Dlatego, że według nauczycieli wszystkiego powinni nas nauczyć najlepiej w podstawówce, która powinna wg nich trwać z 15 lat, aby idąc do szkół ponadpodstawowych siedzieć w ławce i kiwać główką jak piesek w samochodzie. Przy czym zdobywać same dobre oceny dając przykład innym pokoleniom. Prawda jest taka, że tak mają opracowany program nauczania, by zrównać nas z ziemią, mając nas za dupków i głąbów.
W podstawówce matematyczka mówiła: "Uczcie się tych ułamków, bo nikt wam tam nie pomoże od podstaw. Będziecie szli dalej z materiałem". Więc skończyłem podstawówkę, poszedłem do gimnazjum (i to najlepszego w mieście, tylko że w moim mieście są 3 gimnazja) i co się okazało? Druga lekcja matematyki: Dodawanie i odejmowanie ułamków zwykłych. No i fajnie było. Teraz w 2 gim. trudniej ale i tak łatwo.
złote słowa. ja miałem gim z rozszerzoną matmą i po przerobieniu całego podręcznika nie miałem czegoś takiego jak funkcje trygonometryczne. Pierwsza lekcja w liceum: "Witam. Na początek powtórzenie wiadomości z gimnazjum, czyli sinusy, cosinusy, tangensy, cotangensy. Pojutrze z tego kartkówka"... wtf?!
wcześniej dobrze powiedziane: czarna dziura jak nic...
Najlepiej dla nauczycieli byłoby żebyśmy my wszystko z d*py umieli a oni sobie coś tam pod nosem pomruczeli a potem popili kawkę czytając gazetkę i za to dostawać kasę.
teraz w zawodówce bierzemy funkcje kanoniczne czy jakoś tak ja jak się spytałem nauczycielki czy nam się to przyda w życiu ona mi odpowiedziała przyda się tobie ale tylko do egzaminu urzędnik tak nakazał że mamy to umieć i tak ma być tracisz czas na rzeczy na prawdę przydatne w życiu .
Wniosek jest jeden - komuś po prostu brakuje pomysłu na polską edukację. Nie od dziś wiadomo, że np. nauka języków obcych to niejednokrotnie zaczynanie od zera na każdym kolejnym stopniu edukacji. Podstawówka - podstawy, gimnazjum - znów podstawy, liceum/technikum - po raz kolejny podstawy. Efekt: uczeń, o ile sam się nie przyłoży i nie będzie na własną rękę pogłębiał wiadomości, to raczej wiele ze szkoły nie wyniesie.
A dlaczego? Bo nie ma alternatywy. Na wschodzie angielski i rosyjski, wszedzie idziej angielski i niemiecki. W nielicznych szkołach można wybrać jakies inne języki, a skupić się na jednym zeby osiagnac w nim b. wysoki poziom to chyba sie wogle nie da. Stad ludzie, ktorym narzucone jezyki nie pasuja lub nie wchodza, nie ucza sie ich, a w kazdej szkole program leci od poczatku, zeby ich nie udupiac.
I teraz jakby nie patrzeć nauczyciele którzy robią w swojej pracy najwięcej to Ci od klas 1-3 lub 1-6, bo w tym wieku dzieci najwiecej pochłaniają wiedzy... potem to juz są same powtórki plus jakies ewentualnie dodatki powiązane z tym co bylo wcześniej.. Respekt dla nauczycieli podstawówek!! ;]
Ja tak mam :D. Pyta się klasy czy ktoś czegoś nie rozumie, prosze pytać to wyjaśnię. No ok, zgłaszam że tego i tego nie rozumiem skąd się wzięło (mówie o matmie). A nauczycielka na mnie wjazd z mordą, że to było w podstawówce itp :D. A jestem w szkole średniej :)
Skąd ja to znam...
Jestem na profilu medycznym i co lekcję słyszymy "Biolodzy, nie załamujcie mnie! Wy to już umiecie!"
A poza tym, w pierwszej klasie było widać niesamowite różnice w stanie wiedzy poszczególnych osób. Przykładowo ja w gimnazjum nie widziałam na oczy funkcji liniowej ani trygonometrii, dziewczyny ze szkoły X tak, ale znowu one nie wiedziały nic na temat hormonów, o których absolwentki szkoły Y miały rozległą wiedzę, znowuż szkoła XY wymagała rozwiązywania zadań z molami. Zastanawiam się, skąd się bierze taka rozbieżność.
ale wy wszyscy śmieszni jesteście. nikomu, absolutnie nikomu nie przyjdzie do głowy, że nauczyciel ma naprawdę niewiele do powiedzenia na temat programu? i nikt z was nie kuma tego, że nauczyciel jest rozliczany z tematów takich a nie innych, a tematy te (logarytmy, limensy srimensy, budowa patyczaka i inne debilizmy) wymyślają kretyni na stołkach, którym się po prostu nudzi? nauczyciel niejednokrotnie WIE, że uczy rzeczy kompletnie niepotrzebnej lub durnowatej i nieżyciowej, ale NIE MA WYJŚCIA! dyrektorów szkół nie obchodzi, czy uczeń cokolwiek wie i potrafi - ma ładnie zdać egzamin i to wszystko. nie przynieść szkole wstydu, żeby w rankingach czasem nie spadła. a egzaminy i wymagania pod te egzaminy układa ta sama banda kretynów co pisze program nauczania. i koło się zamyka. więc odstosunkujcie się od nauczycieli, bo mało wiecie. każdy chce przeżyć w PRACY i każdy musi wypełniać z góry narzucone OBOWIĄZKI, a nie robić/uczyć co im się żywnie podoba.
no dokładnie. Nawet moja wychowawczymi z gimnazjum mi to mówiła ze niekiedy uczą rzeczy niepotrzebnych [ta nauczycielka jest nauczycielką historii i ona powiedziała mojej klasie taką rzecz: po co ja opowiadam całe 3 tematy o rewolucji francuskiej, jak powinniśmy sobie omówić II wojnę światową, bo jak uczniowie pójdą do zawodowej to historia najnowsza to dla nich CZARNA MAGIA - to Japończycy będą wiedzieli co się działo w Oświęcimiu a nie Polacy i wgl czyj to był obóz? Albo weźmy też pod nóż projekt edukacyjny. Uczniowie klas II gimnazjum mają do opracowania projekt edukacyjny, na który trzeba poświecić aż 4 miesiące, a tu w II klasie same nowe materiały oraz czas poprawy z pierwszego semestru. Według mnie to ci zatrudnieni w ministerstwie edukacji narodowej na czele z panią K. Hall to nic nie robią i nic nie wiedzą jak wygląda praca z uczniami w gimnazjum! Niestety ja mam taki program nauczania i muszę go zrealizować bo nie da rady inaczej. Musi i już!] - powiedziała dokładnie tak. I ja się z nią zgadzam - ja uczeń II klasy gimnazjum.
A my od niemieckiego mamy takiego gościa, który jak przyszedł tylko do naszego gimnazjum, olał program i uczy nas po swojemu... jesteśmy teraz bardziej do przodu niż nasze książki programowe.
@YXK1: może właśnie tu jest pies pogrzebany. Zła ocena to przede wszystkim porażka dla nauczyciela. To nauczyciel
jest po to, aby zmotywować nawet największego głąba i o dziwo w wielu przypadkach to się udaje, a więc nie jest to
rzecz niemożliwa. Sam dobrze pamiętam mojego nauczyciela matematyki z gimnazjum. Ten facet był pasjonatem matematyki,
potrafił wyjaśnić ją tak, że zrozumiał to człowiek nie potrafiący zliczyć do dziesięciu. Słuchało się,
widziało przykład i nagle dochodziło się do wniosku, że przecież to logiczne, nie może być inaczej. Niestety w
trzeciej klasie nauczyciela zamieniono na nauczycielkę, która do tego ściśle logicznego przedmiotu wprowadzała taki
rozgardiasz, że gdybyśmy wcześniej nie mieli odpowiednio ustawionej "drogi przebiegu" to tak z 90% klasy
skończyłoby gimnazjum z dwóją z matematyki.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
31 marca 2011 o 23:33
ale dyrektorzy, dzienniki i (wewnątrzszkolny)system oceniania przewidują daną ilość ocen (punktów w liceum) i z czegoś te oceny muszą się brać, bo przecież nie z kosmosu. a to, czy ktoś jest złośliwy czy nie, nie jest tematem tego demota, ani dyskusji. są różne osoby, na różnych stanowiskach, nie zawsze trafisz na naprawdę pomocnego urzędnika/taksówkarza/sprzedawcę/lekarza. dlatego też nie wszyscy nauczyciele to anioły. trudno, shit happens, ale obarczanie ich odpowiedzialnością za debilny system nauczania jest z dupy i świadczy o ignorancji - i o tym właśnie pisałam.
powiem tak: matura to bzdura, ale i cały dzisiejszy system edukacji. Słyszałam, że od wrzesnia 2012 roku wiekszość przedmiotów bedzie prowadzona tylko przez pierwszy rok w liceum. Majowie to przewidzieli 'koniec świata'
ps. dobry demot +
Moja ciocia to matematyczka, z powodu tego, że chodzę do gimnazjum, a lekcje wyglądają w ten sposób, że pani siada DOKŁADNIE zjada wafelki, popija kawką, drze japę otwieramy to i to i robimy to i to.. a ja nic z tego nic nie rozumiem a jak się spytam o co w tym chodzi to ona odpowiada: nie wiesz jak to tłumaczyłam ;/. Więc mam prywatne lekcje i to jest genialne bo wszystko rozumiem podaje przykłady z życia jak się da, jak nie to wyjaśnia tak że rozumiem i mam 4 na koniec roku jak na razie jak się spręże to może i 5 ale nie sądzę... :)
wg mnie cały system edukacji oprócz podstawówki jest do naprawy podam przykład jestem w 2 kl zawodówki w pierwszym półroczu uczyliśmy się rzeczy przydatnych obliczanie itp 3 na półrocze teraz gdy zaczęliśmy brać rzeczy zupełnie nie potrzebne typu Funkcje Kardynalne to spadłem i to bardzo mam 3 jedynki na czysto a z przedmiotów zawodowych które mi są potrzebne i uczą tego co należy mam same 4 i 5
w ogole mam wrażenie, że szkoła by nas najchętneiej 24h na dobe w sobie przetrzymala. Spojrzcie jakie są programy nauczania za granicą, np we francji, niemczech, angli czy usa. Porównując ich z nami, to z nas chcą zrobić jakichś einstein'ów. A co do treści demota - jestem w gimnazjum i mi tak samo mówią odnośnie podstawówki... ;/
i nauczyciele w Polsce dzielą sie na takiich, ktorzy tłumaczą jakbysmy mieli po 5 lat albo na takich, co mówią jakby coś bylo dla nas łatwizną (i by najchęteniej jeszcze powiedzieli: "ale wy to już wiecie, po co ja wam to mówię" ) ;////
Zgadzam się. Dobry demot! +
Dlatego, że według nauczycieli wszystkiego powinni nas nauczyć najlepiej w podstawówce, która powinna wg nich trwać z 15 lat, aby idąc do szkół ponadpodstawowych siedzieć w ławce i kiwać główką jak piesek w samochodzie. Przy czym zdobywać same dobre oceny dając przykład innym pokoleniom. Prawda jest taka, że tak mają opracowany program nauczania, by zrównać nas z ziemią, mając nas za dupków i głąbów.
U na na studiach z kolei mowia , że musimy sie cofnąc do prymitwnych metod z podstawowki.
W ogóle całe polskie szkolnictwo jest krótko mówiąc - do dupy.
bOObies, czy ostatnimi czasy jest coś w Polsce co nie jest do dupy?
@Revenge2208, też tak kiedyś myślałem. Po jaką cholerę mi to w w życiu potrzebne?! Ale matematyka, rozwiązywanie zadań w dużym stopniu rozwija umysł.
Podążam za tymi strzałkami z demota już pół godziny... Jak się okaże, że to jest zapętlone to cię k*^#a znajdę!
I taki wirujący system tworzy w środku czarną dziurę :P
a rodzice chcą ocen jak z sp w klasach 1-3
nauczyciele opanowali tę sztukę do perfekcji
zanm to doskonale ;) -wy to juz powinniscie umiec nie bylo tego w gimnazjum? niemozliwe.. - niee! ;D
W podstawówce matematyczka mówiła: "Uczcie się tych ułamków, bo nikt wam tam nie pomoże od podstaw. Będziecie szli dalej z materiałem". Więc skończyłem podstawówkę, poszedłem do gimnazjum (i to najlepszego w mieście, tylko że w moim mieście są 3 gimnazja) i co się okazało? Druga lekcja matematyki: Dodawanie i odejmowanie ułamków zwykłych. No i fajnie było. Teraz w 2 gim. trudniej ale i tak łatwo.
spoko, na studiach nie będzie od początku. tylko raczej od końca :P
prawda :)
życie... {+}
Nie nauczy Cię mamusia ni książeczki, tego co może pół litra wódeczki
złote słowa. ja miałem gim z rozszerzoną matmą i po przerobieniu całego podręcznika nie miałem czegoś takiego jak funkcje trygonometryczne. Pierwsza lekcja w liceum: "Witam. Na początek powtórzenie wiadomości z gimnazjum, czyli sinusy, cosinusy, tangensy, cotangensy. Pojutrze z tego kartkówka"... wtf?!
wcześniej dobrze powiedziane: czarna dziura jak nic...
przynajmniej zapowiedział tą kartkówkę... w niektórych LO nie ma tak dobrze...
przeciez tego nie ma w programie gimnazjum
Trygonometria, zgodnie z materiałem, zaczyna się dopiero pod koniec 1 klasy LO.
Najlepiej dla nauczycieli byłoby żebyśmy my wszystko z d*py umieli a oni sobie coś tam pod nosem pomruczeli a potem popili kawkę czytając gazetkę i za to dostawać kasę.
Geniusz! :D
studia na politechnice: przecież to już wiecie ze szkoły średniej, więc przypomnicie to sobie w domu i jutro piszemy kolokwium.
Stary, idealnie to dobrałeś! Plus jak nic się należy! :)
według tego schematu hydraulike z podwojnymi calkami powinienem miec opanowana w 1 klasie technikum :D
Sama prawda! Codziennie to słyszę w technikum! + jak stad do Chin!
hehehe znam to
teraz w zawodówce bierzemy funkcje kanoniczne czy jakoś tak ja jak się spytałem nauczycielki czy nam się to przyda w życiu ona mi odpowiedziała przyda się tobie ale tylko do egzaminu urzędnik tak nakazał że mamy to umieć i tak ma być tracisz czas na rzeczy na prawdę przydatne w życiu .
Wniosek jest jeden - komuś po prostu brakuje pomysłu na polską edukację. Nie od dziś wiadomo, że np. nauka języków obcych to niejednokrotnie zaczynanie od zera na każdym kolejnym stopniu edukacji. Podstawówka - podstawy, gimnazjum - znów podstawy, liceum/technikum - po raz kolejny podstawy. Efekt: uczeń, o ile sam się nie przyłoży i nie będzie na własną rękę pogłębiał wiadomości, to raczej wiele ze szkoły nie wyniesie.
A dlaczego? Bo nie ma alternatywy. Na wschodzie angielski i rosyjski, wszedzie idziej angielski i niemiecki. W nielicznych szkołach można wybrać jakies inne języki, a skupić się na jednym zeby osiagnac w nim b. wysoki poziom to chyba sie wogle nie da. Stad ludzie, ktorym narzucone jezyki nie pasuja lub nie wchodza, nie ucza sie ich, a w kazdej szkole program leci od poczatku, zeby ich nie udupiac.
I teraz jakby nie patrzeć nauczyciele którzy robią w swojej pracy najwięcej to Ci od klas 1-3 lub 1-6, bo w tym wieku dzieci najwiecej pochłaniają wiedzy... potem to juz są same powtórki plus jakies ewentualnie dodatki powiązane z tym co bylo wcześniej.. Respekt dla nauczycieli podstawówek!! ;]
SAME POWTÓRKI?! O stary...
haha:D najlepsze źródło demota :D
@orka1008 po twoim komentarzu nie ważne jak dziadowe byłoby źródło każdy przewinął żeby przeczytać xD
Ja tak mam :D. Pyta się klasy czy ktoś czegoś nie rozumie, prosze pytać to wyjaśnię. No ok, zgłaszam że tego i tego nie rozumiem skąd się wzięło (mówie o matmie). A nauczycielka na mnie wjazd z mordą, że to było w podstawówce itp :D. A jestem w szkole średniej :)
Może to dziwne, ale słyszałam to już tyle razy , ze sama nie wiem kto jest większym idiotą :nauczyciel z liceum czy z gimnazjum:)
Skąd ja to znam...
Jestem na profilu medycznym i co lekcję słyszymy "Biolodzy, nie załamujcie mnie! Wy to już umiecie!"
A poza tym, w pierwszej klasie było widać niesamowite różnice w stanie wiedzy poszczególnych osób. Przykładowo ja w gimnazjum nie widziałam na oczy funkcji liniowej ani trygonometrii, dziewczyny ze szkoły X tak, ale znowu one nie wiedziały nic na temat hormonów, o których absolwentki szkoły Y miały rozległą wiedzę, znowuż szkoła XY wymagała rozwiązywania zadań z molami. Zastanawiam się, skąd się bierze taka rozbieżność.
ale wy wszyscy śmieszni jesteście. nikomu, absolutnie nikomu nie przyjdzie do głowy, że nauczyciel ma naprawdę niewiele do powiedzenia na temat programu? i nikt z was nie kuma tego, że nauczyciel jest rozliczany z tematów takich a nie innych, a tematy te (logarytmy, limensy srimensy, budowa patyczaka i inne debilizmy) wymyślają kretyni na stołkach, którym się po prostu nudzi? nauczyciel niejednokrotnie WIE, że uczy rzeczy kompletnie niepotrzebnej lub durnowatej i nieżyciowej, ale NIE MA WYJŚCIA! dyrektorów szkół nie obchodzi, czy uczeń cokolwiek wie i potrafi - ma ładnie zdać egzamin i to wszystko. nie przynieść szkole wstydu, żeby w rankingach czasem nie spadła. a egzaminy i wymagania pod te egzaminy układa ta sama banda kretynów co pisze program nauczania. i koło się zamyka. więc odstosunkujcie się od nauczycieli, bo mało wiecie. każdy chce przeżyć w PRACY i każdy musi wypełniać z góry narzucone OBOWIĄZKI, a nie robić/uczyć co im się żywnie podoba.
no dokładnie. Nawet moja wychowawczymi z gimnazjum mi to mówiła ze niekiedy uczą rzeczy niepotrzebnych [ta nauczycielka jest nauczycielką historii i ona powiedziała mojej klasie taką rzecz: po co ja opowiadam całe 3 tematy o rewolucji francuskiej, jak powinniśmy sobie omówić II wojnę światową, bo jak uczniowie pójdą do zawodowej to historia najnowsza to dla nich CZARNA MAGIA - to Japończycy będą wiedzieli co się działo w Oświęcimiu a nie Polacy i wgl czyj to był obóz? Albo weźmy też pod nóż projekt edukacyjny. Uczniowie klas II gimnazjum mają do opracowania projekt edukacyjny, na który trzeba poświecić aż 4 miesiące, a tu w II klasie same nowe materiały oraz czas poprawy z pierwszego semestru. Według mnie to ci zatrudnieni w ministerstwie edukacji narodowej na czele z panią K. Hall to nic nie robią i nic nie wiedzą jak wygląda praca z uczniami w gimnazjum! Niestety ja mam taki program nauczania i muszę go zrealizować bo nie da rady inaczej. Musi i już!] - powiedziała dokładnie tak. I ja się z nią zgadzam - ja uczeń II klasy gimnazjum.
A my od niemieckiego mamy takiego gościa, który jak przyszedł tylko do naszego gimnazjum, olał program i uczy nas po swojemu... jesteśmy teraz bardziej do przodu niż nasze książki programowe.
@YXK1: może właśnie tu jest pies pogrzebany. Zła ocena to przede wszystkim porażka dla nauczyciela. To nauczyciel
jest po to, aby zmotywować nawet największego głąba i o dziwo w wielu przypadkach to się udaje, a więc nie jest to
rzecz niemożliwa. Sam dobrze pamiętam mojego nauczyciela matematyki z gimnazjum. Ten facet był pasjonatem matematyki,
potrafił wyjaśnić ją tak, że zrozumiał to człowiek nie potrafiący zliczyć do dziesięciu. Słuchało się,
widziało przykład i nagle dochodziło się do wniosku, że przecież to logiczne, nie może być inaczej. Niestety w
trzeciej klasie nauczyciela zamieniono na nauczycielkę, która do tego ściśle logicznego przedmiotu wprowadzała taki
rozgardiasz, że gdybyśmy wcześniej nie mieli odpowiednio ustawionej "drogi przebiegu" to tak z 90% klasy
skończyłoby gimnazjum z dwóją z matematyki.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2011 o 23:33
ale dyrektorzy, dzienniki i (wewnątrzszkolny)system oceniania przewidują daną ilość ocen (punktów w liceum) i z czegoś te oceny muszą się brać, bo przecież nie z kosmosu. a to, czy ktoś jest złośliwy czy nie, nie jest tematem tego demota, ani dyskusji. są różne osoby, na różnych stanowiskach, nie zawsze trafisz na naprawdę pomocnego urzędnika/taksówkarza/sprzedawcę/lekarza. dlatego też nie wszyscy nauczyciele to anioły. trudno, shit happens, ale obarczanie ich odpowiedzialnością za debilny system nauczania jest z dupy i świadczy o ignorancji - i o tym właśnie pisałam.
powiem tak: matura to bzdura, ale i cały dzisiejszy system edukacji. Słyszałam, że od wrzesnia 2012 roku wiekszość przedmiotów bedzie prowadzona tylko przez pierwszy rok w liceum. Majowie to przewidzieli 'koniec świata'
ps. dobry demot +
Moja ciocia to matematyczka, z powodu tego, że chodzę do gimnazjum, a lekcje wyglądają w ten sposób, że pani siada DOKŁADNIE zjada wafelki, popija kawką, drze japę otwieramy to i to i robimy to i to.. a ja nic z tego nic nie rozumiem a jak się spytam o co w tym chodzi to ona odpowiada: nie wiesz jak to tłumaczyłam ;/. Więc mam prywatne lekcje i to jest genialne bo wszystko rozumiem podaje przykłady z życia jak się da, jak nie to wyjaśnia tak że rozumiem i mam 4 na koniec roku jak na razie jak się spręże to może i 5 ale nie sądzę... :)
mam to samo na fizyce "to juz powinno byc w gim wiec przejdzmy dalej"
wg mnie cały system edukacji oprócz podstawówki jest do naprawy podam przykład jestem w 2 kl zawodówki w pierwszym półroczu uczyliśmy się rzeczy przydatnych obliczanie itp 3 na półrocze teraz gdy zaczęliśmy brać rzeczy zupełnie nie potrzebne typu Funkcje Kardynalne to spadłem i to bardzo mam 3 jedynki na czysto a z przedmiotów zawodowych które mi są potrzebne i uczą tego co należy mam same 4 i 5
Idealnie TRAFIONE! tak właśnie jest!
Wypisz, wymaluj moja nauczycielka od matematyki :D (1 klaza technikum) haha oczywiście [+]
w ogole mam wrażenie, że szkoła by nas najchętneiej 24h na dobe w sobie przetrzymala. Spojrzcie jakie są programy nauczania za granicą, np we francji, niemczech, angli czy usa. Porównując ich z nami, to z nas chcą zrobić jakichś einstein'ów. A co do treści demota - jestem w gimnazjum i mi tak samo mówią odnośnie podstawówki... ;/
i nauczyciele w Polsce dzielą sie na takiich, ktorzy tłumaczą jakbysmy mieli po 5 lat albo na takich, co mówią jakby coś bylo dla nas łatwizną (i by najchęteniej jeszcze powiedzieli: "ale wy to już wiecie, po co ja wam to mówię" ) ;////
Tego będziecie się uczyć w szkole średniej gimnazjum z umieć powinniście to .
no rzeczywiście nie do zrozumienia ...