Ciężko się dziwić, że dyplom z politologii, stosunków międzynarodowych czy innego zarządzania zarządzaniem w zarządzaniu niewiele znaczy, bo co Ci ludzie tak na prawdę potrafią?...
Niestety w Polsce ok. 50% ludzi po maturze idzie na studia jest to zdecydowanie za dużo. Potworzono mnóstwo prywatnych szkół będących po to aby dać komuś zarobić i wyszkolić zawodowych bezrobotnych. A i tak wiadomo że najlepszym rozwiązaniem są studia medyczne i techniczne. I nie ma co twierdzić że jest się humanistą czy nie to nie ma żadnego znaczenia wszystkiego można się nauczyć i wiem to z własnego doświadczenia tylko czasem trzeba włożyć trochę więcej pracy, ale jak to zawsze u nas najlepiej ponarzekać jaki to rząd zły bo ja nie mam pracy.
W nic nie wierze tylko przedstawiam fakty. Sam się utrzymuje i mieszkam od kiedy skończyłem 19 lat. Prace dostaje bez najmniejszego problemu, bo mam spore doświadczenie przy dużych projektach i wyjątkowo dobrze na tym zarabiam, a nie miałem zupełnie żadnych znajomości i nikt nigdy niczego mi nie załatwił. Po prostu na wszystko cieżko zapracowałem oraz potrafie negocjować bez frajerowania się i dawania dymać się finansowo.
Najwięcej narzekają cioty, które czekają, aż ktoś im coś da i powie dokładnie co mają zrobić.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
7 czerwca 2012 o 21:18
Oj, tak. Jest taki typek u mnie na roku, co to niby ma siostrę w Parlamencie Europejskim i mu załatwi pracę, a reszta roku będzie głodować. Wielkie panisko się znalazło.
Ano, nie od dziś wiadomo, że np. w czasach średniowiecza były masowo urządzane przetargi i konkursy pracy, a np. za PRLu za zatrudnianie znajomych królika groziło 10 lat więzienia... Oczywiście, fakt, że żyjemy w czasach, kiedy 20% pracowników jest zatrudnianych przez konkursy (w porównaniu do 5% w latach 20. tego wieku w USA), nie ma nic do rzeczy.
kiedyś dyplom magistra był czymś... za parę lat profesor będzie zaczynał praktykę od łopaty bo dyplom nic nie znaczy.
Ciężko się dziwić, że dyplom z politologii, stosunków międzynarodowych czy innego zarządzania zarządzaniem w zarządzaniu niewiele znaczy, bo co Ci ludzie tak na prawdę potrafią?...
a w jakich czasach nie liczyły się znajomości i 'plecy'?
Zawsze tak było. Kiedyś była nomenklatura partyjna, dziś znajomości. Jak zwał, tak zwał.
Niestety w Polsce ok. 50% ludzi po maturze idzie na studia jest to zdecydowanie za dużo. Potworzono mnóstwo prywatnych szkół będących po to aby dać komuś zarobić i wyszkolić zawodowych bezrobotnych. A i tak wiadomo że najlepszym rozwiązaniem są studia medyczne i techniczne. I nie ma co twierdzić że jest się humanistą czy nie to nie ma żadnego znaczenia wszystkiego można się nauczyć i wiem to z własnego doświadczenia tylko czasem trzeba włożyć trochę więcej pracy, ale jak to zawsze u nas najlepiej ponarzekać jaki to rząd zły bo ja nie mam pracy.
Bzdura. Najważniejsze, jest doświadczenie i siła przebicia. No chyba, że piszesz o pracy w urzędzie lub innej formie pasożytnictwa.
W jednorożce i świętego mikołaja też wierzysz?
W nic nie wierze tylko przedstawiam fakty. Sam się utrzymuje i mieszkam od kiedy skończyłem 19 lat. Prace dostaje bez najmniejszego problemu, bo mam spore doświadczenie przy dużych projektach i wyjątkowo dobrze na tym zarabiam, a nie miałem zupełnie żadnych znajomości i nikt nigdy niczego mi nie załatwił. Po prostu na wszystko cieżko zapracowałem oraz potrafie negocjować bez frajerowania się i dawania dymać się finansowo.
Najwięcej narzekają cioty, które czekają, aż ktoś im coś da i powie dokładnie co mają zrobić.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2012 o 21:18
Oj, tak. Jest taki typek u mnie na roku, co to niby ma siostrę w Parlamencie Europejskim i mu załatwi pracę, a reszta roku będzie głodować. Wielkie panisko się znalazło.
Ano, nie od dziś wiadomo, że np. w czasach średniowiecza były masowo urządzane przetargi i konkursy pracy, a np. za PRLu za zatrudnianie znajomych królika groziło 10 lat więzienia... Oczywiście, fakt, że żyjemy w czasach, kiedy 20% pracowników jest zatrudnianych przez konkursy (w porównaniu do 5% w latach 20. tego wieku w USA), nie ma nic do rzeczy.
te "dzisiejsze czasy" to trwają od zawsze, także nie narzekać, tylko do roboty. :)