały. I niby wszystko pięknie, ale szkopuł w tym, że nie wszystkie mogą je zostawić i wychować... Tak gardłujecie przeciwko aborcji, a dla psychiki to właśnie jest najgorsza sytuacja.
Jako, iż osoby, które zostały poddane "zabiegowi" aborcji mają niewiele do gadania powiem coś za nie. Będę gardłował przeciwko aborcji, jak gardłuje się przeciw holokaustowi, jak gardłuje się przeciw handlowi żywym towarem, jak gardłuje się przeciw pedofilii i jak gardłuje się przeciw gwałtom naprawczym. Czasem trzeba działać, gardłować bo sku****syny działają ostro.
Wiesz, czym dla mnie jest skur*ysyństwo? Powiedzenie kobiecie, która zachorowała(a potem zmarła), że "za bardzo troszczy się o własną dupę, za mało o ciążę". Porównywanie aborcji, usunięcia ciąży do holocaustu, czy pedofilii jest niesmaczne- jest różnica między zarodkiem, a krzywdzonym, żywym człowiekiem. Ciekawe, że osoby, której ciąża najbardziej dotyczy- a więc kobiet, nie bierzesz w swoim "gardłowaniu" pod uwagę...
Nie obraź się - ale niczym się dla mnie od zarodka nie różnisz. No, może tym, że jakby ci urwać rękę, to byśmy usłyszeli twój krzyk. Zarodek jest dla mnie żywym człowiekiem, bezbronnym i wymagającym wyjątkowej opieki. Nie twierdze, że matka jest nieważna. Ale znane są setki wypadków, gdy lekarz mówił - "to panią zabije", ale się mylił. Matka urodziła zdrowe dziecko, sama przeżyła. Mówię, że aborcja to obrzydliwość, zbrodnia. Promuje się ją jako lek na rozterki matki i ojca, normalną rzecz. Tak jest oczywiście łatwiej, prościej zabić niż wychować. Na pewno taniej. Ale to jest właśnie zło - pójście na łatwiznę i gloryfikowanie jej, gardłując "egalite, fraternite, liberte!".
Porównanie holocaustu faszystowskiego do holocaustu feministycznego niesmaczne? Porównanie człowieka do zlepka komórek jest dla mnie niesmaczne. Też jesteś w sensie biologicznym zlepkiem komórek - tylko nieco bardziej skomplikowanym. Mogę cię poćwiartować i wywalić na śmietnik? Nie mogę i nie chcę, bo jesteś człowiekiem. Za chwile możesz wylądować w rynsztoku, bo firma w której pracujesz może splajtować. Czy to powód by Cię zabić, bo MOŻESZ popaść w biedę?
Nie jestem żadnym Rockefellerem, mam piątkę rodzeństwa, nie opływam w dostatki - moja sytuacja finansowa jest stabilna jak sytuacja polityczna w Polsce w dwudziestoleciu międzywojennym. Ale nie uważam, że bieda to jakaś szczególna tragedia. To co ty nazywasz skrajnym ubóstwem, jest bogactwem dla robotnika z Chin. Jego kilka groszy jest fortuną dla pariasa z Indii. Da się wyżyć, wychować dobrze dzieci i zachować godność poniżej "minimum socjalnego", trzeba tylko przestawić się na operowanie mniejszymi sumami.
DLA CIEBIE, a w rzeczywistości, to dwie różne rzeczy. Od zarodka różnię się tym, że żyję, myślę, istnieję, jestem zdolna przeżyć bez "żywiciela". Zarodek to tylko dzielące się komórki, które mogą nawet nie przetrwać do pierwszej miesiączki- mnóstwo kobiet było w ciąży, zanim to zdążyło zauważyć.(nawiasem mówiąc, zarodek nie ma ręki. ani nogi. ani mózgu. ani ciała.) Znane są przypadki, gdy lekarz się mylił. Ale dużo więcej jest takich, w których się nie mylił. Kobieta ma ryzykować swoje życie dla zarodka, który nigdy nie przemieni się w człowieka, ani nawet w płód, bo lekarz MOŻE się pomylić?! Wiesz, nazywanie aborcji holocaustem jest niesmaczne, ohydne i... głupie. Szczególnie mówienie o holocauście feministycznym. Bo wbrew temu, co różni manipulanci próbują wpierać- feministki walczą o to, by aborcji były mniej. Ale nie poprzez zakazywanie jej- co jest głupie i okrutne- a poprzez zlikwidowanie PRZYCZYN. Nikt aborcji nie gloryfikuje, nikt nie twierdzi, że powinna być dokonywana, by ludzie się lepiej czuli. Tylko czasem nie ma innego wyjścia. Najpierw należy zająć się ludźmi rzeczywistymi, istniejącymi, a nie czymś, co MOŻE kiedyś stanie się człowiekiem, jeśli warunki będą sprzyjające. Porównywanie tego do masowych morderstw ŻYWYCH, ISTNIEJĄCYCH ludzi pokazuje tylko, że w najmniejszym stopniu nie rozumiesz tematu.
Uważam, że dokonałaś bardzo dobrego wyboru godząc się na poród.
http://www.youtube.com/watch?v=NpOFcqrqBa0&feature=related
myślę, że warto obejrzeć, wypowiedz kobiety która przeżyła aborcję.
Co do reszty zgadzam się z Czeza77
http://www.youtube.com/watch?v=DZf9I0zVT-U
http://www.youtube.com/watch?v=LwM5UQ5494U&feature=fvw
http://www.youtube.com/watch?v=5GtL7mlRgHY&feature=related
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2011 o 23:22
Moim zdaniem aborcja powinna być w pewnych przypadkach w pełni dozwolona (ciąża w wyniku gwałtu czy w czasie zagrożenia życia matki), gdyż za nowonarodzone dziecko nie odpowiada tak naprawdę lekarz, ksiądz (który z ambony krzyczy populistyczne hasła obrony życia i miłości), czy inni przeciwnicy aborcji, tylko ta konkretna, ciężarna kobieta. To powinien być jej wybór - bo to jest jej ciało i jej przyszłe życie - a jak wiemy bez wsparcia rodziców czy dziadków na "opiekę" rządu, czy nieodpowiedzialnego partnera nie ma co liczyć. Co wtedy? Jak utrzymać nowonarodzoną istotkę, kiedy w każdej jednej firmie wymagana jest od pracownika pełna mobilność, elastyczność i zaangażowanie? W wielu firmach już na wstępnie pytają potencjalnego kandydata, kiedy zamierza założyć rodzinę, czy aby nie będzie to kolidować z interesami firmy. Nikogo w tym momencie nie obchodzi matka i jej uczucia - tam liczy się czysty zysk. Kobieta oczywiście ma wtedy wybór - praca albo dziecko. A jak pogodzić ewentualną pracę i wychowywanie dziecka, kiedy brakuje funduszy na zatrudnienie niańki, a w państwowych przedszkolach brakuje miejsc? Rezygnacja z pracy -skąd czerpać fundusze na zaspokojenie podstawowych potrzeb dziecka? Czy o tym ktoś w ogóle myśli? Łatwo sypać frazesami o wielkich uczuciach, kiedy ma się ustabilizowaną sytuację finansową. Kiedy pojawia się głód i bieda - cierpi zarówno dziecko, jak i matka. Miłością niestety dziecka się nie wykarmi. Proszę weźcie to pod uwagę, zanim będziecie brutalnie osądzać kobiety, które jednak popełniły "karygodny i niewybaczalny" czyn aborcji.
Przypominam: kobieta to człowiek, człowiek to istota żywa, istoty żywe mają potomstwo. Firmom, którym się to nie podoba, przypominam - człowiek to nie tylko "zasób ludzki", ale coś więcej.
Jak pracodawca chce mieć pracownika, który robi za trzech, pobiera jedna wypłatę i który poświeci mu się bez reszty, to niech kupi trochę japońskich robocików.
Jak można przedkładać dobro poślednie - dobrobyt (nie powiem, że nieistotny, ale ze slumsów też można wyjść) - nad prawo podstawowe - prawo do życia. Przypomina mi to rzeź narodu żydowskiego w imię przestrzeni życiowej dla Aryjczyków. Można żyć bez pieniędzy, bez życia już chyba nie.
Nie ma życia bez cierpienia. Smutna prawda. Jeżeli zabija się dziecko, bo będzie cierpiało, to samemu też lepiej palnąć sobie w łeb. Przecież kiedyś cierpienie nas na pewno spotka - no, nie?
Kobiety podczas aborcji nie zabijają żadnego dziecka. Dziecko, jak sam zauważyłeś, to żywy człowiek, a nie zapłodniona/dzieląca się komórka. A tym jest właśnie ciąża w pierwszym okresie. Nie możesz porównywać mordowania ludzi- czy to Żydów, cyganów, czy Polaków w imię urojeń chorego człowieka do najbardziej pierwotnego strachu- o życie właśnie. Bez środków do życia, mieszkania, wsparcia NIE DA SIĘ żyć. Chyba, że uważasz, że skoro "bóg da dziecko, to da i na dziecko".
Pytanie - co się urodzi jeśli nie dokonamy aborcji? Piesek? Kotek? Doniczka w zielone serduszka? Urodzi się człowiek. Człowiek taki jak ty - przerywając jego rozwój odmawiasz mu prawa do życia. To Hitler własnie wmawiał sobie i innym: "To nie ludzie, to Żydzi!". Człowiek, który zabił zawsze wmawia sobie: "ja nic takiego nie robię, to żadna zbrodnia, to nawet bardzo dobra rzecz!" Zarodek od początku żyje (medycyna zgodnie twierdzi, że życie zaczyna się od poczęcia, skrobankarze muszą ograniczać swe arguementy do tego czy płód czuje czy też nie) - dzieli się, dąży do stania się dorosłym człowiekiem zabronisz mu tego?
Nie uważam, że Bóg da na dziecko, ale uważam, że niewiara we własne możliwości finansowe nie może być argumentem do odmówienia istocie ludzkiej prawa do życia.
A może nie urodzi się nic? Plemnik jest plemnikiem ludzkim, ale to nie znaczy, że jest człowiekiem. Tak samo zarodek jest zarodkiem ludzkim, ale jeszcze nie człowiekiem. A co się urodzi, jeśli nie dokonamy aborcji... Cóż. Może nie urodzić się nic. Poronienia w pierwszym trymestrze są tak częste i wczesne, że kobiety mogą nie zauważyć, że do zapłodnienia doszło. Może się nie urodzić nic, bo czasem płód, czy zarodek obumiera, rozpada się(nie znam na to nazwy, jest to dosyć rzadkie), "ciąża" się rozwija, ale bez płodu w środku. Może się urodzić skorupka bez mózgu- co jest również rzadkie, ale tak samo się zdarza. Więc to, co opowiadasz, to bzdury. Zarodek to jeszcze nie człowiek, medycyna nic takiego nie twierdzi- może pojedynczy lekarze. Człowieczeństwo jest związane z odczuwaniem, istnieniem, myśleniem(niemowlę też w pewien sposób myśli, bo pewnie do tego zaraz się przyczepisz), a nie tylko z posiadania komórek. Tym się różni zarodek od człowieka. Mam pytanie: urządzasz pogrzeb każdej podpasce? Każdy z nas był kiedyś zarodkiem, ale też każdy z nas był kiedyś plemnikiem, czy komórką jajową. One też dążą do tego, żeby się połączyć i stać się w przyszłości człowiekiem, ale przeszkadza im się w tym- to się nazywa antykoncepcja. I tak samo nie jest to morderstwem. A jeżeli uważasz, że piętnastolatka, którą rodzice wyrzucą z domu, lub kobieta POZBAWIONA środków do życia tylko martwią się o możliwości finansowe- radzę spróbować.
Niestety, żyjemy w tym, a nie innym świecie i wielkie korporacje, czy też mniejsze i średnie przedsiębiorstwa dążą do maksymalnego wykorzystania pracownika. Najlepszym przykładem jest moja znajoma, która mimo ukończenia najlepszych szkół w sektorze, który wydawałoby się, że gwarantuje jej na start superperspektywy, od 4 m-cy nie może znaleźć pracy, gdyż ze względu na niedawne zawarcie związku małżeńskiego dla każdego pracodawcy figuruje jako potencjalna młoda matka, czyli zbędny element w tej "maszynie zła". Takie są realia. I swoim cichym protestem na tym forum niestety niczego pani/e "rafalgrowiec" nie zmienisz. Co zaś się tyczy dobrobytu - sam się zastanów, czy wydałbyś swe dziecko na świat, które potem obwiniałoby Ciebie za swój nędzny los(bieda-głód-bycie pośmiewiskiem w szkole, wśród kolegów-zero możliwości dalszego rozwoju, gdyż dalsza nauka też niemało kosztuje), czy za czyn adopcji (kiedy po latach jednak postanowiłbyś się do niego przyznać, bo jak żyć ze świadomością, że gdzieś w świecie znajduje się Twój potomek, jak mu się powodzi, czy nie zaznaje jeszcze większego zła). Oczywiście pieniądze nie odgrywają najwyższej roli, jednakże są niezbędne do życia (nawet kupno pieluch i podstawowego wyposażenia dla maluszka to koszty, które daleko przekraczają oferowane przez rząd "becikowe", które przypomnijmy, że jest udzielane jednorazowo). Bez dodatkowego wsparcia młoda kobieta nie ma szans na utrzymanie siebie i dziecka, dlatego nie dziwą mnie takie, a nie inne podejmowane przez nie decyzje.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 marca 2011 o 18:18
Ale po porodzie zbrzydła choć przed też nie była za ładna xD
to nie ta sama kobieta:)
łupież??
Chciałabym być facetem i mówić, że aborcja to be. Że sramto i owamto. Fajnie gadać żeby sobie pogadać kiedy nie ma możliwości zajścia w ciążę. I jeszcze oberwę, bo wpadłam… Moja wina. Zawszę kobiety, jakby sama się zapłodniła. Wiem, że to my tracimy najwięcej i powinnyśmy być wyczulone na takie sprawy, ale winą obarczać i jajko, i plemnik. Cały czas atakuje się jedną stronę. Może gdyby tak linczować również panów efekt byłby podwójny (?).
Na pewno popieram aborcję, gdy kobieta została zgwałcona bądź zagraża życiu przyszłej matki.
Nie mam zdania na temat usuwania płodu ze względu na inne pobudki niż te podane wyżej.
Nie przepadam za dziećmi. Denerwują mnie i raczej brzydzą niż rozklejają. Rozklejamy się przy zwierzętach :) Gdybym nie daj boże zaszła w ciążę, załamałabym się. Ciąża to coś okropnego.
Może pokochałabym je, ale nieświadomie wyrzucała mu, że się urodziło. Nie wiem. Teoretyzuję.
Koleżanki planowały ślub i dzieci po ukończeniu studiów. Bo to już czas, wypada i w ogóle. Myślę sobie, gdzie się oni spieszą? Dziecko to nie fast-food. W moim odczuciu.
Mam wrażenie, że wszystko to dziś fast-food.
Symptomy po aborcyne są owiele gorsze niż urodzić i zostawić, bo jest teraz taka możliwość "okno życia". Co do zgwałconych kobiet może porosić o podanie pigułki 72h po za nim dojdzie do zapłodnienia. Wszystkie te tematy są bardzo delikatne, bo dotyczą najczulszej sfery psychiczne i w żadnym wypadku nie można obwiniać tylko kobiety.
oj a ja miałem tak samo nasze dziecko owoc wielkiej miłości, ale gdy dowiedziałem się że jest w ciąży pojawił się strach co to będzie czy damy radę, rodzice będzie wojna bo ślubu nie mamy, szok jeszcze przedporodowy bym powiedział, ale również zastanawiałem się jak to będzie czy będzie syn czy córka jak będzie mi pomagać, z chwilą gdy się urodziła do końca nie wiedzieliśmy co będzie i dostałem ją na ręce to była dla mnie najcudowniejsza chwila w życiu, dziś wiem że aborcja to najgorsze wyjście chyba bym popełnił samobujstwo gdybysmy zdecydowali się usunać dziecko