Jakoś dwuznacznie mi się to kojarzy, a mianowicie, gdy ma już tego jedynego oddanego, będzie robić co chce, wiedząc, że on nadal przy niej będzie. Szkoda, że niektóre z pań tak właśnie postępują. Oczywiście nie wszystkie i to jest pocieszające. Zapewne autor nie miał tego na myśli, bardziej chodziło o tę przeciwną stronę, mimo to opisane przeze mnie sytuacje też się zdarzają, a gdy chłopak przejrzy na oczy jest wielka panika.
Bzdura. Kobieta żyje pełnią życia, jeżeli ma to czego chce i potrzebuje. Tak samo jest z każdym człowiekiem. Nie każdy potrzebuje drugiej połówki do życia w pełni.
szczęście faktycznie nie powinno od drugiej osoby zależeć. ale zawsze jakoś tak fajniej we dwójkę. i nawet morsad, choć w kółko o jednym pisze tutaj akurat ma trochę racji. ;)
Dokładnie. Dziewczyny nie dajcie sobie wmówić, że miłość jest lekarstwem na wszystko. Zresztą z tego co wiem, to faceci wolą kobiety, które są szczęśliwe i zadowolone ze swojego życia, bez względu na to czy mają kogoś u swego boku, czy też nie.Dlatego rozwijajcie się, znajdźcie sobie jakieś hobby, bądźcie naturalne, spontaniczne i nie szukajcie drugiej połówki na siłę, a na pewno prędzej, czy później znajdzie się ten, którego zachwycicie swoją miłością do życia i świata :)
A jeśli nie towarzyszy jej mężczyzna, jest smutną, pozbawioną inicjatywy i przyjemności istotą, która w ogóle nie powinna chodzić po tym świecie? Współczuję autorce, że nie potrafi cieszyć się życiem bez "odpowiedniego" mężczyzny.
@RedKatrina Po części się z Tobą zgadzam, bo przykre jest to, że autorka myśli iż mężczyzna jest
niezbędny by być szczęśliwą. Owszem, miłość, to jedna z najważniejszych wartości w życiu, ale bez
przesady. Ludzie, nie dajmy się od nikogo uzależnić, bez względu na to, jakiej jesteśmy płci. Poza
tym znowu uogólnianie. Twoja sprawa, że nie dajesz rady bez mężczyzny.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 września 2011 o 19:17
Współczuję Dziewczynom. Demot, jakkolwiek prawdziwy, to bardzo niewiele Kobiet dostąpi "zaszczytu" znalezienia odpowiedniego faceta. Część, tych mało wymagających - być może. Ot, takie co chcą tylko takiego by nie pił, nie bił, dziecko zrobił i jakoś tam partycypował w wychowaniu. Tak, takie co się wiążą z kimś innym ze społecznego nakazu (kiedyś nazwali by to "z rozsądku", to może jeszcze mają szansę w proporcji 1:10. Ale dziewczyny co chcą mieć faceta oddanego, wiernego i silnego, to niestety mają marne szansę. Gdyż faceci w dzisiejszych czasach dzielą się na tych pewnych siebie, ale niewiernych, oraz słabe cioty, które szukają kogoś "na stałe". Pierwszy przypadek, który nazywam "ruchacz", nie ma szans na to by wyszedł na dobrą drogę - to ci wszyscy lanserzy, imprezowicze, synowie bogatych tatuśków itp. Druga kategoria, czyli "misie", szukający swojej opiekunki która się nimi zajmie, marzący o tym że stworzą z nią rodzinę i dostaną od niej miłość. Cóż, z czasem dziadzieją, zakładają kapcie i idą przed TV, rosną im brzuszki a kobieta przy takim czuje się niekochana, sfrustrowana, marząca nierzadko o "ruchaczu" (stąd wiele zdrad). Inne niebezpieczeństwo w przypadku "misia" jest takie, że jak dojrzeje i "wyrobi się", to przemieni się też w "ruchacza" (taki opóźniony zapłon, najczęściej pod wpływem nauczenia się seksu poznaniu paru kobiet, lub też szybkiego wzbogacenia się typu awans czy spadek). Facetów, co nie mają tendencji ani w kierunku MISIA ani w kierunku RUCHACZA jest tak cholernie mało, że większość kobiet po postu takiego na swojej drodze życiowej takiego NIE NAPOTKA. a nawet jeśli, to będzie zajęty i niezainteresowany zmianą.
Strasznie kategorycznie podzieliłeś wszystkich facetów, a żeby twój podział był zupełny, zaznaczyłeś
tylko że istnieje grupa 'cholernie nielicznych', niedających się wpisać w te sztuczne, bipolarne ramy.
Gdyby tak było kolego, to ta ogromna rzesza kobiet byłaby bardzo nieszczęśliwa, tymczasem nie negując
powszechności tego zjawiska, wcale nie przybiera to takiej skali, jakby to mogło wynikać z Twojego
komentarza. Jak mniemam to pewnie ty znajdujesz się także poza tymi 2 tak wyraźnie wyodrębnionymi klasami
mężczyzn?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 września 2011 o 15:27
@marcuus, jeśli jeszcze nie zauważyłeś powszechności tego zjawiska, znaczy to że albo nie patrzysz właściwie, albo jesteś bardzo młody. ja, obserwując otoczenie, osobiste środowisko, przeróżne fora internetowe, a nawet tzw "ulicę", dochodzę do innego wniosku - ludzie są nieszczęśliwi w związkach, choć czasem się łudzą i oszukują, a czasem racjonalizują, patrząc na znacznie większe patologie w swoim otoczeniu. pisząc o udanym związku mam na myśli związek przynajmniej kilkuletni, bo to że jest grono ludzi baunsujących na sobie przez miesiąc, a później nudzących się i zmieniających partnera, to fakt bezsprzeczny. ja o takich niedojrzałych (lub przejrzałych) nie dyskutuję, chodzi mi o stworzenie długotrwałego związku, w którym jest jakiś cel, jest jakaś myśl przewodnia, ale jest też iskra, siła, pociąg fizyczny oraz "duchowy". czy jest dużo facetów umiejących stworzyć taki związek? śmiem wątpić. większość jest albo mocno zakompleksiona, albo zniszczona tzw "niezobowiązującym seksem", który wedle moich obserwacji raz na zawsze przekreśla (u obu płci zresztą) możliwość stworzenia trwałego, silnego związku. a mój podział na MISIÓW i RUCHACZY powstał na skutek obserwacji. tylko tyle i aż tyle... a wszystko ma swój początek w tym, że facet co czuje się SŁABY szuka miłości, akceptacji, czułości. facet co czuje się SILNY przeważnie szuka wrażeń. i jeśli sądzisz że jest inaczej, to albo wielki optymista z Ciebie, albo jesteś po prostu naiwny...
Jakkolwiek się z Tobą nie zgadzam, szanuję Twoje zdanie. Zbudowałeś dobrą argumentację, ale ma
ona
wiele słabych punktów. Przede wszystkim zbudowana jest na przesłankach, które nie mogą w pełni
oddawać
autentyczności zjawiska- np. na forach internetowych nie szukałbym informacji rzetelnych na ten
temat,
ponieważ musisz przyznać (o ile jesteś dobrym obserwatorem), że osoby szczęśliwe naprawdę
nie
odczuwają potrzeby upubliczniania tego w takim stopniu, jak osoby sfrustrowane(szukające porady/pomocy
u
innych osób, często o podobnych spostrzeżeniach i przeżyciach). Ponadto proszę, byś dokładnie
czytał,
to do czego się odnosisz - tj. napisałeś "@marcuus, jeśli jeszcze nie zauważyłeś
powszechności tego
zjawiska, znaczy(...)" . Podkreśliłem przecież fakt istnienia POWSZECHNOŚCI tego
zjawiska i chyba jest to
bezdyskusyjne(wystarczy przeczytać komentarz wyżej raz jeszcze). Natomiast w
Twojej wypowiedzi budzi u mnie sprzeciw zarysowanie świata, gdzie są 3
szufladki(2 wielkie, 1 bardzo mała).
Dużo ich więcej jest w rzeczywistości.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
2 września 2011 o 21:32
Rozbawił mnie podział na misiów i ruchaczy :) Najlepszy jest typ pośredni, misioruchacz, duże dziecko które czuje się kozakiem. Rarytas. Ale inni mężczyźni też istnieją, wiem coś o tym. Generalnie wiek działa tutaj na korzyść, misie uczą się być mężczyznami, ruchacze uczą się być ludźmi. Więc jeśli naprawdę nie widać na horyzoncie żadnego interesującego faceta, sytuacja może się bardzo poprawić za kilka lat. No albo bierzcie starszych. Albo nic nie bierzcie, whatever.
Na pewno każdy z Was ma trochę racji. I nie chodzi mi o to, że nic więcej poza misiami, ruchaczami i paru maleńkich wyjątków nie ma. Jasne, że misioruchacze też są, rozpuszczone dzieciaki z bogatych domów wychowywane pod kloszem. I jasne, że na forach jest mnóstwo frustratów. I oczywiste, że w miejscu gdzie mieszkam, z racji dużego biednego miasta, więcej jest zła i zniszczenia, a na przykład na takich przedmieściach Wielkopolski czy bogatszych gminach Ściany Wschodniej jest bardziej normalnie. Ja po prostu piszę o zarysowanej tendencji, o prawidłowościach i tym, w co facet wchodzi w czasie dojrzewania, na skutek presji społecznej "koledzy" lub wzorców rodzinnych oraz w TV, jak część uderza w to co najłatwiejsze, część jest skrajnie niedowartościowana, no i co z tego wynika. A wynikają właśnie te dwa stereotypy, które choć beznadziejne, nie znikają w kolejnych pokoleniach, a w obecnym pokoleniu młodzieży jest ich jeszcze więcej niż choćby i parę lat temu...
@antykonformista zgadzam się z tym co napisałeś w 99,9%. Być może myślenie za parę lat mi się zmieni i być może mylimy się oboje, ale na razie wszystko potwierdza tą regułę, co niestety smuci,a niżeli ma cieszyć.Dodałabym do tej grupy jeszcze mężczyzn porzuconych i zdradzonych przez kobiety, którzy co prawda myślą logicznie, ale ich własny osobisty Sudan psychiczny meczy ich tak bardzo, że ciągle porównują... Tyczy się to także kobiet, także działa w dwie strony.Związek ze zranionym chłopcem, który ciągle wypłakuje mi się w ramie i chciałby abym w jego oczach była jego wyidealizowaną eks, jest równie meczący jak typ misiaczka i ruchaczka ;)
A ja będę inny i powiem, że mam dosyć tych "demotów" o "rzyciu" i "miuości" (specjalnie błędy ortograficzne). Dajcie coś dobrego, naprawdę demotywującego, jak na przykład to http://demotywatory.pl/3377392/I-tak-wszyscy-po-przeczytaniu-tego-demota , a nie w kółko to samo. Jak nie historia o nieszczęśliwej/nieodwzajemnionej miłości to jakieś riposty i morały życiowe albo jakaś durnota śmierdząca feminizmem na kilometr. Ten portal powoli podupada...
I vice versa. Jeśli chodzi o pełnię szczęścia, to się zgodzę. Jednak kobiety i mężczyźni siłę do życia powinni brać przede wszystkim z siebie, bo druga osoba nie będzie wiecznie/będzie się zmieniać, więc inwestycja w siebie jest najlepszą inwestycją, bo z sobą będziemy żyć do końca. Druga połówka może być dopełnieniem, niczym elektron walencyjny pozwalający dojść do oktetu.
Cieszę się, że jest tyle komentarzy od osób, które uważają, że szczęście powinno się znaleźć przede wszystkim w sobie i nie uzależniać go od innych. Odchodzimy jak widać od myślenia, że jak ktoś nie ma tej "drugiej połówki", to czegoś mu brakuje do szczęścia. To jest fajne, jasne, super, jak taki ktoś się znajdzie w naszym życiu. Ale, jak napisał przedmówca, to ze sobą będziemy żyć do końca życia! Tej "jedynej" osoby kiedyś może w końcu zabraknąć i co, zostaniemy ze świadomością, że już nigdy nie będziemy w pełni szczęśliwi??
Ja to musiałam aż dwa razy się logowac, aby zminusowac, z jakiegos powodu mnie wylogowało ;(
Ah... Też nienawidzę tego typu demotów, to takie uprzedmiotowianie kobiet, jakby bez faceta jej życie nie miało żadnego sensu, a do tego ona nie może być szczęśliwa bez tego "jedynego"...
Bleeeee... Fuuuuuuuu, aghr....
kobieta żyje pełnią życia, jeśli tylko tego chce, bez względu na to czy jest z mężczyzną czy nie... współczuję wszystkim "sierotkom" które potrzebują faceta by czuć się wartościowe
WIELKI plus!
który umie dobrze ruchnąć
Z mężczyzną jest tak samo.
Jakoś dwuznacznie mi się to kojarzy, a mianowicie, gdy ma już tego jedynego oddanego, będzie robić co chce, wiedząc, że on nadal przy niej będzie. Szkoda, że niektóre z pań tak właśnie postępują. Oczywiście nie wszystkie i to jest pocieszające. Zapewne autor nie miał tego na myśli, bardziej chodziło o tę przeciwną stronę, mimo to opisane przeze mnie sytuacje też się zdarzają, a gdy chłopak przejrzy na oczy jest wielka panika.
Bzdura. Kobieta żyje pełnią życia, jeżeli ma to czego chce i potrzebuje. Tak samo jest z każdym człowiekiem. Nie każdy potrzebuje drugiej połówki do życia w pełni.
to samo się tyczy mężczyzn jeżeli mu towarzyszy odpowiednia kobieta
Właśnie, to działa w obie strony.
mega...+
Ale pełniej żyć będzie samotnie niż z byle jakim mężczyzną, w którym usiłuje widzieć odpowiedniego.
jak dla mnie to przykre - szczęście powinno być zdobyte niezależnie od drugiej osoby, bo gdy tej osoby zabraknie, źródło szczęścia również zniknie
szczęście faktycznie nie powinno od drugiej osoby zależeć. ale zawsze jakoś tak fajniej we dwójkę. i nawet morsad, choć w kółko o jednym pisze tutaj akurat ma trochę racji. ;)
Dokładnie. Dziewczyny nie dajcie sobie wmówić, że miłość jest lekarstwem na wszystko. Zresztą z tego co wiem, to faceci wolą kobiety, które są szczęśliwe i zadowolone ze swojego życia, bez względu na to czy mają kogoś u swego boku, czy też nie.Dlatego rozwijajcie się, znajdźcie sobie jakieś hobby, bądźcie naturalne, spontaniczne i nie szukajcie drugiej połówki na siłę, a na pewno prędzej, czy później znajdzie się ten, którego zachwycicie swoją miłością do życia i świata :)
kobiety, które szukają na siłę "byle by być z kimś" najwyraźniej mają jakieś braki emocjonalne, skoro przywiązują sie do "byle kogo"
i vice versa
Szkoda, że nie zawsze dostrzegają takiego, który by im owe życie uprzyjemniał...
Dla mnie właśnie wolność jest pełnia życia... Czasem czuje się jak alien w swojej ideologii ;)
Bez przesady. Wietrzyć pachy mozna także w samotności :)
Szkoda, że tych 'odpowiednich' coraz mniej...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2011 o 15:00
A jeśli nie towarzyszy jej mężczyzna, jest smutną, pozbawioną inicjatywy i przyjemności istotą, która w ogóle nie powinna chodzić po tym świecie? Współczuję autorce, że nie potrafi cieszyć się życiem bez "odpowiedniego" mężczyzny.
kobieta powinna sama znać swoją wartość i swoje możliwości, a nie uzależniać się od faceta
@RedKatrina Po części się z Tobą zgadzam, bo przykre jest to, że autorka myśli iż mężczyzna jest
niezbędny by być szczęśliwą. Owszem, miłość, to jedna z najważniejszych wartości w życiu, ale bez
przesady. Ludzie, nie dajmy się od nikogo uzależnić, bez względu na to, jakiej jesteśmy płci. Poza
tym znowu uogólnianie. Twoja sprawa, że nie dajesz rady bez mężczyzny.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2011 o 19:17
Absolutnie się z Paniami zgadzam. Pełnią szczęścia można jak najbardziej cieszyć się w pojedynkę:-).
Współczuję Dziewczynom. Demot, jakkolwiek prawdziwy, to bardzo niewiele Kobiet dostąpi "zaszczytu" znalezienia odpowiedniego faceta. Część, tych mało wymagających - być może. Ot, takie co chcą tylko takiego by nie pił, nie bił, dziecko zrobił i jakoś tam partycypował w wychowaniu. Tak, takie co się wiążą z kimś innym ze społecznego nakazu (kiedyś nazwali by to "z rozsądku", to może jeszcze mają szansę w proporcji 1:10. Ale dziewczyny co chcą mieć faceta oddanego, wiernego i silnego, to niestety mają marne szansę. Gdyż faceci w dzisiejszych czasach dzielą się na tych pewnych siebie, ale niewiernych, oraz słabe cioty, które szukają kogoś "na stałe". Pierwszy przypadek, który nazywam "ruchacz", nie ma szans na to by wyszedł na dobrą drogę - to ci wszyscy lanserzy, imprezowicze, synowie bogatych tatuśków itp. Druga kategoria, czyli "misie", szukający swojej opiekunki która się nimi zajmie, marzący o tym że stworzą z nią rodzinę i dostaną od niej miłość. Cóż, z czasem dziadzieją, zakładają kapcie i idą przed TV, rosną im brzuszki a kobieta przy takim czuje się niekochana, sfrustrowana, marząca nierzadko o "ruchaczu" (stąd wiele zdrad). Inne niebezpieczeństwo w przypadku "misia" jest takie, że jak dojrzeje i "wyrobi się", to przemieni się też w "ruchacza" (taki opóźniony zapłon, najczęściej pod wpływem nauczenia się seksu poznaniu paru kobiet, lub też szybkiego wzbogacenia się typu awans czy spadek). Facetów, co nie mają tendencji ani w kierunku MISIA ani w kierunku RUCHACZA jest tak cholernie mało, że większość kobiet po postu takiego na swojej drodze życiowej takiego NIE NAPOTKA. a nawet jeśli, to będzie zajęty i niezainteresowany zmianą.
Strasznie kategorycznie podzieliłeś wszystkich facetów, a żeby twój podział był zupełny, zaznaczyłeś
tylko że istnieje grupa 'cholernie nielicznych', niedających się wpisać w te sztuczne, bipolarne ramy.
Gdyby tak było kolego, to ta ogromna rzesza kobiet byłaby bardzo nieszczęśliwa, tymczasem nie negując
powszechności tego zjawiska, wcale nie przybiera to takiej skali, jakby to mogło wynikać z Twojego
komentarza. Jak mniemam to pewnie ty znajdujesz się także poza tymi 2 tak wyraźnie wyodrębnionymi klasami
mężczyzn?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2011 o 15:27
Takie gadanie, a robić nie ma komu.
@marcuus, jeśli jeszcze nie zauważyłeś powszechności tego zjawiska, znaczy to że albo nie patrzysz właściwie, albo jesteś bardzo młody. ja, obserwując otoczenie, osobiste środowisko, przeróżne fora internetowe, a nawet tzw "ulicę", dochodzę do innego wniosku - ludzie są nieszczęśliwi w związkach, choć czasem się łudzą i oszukują, a czasem racjonalizują, patrząc na znacznie większe patologie w swoim otoczeniu. pisząc o udanym związku mam na myśli związek przynajmniej kilkuletni, bo to że jest grono ludzi baunsujących na sobie przez miesiąc, a później nudzących się i zmieniających partnera, to fakt bezsprzeczny. ja o takich niedojrzałych (lub przejrzałych) nie dyskutuję, chodzi mi o stworzenie długotrwałego związku, w którym jest jakiś cel, jest jakaś myśl przewodnia, ale jest też iskra, siła, pociąg fizyczny oraz "duchowy". czy jest dużo facetów umiejących stworzyć taki związek? śmiem wątpić. większość jest albo mocno zakompleksiona, albo zniszczona tzw "niezobowiązującym seksem", który wedle moich obserwacji raz na zawsze przekreśla (u obu płci zresztą) możliwość stworzenia trwałego, silnego związku. a mój podział na MISIÓW i RUCHACZY powstał na skutek obserwacji. tylko tyle i aż tyle... a wszystko ma swój początek w tym, że facet co czuje się SŁABY szuka miłości, akceptacji, czułości. facet co czuje się SILNY przeważnie szuka wrażeń. i jeśli sądzisz że jest inaczej, to albo wielki optymista z Ciebie, albo jesteś po prostu naiwny...
Jakkolwiek się z Tobą nie zgadzam, szanuję Twoje zdanie. Zbudowałeś dobrą argumentację, ale ma
ona
wiele słabych punktów. Przede wszystkim zbudowana jest na przesłankach, które nie mogą w pełni
oddawać
autentyczności zjawiska- np. na forach internetowych nie szukałbym informacji rzetelnych na ten
temat,
ponieważ musisz przyznać (o ile jesteś dobrym obserwatorem), że osoby szczęśliwe naprawdę
nie
odczuwają potrzeby upubliczniania tego w takim stopniu, jak osoby sfrustrowane(szukające porady/pomocy
u
innych osób, często o podobnych spostrzeżeniach i przeżyciach). Ponadto proszę, byś dokładnie
czytał,
to do czego się odnosisz - tj. napisałeś "@marcuus, jeśli jeszcze nie zauważyłeś
powszechności tego
zjawiska, znaczy(...)" . Podkreśliłem przecież fakt istnienia POWSZECHNOŚCI tego
zjawiska i chyba jest to
bezdyskusyjne(wystarczy przeczytać komentarz wyżej raz jeszcze). Natomiast w
Twojej wypowiedzi budzi u mnie sprzeciw zarysowanie świata, gdzie są 3
szufladki(2 wielkie, 1 bardzo mała).
Dużo ich więcej jest w rzeczywistości.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2011 o 21:32
Rozbawił mnie podział na misiów i ruchaczy :) Najlepszy jest typ pośredni, misioruchacz, duże dziecko które czuje się kozakiem. Rarytas. Ale inni mężczyźni też istnieją, wiem coś o tym. Generalnie wiek działa tutaj na korzyść, misie uczą się być mężczyznami, ruchacze uczą się być ludźmi. Więc jeśli naprawdę nie widać na horyzoncie żadnego interesującego faceta, sytuacja może się bardzo poprawić za kilka lat. No albo bierzcie starszych. Albo nic nie bierzcie, whatever.
Na pewno każdy z Was ma trochę racji. I nie chodzi mi o to, że nic więcej poza misiami, ruchaczami i paru maleńkich wyjątków nie ma. Jasne, że misioruchacze też są, rozpuszczone dzieciaki z bogatych domów wychowywane pod kloszem. I jasne, że na forach jest mnóstwo frustratów. I oczywiste, że w miejscu gdzie mieszkam, z racji dużego biednego miasta, więcej jest zła i zniszczenia, a na przykład na takich przedmieściach Wielkopolski czy bogatszych gminach Ściany Wschodniej jest bardziej normalnie. Ja po prostu piszę o zarysowanej tendencji, o prawidłowościach i tym, w co facet wchodzi w czasie dojrzewania, na skutek presji społecznej "koledzy" lub wzorców rodzinnych oraz w TV, jak część uderza w to co najłatwiejsze, część jest skrajnie niedowartościowana, no i co z tego wynika. A wynikają właśnie te dwa stereotypy, które choć beznadziejne, nie znikają w kolejnych pokoleniach, a w obecnym pokoleniu młodzieży jest ich jeszcze więcej niż choćby i parę lat temu...
@antykonformista zgadzam się z tym co napisałeś w 99,9%. Być może myślenie za parę lat mi się zmieni i być może mylimy się oboje, ale na razie wszystko potwierdza tą regułę, co niestety smuci,a niżeli ma cieszyć.Dodałabym do tej grupy jeszcze mężczyzn porzuconych i zdradzonych przez kobiety, którzy co prawda myślą logicznie, ale ich własny osobisty Sudan psychiczny meczy ich tak bardzo, że ciągle porównują... Tyczy się to także kobiet, także działa w dwie strony.Związek ze zranionym chłopcem, który ciągle wypłakuje mi się w ramie i chciałby abym w jego oczach była jego wyidealizowaną eks, jest równie meczący jak typ misiaczka i ruchaczka ;)
demot:Mężczyzna żyje pełnią życia:Jeśli tylko towarzyszy mu odpowiednia kobieta
A ja będę inny i powiem, że mam dosyć tych "demotów" o "rzyciu" i "miuości" (specjalnie błędy ortograficzne). Dajcie coś dobrego, naprawdę demotywującego, jak na przykład to http://demotywatory.pl/3377392/I-tak-wszyscy-po-przeczytaniu-tego-demota , a nie w kółko to samo. Jak nie historia o nieszczęśliwej/nieodwzajemnionej miłości to jakieś riposty i morały życiowe albo jakaś durnota śmierdząca feminizmem na kilometr. Ten portal powoli podupada...
specjalnie się zalogowałam, żeby dać minusa...
a co to bez mężczyzny nie można żyć pełnią życia ?
bez sensu ..
Przekaz jest bardzo prosty: odpowiedni mężczyzna to taki, który będzie w stanie sfinansować tą "pełnię życia"!
Żenada. Jak tak patrzę, to niektórych życie zbyt bardzo zależy od płci przeciwnej.
albo "zbyt" albo "za bardzo" :) ale zgadzam się, takie na siłę uzależnianie się od drugiej osoby skutkuje zatraceniem siebie
I vice versa. Jeśli chodzi o pełnię szczęścia, to się zgodzę. Jednak kobiety i mężczyźni siłę do życia powinni brać przede wszystkim z siebie, bo druga osoba nie będzie wiecznie/będzie się zmieniać, więc inwestycja w siebie jest najlepszą inwestycją, bo z sobą będziemy żyć do końca. Druga połówka może być dopełnieniem, niczym elektron walencyjny pozwalający dojść do oktetu.
Cieszę się, że jest tyle komentarzy od osób, które uważają, że szczęście powinno się znaleźć przede wszystkim w sobie i nie uzależniać go od innych. Odchodzimy jak widać od myślenia, że jak ktoś nie ma tej "drugiej połówki", to czegoś mu brakuje do szczęścia. To jest fajne, jasne, super, jak taki ktoś się znajdzie w naszym życiu. Ale, jak napisał przedmówca, to ze sobą będziemy żyć do końca życia! Tej "jedynej" osoby kiedyś może w końcu zabraknąć i co, zostaniemy ze świadomością, że już nigdy nie będziemy w pełni szczęśliwi??
demot:Kobieta bez mężczyzny:jest jak ryba bez roweru
AŻ SPECJALNIE SIE ZALOGOWAŁAM ŻEBY ZMINUSOWAĆ, CO ZA DZIADOSTWO... (sory za capsa, za późno sie sczaiłam)
Ja to musiałam aż dwa razy się logowac, aby zminusowac, z jakiegos powodu mnie wylogowało ;(
Ah... Też nienawidzę tego typu demotów, to takie uprzedmiotowianie kobiet, jakby bez faceta jej życie nie miało żadnego sensu, a do tego ona nie może być szczęśliwa bez tego "jedynego"...
Bleeeee... Fuuuuuuuu, aghr....
... który za to zapłaci.
demot:Kobieta żyje pełnią życia:jeśli towarzyszy jej odpowiednia kobieta:)
nie prawda :)
kobieta żyje pełnią życia, jeśli tylko tego chce, bez względu na to czy jest z mężczyzną czy nie... współczuję wszystkim "sierotkom" które potrzebują faceta by czuć się wartościowe
NO CHYBA ŚNISZ AUTORZE! jeśli myślisz że jako facet jesteś nam tak niezbędny do życia to masz nieźle nasrane w głowie
BG! ! ! lol super