Prawdziwą przyjaźń ciężko zdobyć a jeszcze ciężej utrzymać. O wiele prościej mieć KOLEGÓW, z podwórka, z klasy, od ploteczek, od wyśmiewania innych, od dopracowywania stylówy i wymieniania patentów na to jak najlepiej się nawalić, obić komuś twarz, albo wyrwać kolejną laskę. Koledzy są od rzeczy przyjemnych. Przyjaciel - niekoniecznie. Czasem go trzeba ogarnąć, a kiedy indziej od niego usłyszeć kilka cierpkich słów na swój temat. NIE KAŻDY to potrafi znieść. Nie każdy ma do siebie wystarczający DYSTANS, potrzebę pracy nad sobą, umiejętność przyznania się do błędu. No a przede wszystkim nie każdy rozumie że bycie z kimś w przyjaźni to nie tylko spijanie sobie z dzióbków, teksty pokroju "moja kocham cię" itp gówniarskie zagrywki - nie nie, to nie przyjaźń tylko jakiś syf, który się tak szybko kończy jak szybko zaczyna się. No ale czego oczekiwać od ludzi, co często nie rozumieją nawet słowa PRZYJAŹŃ, myląc go z takimi słowami jak "znajomość", "koleżeństwo", "sympatia", oraz (chłopcy) "chciałbym ją zaliczyć".
Wolę 40 życzliwych ludzi, którzy nie oczekują ode mnie nic wielkiego, ale lubią ze mną spędzać czas, niż jednego przyjaciela, po którego odejściu nie będę umiała funkcjonować towarzysko.
Mam 16 kolegów i tylko jednego z nich mogę nazwać przyjacielem :) Łatwo jest poznać kto jest przyjacielem a kto nie. Prawdziwemu przyjacielowi możesz się wyżalić i wiesz że cię nie wyśmieje...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
9 września 2011 o 20:02
A ja wolę być sam niż mieć sezonowego przyjaciela
idealny demot. dziękuję. bo właśnie jestem w identycznej sytuacji.
ja wole miec 40 sezonowych kolezanek niz 1 przyjaciolke :D
a ja nie mam ani jednych, ani drugich, forever alone xD xD xD
Takie życie no life'a ;]
Nie martw się, ja również...
No to na co czekacie chlopaki, zgadac sie na piwo ;)
ooj mylisz sie, do nolife'a mi bardzo daleko
a ja wole kilku znajomych z którymi można wszystko niż kilkuset znajomych na facebook"u nk czy jescze gdzieś :)
A ja akurat co roku poznaję jakiegoś przyjaciela, na którego zawsze mogę liczyć. Co innego w codziennym życiu w dużym mieście...
ok, ale po co tym sie chwalisz?
Prawdziwą przyjaźń ciężko zdobyć a jeszcze ciężej utrzymać. O wiele prościej mieć KOLEGÓW, z podwórka, z klasy, od ploteczek, od wyśmiewania innych, od dopracowywania stylówy i wymieniania patentów na to jak najlepiej się nawalić, obić komuś twarz, albo wyrwać kolejną laskę. Koledzy są od rzeczy przyjemnych. Przyjaciel - niekoniecznie. Czasem go trzeba ogarnąć, a kiedy indziej od niego usłyszeć kilka cierpkich słów na swój temat. NIE KAŻDY to potrafi znieść. Nie każdy ma do siebie wystarczający DYSTANS, potrzebę pracy nad sobą, umiejętność przyznania się do błędu. No a przede wszystkim nie każdy rozumie że bycie z kimś w przyjaźni to nie tylko spijanie sobie z dzióbków, teksty pokroju "moja kocham cię" itp gówniarskie zagrywki - nie nie, to nie przyjaźń tylko jakiś syf, który się tak szybko kończy jak szybko zaczyna się. No ale czego oczekiwać od ludzi, co często nie rozumieją nawet słowa PRZYJAŹŃ, myląc go z takimi słowami jak "znajomość", "koleżeństwo", "sympatia", oraz (chłopcy) "chciałbym ją zaliczyć".
Pięknie napisane.
Wolę 40 życzliwych ludzi, którzy nie oczekują ode mnie nic wielkiego, ale lubią ze mną spędzać czas, niż jednego przyjaciela, po którego odejściu nie będę umiała funkcjonować towarzysko.
Ja mam kilku przyjaciół, reszta to tylko znajome ryje ;)
dokładnie, ja tak samo :)
mocny demot!
Mam 16 kolegów i tylko jednego z nich mogę nazwać przyjacielem :) Łatwo jest poznać kto jest przyjacielem a kto nie. Prawdziwemu przyjacielowi możesz się wyżalić i wiesz że cię nie wyśmieje...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 września 2011 o 20:02