@JohnHenry, tak wyglądało to w czasach, kiedy niewolnictwo nie było zakazane. Dzieci nadal nie są ich własnością. A rodzice mają zafajdany obowiązek
utrzymywać dziecko, dopóki nie skończy edukacji. Nie mogą zabraniać mu niczego, co nie jest zabronione prawem. A
najlepiej iść do roboty i się wyprowadzić, nawet za granicę.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 lipca 2011 o 19:50
Soviet, pamiętaj, że edukacja jest obowiązkowa tylko do końca gimnazjum. A ten zafajdany obowiązek utrzymywania to polega na tym, że mają dać jeść, spać i ubrać. Nie ma nigdzie mowy, że mają finansować wycieczki, imprezy, komputery, internet itd.
Zgadzam się natomiast z Tobą, że jak się tego nie akceptuje to trzeba zacząć się samemu utrzymywać.
ja znam, moi znajomi znaja... nie pojmuje, czemu ludziom sie wydaje, ze jesli kogos utrzymuja (robiac to z wlasnej woli, dziecka im przeciez nikt nie kazal sobie robic), to ta osoba staje sie ich wlasnoscia.. oczywiscie, moga fizycznie na niej wymusic co chca, ale czy o to chodzi w czlowieczenstwie, w byciu rodzicem?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 lipca 2011 o 17:12
Według mnie tak właśnie ma być. Dziecko, z której strony nie patrzeć, jest uzależnione od rodziców a to uzależnienie zobowiązuje choćby do przestrzegania pewnych, określonych zasad. W końcu kiedyś każdy przestaje być dzieckiem, może wtedy wyprowadzić się z domu i hulaj dusza - żyć wedle swoich zasad. Obowiązkiem rodzica jest utrzymywać dziecko do momentu usamodzielnienia się zaś obowiązkiem dziecka jest słuchać się rodziców. Tak było zawsze, tak będzie zawsze... Jęki młodych-gniewnych nic nie zmienią. Za kilkadziesiąt lat, gdy rodzice będą starzy, schorowani i będą potrzebować pomocy wypomnicie im to. Może nawet nie oddacie ich do domów starców i weźmiecie ich do swych własnych domów..? Wtedy sobie poużywacie i będą chodzić Wam jak w zegarkach. W końcu będą na Waszym utrzymaniu...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 lipca 2011 o 21:25
Glaedr, pamiętam. Na własne przyjemności trzeba sobie zapracować. Lepsze to niż znosić fochy rodziców. Wolność jest bezcenna i warto za nią zapłacić każdą cenę.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 lipca 2011 o 19:49
No ja mam wybór. Albo znosić to jeszcze przez jakiś czas, albo wynająć mieszkanie i się martwić czy będę miał co jeść do pierwszego. Bo niestety ale u nas przeciętne zarobki nie pozwalają na wypłynięcie z domu od tak, kiedy się chce.
Opiart a co złego jest w tych słowach? Są co prawda one demotywujace bo ciężko znaleźć na to ripostę. Ale taka
jest prawda, jeżeli ktoś nas utrzymuje to musimy mu się w pewnym sensie podporządkować i akceptować reguły. Co ma
powiedzieć rodzic? ''Oczywiście kochanie, możesz przyprowadzać do domu wszystkie zbłąkane pieski i zrobić z
naszego mieszkania mini zoo'', ''Ależ oczywiście kochanie, że możesz się okolczykować i otatuować'', ''Tak
skarbie,pewnie że twój chłopak może z nami zamieszkać'' Są takie sprawy o których zadecydować będziemy mogli
dopiero jak się już usamodzielnimy, wtedy nikt nie będzie nam niczego kazał ani zakazywał. Ale to samo masz w
pracy, jeżeli nie jesteś właścicielem firmy to niestety musisz się słuchać przełożonych. I tak będzie zawsze,
więc dziwi mnie niezmiernie twoje zdanie, na temat tego, że gdy rodzić powie tak do dziecka to znaczy, że rodzicem
być nie umie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
4 lipca 2011 o 16:51
"Gdzie byś zamieszkał mając np. 15-18 lat ?" Np. w Austrii. W wieku 16 lat masz wiele praw, jesteś niemalże
na
równi z pełnoletnim. Możesz podjąć pracę za pensję minimalną ([1100€ miesięcznie] i za więcej też jeśli ktoś więcej zapłaci) już w wieku 14 lat i
wynająć sobie 60m
mieszkanko za ~400€ miesięcznie, na jedzonko załóżmy 200€ i zostało by 500€ na własne
przyjemności. Czyli zostało by tyle, ile zarabia wykształcony człowiek w Polsce.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
4 lipca 2011 o 23:47
Opiart, może masz trochę racji, z tym, że idealnych rodziców nie ma, samo wychowanie dziecka jest bardzo trudnym wyzwaniem, nie każdy podchodzi do życia podręcznikowo ;). Mi rodzice tak mówili ale nigdy nie odczułam z tego powodu jakiegoś cierpienia czy braku miłości. Po prostu wtedy dotarło do mnie, że mają rację. Wiadomo, że jeżeli rodzic potrafi pewne rzeczy dziecku wytłumaczyć w sposób inny niż takim szantażem to bardzo dobrze, ale jak pisałam niżej, nie zawsze się da. Mi na przykład chyba raczej się nie dało. A takie słowa nie są dowodem, że dla rodziców liczy się tylko świat materialny, chodź tu trzeba by sprecyzować w jakich okolicznościach rodzic posuwa się to takich odpowiedzi. Bo czasami mówi tak po to by uchronić dziecko przed jakimiś nieprzyjemnościami.
@NieLubie: Możesz pracować w McDonaldzie choćby, praca nieletnich nie jest zakazana. Dalej - rodzice zazwyczaj stosują ten tekst z jakiejś okazji, jak dziecko odpierd**** coś głupiego albo chce coś takiego zrobić. Jest on zresztą bardzo słuszny, rodzice nie są od służenia dziecku kasą i dachem nad głową i póki jest ono na ich utrzymaniu to musi się stosować do pewnych reguł. Jakby Twoja córka się uparła, że chce sobie wytatuować napis "bierz mnie" na tyłku to byś jej pozwolił? Wątpie.
Tatuaż "bierz mnie", dobre :) Znam rodziców, którzy nie zgadzają się, by ich 18-letnia córka przebiła sobie pierwszą dziurkę w uszach i używała szamponów koloryzujących. Myślę, że wszyscy zgadzamy się na pewną ingerencję rodziców w nasze życie, ale czasami ich chronienie osiąga absurdalną formę.
Po pierwsze jeśli jesteś na czyimś utrzymaniu to musisz akceptować jego zasady. Po drugie jeśli masz już 18 lat to możesz iść do pracy we wakacje i już możesz te reguły nagiąć. No ale większość z was jest zbyt leniwa aby rozpocząć pracę. Lepiej udawać studenta do 26 roku życia.
Kto ma kasę, ten ma władzę. Zawsze tak było, ale porządni ludzie nie korzystają z tego 'przywileju'. Czyli nie szantażują swoich dzieci. Niestety, moi starzy tez porządni nie są.
Art. 92 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (Dz.U.64.9.59 z późń. zm.) mówi: Dziecko pozostaje aż do pełnoletności pod władzą rodzicielską. Dalej, art. 95, § 2. Dziecko pozostające pod władzą rodzicielską winno rodzicom posłuszeństwo. I tak dalej, i tak dalej. Więc, droga prawdopodobnie piętnastoletnia Basiu, przestań xD-ować i zacznij się słuchać rodziców. Za popełnione przez siebie przestępstwa i wykroczenia odpowiadasz sama, w niektórych przypadkach już od 13stego roku życia, co nie zmienia faktu, że rodzice mają tak samo prawny jak i moralny obowiązek dbać o Twoje wychowanie i to, żebyś się nie wpierd***** w kłopoty.
Z tego co pamiętam, kodeks też nakazuje m.in. poszanowanie wolności religijnej dzieci powyżej 15 r.ż, i np. prywatności korespondencji. Ciekawe jak często rodzice łamią te prawa :)
Poszanowanie wolności wyznania i prywatności korespondencji gwarantuje konstytucja od poczęcia, także zygoty! piszcie listy - rodzice nie mogą ich czytać ;)
tez tak mam....ale piekny jest dzien kiedy idziesz do pracy...a Twoja odpowiedz na gledzenia starych to...nic ci do tego sam sie utrzymuje to sam decyduje co robie:)
Podporządkowanie, podporządkowaniem. Ale tak jak już tu wspomniano, szantaż finansowy jest po prostu o wiele prostszy niż poświęcenie czasu i wysiłku (o ile rodzic je ma a często niestety nie ma) żeby po prostu wyjaśnić dlaczego na niektóre rzeczy się nie zgadza. A taki szantaż niestety świadczy o tym, że niektórzy rodzicami być nie potrafią skoro traktują swoje dzieci jak własność. Szczególnie te, które rzekomo mają bo je chcieli kiedyś posiadać a nie te, które urodziły się z innych przyczyn niż np. wpadka czy jednorazowa przygoda.
Tak kris77, szantaż finansowy nie jest najlepszym z możliwych rozwiązań, ale często inne argumenty do dzieci nie trafiają. Znam po sobie. Zwłaszcza jak się tyczy zwierzątek. W podstawówce potrafiłam ciągle przynosić do domku małe kotki, pieski, ba, raz nawet się zdarzyło, że przyprowadziłam kucyka...nie pytaj jakim cudem ;). I żadne tłumaczenie nie dawało rezultatów bo ja się uparłam, że chcę mieć kotka, pieska czy konika ;D. I nie ważne było, że nie mamy gdzie tego trzymać i wgl nie mamy czasu na zwierzęta. Ja chciałam i tyle. A argument to idz do pracy, zarób sobie na to to będziesz mieć, bo na razie my cię utrzymujemy poskutkował od razu, bo już nie miałam co na to odpowiedzieć. Tak samo jak chciałam iść na imprezę całonocną w wieku chyba 12 lat do starszych kolegów. Rodzice mogli tłumaczyć, że to nieodpowiedzialne i tak dalej, alkohol te sprawy, ale ja i tak mówiłam, że mnie wiecznie ograniczają itd, ale jak powiedzieli to się wyprowadź i rób co chcesz, nawet imprezę co noc ale póki co mieszkasz z nami i nas się słuchasz to podziałało. Nie zawsze rodzice nie chcę tłumaczyć, czasem są po prostu dzieci do których tłumaczenie nie dociera, więc trzeba dotrzeć do nich inaczej.
Pozdrawiam!
Ok, w pewnym wieku i pewnych sprawach poskutkuje. Jednak gdy człowiek zaczyna dorastać i nie ma już 5-ciu czy 10-ciu
lat, ale jest w liceum czy na studiach a nie jest w stanie się samodzielnie utrzymać, to traktowanie swojego dziecka
(notabene u progu dorosłości) to brak szacunku i zaufania dla niego. I brak umiejętności rozmawiania i komunikowania
się, zwłaszcza jeśli nie oczekuje się wcale od rodziców cudów (fundowania imprez, wycieczek) tylko więcej swobody
i prywatności niż kiedyś. Nie mówiąc już o narzucaniu poglądów czy kierowania decyzjami dotyczącymi
przyszłości danej osoby. Sugestie, porady tak, jednak też do pewnego wieku. Ale nie wykorzystywanie szantażu finansowego, żeby dziecko żyło tak jak rodzice tego chcą do momentu usamodzielnienia się.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
4 lipca 2011 o 18:29
Tak kris masz racje jeżeli masz 18+ lat i sam chcesz płacić za imprezy wycieczki itp. to jest to nadopiekuńczości pod tym względem masz racje, ale stawiam ze twórca demota nie ma skończonych 18 lat nawet. W takiej sytuacji każde takie dziecko się myli i zrozumie to dopiero jak będzie miało prace mieszkanie i 0 pomocy od rodziców bo dopiero wtedy można się nazwać dorosłym nie sztuka jest zarabiać wynająć coś i wołać do taty daj bo mi brakuje, dopiero wtedy człowiek rozumie ze rodzice jednak mieli racje ze zycie nie jest takie kolorowe. 12-17 latki które piszą większość tych komentow to są po prostu dzieci które uważają ze im można bo są już dorośli i o tym pisz wypowiadając się na temat demota.
Kris77 oczywiście, że to poskutkuje tylko do pewnego wieku, bo później taki tekst nie jest za bardzo wychowawczy, jak masz np 18 lat, co nie zmienia faktu, że ciągle ma jakąś słuszność :). To, że niektórzy rodzice idą na łatwiznę to fakt, ale cóż, nie znaczy to, że dziecka nie kochają i nie chcą dla niego jak najlepiej. Jak już pisałam, wychować dziecko idealnie się chyba nie da. Ale intencje rodziców są dobre. Rodzice mają pewną władze i swoje przekonania. Dlatego korzystają ze swoich przywilejów. Jak im się coś nie spodoba to po prostu Ci tego zakażą. Ale to już takie ich egoistyczne prawo z którego chyba każdy chętnie by skorzystał, jeżeli ma to skutecznie uchronić nasze dziecko przed błędem.
Standardowe słowa rodziców po skończeniu 18 roku życia (przed 18 jest: "póki nie jesteś pełnoletni... bla, bla,
bla"). Zazwyczaj używane, gdy rodzic nie ma żadnego argumentu dla którego coś zabronił. Oczywiście, są sytuacje,
kiedy te słowa mają swoją słuszność (np. gdy do dziecka nie docierają argumenty zabraniające czegoś). Śmieszne
jest to w przypadku, gdy dorosły człowiek mówi rodzicowi, że idzie na jakąś imprezę lub wróci późną porą, a
ten mu zabrania uzasadniając, iż jest na jego utrzymaniu. Co jak co, ale jest to w końcu dorosły człowiek...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
4 lipca 2011 o 18:31
Niestety, rodzice tak mają. Znam to. Najpierw "Jak skończysz 18 lat" potem "jak zdasz na studia" potem "jak zaczniesz na siebie zarabiać" a teraz "póki żyję to masz mnie słuchać".
Ale na ich obronę - czy kiedykolwiek zakaz rodziców doprowadził was do czegoś złego? To, że was ograniczają nie znaczy że chcą mieć nad wami kontrolę czy mieć niewolników (a przynajmniej tak jest u normalnych rodziców). To znaczy że się o was troszczą. Z perspektywy czasu wiedzą więcej niż Wy. A to, że zakazują jakiejś głupoty... cóż, to rodzice. Lepiej żeby pozwalali wam na wszystko? Żebyście wyrośli na "wychowanych bezstresowo"? I żeby nie było: Moi rodzice też mi zakazują wielu rzeczy - i to mimo faktu że już jestem samodzielny, mieszkaniowo, prawnie i finansowo. To ich prawo. Są moimi rodzicami.
W stosunku do osoby samodzielnej i dorosłej słowo "zakaz" brzmi... śmiesznie. Mnie rodzice mogą doradzać, rozmawiać ze mną, i jeżeli robią to z szacunkiem i mówią do rzeczy, zapewne ich posłucham. Co rzadko się zdarza, ale teoretycznie.
Zakazy moich rodziców doprowadziły do wielu złych rzeczy. Obniżonego poczucia wartości, histerycznego poczucia krzywdy w kilku kwestiach, ogromnej zazdrości czy nawet zawiści wobec rówieśników, poczucia, że nie wszystko mi się należy w życiu, że marzeń nie powinno się spełniać. I przyzwyczajenia, że relacje międzyludzkie załatwia się krzykiem i agresją słowną. Bardzo mi przykro, że ich bezpodstawne zakazy doprowadziły do wielu ran w mojej duszy, które z pomocą psychologa i przyjaciół będę musiała leczyć przez lata. I tak, wolałabym być bezstresowo wychowana, czyli mieć ustalane granice bezpieczeństwa tam, gdzie to ma jakieś podstawy, i w sposób, który można nazwać dialogiem, a nie szantażem emocjonalnym. Wpajanie lęku przed światem, życiem i spełnieniem to nie jest ideał wychowania.
Ojej, uczepiłeś się fraz. Jakbyś mnie znał osobiście to wiedziałbyś, że odbiegam trochę od definicji osoby nastawionej na branie. Mówię o takich pier.ołach jak fakt, że pewnie nigdy nie złożę CV do super płatnej i atrakcyjnej pracy, bo nie będę czuła, że coś takiego mi się należy, że nie inwestuje w swoje pasje, wynajduje sobie powody, żeby ich nie próbować, odczuwam czasem paraliżujący strach przed podejmowaniem wyzwań i czuję się jakbym przepuszczała ojcowiznę robiąc zwykłe zakupy spożywcze w sklepie, chociaż mam normalną sytuację finansową. To tworzy trochę straszny obraz, rzeczywistość jest nieco sympatyczniejsza, ale takie motywy się zdarzają. Uciekłam po jednych zajęciach z kursu plastycznego, bo czułam się gorsza od innych, a z warsztatów śpiewu wybiegłam z płaczem. Czuje się trochę źle wydając pieniądze nawet na kredki. Nie czuję się warta inwestowania środków materialnych i wszelkich innych. To nie jest mój zew o litość, bo litość tutaj nic nie pomoże tylko powolne łatanie tych dziur przez kilka lat. Piszę to tylko, żeby zaznaczyć, że odmawianie przez rodziców rzeczy, robienie trudności, zakazów i uczenie rezygnacji z szalonych pragnień nie zawsze jest tak dobre dla wychowania jak niektórym tutaj się wydaje.
biedna iskierka juz mi cie zal poplączemy razem? Przestań szukać jakiego psychologicznego bełkotu i zacznij żyć jak człowiek kij wie ile masz lat doczekaj do 18 poszukaj pracy i zobacz jakie jest proste życie zobaczymy jak szybko wrócisz do rodziców.
Życie jest bardzo proste jeśli się próbuje. Trzeba mieć cele w życiu jak to powiedział znajomy snajper. :) Jeśli nie ma się celów/marzeń i nie próbuje się ich z uporem muła osiągnąć to można nie osiągnąć nic. Wystarczy zdobyć wykształcenie i ciężko sobie na marzenia zapracować, nikt niczego Ci za darmo nie da. W Polsce może być trudno, ale na zachodzie - ani trochę. Wykształcony człowiek po studiach bez problemu zarobi na życie, mieszkanie, jedzenie i jeszcze mu dużo zostanie. Życie jest trudne jeśli nie chce się go zmienić.
Bez wyjścia? ja wyprowadziłem się na 2 koniec polski bez żadnej pomocy. Znalazłem prace mieszkanie i żyje sam bez choćby 1 zl od rodziców przez ostatnie 2 lata, ale tak dzieci myślą ze zdadzą gimnazjum i będą zarabiać 5 tys zl miesięcznie od czegoś trzeba zacząć nawet głupią praca w biedronce. Pieniądz nie śmierdzi ale zdobędziesz staż pracy i będą cie chcieli gdzie indziej za więcej trzeba tylko chcieć. I nie bron się jakimiś głupimi tekstami bo ja bylem taki sam i wiem ze to głupota już teraz. Tez tak zaczynałem
Po gimnazjum (Hauptschule, 8 lat podstawówki w sumie) i stażu w Lidlu spokojnie zarobisz w Austrii minimum, czyli
1100€. Prawie 5000, 4400PLN. :) O Szwajcarii i Norwegii nie wspominając, gdzie byle robol zarabia po 5000CHF (CH) i w przeliczeniu ciut mniej w Norwegii.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
6 lipca 2011 o 0:29
No i tak możne być takie maja prawo 18 znajdź prace stancje jakakolwiek i się skończy. Zależy tylko od tego czy wolisz może żyć trochę na gorszym poziomie czy wysłuchiwać tego bełkotu
Ja na szczęście tak nie mam, ale mam kumpla, który ma 20 lat i jeśli mamusia mówi mu że o 22 ma być w domu, to tak właśnie jest. Istna masakra. Moja pyta tylko, gdzie idę, a rano pyta się (śmiejąc) o której wróciłam i czy mam kaca! Życzę wszystkim takich rodziców :)
Nie znam. Bo rodzice chyba wiedzą, że mógłbym im pokazać gdzie ten ich dach mam. Sądzę, że gdybym wyszedł z domu i wrócił po 48godz. ton rozmowy zmieniłby się.
Tak, znam.
Trzeba patrzeć na to tak - rodzice poświęcają nam pół swojego życia, normalne że się martwią i zawsze będą choćby nie wiem jacy byli. W oczach dziecka to zawsze będzie wyglądało jak ograniczanie, wpychanie się w ich prywatne życie, ale to tylko troska.
Tak, sama musiałam zrezygnować z kilku rzeczy w te wakacje, właśnie z takiego powodu, choć niedługo stuknie mi 18 lat.
Jeśli chcecie aby się to zakończyło - pokażcie jacy potraficie być odpowiedzialni, a zobaczycie jakie będą rezultaty. Ja się staram, wiem że kiedyś to wyjdzie.
Powodzenia.
Chyba wszyscy to znamy, bo jak by nie było, każdy był kiedyś uzależniony od rodziców. Niestety taki lajf - oni dostarczają wszystko, to i mogą dyktować zasady. Jeżeli komuś się to nie podoba - najlepszym wyjściem jest wyprowadzić się i utrzymać samemu. A jaką relację ze swoim dorosłym dzieckiem będzie miał rodzic, który używa tego argumentu zbyt często....? to już zupełnie inna sprawa.
W sumie nigdy nie miałam takiego problemu i zastanawiam się, czy jest on gorszy od "Ty ciągle wyciągasz od nas pieniądze, taka jest prawda". Przepraszam, że jem, mamo. Przepraszam, że się uczę i jestem niepełnoletnia.
Pewnie teraz większość pomyśli, że jestem jakąś rozburżujoną nastką, ale ja serio nie wydaję kasy na zbyteczne rzeczy poza czekoladą i kinem. Chyba, że dla kogoś chleb czy mleko jest burżujstwem.
Poznałem fantastyczną dziewczynę z innego miasta, zamierzam do niej jechać, ale moi rodzice są przeciwni..Bo? Bo mimo tego że mam 19 lat nie mogę się ruszyć z domu.... a swoją kasę mam. Normalne?
Uda ci się ich przekonać. Wiem, że to poniżej ludzkiej godności przekonywac w takich sprawach, ale jeżeli wykażesz dużo cierpliwości, przekonasz ich, że ją dobrze znasz, że to naprawdę wyjątkowa dziewczyna etc. to powinni pójść na odstępstwa.
Chodzi mi o subiektywne uczucia, nie obiektywną ocenę. Odnoszę się do tego bolesnego, frustrującego i dobijającego odczucia, kiedy ktoś próbuje odebrać ci prawo do szczęścia i masz ochotę z nim walczyć, bronić się przed tą ingerencją, a nie rozmawiać - i potem jest właśnie ten bolesny proces odparowania, pochylenia głowy i uprzejme dopraszanie się o prawo do szczęścia. To jest proces, który przynajmniej ja odczuwam jako rezygnację z godności. Może innym to przychodzi łatwiej, to nawet całkiem możliwe - w takim razie nie adresuje do was tego zdania :)
Masz swoją kasę, jesteś w świetle prawa pełnoletni. To ja doradzę. Wsiądź w samochód/motocykl/autobus czy czym tam się poruszasz i jedź. Tak po prostu.
Zbuntowana dzieciarnia się widzę wypowiada o "idealnym wychowaniu" dzieci. Pieprzony paradoks naszych czasów, że mamy niby coraz lepszych rodziców i jednocześnie coraz gorszą młodzież.
Ja już nie mogłam wytrzymać i uciekłam z domu...
rodzice mnie przeprosili i było dobrze przez pierwsze 2 tygodnie. Potem wszystko wróciło "do normy" i rodzice dalej twierdzą że są doskonali ;/
a najgorsze jest to że jak zrobie 10 rzeczy dobrze to nic nie widzą a jak zrobie jedną rzecz źle to jest wojna na cały dom ;/ normalnie nie do wytrzymania ;/
Okropni rodzice! Powinni dawać kieszonkowe, utrzymywać, ubierać, opierać, gotować, sprzątać i z radością usługiwać. Buzia w kubeł i do przodu. Jak można się tak czepiać biednej młodzieży!!! Skandal!!!
Ja pierniczę ale wy dzieci jesteście głupie!!Rodzice mają nad nami wszystkie pieczęć mogą nam zabronić na prawdę wszystkiego dopóki nie ukończycie 18 lat oni są nad wami i tu nie chodzi o niewolnictwo tylko o zdrowy rozsądek.Dziewczyną w wieku 15 16 itd lat odwala.Zjadą one zmysły dlatego rodzice muszę was kontrolować i przestańcie pisać farmazona i popatrzcie na to zagadnienie normalnie bo aż rzygać mi się chce jak czytam wasze gorzkie żale!!
Słyszałeś o powszechnej deklaracji praw człowieka? Rodzice nie mogą wszystkiego zabronić, przynajmniej nieletnim
znającym swoje prawa. Wiem że w Polsce mogą znacznie więcej niż na zachodzie, jednak w Polsce też są akty prawne
chroniące wolność i prywatność nieletnich. Należy też rozróżnić zakazy bezpodstawne mające na celu tylko wymuszenie władzy rodzicielskiej i zakazy uzasadnione.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
6 lipca 2011 o 0:42
Też to słyszę ale z wiekiem zaczyna się rozumieć swoich rodziców. I przybijam piątkę tym wszystkim rodzicom którym się niestety nie udały dzieci- bo emo, bo sremo, bo dajka, bo idiota.
Taka prawda, że jesteście na ich utrzymaniu i większość z was się odgraża, że ukończycie 18 lat i się wyprowadzicie. G**wno prawda. Osiemnastka minie i okaże się, że wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Więc przestańcie narzekać i doceńcie wreszcie, że rodzice robią to wszystko dla was.
Straszliwi rodzice okropnie Cię muszą krzywdzić tymi słowami, że aż wstawiasz demota...
Skończyłem edukację, przeszedłem na samodzielne utrzymanie, wyprowadziłem się i już jestem kochanym synkiem. Proste, nierawdaż? :]
hahaha do roboty bo leżeć i pić to każdy by chciał a robić nie ma komu :D
masziulek692 miałem kolegę który tak mówił że się wyprowadzi itp. i co ? na osiemnastkę rodzice mu waliskę spakowali i chłopak się popłakał a rodzice konsekwęntni byli, takie "groźby" są poprostu głupie bo komu się grozi rodzicom czy sobie ??
niestety k***a nie... od 16. roku zycia zarabiam na siebie, w tym od dwoch lat mieszkam i pracuje za granica, wysylam mamie kiedy tylko i jak duzo moge i jestem z tego szalenczo, k***a dumny!
Jak mnie wkurzaja takie teksty
1.Do 18 roku zycia: dopoki nie masz 18 lat bedziesz robic co ja mowie
2.Po osiemnastce:
dopoki jestes pod moim dachem i nie masz wlasnego domu ani rodziny bedziesz robic co ja mowie
3. Po zalozeniu rodziny:
zona: bedziesz robic co ja mowie!!!
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
7 lipca 2011 o 18:27
Niestety, ale to prawda. [+]
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2011 o 19:03
poznalem 2 tyg temu, jak skonczylem 18 (wczesniej bylo "poki jestes pod moja opieka masz mnie sluchac"
no bo to prawda jesli jesten na czyims utrzymaniu to musisz akceptowac jego reguly taka kolej rzeczy
@JohnHenry, tak wyglądało to w czasach, kiedy niewolnictwo nie było zakazane. Dzieci nadal nie są ich własnością. A rodzice mają zafajdany obowiązek
utrzymywać dziecko, dopóki nie skończy edukacji. Nie mogą zabraniać mu niczego, co nie jest zabronione prawem. A
najlepiej iść do roboty i się wyprowadzić, nawet za granicę.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 19:50
Soviet, pamiętaj, że edukacja jest obowiązkowa tylko do końca gimnazjum. A ten zafajdany obowiązek utrzymywania to polega na tym, że mają dać jeść, spać i ubrać. Nie ma nigdzie mowy, że mają finansować wycieczki, imprezy, komputery, internet itd.
Zgadzam się natomiast z Tobą, że jak się tego nie akceptuje to trzeba zacząć się samemu utrzymywać.
ja znam, moi znajomi znaja... nie pojmuje, czemu ludziom sie wydaje, ze jesli kogos utrzymuja (robiac to z wlasnej woli, dziecka im przeciez nikt nie kazal sobie robic), to ta osoba staje sie ich wlasnoscia.. oczywiscie, moga fizycznie na niej wymusic co chca, ale czy o to chodzi w czlowieczenstwie, w byciu rodzicem?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 17:12
Według mnie tak właśnie ma być. Dziecko, z której strony nie patrzeć, jest uzależnione od rodziców a to uzależnienie zobowiązuje choćby do przestrzegania pewnych, określonych zasad. W końcu kiedyś każdy przestaje być dzieckiem, może wtedy wyprowadzić się z domu i hulaj dusza - żyć wedle swoich zasad. Obowiązkiem rodzica jest utrzymywać dziecko do momentu usamodzielnienia się zaś obowiązkiem dziecka jest słuchać się rodziców. Tak było zawsze, tak będzie zawsze... Jęki młodych-gniewnych nic nie zmienią. Za kilkadziesiąt lat, gdy rodzice będą starzy, schorowani i będą potrzebować pomocy wypomnicie im to. Może nawet nie oddacie ich do domów starców i weźmiecie ich do swych własnych domów..? Wtedy sobie poużywacie i będą chodzić Wam jak w zegarkach. W końcu będą na Waszym utrzymaniu...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 21:25
Bardzo inteligentne zagrywki ze strony rodziców. W takim wypadku, trzeba im pogratulować "zdolności" w wychowywaniu dzieci.
Glaedr, pamiętam. Na własne przyjemności trzeba sobie zapracować. Lepsze to niż znosić fochy rodziców. Wolność jest bezcenna i warto za nią zapłacić każdą cenę.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 19:49
No ja mam wybór. Albo znosić to jeszcze przez jakiś czas, albo wynająć mieszkanie i się martwić czy będę miał co jeść do pierwszego. Bo niestety ale u nas przeciętne zarobki nie pozwalają na wypłynięcie z domu od tak, kiedy się chce.
To się wyprowadź
Gdzie byś zamieszkał mając np. 15-18 lat ?
Opiart a co złego jest w tych słowach? Są co prawda one demotywujace bo ciężko znaleźć na to ripostę. Ale taka
jest prawda, jeżeli ktoś nas utrzymuje to musimy mu się w pewnym sensie podporządkować i akceptować reguły. Co ma
powiedzieć rodzic? ''Oczywiście kochanie, możesz przyprowadzać do domu wszystkie zbłąkane pieski i zrobić z
naszego mieszkania mini zoo'', ''Ależ oczywiście kochanie, że możesz się okolczykować i otatuować'', ''Tak
skarbie,pewnie że twój chłopak może z nami zamieszkać'' Są takie sprawy o których zadecydować będziemy mogli
dopiero jak się już usamodzielnimy, wtedy nikt nie będzie nam niczego kazał ani zakazywał. Ale to samo masz w
pracy, jeżeli nie jesteś właścicielem firmy to niestety musisz się słuchać przełożonych. I tak będzie zawsze,
więc dziwi mnie niezmiernie twoje zdanie, na temat tego, że gdy rodzić powie tak do dziecka to znaczy, że rodzicem
być nie umie.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 16:51
Jestem samodzielny od kiedy skończyłem 18 lat, pierwszą pracę podjąłem w wieku 16 żeby mieć na buty. Wszystko jest możliwe tylko trzeba chcieć :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 16:53
"Gdzie byś zamieszkał mając np. 15-18 lat ?" Np. w Austrii. W wieku 16 lat masz wiele praw, jesteś niemalże
na
równi z pełnoletnim. Możesz podjąć pracę za pensję minimalną ([1100€ miesięcznie] i za więcej też jeśli ktoś więcej zapłaci) już w wieku 14 lat i
wynająć sobie 60m
mieszkanko za ~400€ miesięcznie, na jedzonko załóżmy 200€ i zostało by 500€ na własne
przyjemności. Czyli zostało by tyle, ile zarabia wykształcony człowiek w Polsce.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 23:47
Nie znam tego, wziąłem się za robotę.. Też mogłabyś
Opiart, może masz trochę racji, z tym, że idealnych rodziców nie ma, samo wychowanie dziecka jest bardzo trudnym wyzwaniem, nie każdy podchodzi do życia podręcznikowo ;). Mi rodzice tak mówili ale nigdy nie odczułam z tego powodu jakiegoś cierpienia czy braku miłości. Po prostu wtedy dotarło do mnie, że mają rację. Wiadomo, że jeżeli rodzic potrafi pewne rzeczy dziecku wytłumaczyć w sposób inny niż takim szantażem to bardzo dobrze, ale jak pisałam niżej, nie zawsze się da. Mi na przykład chyba raczej się nie dało. A takie słowa nie są dowodem, że dla rodziców liczy się tylko świat materialny, chodź tu trzeba by sprecyzować w jakich okolicznościach rodzic posuwa się to takich odpowiedzi. Bo czasami mówi tak po to by uchronić dziecko przed jakimiś nieprzyjemnościami.
@NieLubie: Możesz pracować w McDonaldzie choćby, praca nieletnich nie jest zakazana. Dalej - rodzice zazwyczaj stosują ten tekst z jakiejś okazji, jak dziecko odpierd**** coś głupiego albo chce coś takiego zrobić. Jest on zresztą bardzo słuszny, rodzice nie są od służenia dziecku kasą i dachem nad głową i póki jest ono na ich utrzymaniu to musi się stosować do pewnych reguł. Jakby Twoja córka się uparła, że chce sobie wytatuować napis "bierz mnie" na tyłku to byś jej pozwolił? Wątpie.
Tatuaż "bierz mnie", dobre :) Znam rodziców, którzy nie zgadzają się, by ich 18-letnia córka przebiła sobie pierwszą dziurkę w uszach i używała szamponów koloryzujących. Myślę, że wszyscy zgadzamy się na pewną ingerencję rodziców w nasze życie, ale czasami ich chronienie osiąga absurdalną formę.
Idźcie do roboty, wynajmijcie własne mieszkanie to będziecie mogli robić co chcecie. Jak starczy wam czasu... i siły.
Po pierwsze jeśli jesteś na czyimś utrzymaniu to musisz akceptować jego zasady. Po drugie jeśli masz już 18 lat to możesz iść do pracy we wakacje i już możesz te reguły nagiąć. No ale większość z was jest zbyt leniwa aby rozpocząć pracę. Lepiej udawać studenta do 26 roku życia.
Tiaaa. A spróbuj powiedzieć,że w takim razie się wyprowadzasz, to są bliscy urwania Ci łba. Znaaaaamy.
Ostatnie podrygi władzy rodzicielskiej.
Ciasteczkowy, to nie trzeba mówić tylko zrobić.
To się wyprowadź, jeśli masz 18 lat nikt nie może Cię powstrzymać. Znajdź pracę, mieszkanie i żyj według własnych reguł, zobaczysz jakie to proste.
Kto ma kasę, ten ma władzę. Zawsze tak było, ale porządni ludzie nie korzystają z tego 'przywileju'. Czyli nie szantażują swoich dzieci. Niestety, moi starzy tez porządni nie są.
To jest dziwne - jestem za młody żeby pić, ale wystarczająco stary żeby znaleźć sobie pracę ?
Jak znajdziesz pracę i będziesz pił za swoje to im za przeproszeniem kij do tego.
dokładnie
blablanie.... rodziców
Do 18 roku życia, my za Ciebie odpowiadamy xD
Art. 92 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (Dz.U.64.9.59 z późń. zm.) mówi: Dziecko pozostaje aż do pełnoletności pod władzą rodzicielską. Dalej, art. 95, § 2. Dziecko pozostające pod władzą rodzicielską winno rodzicom posłuszeństwo. I tak dalej, i tak dalej. Więc, droga prawdopodobnie piętnastoletnia Basiu, przestań xD-ować i zacznij się słuchać rodziców. Za popełnione przez siebie przestępstwa i wykroczenia odpowiadasz sama, w niektórych przypadkach już od 13stego roku życia, co nie zmienia faktu, że rodzice mają tak samo prawny jak i moralny obowiązek dbać o Twoje wychowanie i to, żebyś się nie wpierd***** w kłopoty.
Z tego co pamiętam, kodeks też nakazuje m.in. poszanowanie wolności religijnej dzieci powyżej 15 r.ż, i np. prywatności korespondencji. Ciekawe jak często rodzice łamią te prawa :)
Poszanowanie wolności wyznania i prywatności korespondencji gwarantuje konstytucja od poczęcia, także zygoty! piszcie listy - rodzice nie mogą ich czytać ;)
tez tak mam....ale piekny jest dzien kiedy idziesz do pracy...a Twoja odpowiedz na gledzenia starych to...nic ci do tego sam sie utrzymuje to sam decyduje co robie:)
Dlatego wole zapieprzać w weekendy i przymierać czasem głodem, ale żyć na własnym utrzymaniu :) ...na własną
ręke też :/
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 17:22
: I będziesz robiła na razie to co ja chcę! Blaa blaa blaa..
Podporządkowanie, podporządkowaniem. Ale tak jak już tu wspomniano, szantaż finansowy jest po prostu o wiele prostszy niż poświęcenie czasu i wysiłku (o ile rodzic je ma a często niestety nie ma) żeby po prostu wyjaśnić dlaczego na niektóre rzeczy się nie zgadza. A taki szantaż niestety świadczy o tym, że niektórzy rodzicami być nie potrafią skoro traktują swoje dzieci jak własność. Szczególnie te, które rzekomo mają bo je chcieli kiedyś posiadać a nie te, które urodziły się z innych przyczyn niż np. wpadka czy jednorazowa przygoda.
Tak kris77, szantaż finansowy nie jest najlepszym z możliwych rozwiązań, ale często inne argumenty do dzieci nie trafiają. Znam po sobie. Zwłaszcza jak się tyczy zwierzątek. W podstawówce potrafiłam ciągle przynosić do domku małe kotki, pieski, ba, raz nawet się zdarzyło, że przyprowadziłam kucyka...nie pytaj jakim cudem ;). I żadne tłumaczenie nie dawało rezultatów bo ja się uparłam, że chcę mieć kotka, pieska czy konika ;D. I nie ważne było, że nie mamy gdzie tego trzymać i wgl nie mamy czasu na zwierzęta. Ja chciałam i tyle. A argument to idz do pracy, zarób sobie na to to będziesz mieć, bo na razie my cię utrzymujemy poskutkował od razu, bo już nie miałam co na to odpowiedzieć. Tak samo jak chciałam iść na imprezę całonocną w wieku chyba 12 lat do starszych kolegów. Rodzice mogli tłumaczyć, że to nieodpowiedzialne i tak dalej, alkohol te sprawy, ale ja i tak mówiłam, że mnie wiecznie ograniczają itd, ale jak powiedzieli to się wyprowadź i rób co chcesz, nawet imprezę co noc ale póki co mieszkasz z nami i nas się słuchasz to podziałało. Nie zawsze rodzice nie chcę tłumaczyć, czasem są po prostu dzieci do których tłumaczenie nie dociera, więc trzeba dotrzeć do nich inaczej.
Pozdrawiam!
Ok, w pewnym wieku i pewnych sprawach poskutkuje. Jednak gdy człowiek zaczyna dorastać i nie ma już 5-ciu czy 10-ciu
lat, ale jest w liceum czy na studiach a nie jest w stanie się samodzielnie utrzymać, to traktowanie swojego dziecka
(notabene u progu dorosłości) to brak szacunku i zaufania dla niego. I brak umiejętności rozmawiania i komunikowania
się, zwłaszcza jeśli nie oczekuje się wcale od rodziców cudów (fundowania imprez, wycieczek) tylko więcej swobody
i prywatności niż kiedyś. Nie mówiąc już o narzucaniu poglądów czy kierowania decyzjami dotyczącymi
przyszłości danej osoby. Sugestie, porady tak, jednak też do pewnego wieku. Ale nie wykorzystywanie szantażu finansowego, żeby dziecko żyło tak jak rodzice tego chcą do momentu usamodzielnienia się.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 18:29
Tak kris masz racje jeżeli masz 18+ lat i sam chcesz płacić za imprezy wycieczki itp. to jest to nadopiekuńczości pod tym względem masz racje, ale stawiam ze twórca demota nie ma skończonych 18 lat nawet. W takiej sytuacji każde takie dziecko się myli i zrozumie to dopiero jak będzie miało prace mieszkanie i 0 pomocy od rodziców bo dopiero wtedy można się nazwać dorosłym nie sztuka jest zarabiać wynająć coś i wołać do taty daj bo mi brakuje, dopiero wtedy człowiek rozumie ze rodzice jednak mieli racje ze zycie nie jest takie kolorowe. 12-17 latki które piszą większość tych komentow to są po prostu dzieci które uważają ze im można bo są już dorośli i o tym pisz wypowiadając się na temat demota.
taak dokładnie.
Kris77 oczywiście, że to poskutkuje tylko do pewnego wieku, bo później taki tekst nie jest za bardzo wychowawczy, jak masz np 18 lat, co nie zmienia faktu, że ciągle ma jakąś słuszność :). To, że niektórzy rodzice idą na łatwiznę to fakt, ale cóż, nie znaczy to, że dziecka nie kochają i nie chcą dla niego jak najlepiej. Jak już pisałam, wychować dziecko idealnie się chyba nie da. Ale intencje rodziców są dobre. Rodzice mają pewną władze i swoje przekonania. Dlatego korzystają ze swoich przywilejów. Jak im się coś nie spodoba to po prostu Ci tego zakażą. Ale to już takie ich egoistyczne prawo z którego chyba każdy chętnie by skorzystał, jeżeli ma to skutecznie uchronić nasze dziecko przed błędem.
dla tego ja kończę 18 i idę do pracy.. wolę w biedzie i na własnym niż pod rozkazem i szantażem.. :)
Znam to doskonale.
Każdy to zna. Przestań narzekać tylko szanuj rodziców, masz tylko jednych.
skąd ja to znam... ;)
y.. nie ? :D
Standardowe słowa rodziców po skończeniu 18 roku życia (przed 18 jest: "póki nie jesteś pełnoletni... bla, bla,
bla"). Zazwyczaj używane, gdy rodzic nie ma żadnego argumentu dla którego coś zabronił. Oczywiście, są sytuacje,
kiedy te słowa mają swoją słuszność (np. gdy do dziecka nie docierają argumenty zabraniające czegoś). Śmieszne
jest to w przypadku, gdy dorosły człowiek mówi rodzicowi, że idzie na jakąś imprezę lub wróci późną porą, a
ten mu zabrania uzasadniając, iż jest na jego utrzymaniu. Co jak co, ale jest to w końcu dorosły człowiek...
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 18:31
Niestety, rodzice tak mają. Znam to. Najpierw "Jak skończysz 18 lat" potem "jak zdasz na studia" potem "jak zaczniesz na siebie zarabiać" a teraz "póki żyję to masz mnie słuchać".
Ale na ich obronę - czy kiedykolwiek zakaz rodziców doprowadził was do czegoś złego? To, że was ograniczają nie znaczy że chcą mieć nad wami kontrolę czy mieć niewolników (a przynajmniej tak jest u normalnych rodziców). To znaczy że się o was troszczą. Z perspektywy czasu wiedzą więcej niż Wy. A to, że zakazują jakiejś głupoty... cóż, to rodzice. Lepiej żeby pozwalali wam na wszystko? Żebyście wyrośli na "wychowanych bezstresowo"? I żeby nie było: Moi rodzice też mi zakazują wielu rzeczy - i to mimo faktu że już jestem samodzielny, mieszkaniowo, prawnie i finansowo. To ich prawo. Są moimi rodzicami.
W stosunku do osoby samodzielnej i dorosłej słowo "zakaz" brzmi... śmiesznie. Mnie rodzice mogą doradzać, rozmawiać ze mną, i jeżeli robią to z szacunkiem i mówią do rzeczy, zapewne ich posłucham. Co rzadko się zdarza, ale teoretycznie.
Zakazy moich rodziców doprowadziły do wielu złych rzeczy. Obniżonego poczucia wartości, histerycznego poczucia krzywdy w kilku kwestiach, ogromnej zazdrości czy nawet zawiści wobec rówieśników, poczucia, że nie wszystko mi się należy w życiu, że marzeń nie powinno się spełniać. I przyzwyczajenia, że relacje międzyludzkie załatwia się krzykiem i agresją słowną. Bardzo mi przykro, że ich bezpodstawne zakazy doprowadziły do wielu ran w mojej duszy, które z pomocą psychologa i przyjaciół będę musiała leczyć przez lata. I tak, wolałabym być bezstresowo wychowana, czyli mieć ustalane granice bezpieczeństwa tam, gdzie to ma jakieś podstawy, i w sposób, który można nazwać dialogiem, a nie szantażem emocjonalnym. Wpajanie lęku przed światem, życiem i spełnieniem to nie jest ideał wychowania.
"Zakazy moich rodziców doprowadziły do wielu złych rzeczy.(...)poczucia, że nie wszystko mi
się należy w
życiu,..." jak rozumiem, jest inaczej?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 22:46
Ojej, uczepiłeś się fraz. Jakbyś mnie znał osobiście to wiedziałbyś, że odbiegam trochę od definicji osoby nastawionej na branie. Mówię o takich pier.ołach jak fakt, że pewnie nigdy nie złożę CV do super płatnej i atrakcyjnej pracy, bo nie będę czuła, że coś takiego mi się należy, że nie inwestuje w swoje pasje, wynajduje sobie powody, żeby ich nie próbować, odczuwam czasem paraliżujący strach przed podejmowaniem wyzwań i czuję się jakbym przepuszczała ojcowiznę robiąc zwykłe zakupy spożywcze w sklepie, chociaż mam normalną sytuację finansową. To tworzy trochę straszny obraz, rzeczywistość jest nieco sympatyczniejsza, ale takie motywy się zdarzają. Uciekłam po jednych zajęciach z kursu plastycznego, bo czułam się gorsza od innych, a z warsztatów śpiewu wybiegłam z płaczem. Czuje się trochę źle wydając pieniądze nawet na kredki. Nie czuję się warta inwestowania środków materialnych i wszelkich innych. To nie jest mój zew o litość, bo litość tutaj nic nie pomoże tylko powolne łatanie tych dziur przez kilka lat. Piszę to tylko, żeby zaznaczyć, że odmawianie przez rodziców rzeczy, robienie trudności, zakazów i uczenie rezygnacji z szalonych pragnień nie zawsze jest tak dobre dla wychowania jak niektórym tutaj się wydaje.
biedna iskierka juz mi cie zal poplączemy razem? Przestań szukać jakiego psychologicznego bełkotu i zacznij żyć jak człowiek kij wie ile masz lat doczekaj do 18 poszukaj pracy i zobacz jakie jest proste życie zobaczymy jak szybko wrócisz do rodziców.
Życie jest bardzo proste jeśli się próbuje. Trzeba mieć cele w życiu jak to powiedział znajomy snajper. :) Jeśli nie ma się celów/marzeń i nie próbuje się ich z uporem muła osiągnąć to można nie osiągnąć nic. Wystarczy zdobyć wykształcenie i ciężko sobie na marzenia zapracować, nikt niczego Ci za darmo nie da. W Polsce może być trudno, ale na zachodzie - ani trochę. Wykształcony człowiek po studiach bez problemu zarobi na życie, mieszkanie, jedzenie i jeszcze mu dużo zostanie. Życie jest trudne jeśli nie chce się go zmienić.
Z jednej strony każdy by się wyprowadził, ale gdzie tak nagle znajdziesz pracę i mieszkanie? I to jest właśnie sytuacja bez wyjścia.
Bez wyjścia? ja wyprowadziłem się na 2 koniec polski bez żadnej pomocy. Znalazłem prace mieszkanie i żyje sam bez choćby 1 zl od rodziców przez ostatnie 2 lata, ale tak dzieci myślą ze zdadzą gimnazjum i będą zarabiać 5 tys zl miesięcznie od czegoś trzeba zacząć nawet głupią praca w biedronce. Pieniądz nie śmierdzi ale zdobędziesz staż pracy i będą cie chcieli gdzie indziej za więcej trzeba tylko chcieć. I nie bron się jakimiś głupimi tekstami bo ja bylem taki sam i wiem ze to głupota już teraz. Tez tak zaczynałem
Po gimnazjum (Hauptschule, 8 lat podstawówki w sumie) i stażu w Lidlu spokojnie zarobisz w Austrii minimum, czyli
1100€. Prawie 5000, 4400PLN. :) O Szwajcarii i Norwegii nie wspominając, gdzie byle robol zarabia po 5000CHF (CH) i w przeliczeniu ciut mniej w Norwegii.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2011 o 0:29
Ja znam: "Dopóki nie masz 18lat to coś tam"
Jak skończę za parę miesięcy 18 to będzie: "Dopóki mieszkasz pod moim dachem".
No i tak możne być takie maja prawo 18 znajdź prace stancje jakakolwiek i się skończy. Zależy tylko od tego czy wolisz może żyć trochę na gorszym poziomie czy wysłuchiwać tego bełkotu
Ja na szczęście tak nie mam, ale mam kumpla, który ma 20 lat i jeśli mamusia mówi mu że o 22 ma być w domu, to tak właśnie jest. Istna masakra. Moja pyta tylko, gdzie idę, a rano pyta się (śmiejąc) o której wróciłam i czy mam kaca! Życzę wszystkim takich rodziców :)
Nie znam. Bo rodzice chyba wiedzą, że mógłbym im pokazać gdzie ten ich dach mam. Sądzę, że gdybym wyszedł z domu i wrócił po 48godz. ton rozmowy zmieniłby się.
Tak, znam.
Trzeba patrzeć na to tak - rodzice poświęcają nam pół swojego życia, normalne że się martwią i zawsze będą choćby nie wiem jacy byli. W oczach dziecka to zawsze będzie wyglądało jak ograniczanie, wpychanie się w ich prywatne życie, ale to tylko troska.
Tak, sama musiałam zrezygnować z kilku rzeczy w te wakacje, właśnie z takiego powodu, choć niedługo stuknie mi 18 lat.
Jeśli chcecie aby się to zakończyło - pokażcie jacy potraficie być odpowiedzialni, a zobaczycie jakie będą rezultaty. Ja się staram, wiem że kiedyś to wyjdzie.
Powodzenia.
Nasze babcie i dziadkowie im poświęcili, my poświęcimy naszym dzieciom, nasze dzieci poświęcą naszym wnukom. Normalne.
Chyba wszyscy to znamy, bo jak by nie było, każdy był kiedyś uzależniony od rodziców. Niestety taki lajf - oni dostarczają wszystko, to i mogą dyktować zasady. Jeżeli komuś się to nie podoba - najlepszym wyjściem jest wyprowadzić się i utrzymać samemu. A jaką relację ze swoim dorosłym dzieckiem będzie miał rodzic, który używa tego argumentu zbyt często....? to już zupełnie inna sprawa.
znam to ... i słysze często ... a powody naprawdę do niczego.
błąd jest!! moim a nie moich
W sumie nigdy nie miałam takiego problemu i zastanawiam się, czy jest on gorszy od "Ty ciągle wyciągasz od nas pieniądze, taka jest prawda". Przepraszam, że jem, mamo. Przepraszam, że się uczę i jestem niepełnoletnia.
Pewnie teraz większość pomyśli, że jestem jakąś rozburżujoną nastką, ale ja serio nie wydaję kasy na zbyteczne rzeczy poza czekoladą i kinem. Chyba, że dla kogoś chleb czy mleko jest burżujstwem.
Jak zostaniesz sierotą, to się będziesz wypowiadać, ok?
Poznałem fantastyczną dziewczynę z innego miasta, zamierzam do niej jechać, ale moi rodzice są przeciwni..Bo? Bo mimo tego że mam 19 lat nie mogę się ruszyć z domu.... a swoją kasę mam. Normalne?
Uda ci się ich przekonać. Wiem, że to poniżej ludzkiej godności przekonywac w takich sprawach, ale jeżeli wykażesz dużo cierpliwości, przekonasz ich, że ją dobrze znasz, że to naprawdę wyjątkowa dziewczyna etc. to powinni pójść na odstępstwa.
"Wiem, że to poniżej ludzkiej godności przekonywac w takich sprawach,..." Przekonywanie własnych rodziców jest poniżej godności ludzkiej, hahaha.
Chodzi mi o subiektywne uczucia, nie obiektywną ocenę. Odnoszę się do tego bolesnego, frustrującego i dobijającego odczucia, kiedy ktoś próbuje odebrać ci prawo do szczęścia i masz ochotę z nim walczyć, bronić się przed tą ingerencją, a nie rozmawiać - i potem jest właśnie ten bolesny proces odparowania, pochylenia głowy i uprzejme dopraszanie się o prawo do szczęścia. To jest proces, który przynajmniej ja odczuwam jako rezygnację z godności. Może innym to przychodzi łatwiej, to nawet całkiem możliwe - w takim razie nie adresuje do was tego zdania :)
Masz swoją kasę, jesteś w świetle prawa pełnoletni. To ja doradzę. Wsiądź w samochód/motocykl/autobus czy czym tam się poruszasz i jedź. Tak po prostu.
Zbuntowana dzieciarnia się widzę wypowiada o "idealnym wychowaniu" dzieci. Pieprzony paradoks naszych czasów, że mamy niby coraz lepszych rodziców i jednocześnie coraz gorszą młodzież.
O tak... ale potem to ja będę utrzymywać i zajmować się WAMI. Więc będziemy kwita. Spoko.
Dobrze to znam też tak mam prawie codziennie ;D
Ja już nie mogłam wytrzymać i uciekłam z domu...
rodzice mnie przeprosili i było dobrze przez pierwsze 2 tygodnie. Potem wszystko wróciło "do normy" i rodzice dalej twierdzą że są doskonali ;/
a najgorsze jest to że jak zrobie 10 rzeczy dobrze to nic nie widzą a jak zrobie jedną rzecz źle to jest wojna na cały dom ;/ normalnie nie do wytrzymania ;/
tak . xd
oj tam oj tam
Okropni rodzice! Powinni dawać kieszonkowe, utrzymywać, ubierać, opierać, gotować, sprzątać i z radością usługiwać. Buzia w kubeł i do przodu. Jak można się tak czepiać biednej młodzieży!!! Skandal!!!
Ja od moich "kochanych" rodziców słyszę to co weekend, gdy chcę iść do znajomych na impreze !!!
U mnie jest inaczej: " Jak Ci się coś nie podoba to widzimy się u adwokata".
Czyli metoda na Halinę Kiepską. :)
Tego akurat nie znam ale jeżeli chodzi o wychodzenie to non stop pretensje, jakby chcieli żebym całe życie przsiedziała w domu. :/
Ja pierniczę ale wy dzieci jesteście głupie!!Rodzice mają nad nami wszystkie pieczęć mogą nam zabronić na prawdę wszystkiego dopóki nie ukończycie 18 lat oni są nad wami i tu nie chodzi o niewolnictwo tylko o zdrowy rozsądek.Dziewczyną w wieku 15 16 itd lat odwala.Zjadą one zmysły dlatego rodzice muszę was kontrolować i przestańcie pisać farmazona i popatrzcie na to zagadnienie normalnie bo aż rzygać mi się chce jak czytam wasze gorzkie żale!!
Słyszałeś o powszechnej deklaracji praw człowieka? Rodzice nie mogą wszystkiego zabronić, przynajmniej nieletnim
znającym swoje prawa. Wiem że w Polsce mogą znacznie więcej niż na zachodzie, jednak w Polsce też są akty prawne
chroniące wolność i prywatność nieletnich. Należy też rozróżnić zakazy bezpodstawne mające na celu tylko wymuszenie władzy rodzicielskiej i zakazy uzasadnione.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2011 o 0:42
Też to słyszę ale z wiekiem zaczyna się rozumieć swoich rodziców. I przybijam piątkę tym wszystkim rodzicom którym się niestety nie udały dzieci- bo emo, bo sremo, bo dajka, bo idiota.
Taka prawda, że jesteście na ich utrzymaniu i większość z was się odgraża, że ukończycie 18 lat i się wyprowadzicie. G**wno prawda. Osiemnastka minie i okaże się, że wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Więc przestańcie narzekać i doceńcie wreszcie, że rodzice robią to wszystko dla was.
Straszliwi rodzice okropnie Cię muszą krzywdzić tymi słowami, że aż wstawiasz demota...
Skończyłem edukację, przeszedłem na samodzielne utrzymanie, wyprowadziłem się i już jestem kochanym synkiem. Proste, nierawdaż? :]
hahaha do roboty bo leżeć i pić to każdy by chciał a robić nie ma komu :D
masziulek692 miałem kolegę który tak mówił że się wyprowadzi itp. i co ? na osiemnastkę rodzice mu waliskę spakowali i chłopak się popłakał a rodzice konsekwęntni byli, takie "groźby" są poprostu głupie bo komu się grozi rodzicom czy sobie ??
Mój tata do mnie i sióstr: Wy nie mieszkacie u mnie w domu, tylko wynajmujecie-po czym zaczął się śmiać ze swojego kawału w stylu Strachamburgera.
niestety k***a nie... od 16. roku zycia zarabiam na siebie, w tym od dwoch lat mieszkam i pracuje za granica, wysylam mamie kiedy tylko i jak duzo moge i jestem z tego szalenczo, k***a dumny!
Znam. Dlatego mam 18 lat i żyję na własny rachunek.
Jak mnie wkurzaja takie teksty
1.Do 18 roku zycia: dopoki nie masz 18 lat bedziesz robic co ja mowie
2.Po osiemnastce:
dopoki jestes pod moim dachem i nie masz wlasnego domu ani rodziny bedziesz robic co ja mowie
3. Po zalozeniu rodziny:
zona: bedziesz robic co ja mowie!!!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lipca 2011 o 18:27
a mi tam wolno wszystko
Oczywiście ;) jedni słuchają w domu inni słuchają jak będziesz dla mnie miła ... to ci wysoka nagroda skapnie ;D