hahahahahahahaahahahah !!!!!!!!!!!!!!!!! No ja miałam tak ze swoim facetem. Bałam się każdego jego wyjścia z domu, bo oświadczył mi, że on ma takie coś, że czuje jakby się podniecał innymi... I nie to że nie musi na nie patrzeć i takie tam blablabla. Nie wytrzymałam tego i od 3 miesięcy nie jestem z nim.. Poza tym zranił mnie też bardzo, ale o tym to tutaj nie będę pisać.
Bo co to jest za zabieranie ojca czy matki z domu na weekend... W tygodniu go nei ma bo pracuje i spędza czas z kolegami czy kolezankami z pracy i to mało! trzeba jeszcze zorganizowac wyjazd integracyjny bez możliwości zabrania drugich połówek. A gońcie się, drodzy szefowie, z takimi delegacjami...
Oczywiście nie można zorganizować szkolenia w firmie, trzeba to zrobić w górach... bo co to za szkolenie, gdzie wieczorem nie ma imprezy i nie mozna na ten przykład pojeździć na nartach. Na konferencji kół naukowych, na którą pojechał mój Luby jako założyciel koła Odbyły sie dwa poważne spotkania. Reszta to picie.
Nie każde szkolenie da się przeprowadzić w firmie. Czasem w jeden punkt ściągają osoby z całego kraju - dlaczego mają wybrać miasto, w którym pracuje akurat twój luby? Poza tym, co komu szkodzi jeden dzień zabawy? Skoro aż tak mu nie ufasz to na co z nim jesteś?
To czemu aż tak nie chcesz, by wyjechał sam na parę dni i pobawił się przy okazji szkolenia? Przecież wątpię, by pracował 24/7 i wracał do domu właśnie na weekend.
Zacznijmy od tego, że nie pracuje w duzej firmie i ten problem na razie mnie nie dotyczy. A niech sobie baluje tam gdzie jedzie - po prostu dobrze jest znać przyjaciół partnera. Znam parę, w której on ma dobra pracę i wyjeżdża czasami na takie właśnie szkolenia. Ona nie wie jak i z kim on sie bawi. Nie zna tych ludzi i nawet nie miałaby o czym z nimi rozmawiać. Nie była z nimi na imprezach, wigiliach itp. To chore. Świety by sie wk... urzył. Takiej sytuacji w swoim zyciu nie chce.
Ale… dlaczego? Czy ona musi znać tych ludzi, czy naprawdę muszą się wszyscy razem pięknie przyjaźnić? Ja też nie znam wspólników mojego narzeczonego ale nie płaczę - po prostu trochę nie pasuję do tego towarzystwa, nie będę więc na siłę się tam wpychać. Daj człowiekowi trochę wolności, własnych przyjaciół, własny czas wolny - jak Cię kocha to nie ucieknie z pierwszą lepszą.
Kiedy ja to wiem:) Ma tyle czasu wolnego ile chce, nie jeździ w delegacje a jak pojedzie to trudno. Toz przecie. Ale ja jestem w tej komfortowej sytuacji, ze jego firma nie zatrudnia kobiet. Jak sobie wyobrażę jego szefów w takich wdziankach, to mnie ciarki przechodzą;)
A co do własnych przyjaciół... tak, uważam, że imprezowanie osobno jest dobre dla singli. Do tej pory, a trochę już ze soba jesteśmy tak właśnie robilismy i nie trzeba było nawet tej zasady werbalizować. Raz juz byłam w związku z facetem, mającym inny pogląd na ten temat... i więcej nie chcę. To było straszne.
A kolezanka sie denerwuje, bo siedzi w domu z dzieckiem.
A jakby firma zatrudniała także kobiety to nie byłoby już tak fajnie? Nie wszystkie kobiety zamieniają się na delegacjach w dziwki, nawet jeśli - czy trzeba korzystać z takiej 'oferty'. Ja tam nie zamierzam zakazywać samotnych wyjazdów, imprez czy spotkań, oczywiście jak pojawi się dziecko to sytuacja się nieco zmieni.
Powinieneś się cieszyć, że jest zazdrosna. Zazdrość jest potrzebna w związku jak sól do potraw. Jeżeli jej (soli) nie ma wcale to potrawa jest nijaka, natomiast jeżeli jest jej za dużo to smakuje źle i potrawa jest niesmaczna.
A tak w ogóle to zastanów się, czy nie ma podstaw do tego, by tak sądzić ;)
e tam dzis w Dzien Dobry TVN jakas okropna gruba ruda baba mowila ze skok w bok na delegacji to nic takiego
i
kobieta nie pownna sie tym przejmowac... wiec ja juz nie wiem co w zwiazku mozna robic ;)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
19 stycznia 2012 o 12:22
I ma racje ;) hehehe
Jadę NA delegację. Widzę, że nie jeździsz, bo wiedziałbyś, jak to się mówi. :)
Wcale nie ma racji! Koleżanki z pracy mają mniej na sobie :)
Rafal1991LBN ja się jej nie dziwię szczerze mówiąc.
widocznie cie zna i wie, zebys nawet kaloryfer przelecial gdyby ci na to pozwolil.
hahahahahahahaahahahah !!!!!!!!!!!!!!!!! No ja miałam tak ze swoim facetem. Bałam się każdego jego wyjścia z domu, bo oświadczył mi, że on ma takie coś, że czuje jakby się podniecał innymi... I nie to że nie musi na nie patrzeć i takie tam blablabla. Nie wytrzymałam tego i od 3 miesięcy nie jestem z nim.. Poza tym zranił mnie też bardzo, ale o tym to tutaj nie będę pisać.
to ja też się wyżalę i powiem, żer kot mi stłukł mój kubek :(
Jeżeli pracujesz w klubie typu Night Club Sofia, to obawiam się, że ma racje.
Rozumiem, że takie pojęcie jak zaufanie zarówno Tobie, jak i jej jest całkiem nieznane.
Bo co to jest za zabieranie ojca czy matki z domu na weekend... W tygodniu go nei ma bo pracuje i spędza czas z kolegami czy kolezankami z pracy i to mało! trzeba jeszcze zorganizowac wyjazd integracyjny bez możliwości zabrania drugich połówek. A gońcie się, drodzy szefowie, z takimi delegacjami...
Jest też coś tak fajnego jak 'szkolenie'. Drugie połówki w takim przypadku mogą jedynie przeszkadzać, a zwłaszcza te trzymane na smyczy.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2012 o 16:55
Oczywiście nie można zorganizować szkolenia w firmie, trzeba to zrobić w górach... bo co to za szkolenie, gdzie wieczorem nie ma imprezy i nie mozna na ten przykład pojeździć na nartach. Na konferencji kół naukowych, na którą pojechał mój Luby jako założyciel koła Odbyły sie dwa poważne spotkania. Reszta to picie.
Nie każde szkolenie da się przeprowadzić w firmie. Czasem w jeden punkt ściągają osoby z całego kraju - dlaczego mają wybrać miasto, w którym pracuje akurat twój luby? Poza tym, co komu szkodzi jeden dzień zabawy? Skoro aż tak mu nie ufasz to na co z nim jesteś?
A gdzie napisałam, ze mu nie ufam?
To czemu aż tak nie chcesz, by wyjechał sam na parę dni i pobawił się przy okazji szkolenia? Przecież wątpię, by pracował 24/7 i wracał do domu właśnie na weekend.
Zacznijmy od tego, że nie pracuje w duzej firmie i ten problem na razie mnie nie dotyczy. A niech sobie baluje tam gdzie jedzie - po prostu dobrze jest znać przyjaciół partnera. Znam parę, w której on ma dobra pracę i wyjeżdża czasami na takie właśnie szkolenia. Ona nie wie jak i z kim on sie bawi. Nie zna tych ludzi i nawet nie miałaby o czym z nimi rozmawiać. Nie była z nimi na imprezach, wigiliach itp. To chore. Świety by sie wk... urzył. Takiej sytuacji w swoim zyciu nie chce.
Ale… dlaczego? Czy ona musi znać tych ludzi, czy naprawdę muszą się wszyscy razem pięknie przyjaźnić? Ja też nie znam wspólników mojego narzeczonego ale nie płaczę - po prostu trochę nie pasuję do tego towarzystwa, nie będę więc na siłę się tam wpychać. Daj człowiekowi trochę wolności, własnych przyjaciół, własny czas wolny - jak Cię kocha to nie ucieknie z pierwszą lepszą.
Kiedy ja to wiem:) Ma tyle czasu wolnego ile chce, nie jeździ w delegacje a jak pojedzie to trudno. Toz przecie. Ale ja jestem w tej komfortowej sytuacji, ze jego firma nie zatrudnia kobiet. Jak sobie wyobrażę jego szefów w takich wdziankach, to mnie ciarki przechodzą;)
A co do własnych przyjaciół... tak, uważam, że imprezowanie osobno jest dobre dla singli. Do tej pory, a trochę już ze soba jesteśmy tak właśnie robilismy i nie trzeba było nawet tej zasady werbalizować. Raz juz byłam w związku z facetem, mającym inny pogląd na ten temat... i więcej nie chcę. To było straszne.
A kolezanka sie denerwuje, bo siedzi w domu z dzieckiem.
A jakby firma zatrudniała także kobiety to nie byłoby już tak fajnie? Nie wszystkie kobiety zamieniają się na delegacjach w dziwki, nawet jeśli - czy trzeba korzystać z takiej 'oferty'. Ja tam nie zamierzam zakazywać samotnych wyjazdów, imprez czy spotkań, oczywiście jak pojawi się dziecko to sytuacja się nieco zmieni.
Przestań się oburzać. Nie każdy alfons jeździ na delegacje!
No dokładnie hehe, jak ja gdzieś jadę to moja dziewczyna... a no tak, ja nie mam dziewczyny...
Powinieneś się cieszyć, że jest zazdrosna. Zazdrość jest potrzebna w związku jak sól do potraw. Jeżeli jej (soli) nie ma wcale to potrawa jest nijaka, natomiast jeżeli jest jej za dużo to smakuje źle i potrawa jest niesmaczna.
A tak w ogóle to zastanów się, czy nie ma podstaw do tego, by tak sądzić ;)
Nieprawda, ja nie jestem zazdrosna ;x. Chociaż w sumie soli prawie także już nie jem.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2012 o 10:09
moja też tak to właśnie widzi ;)
a nie ja nie mam dziewczyny -,-'
Kur*wa ja nie mam nawet pracy ;/
Moje zycie nie ma sensu :(
http://www.rugged.tv/images/229.jpg
To ładne Twoja żona ma o sobie mniemanie, skoro twierdzi, że lecisz na dziwki...
Też tak chciałbym widzieć moje koleżanki z pracy...
Ps. Zapomniałem, że nie mam pracy, może to dla tego.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2012 o 19:05
Już widzę kolejnego demota-odpowiedź "A tak mój mąż kolegów" i zdjęcie jakichś czipendejlsów.
A mało to piszą, że ci na delegacjach to wóda i burdele.
e tam dzis w Dzien Dobry TVN jakas okropna gruba ruda baba mowila ze skok w bok na delegacji to nic takiego
i
kobieta nie pownna sie tym przejmowac... wiec ja juz nie wiem co w zwiazku mozna robic ;)
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2012 o 12:22
Ich nadworna pani psycholog?
A pracujesz w agencji towarzyskiej?
Gdyby takie byly moje kolezanki to bym powiedzial zonie juz mnie nigdy nie zobaczysz :p
Opinia o wyjazdach integracyjnych nie wzięła się znkiąd niestety.