Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
803 884
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
S Syliva
-1 / 5

demotywatory ani trochę nie ułatwiają podjęcia decyzji o studiowaniu...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kiwilinka
+5 / 9

Rozenkranz: wyobraź sobie, że studia zaoczne są nawet w piątek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Lukki
+1 / 5

Rosenkranz nie ma o niczym pojęcia, dużo pisze ale mało rozumie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar narkoza
-1 / 1

ha! "przemęczenie" studenta zaocznego haha!!
to co ma powiedzieć student dzienny pracujący w systemie dwunastogodzinnym i dodatkowo robiący kurs kwalfikacyjny??

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dimebag11
+4 / 6

@Syliva
Jeżeli zamierzasz iść na studia, to musi być Twoja świadoma i przemyślana decyzja. Studiowanie dla samego studiowania i tzw. papierku na kierunku X czy Y nie ma większego sensu i lepiej skończyć technikum lub zawodówkę i mieć fach w ręku niż zostać potem bezrobotnym magistrem. Wg mnie lepiej iść na studia zaoczne i pracować, ewentualnie postudiować dziennie przez 2 czy 3 semestry, by poczuć atmosferę studiów i przenieść się na zaoczne, bo "straconego" czasu Ci nikt nie zwróci, a przykro się później obudzić z ręką w nocniku. Posłuchaj starszego kolegi, któremu nikt niestety nie udzielił takiej rady.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Xar
-1 / 1

A ja Ci powiem,ze mozna studiowac dziennie i pracowac wieczorami np. w kawiarni(sporo dziewczyn u mnie na roku tak robi), tudziez pracowac w weekendy, chocby w klubie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MiyakoWitch
+4 / 6

Można, ale problem polega na tym, że jeśli studiujesz informatykę, a pracujesz jako kelner, to dla pracodawcy szukającego informatyka i tak jesteś człowiekiem bez doświadczenia.
Chodzi o to, aby szukać pracy w zawodzie, w którym chce się kształcić, albo przynajmniej w zawodzie pokrewnym, nawet poczynając od najniższego stanowiska [bo na takie łatwiej się dostać]. W innym wypadku wielu zaczyna szukać pracy w zawodzie po studiach, mając w głowie konkretne stanowiska i pieniądze poniżej których nie chcą zejść [no bo jak to tak, po studiach, za marne 1000 złotych?]. I następuje zderzenie z rzeczywistością, bo okazuje się, że przegrywają z osobami, które wcześniej już się przemęczyły na niższych stanowiskach zdobywając doświadczenie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Xar
0 / 0

MiyakoWitch a co ma ze soba wspolnego praca jako kelnerka i studiowanie chemi?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MiyakoWitch
0 / 0

@Xar: Czytaj ze zrozumieniem. Napisałam dokładnie, ze pracując jako kelner, a studiując podaną przez Ciebie chemię, człowiek NIE MA doświadczenia w pracy jako chemik. Dla potencjalnego pracodawcy doświadczenie jako kelner jest bezużyteczne.

Generalnie studentom dziennym nie jest łatwo znaleźć pracę w interesującej ich branży, bo często wymaga ona pracy ośmiogodzinnej w pięciodniowym tygodniu pracy, a to równocześnie łączy się często z rezygnacja z zajęć, ćwiczeń na studiach dziennych i zmianę studiów na zaoczne. Niestety...

@Sinamics: NapisałA ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Adassko
-2 / 2

chyba by mnie posrało jakbym miał w piątek po pracy studiować - na mojej uczelni zaoczne zajęcia tylko w sobotę i niedzielę ;P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Shinsou
+1 / 3

to gratuluje kierunku albo tego ze siedzisz tam po 12 godzin jak nie wiecej

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Adassko
0 / 0

na wszystkich zaocznych siedzi się po 12 godzin - po dwóch zjazdach nic w tym strasznego, a kolega ma zajęcia też w piątki to też siedzi 12 godzin w weekend tylko że ma okienka :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Xar
+4 / 4

GIMBUSY!!!!NIE KOMENTOWAC,JAKIE TO WY ZMECZONE PO WEEKENDOWYCH MELANZACH, albo uj wie po czym, bo nas to owno obchodzi!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G golebiowy
-2 / 6

hahaha student na wykładzie... hah dobre

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar silijon
-2 / 6

Gdzie się podziały te czasy, kiedy studia były czasem na rozwój intelektualny? Dzisiaj większości (podkreślam większości, a nie wszystkim) zależy tylko na zdaniu egzaminów i zdobyciu papierka. Część z nich biblioteki chyba nigdy nie widziała. Może dlatego studia zaoczne wydają mi się śmieszne - ktoś posiedzi na uczelni dwa dni co dwa tygodnie i teoretycznie ma te same kwalifikacje, co studenci uczący się pięć dni w tygodniu przez kilka godzin. O poziomie uczelni prywatnych nawet nie wspomnę. I tak, wiem, że dostanę za ten komentarz wiele minusów, ale uważam, że żeby zdobyć odpowiednią wiedzę trzeba się czemuś naprawdę poświęcić, a nie robić to dodatkowo. Albo praca, albo studia. Poza, rzecz jasna, zbieraniem doświadczenia we własnej dziedzinie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Xar
+1 / 1

W tym momencie czuje sie obrazony. Mam wiekszosc ksiazek w pdf'ie, w przerwie miedzysemestralnej po 3. semestrze bylem w bibliotece tyko po to, aby oddac kolezanki ksiazke. Jak czegos potrzebowalem czego znalesc nie moglem, to pozyczalem od kuzynostwa - ktorzy konczyli farmacje lub medycyne

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar silijon
0 / 0

Xar - być może jesteś wyjątkiem i być może w Twoim przypadku coś takiego zdało egzamin, ale znam osoby, które studiują filologię polską i nie wiedzą jak wygląda biblioteka, a zapewniam Cię, że na tym kierunku ponad co najmniej połowy książek w internecie nie znajdziesz..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MiyakoWitch
+1 / 1

To ile się nauczysz na studiach nie zależy od tego czy to uczelnia państwowa czy prywatna oraz czy studia
zaoczne czy dzienne. Sama z pewnych względów studiuję na uczelni prywatnej, na studiach zaocznych i okazuje
się, że często wiem więcej niż moi koledzy z uczelni państwowych i studiów dziennych. Do tego pracuję
zawodowo i z tego co widzę, wychodzę na tym lepiej niż studenci dzienni, którzy poświęcili się studiom
dziennym i teraz są odsylania od pracodawców z kwitkiem, bo brak im doświadczenia.
W tej chwili coraz
częściej obserwuje się zacieranie granicy pomiędzy studiami zaocznymi i dziennymi oraz uczelniami
państwowymi i prywatnymi, chociażby dlatego, ze mamy niż demograficzny i uczelnie dosłownie biją się o
studentów, bo to ich być albo nie być. Na wybór pozwolić może sobie tylko kilka, może kilkanaście
uczelni w skali całego kraju. A i tu wiele z nich coraz częściej jedzie na renomie i paru
studentach-zapaleńcach.

Poza tym... Co masz na myśli pisząc "zbieranie doświadczenia we własnej
dziedzinie". Jak to ma się do słów "albo praca, albo studia"? W jaki sposób zdobywać doświadczenie w
własnej dziedzinie nie pracując i poświęcając się studiom, bo nie bardzo rozumiem?

A co do bibliotek.
Zyjemy w XXI wieku i coraz więcej książek jest dostępnych w pdf. Sama na swojej uczelni nawet się nie
zapisywałam do biblioteki, bo każdą potrzebną mi książkę mogłam znaleźć w Internecie lub pożyczyć
od znajomych, a jeśli uważałam, ze jest ona dla mnie wartościowa zwyczajnie ją kupowałam - to poskutkowało tym, że nie szukałam pomocy w bibliotece.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 marca 2012 o 11:50

avatar silijon
0 / 0

Student nauczy się tym więcej, im więcej czasu poświęci na rozwijanie swoich umiejętności, czy naukę. Dlatego uważam, że poświęcanie na rozwijanie swoich umiejętności tylko weekendów, to trochę za mało. Szczególnie, że najwięcej uczymy się właśnie na zajęciach, kiedy możemy przedyskutować każdy problem, rozwiać wątpliwości. Pisząc, o zdobywaniu doświadczenia we własnej dziedzinie miałam na myśli np. staże studenckie opłacane przez UE, które są doskonałym pomysłem na pracę i naukę podczas wakacji oraz pozwalają zdobyć doświadczenie. Co do uczelni - może niektóre "jadą" na renomie, ale radzę porównać, chociażby, programy studiów zaocznych i dziennych, czy dowolnej uczelni prywatnej i któregoś z najlepszych polskich uniwersytetów. Różnice są i objawiają się, kiedy studenci z uczelni prywatnych usiłują kontynuować naukę na studiach drugiego stopnia ze studentami z najlepszych polskich uczelni. Owszem, podczas niżu demograficznego uczelnie biją się o studentów, ale są to głównie uczelnie prywatne. Uniwersytety o określonej pozycji zawsze znajdą chętnych, bo przyciągają studentów ofertą i infrastrukturą, o których inni mogą tylko pomarzyć. A co do bibliotek: jak napisać specjalistyczną pracę licencjacką, inżynierską, czy magisterską, bez zajrzenia do trudnodostępnych książek, z których czasami trzeba przeczytać tylko jeden, dwa rozdziały? Również korzystam z e-booków, ale wiem, że chociażby na większości kierunków filologicznych potrzebny jest dostęp do artykułów z czasopism specjalistycznych z przed kilku lat, a tych czasami nie można znaleźć w internecie. Owszem, można cały czas żerować na znajomych, którzy biegają do biblioteki, albo przychodzić na zajęcia nieprzygotowanym, ale czy o to na studiach chodzi?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dybus91
+1 / 1

Silijon, co do infrastruktury to tak napewno uczelnie prywatne mają gorszą niż państwowe, tylko ciekawe dlaczego coraz częściej zdarza się tak, że różnego rodzaju projekty z UE dostają prywatne, dlaczego z prostej przyczyny bo mają pieniądze. Poza tym w normalnym świecie jak chcesz się uczyć to płacisz i jakoś nikt nie narzeka, już nie mówiąc o tym, że jakoś dziwnym trafem i ekonomiczne i technologicznie tamte kraje stoją w cholere wyżej niż nasza kochana Polska. Ale my polaczki musimy mieć wszystko za darmo no bo przecież "mi się należy" i temu u nas jest jak jest

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar silijon
0 / 0

Co nie zmienia faktu, że największą renomę mają najstarsze, najdłużej działające uniwersytety, ponieważ to tam chce się rozwijać najlepsza kadra naukowa. W Polsce, bez względu na to, czy płacimy za naukę czy nie (choć nawet tu nauka na studiach dziennych nie jest do końca darmowa - trzeba płacić za dodatkowe specjalizacje czy kierunki) też mamy uniwersytety o mniejszej lub większej historii, renomie i do nich należą właśnie uniwersytety, które starają się (m.in. za pomocą funduszy unijnych, które dostają) dorównać do europejskiego poziomu i to widać, choć sama muszę przyznać, że część starej kadry się do tych zmian nie dostosowuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K k4m1l89
+1 / 1

silijon, droga koleżanko - do czego zmierzasz ?

Studiuję zaocznie na prywatnej uczelni, zajęcia mam w sobotę i niedzielę, a przy książkach siedzię niemal codziennie, w bibliotece siedzę zawsze jak mam większe okienko lub jak skończe wcześniej zajęcia. Oprócz tego całościowy dojazd na uczelnie zajmuje mi z przesiadkami i czekaniem na przesiadki niecałe 12h w jedną stronę. Całą swoją wypłatę poświęcam na szkołę i dojazd.

I na co mi renoma ? Czy renoma zwiększy moją wiedzę, którą regularnie nabywam ?
Mogłbym teraz pisać, co robią ludzie na renomowanych uniwersytetach w trybie dziennym - nawet tam balangi są na porządku tygodniowym, a ciężka nauka przed samą sesją. Nie kategoryzuj ludzi na podstawie stereotypów, ponieważ jest to bardzo niedojrzałe, bynajmniej w omawianym aspekcie, gdzie wszystko zależy od JEDNOSTKI, która albo jest leniem albo nie, bez względu na tryb i rodzaj uczelni.

P.S. Napisałaś, że student więcej nauczy się poświęcając więcej czasu nauce - chyba nie UCZYSZ się od 8 rano do 22 wieczorem, by potem iść spać ? Nasze możliwości są ograniczone, każdy pracujący i niepracujący ucząc się codziennie i regularnie pożytkuje podobną ilość czasu. Znam to z introspekcji - i szczerze mówiąc - więcej uczę się jednocześnie pracując niż gdy uczyłem się nie mając pracy.

Pozdrawiam

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Suzzzi86
0 / 0

a ta z tyłu to Olka Lubicz w młodości? L:D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem