Nie wiem czemu, zawsze pomaga mi w tym piosenka "Imperium - Czas rozstajnych dróg"
Gdy ją włączam, od
razu chce mi się dokonywać zmian w życiu i zachodzi wiele przemyśleń. Serdecznie polecam! ;)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
3 listopada 2011 o 1:17
Sztuką nie jest żyć dla pracy i celów, tylko połączyć je z przyjemnością. Innymi słowy, jak mawiają socyaliści, "praca nie jest celem, lecz środkiem". Dlatego najbardziej podziwiam ludzi, którzy mają lekką robotę, na której się znająi która przychodzi im z przyjemnością.
I ile razy konsekwentnie ją wypełniłeś? Poza tym chodzi o gruntowne zmiany, a nie typu: "będę kupował tańsze płatki, bo w smaku nie ma różnicy, a zaoszczędzę 0,80zł" -.-
Niestety wielu ludzi kończy z beztroską całkowicie, postanawiając np. rzucić się wir tworzenia swojej kariery. Czemu niestety? Bo w dzisiejszym świecie wraz z beztroską (mówię tu o pozytywnej beztrosce, bo jest też negatywna rzecz jasna) zanikają dobre cechy takie jak bezinteresowność czy zwykła dobroć, wielu ludzi jak już obierze coś za cel, dąży do niego po trupach, nie bacząc na innych. Nie tędy droga.
jak na ironie żęby być bardziej szczęśliwym trzeba być bardziej nieszcześliwym, idziesz do pracy kosztem uciech żeby mieć pieniądze na uciechy na które i tak nie masz czasu bo siedzisz w pracy...
Czlowiek lepiej sie czuje, kiedy wie, ze dokonal rzeczy, ktore wydawaly mu sie niemozliwe do zrobienia, kiedy doszedl do tego wlasnymi silami, a nie rekoma innych. Takie uczucie jest nie do opisania, trzeba samemu sprobowac. Poza tym czujemy sie silniejsi, jakbysmy mogli przenosic gory.
I tak i tak. Najprzyjemniej sie zyje, jesli we własnym tempie podnosi się poprzeczkę i z każdym rokiem żyje odrobinkę lepiej. Jak pisze mmss4444, jest takie uzależniające uczucie satysfakcji. Ale jednocześnie każdy ma inną odporność na stres i naprawdę wielu ludzi żyje dużo powyżej granicy, jaką powinni sobie stawiać, żeby być optymalnie szczęśliwym - właśnie ze względu na tą odporność. Po prostu życie na wysokich obrotach może oprócz przynoszenia satysfakcji wpędzać w depresję i choroby.
Pewnie są ludzie którym udało się w ten sposób zmienić życie, w jeden dzien. Pozdrawiam ich serdecznie.
Reszta nas niestety musi znaleźć inne sposoby. I wiecie nie załamywałabym się. Też xx razy chciałam od
teraz albo płynnie zmienić swoje życie. Postanowień noworocznych nawet nie robię bo za bardzo mnie
śmieszy ich wykonanie u mnie. I wiecie co, to się może nie udać nawet 20 razy, czy 100 razy, ale za 101 po
prostu odrobinę ruszy do przodu. Musimy po prostu wtedy docenić jak ogromnie ważny jest ten mały kroczek i
absolutnie nie możemy robić kroku wstecz. Jeśli akurat trafiliśmy na podatny grunt na zmiany w swoim
życiu, jesteśmy moralnie obowiązani zrobić drugi i trzeci kroczek, bo podobna szansa, że coś wreszcie
zacznie wychodzić, może się długo nie pojawić. Trzeba czekać na swoją szansę i dawać sobie szansę. I
zastanówcie się, co naprawdę jest w życiu ważne, co was będzie zatruwać na łożu śmierci jeśli tego
nie zrobicie. Może marzenia o większym domu, lepszej pracy, większych cyckach/mięśniach i płaskim
brzuchu, i setki innych bzdet jakie można sobie wyrzucać, nie są tak naprawdę do niczego potrzebne w
porównaniu z jakąś naprawdę istotną zmianą w życiu którą odkładamy z niewiadomych powodów? Ja też
chcę być szczuplejsza, piękniejsza, bogatsza, zaradniejsza i mówić w 10 językach. Ale żadna rzecz nie
daje mi takiej radości jak moje artystyczne zainteresowania, które akurat przychodzą same, bez bólu, ale
nie wykrawam na nie czasu, bo wydaje mi się, że są mniej ważne od spraw zawodowych, uczelnianych i
innych. Może też macie coś takiego? Jakąś zmianę, którą odkładacie na 50siątki i to zupełnie bez
potrzeby, bo nie wymaga wielkiego wysiłku?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
6 listopada 2011 o 15:17
A teraz pomyśl jakby tak każdy zrobił to ilu pracocholików b y było ja wolę, życ beztrosko odkładając sobie pieniądze i ciesząc się życiem z moja ukochaną.
Nie wiem czemu, zawsze pomaga mi w tym piosenka "Imperium - Czas rozstajnych dróg"
Gdy ją włączam, od
razu chce mi się dokonywać zmian w życiu i zachodzi wiele przemyśleń. Serdecznie polecam! ;)
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 listopada 2011 o 1:17
prosta sprawa, weźmiesz się w garść, to odkryjesz ile jesteś wart.
Sztuką nie jest żyć dla pracy i celów, tylko połączyć je z przyjemnością. Innymi słowy, jak mawiają socyaliści, "praca nie jest celem, lecz środkiem". Dlatego najbardziej podziwiam ludzi, którzy mają lekką robotę, na której się znająi która przychodzi im z przyjemnością.
Decyzje o zmianie swojego życia na lepsze bardzo łatwo podjąć. Ja, bez problemu, podjąłem taką decyzję już kilkaset razy.
I ile razy konsekwentnie ją wypełniłeś? Poza tym chodzi o gruntowne zmiany, a nie typu: "będę kupował tańsze płatki, bo w smaku nie ma różnicy, a zaoszczędzę 0,80zł" -.-
Niestety wielu ludzi kończy z beztroską całkowicie, postanawiając np. rzucić się wir tworzenia swojej kariery. Czemu niestety? Bo w dzisiejszym świecie wraz z beztroską (mówię tu o pozytywnej beztrosce, bo jest też negatywna rzecz jasna) zanikają dobre cechy takie jak bezinteresowność czy zwykła dobroć, wielu ludzi jak już obierze coś za cel, dąży do niego po trupach, nie bacząc na innych. Nie tędy droga.
karierowiczów mamy już wielu w naszym kraju, nie wiem czy sa to osoby pozytywne
@ReVolted Czytaj ze zrozumieniem: ani razu. Chyba tylko Ty tego nie złapałeś.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2011 o 22:58
jak na ironie żęby być bardziej szczęśliwym trzeba być bardziej nieszcześliwym, idziesz do pracy kosztem uciech żeby mieć pieniądze na uciechy na które i tak nie masz czasu bo siedzisz w pracy...
Czekam na tez dzień...i chciałbym by juz wkrótce nadszedł, bym wziął się w garśc i zaczął spełniać swoje marzenia!
Teraz! Teraz! Teraz! Twój dzień! Trzymam kciuki1 ;)
Powodzenia!
moim celem jest betroskie życie, właśnie tak spełniam swoje marzenia a nie jakieś ambitne plany gdzie sie trzeba namęczyć
Czlowiek lepiej sie czuje, kiedy wie, ze dokonal rzeczy, ktore wydawaly mu sie niemozliwe do zrobienia, kiedy doszedl do tego wlasnymi silami, a nie rekoma innych. Takie uczucie jest nie do opisania, trzeba samemu sprobowac. Poza tym czujemy sie silniejsi, jakbysmy mogli przenosic gory.
I tak i tak. Najprzyjemniej sie zyje, jesli we własnym tempie podnosi się poprzeczkę i z każdym rokiem żyje odrobinkę lepiej. Jak pisze mmss4444, jest takie uzależniające uczucie satysfakcji. Ale jednocześnie każdy ma inną odporność na stres i naprawdę wielu ludzi żyje dużo powyżej granicy, jaką powinni sobie stawiać, żeby być optymalnie szczęśliwym - właśnie ze względu na tą odporność. Po prostu życie na wysokich obrotach może oprócz przynoszenia satysfakcji wpędzać w depresję i choroby.
Pewnie są ludzie którym udało się w ten sposób zmienić życie, w jeden dzien. Pozdrawiam ich serdecznie.
Reszta nas niestety musi znaleźć inne sposoby. I wiecie nie załamywałabym się. Też xx razy chciałam od
teraz albo płynnie zmienić swoje życie. Postanowień noworocznych nawet nie robię bo za bardzo mnie
śmieszy ich wykonanie u mnie. I wiecie co, to się może nie udać nawet 20 razy, czy 100 razy, ale za 101 po
prostu odrobinę ruszy do przodu. Musimy po prostu wtedy docenić jak ogromnie ważny jest ten mały kroczek i
absolutnie nie możemy robić kroku wstecz. Jeśli akurat trafiliśmy na podatny grunt na zmiany w swoim
życiu, jesteśmy moralnie obowiązani zrobić drugi i trzeci kroczek, bo podobna szansa, że coś wreszcie
zacznie wychodzić, może się długo nie pojawić. Trzeba czekać na swoją szansę i dawać sobie szansę. I
zastanówcie się, co naprawdę jest w życiu ważne, co was będzie zatruwać na łożu śmierci jeśli tego
nie zrobicie. Może marzenia o większym domu, lepszej pracy, większych cyckach/mięśniach i płaskim
brzuchu, i setki innych bzdet jakie można sobie wyrzucać, nie są tak naprawdę do niczego potrzebne w
porównaniu z jakąś naprawdę istotną zmianą w życiu którą odkładamy z niewiadomych powodów? Ja też
chcę być szczuplejsza, piękniejsza, bogatsza, zaradniejsza i mówić w 10 językach. Ale żadna rzecz nie
daje mi takiej radości jak moje artystyczne zainteresowania, które akurat przychodzą same, bez bólu, ale
nie wykrawam na nie czasu, bo wydaje mi się, że są mniej ważne od spraw zawodowych, uczelnianych i
innych. Może też macie coś takiego? Jakąś zmianę, którą odkładacie na 50siątki i to zupełnie bez
potrzeby, bo nie wymaga wielkiego wysiłku?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2011 o 15:17
Wyjście z domu bez parasola w czasie deszczu to najwyraźniej konsekwentne dążenie do swoich celów... Ale i tak +
ja już o tym pomyślałam, ale nie zaczęłam działać w tym kierunku :/ wszystko przede mną
ja nadal czekam na ten dzień, trzymajcie za mnie kciuki :)
Na demotach takiego nie znajdziesz ;d
A teraz pomyśl jakby tak każdy zrobił to ilu pracocholików b y było ja wolę, życ beztrosko odkładając sobie pieniądze i ciesząc się życiem z moja ukochaną.
dziękuję.
Bes troska to moje życie, jak narazie chyba