Ironia losu, że zdjęcie akurat jego. Był bardzo lekceważony na wykładach z praw człowieka. Przynajmniej w 2008 roku, gdy i ja deklarowałem ten przedmiot.
Oczywiście nie jego za to winię.
Może polskie szkoły powinny najpierw sprawdzać charakter człowieka,a potem go przyjmować do pracy.Gdyby w szkołach byli sami fajny nauczyciele ,nie było by problemów z nauką bo sama by wchodziła do naszych głów.
..."bez pracy nie ma kołaczy" :)
Najlepiej by było gdyby nauczyciele mieli takie niebieskie tabletki (nie mylić z viagrą) jak Morfeusz z Matrixa, wtedy nic by nie musiało samo wchodzić do głowy bo już by tam było.
Szkoły... zobaczysz co będzie na studiach, raz Ci się trafi fajny wykładowca a innym razem skoorviel który będzie udupiał 80% roku (20% min zdawalności gwarantuje u nas ważność egzaminu) Nauczyciel nudny czy nie ma jakieś określone wymagania, a poprawki mogą być komisyjne. Na szczęście na 3cim roku mam w większości fajnych wykładowców,ćwiczeniowców. Wymagają ale atmosfera jest bardzo sympatyczna.
a mnie najbardziej denerwują nauczyciele w szkołach średnich... mów do mnie per pani profesor, bo mam tylko magistra
i muszę się dowartościować...
oczywiście daję +, ponieważ demotywator trafny ;)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
13 maja 2011 o 0:13
Osobiście spotkałam dwóch takich wykładowców. Wykłady nie są obowiązkowe a ja nie należę do systematycznie chodzących na wykłady. Jednak nawet w zimie przy mrozie -20 potrafiłam dotrzeć na wykład o 7.30 :) Osobiście uważam, że jest to kwestia właściwego "partnerskiego" podejścia i zainteresowania sobą innych ludzi. Wykłady u tych osób nie były jak u większości na wykucie na blachę ale takie praktyczne przekazanie wiedzy, podawanie przykładów z życia codziennego...i traktowanie siebie na równi z innymi studentami a nie w sensie "Mam doktorat i będę szpanował naukowym językiem, że niby jestem mądry" :]
Dobrze powiedziane. Zmieniłbym tylko "to kwestia zainteresowania sobą innych ludzi" na "zainteresowania tematem/przedmiotem", bo chyba o to chodzi na dobrym wykładzie :)
Dochodzi do tego też czas trwania wykładu i poziom niewyspania. Ja potrafię zasnąć nawet na wykładach które lubię bo trwają półtorej godziny. Wykłady godzinne zdecydowanie mniej nużą.
Raczej powiedziałbym, że charyzma prowadzącego, jest mierzona w ilości spojrzeń na zegarek w trakcie wykładu... Raz miałem wykład otwarty, który nawet się przedłużył i ani razu nie popatrzyłem na czasomierz...
Charyzma to domena liderów, którzy wywierają znaczący wpływ na jednostki, na które oddziałują. Tak mocno
wpływa, że ulegają zmianom ulegają czyjeś przekonania czy wartości. Charyzmatyczny był Hitler, Mussolini polecam pooglądać ich wystąpienia. Myślę, że wasze wykłady jednak tak nie wyglądają. Raczej bywa, że wykładowca
opowiada CIEKAWIE, a wy siedzicie z rozdziawioną gębą i się przysłuchujecie. Wykładowca uczy was jakiegoś jednego konkretnego przedmiotu, którego program jest dokładnie rozpisany. Jego zadaniem jest to przedstawić w sposób jak najbardziej przystępny i ciekawy. Wykłady to nie są wiece światopoglądowe, które wskazują nowe kierunki i idee, tylko czas na zgłębienie zagadnień danego przedmiotu. Ludzie przychodzą na wykłady, kiedy prowadzący potrafi dobrze nauczyć. Serio, poczytajcie sobie o charyzmie, tylko tak dokładniej, a nie jednozdaniowe wytłumaczenia, bo później wychodzą takie kwiatki.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
13 maja 2011 o 12:49
Nie, mój drogi, charyzma to szczególne cechy osobowości, którym osoba je posiadająca zawdzięcza niekwestionowany autorytet u ludzi i wpływ na nich. Wyrazy mają takie znaczenie - i tu będę cię musiał zmartwić - jakie nadaje im słownik, a nie takie jak tobie się by podobało. Definicja przeze mnie przytoczona właśnie ze słownika pochodzi i nijak z wykładni językowej tego pojęcia nie da się wywnioskować, że trzeba porwać miliony ludzi, żeby mieć charyzmę.
No miałam kilku takich, aż odzyskiwało się siły po ćwiczeniach z postrachami uczelni bo i tacy bywają, że przed każdymi zajęciami się mdleje ze strachu :-p generalnie jestem takim typem,że na niewiele zajęć chodziłam... Ale pamiętam takiego wykładowcę co świetnie gadał, ale irytowało mnie to, że o 8 rano opowiadał o tym co robił jak był małym chłopcem ;-)ach i popieram , że to mówienie w liceum per profesorze to jakaś bzdura- ale ja nigdy tak nie mówiłam :-D zawsze waliłam proooszę paaani ;-) pozdrawiam z deszczowej Bydzi ;-)
Na mojej uczelni (Politechnika Białostocka) sporo osób przychodzi na szkolenie BHP nawet wtedy, kiedy nie muszą, bo już wcześniej ten przedmiot zaliczyli. A wszystko dla genialnego BHP-owca i jego poczucia humoru.
wystarczy,że będzie się to robić z powołania. Charyzmatycznych wykładowców i nauczycieli miałam szczęście spotkać wielu, dzięki nim wiem co chcę robić w życiu. Szkoda,że nie wszyscy mieli tyle szczęścia co ja. Faktycznie łatwiej jest się uczyć przedmiotu jeśli wykładowca, nauczciel umie sobą zainteresować.
Taki człowiek wykładał na Politechnice Warszawskiej. Mowa oczywiście o profesorze Maryniaku, byłym dziekanie MEiL.
Pasjonat lotnictwa, specjalista w dziedzinie katastrof, według niektórych człowiek, który byłby w stanie nauczyć
miłości do latania i "przerobić" na asa przestworzy nawet kogoś, kto ma ciężką fobię związaną z podróżami lotniczymi i na samo słowo "samolot" mdleje :)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
13 maja 2011 o 10:24
2 lata temu miałam takiego doktora od antropologii :) Teoretycznie przedmiot do niczego nam nie potrzebny, nie było z niego testów,zaliczeń,kolosów ani nic, nawet ocen nie było. W dodatku zajęcia trwały do 20. A pan doktor i tak zawsze miał pełną salę studentów :))
Jego wykład o wpływie mycia owiec na gospodarkę średniowiecznej Anglii pamiętam do dzisiaj :)
Tak, ja miałam przyjemność mieć zajęcia z takim wykładowcą:) Dr Ireneusz Kowalewski :) chodziłam na jego wykłady,mimo iż był to przedmiot nieobowiązkowy, bo uwielbiałam sposób w jaki wykłada. Powinno być więcej takich nauczycieli jak on!!!
Dr Roter - socjolog na UŚ, najwspanialszy człowiek na świecie! Cały materiał, który ma przekazać, owija w takie ciekawostki, że warto wstać na ten wykład o 7:30, żeby go posłuchać :) Aż nie chce się wychodzić z zajęć!
Miałam również wykłady z dr. Roterem i musze powiedzieć, że były świetne. Facet tak potrafi zaciekawić, że naprawdę chcę sie chodzić:)Teraz zostały mi ćwiczenia ale są tak samo interesujące:)
Oj, na Polibudzie Świętokrzyskiej nawet na dwóch takich trafiłem:) Panowie dr. Adam Głuszek oraz dr. Andrzej Kułakowski - jesteście niesamowici, aż smutno z waszych wykładów wychodzić!
Zbyszek Hołda... Zajebisty czlowiek [*]
Ironia losu, że zdjęcie akurat jego. Był bardzo lekceważony na wykładach z praw człowieka. Przynajmniej w 2008 roku, gdy i ja deklarowałem ten przedmiot.
Oczywiście nie jego za to winię.
Charyzma albo listy robi
to twój kolega?
ja tam nie znam tego uczucia, nie wiem jak wy
Dokładnie - facet miał charyzmę (*).
Może polskie szkoły powinny najpierw sprawdzać charakter człowieka,a potem go przyjmować do pracy.Gdyby w szkołach byli sami fajny nauczyciele ,nie było by problemów z nauką bo sama by wchodziła do naszych głów.
..."bez pracy nie ma kołaczy" :)
Najlepiej by było gdyby nauczyciele mieli takie niebieskie tabletki (nie mylić z viagrą) jak Morfeusz z Matrixa, wtedy nic by nie musiało samo wchodzić do głowy bo już by tam było.
Szkoły... zobaczysz co będzie na studiach, raz Ci się trafi fajny wykładowca a innym razem skoorviel który będzie udupiał 80% roku (20% min zdawalności gwarantuje u nas ważność egzaminu) Nauczyciel nudny czy nie ma jakieś określone wymagania, a poprawki mogą być komisyjne. Na szczęście na 3cim roku mam w większości fajnych wykładowców,ćwiczeniowców. Wymagają ale atmosfera jest bardzo sympatyczna.
szkoda ze takiego nauczyciela/wykładowcy jeszcze nie spotkałem :]
A ja tak ;)
Dr Tomasz Majkowski z UJ ;)
prof. Marian Filar z UMK. chodzilam na jego wyklady z prawa karnego, chociaz to wcale nie moj wydzial. swietne zajecia, polecam :)
a mnie najbardziej denerwują nauczyciele w szkołach średnich... mów do mnie per pani profesor, bo mam tylko magistra
i muszę się dowartościować...
oczywiście daję +, ponieważ demotywator trafny ;)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2011 o 0:13
To miałeś pecha. U nas było "nie mów do mnie sorko, tak się będziesz zwracać do wykładowców na studiach".
prof. Mroczka KMEiF :) - na wykład zapisanych 200 osób, przychodzi 400 (nawet z innych uczelni)
Osobiście spotkałam dwóch takich wykładowców. Wykłady nie są obowiązkowe a ja nie należę do systematycznie chodzących na wykłady. Jednak nawet w zimie przy mrozie -20 potrafiłam dotrzeć na wykład o 7.30 :) Osobiście uważam, że jest to kwestia właściwego "partnerskiego" podejścia i zainteresowania sobą innych ludzi. Wykłady u tych osób nie były jak u większości na wykucie na blachę ale takie praktyczne przekazanie wiedzy, podawanie przykładów z życia codziennego...i traktowanie siebie na równi z innymi studentami a nie w sensie "Mam doktorat i będę szpanował naukowym językiem, że niby jestem mądry" :]
Dobrze powiedziane. Zmieniłbym tylko "to kwestia zainteresowania sobą innych ludzi" na "zainteresowania tematem/przedmiotem", bo chyba o to chodzi na dobrym wykładzie :)
Dochodzi do tego też czas trwania wykładu i poziom niewyspania. Ja potrafię zasnąć nawet na wykładach które lubię bo trwają półtorej godziny. Wykłady godzinne zdecydowanie mniej nużą.
Starczyło by:
Gdy przychodzisz na zajęcia.
Raczej powiedziałbym, że charyzma prowadzącego, jest mierzona w ilości spojrzeń na zegarek w trakcie wykładu... Raz miałem wykład otwarty, który nawet się przedłużył i ani razu nie popatrzyłem na czasomierz...
Charyzma, kiedy używamy słowa nie znając jego znaczenia
Charyzma to domena liderów, którzy wywierają znaczący wpływ na jednostki, na które oddziałują. Tak mocno
wpływa, że ulegają zmianom ulegają czyjeś przekonania czy wartości. Charyzmatyczny był Hitler, Mussolini polecam pooglądać ich wystąpienia. Myślę, że wasze wykłady jednak tak nie wyglądają. Raczej bywa, że wykładowca
opowiada CIEKAWIE, a wy siedzicie z rozdziawioną gębą i się przysłuchujecie. Wykładowca uczy was jakiegoś jednego konkretnego przedmiotu, którego program jest dokładnie rozpisany. Jego zadaniem jest to przedstawić w sposób jak najbardziej przystępny i ciekawy. Wykłady to nie są wiece światopoglądowe, które wskazują nowe kierunki i idee, tylko czas na zgłębienie zagadnień danego przedmiotu. Ludzie przychodzą na wykłady, kiedy prowadzący potrafi dobrze nauczyć. Serio, poczytajcie sobie o charyzmie, tylko tak dokładniej, a nie jednozdaniowe wytłumaczenia, bo później wychodzą takie kwiatki.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2011 o 12:49
Nie, mój drogi, charyzma to szczególne cechy osobowości, którym osoba je posiadająca zawdzięcza niekwestionowany autorytet u ludzi i wpływ na nich. Wyrazy mają takie znaczenie - i tu będę cię musiał zmartwić - jakie nadaje im słownik, a nie takie jak tobie się by podobało. Definicja przeze mnie przytoczona właśnie ze słownika pochodzi i nijak z wykładni językowej tego pojęcia nie da się wywnioskować, że trzeba porwać miliony ludzi, żeby mieć charyzmę.
No miałam kilku takich, aż odzyskiwało się siły po ćwiczeniach z postrachami uczelni bo i tacy bywają, że przed każdymi zajęciami się mdleje ze strachu :-p generalnie jestem takim typem,że na niewiele zajęć chodziłam... Ale pamiętam takiego wykładowcę co świetnie gadał, ale irytowało mnie to, że o 8 rano opowiadał o tym co robił jak był małym chłopcem ;-)ach i popieram , że to mówienie w liceum per profesorze to jakaś bzdura- ale ja nigdy tak nie mówiłam :-D zawsze waliłam proooszę paaani ;-) pozdrawiam z deszczowej Bydzi ;-)
Heh ;d
ja przychodze na przyrode dlatego że pani jest fajna, wcześniej dużo uciekałem ;d
kiedyś mówili na niego jezus
Na mojej uczelni (Politechnika Białostocka) sporo osób przychodzi na szkolenie BHP nawet wtedy, kiedy nie muszą, bo już wcześniej ten przedmiot zaliczyli. A wszystko dla genialnego BHP-owca i jego poczucia humoru.
I tak trzymać! Nawet najnudniejszy przemiot omawiamy w odpowieni sposob staje sie interesujący :) Trzeba miec w sobie tą moc, ktora porywa tłumy :)
Powinienes chyba raczej chodzic na wyklady dla siebie. Ale oczywiscie z lepszym wykladowca jest ciekawiej.
wystarczy,że będzie się to robić z powołania. Charyzmatycznych wykładowców i nauczycieli miałam szczęście spotkać wielu, dzięki nim wiem co chcę robić w życiu. Szkoda,że nie wszyscy mieli tyle szczęścia co ja. Faktycznie łatwiej jest się uczyć przedmiotu jeśli wykładowca, nauczciel umie sobą zainteresować.
Oj był taki dr :)
Taki człowiek wykładał na Politechnice Warszawskiej. Mowa oczywiście o profesorze Maryniaku, byłym dziekanie MEiL.
Pasjonat lotnictwa, specjalista w dziedzinie katastrof, według niektórych człowiek, który byłby w stanie nauczyć
miłości do latania i "przerobić" na asa przestworzy nawet kogoś, kto ma ciężką fobię związaną z podróżami lotniczymi i na samo słowo "samolot" mdleje :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2011 o 10:24
Osobiscie uwazam ze w kazdej szkole znajduje sie taki nauczyciel ktorego wszyscy lubia :)
Jeśli Twoje dziecko przychodzi na zajęcia dla prowadzącego, nie dla przedmiotu... to wiedz, że coś się dzieje....
2 lata temu miałam takiego doktora od antropologii :) Teoretycznie przedmiot do niczego nam nie potrzebny, nie było z niego testów,zaliczeń,kolosów ani nic, nawet ocen nie było. W dodatku zajęcia trwały do 20. A pan doktor i tak zawsze miał pełną salę studentów :))
Jego wykład o wpływie mycia owiec na gospodarkę średniowiecznej Anglii pamiętam do dzisiaj :)
Tak, ja miałam przyjemność mieć zajęcia z takim wykładowcą:) Dr Ireneusz Kowalewski :) chodziłam na jego wykłady,mimo iż był to przedmiot nieobowiązkowy, bo uwielbiałam sposób w jaki wykłada. Powinno być więcej takich nauczycieli jak on!!!
To jest jak iść do Familiady nie po pieniądze tylko posłuchać żartów Karola Strasburgera :D.
Dobre. Też tak mam. Przychodzę tylko na lekcje po to, by popatrzeć na nauczycielkę z polskiego, która codziennie jest w miniówce.;D
wykładowca na zdjęciu chyba nie posiada charyzmy
oooo ja mialam takiego jedengo profesora.
Dr Roter - socjolog na UŚ, najwspanialszy człowiek na świecie! Cały materiał, który ma przekazać, owija w takie ciekawostki, że warto wstać na ten wykład o 7:30, żeby go posłuchać :) Aż nie chce się wychodzić z zajęć!
Może sam to wymyśliłeś, ale mimo wszystko mój demot o tym samym wydźwięku był pierwszy...
http://demotywatory.pl/2848947/Dobry-nauczyciel
ja po trzech latach studiów poznalam takiego wykladowce ze przywrócim mi wiare że wykład mozna prowadzić ciekawie.
Dr Mendyka Uniwersytet Rzeszowski !!! lepszych wykładów nikt nie dawał :DD
Jestem na drugim roku i dopiero trafił mi się wykładowca z prawdziwego zdarzenia. nie dość że jest sympatyczny to jeszcze mądre i ciekawe rzeczy mówi
Tam zaraz charyzma. Jak wykładowca jest kobietą może chodzić o cycki albo coś w te krzaki ;)
I to jest demotywator? Chyba motywator
Komentarz usunięty
Miałam również wykłady z dr. Roterem i musze powiedzieć, że były świetne. Facet tak potrafi zaciekawić, że naprawdę chcę sie chodzić:)Teraz zostały mi ćwiczenia ale są tak samo interesujące:)
Oj, na Polibudzie Świętokrzyskiej nawet na dwóch takich trafiłem:) Panowie dr. Adam Głuszek oraz dr. Andrzej Kułakowski - jesteście niesamowici, aż smutno z waszych wykładów wychodzić!