Dokładnie zaix.
Moja koleżanka całe studia się uczyła, była jedną z lepszych i teraz siedzi już po obronie ze 3 miesięcy, pracy nigdzie nie może znaleźć.
Oczywiście zależy jakie znajomości się ma, ale całkiem bez kontaktów ciężko jest się gdzieś zahaczyć. Poza tym, nie liczy się wykuta wiedza, tylko elastyczność i umiejętność odnajdywania się w nowych sytuacjach, to PRZEDE WSZYSTKIM.
Ok, ale trzy miesiące to chyba nie aż tak długo? No chyba nikt nie liczy, że zaraz po zakończeniu studiów w tydzień pracę dostanie. Zawsze można iść na staż i później próbować się wkręcić do danej firmy poprzez swoje zaangażowanie. Lepszy 3 miesięczny staż, niż 3 miesiące przeglądania ofert.
Czy 3 miesiące to długo czy nie- zależy od osoby. Bo nie każdy może siedzieć przez ten czas na garnuszku rodziców, babci, partnera czy kogo tam jeszcze. Jak dla mnie, to bardzo długo nie mogłabym siedzieć tyle w domu nic nie robiąc, już wolałabym rzeczywiście iść na jakiś staż. I czy ja powiedziałam, że powinna zostać zasypana propozycjami? Nie, więc mi tego nie wmawiaj.
Miałam na myśli to, że dziewczyna skończyła studia, powysyłała CV i czeka na cud. Bo może i na uczelni dobrze jej szło, ale najwidoczniej nie nauczono jej, że trzeba sie zakręcić, zapukać do różnych drzwi, a nie czekać aż sami zadzwonią do niej z ofertami.
Jak każde uogólnienie, niesie to za sobą pewne uproszczenia i wprowadza zakłócenia, ponieważ wiele zależy od tego, jakie to studia, co się w trakcie robiło (jeśli cokolwiek poza zaliczaniem kolejnych semestrów), tak samo w przypadku znajomości, posiadanie "zakolegowanych" kilkudziesięciu discoprzymułów pozwoli najwyżej zaklepać sobie po znajomości kolejkę w monopolowym, z kimś sensownym już niekoniecznie, ale to raczej "oczywista oczywistość". Inna sprawa, że taki discoprzymuł może za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat być kimś całkiem wpływowym, nie wiadomo, jak się życie potoczy. Jakiś czas temu zastanawiałem się nad podobnym problemem, czy gdybym cały czas i pieniądze poświęcone na studia poświęcił na wytwarzanie znajomości wśród odpowiednich ludzi, to czy nie wyszedłbym finansowo na tym lepiej, chociaż byłbym wtedy ludzkim śmieciem, ale to ponownie inna kwestia. Ciekawe też, czy autor traktuje to pytanie jako hasło do usprawiedliwiania marnowania życia na imprezach, śmieje się nieco ironicznie z siebie marnującego życie na naukę, czy też po prostu ma to daleko i głęboko i wrzucił znaleziony gdzieś tekst z nadzieją na główną.
Ze znajomościami można znaleźć pracę ale np w budżetówce, gdzie i tak nic nie trzeba robić i tam faktycznie pracodawcy jest wszystko jedno, kogo zatrudni. Inaczej jest w pracy, gdzie zarabia się 5 razy więcej. Tam znajomości nic nie dadzą, bo tam niestety już coś trzeba robić; jak będzie to robił student który przeleciał studia w dyskotece, to będzie powodował tylko straty. A więc, nie ma co się martwić. I ten i ten, przy odrobinie chęci znajdzie pracę. Tyle, że ten po prawej za 2000 zł, a ten po lewej za 10 000 zł. Jak kto woli.
Studia nie sa potrzebne,by dobrze,legalnie zarabiac.Kolejna rzecz,to ze ktos spedza sporo czasu na nauke,to nie znaczy ze nie chodzi na dyskoteki,lub nie spotyka sie ze znajomymi.Jak ktos umie rozplanowac sobie czas,to znajdzie go na nauke,jakies zajecia sportowe/pasje lub wypady z kumplami.Co do znajomosci,to czasami nie wart nadstawiac za kogos karku,i mowic to szefowi ze ten sie nadaje itp,a pozniej wychodzi co innego.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 września 2012 o 15:12
Tak, nadal wierzcie że w budżetówce się absolutnie nic nie robi tylko cały dzień siedzi i pije kawkę z dyrektorem, zgarniając co miesiąc najniższą krajową.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
2 września 2012 o 16:08
Lato nie pracuje w budżetówce, on pracuje w chorobie która toczy polską piłkę nożną. Podobnie z resztą politycy, oni się nie liczą bo to z definicji darmozjady.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 września 2012 o 19:02
Nie wiem czy tacy klubowi znajomi załatwią pracę, którą chciałby uzyskać ktoś jak pan po lewej.
Jasne - towarzystwo daje jakieś tam możliwości, ale nie takie towarzystwo, gdzie wszyscy kiszą się w tej samej rzeczywistości i mierzą z tymi samymi problemami.
Większość ludzi prawdziwie inteligentnych i mądrych nie ma problemów z kontaktami towarzyskimi. I zazwyczaj są to znajomości bardzo użyteczne, bo wśród takich jak on. Sam znam wiele bystrych osób, które są na czele swoich kierunków i dogadują się zarówno z "człowiekiem demolką" jak i z "czterookim zza szafy w bibliotece".
tak naprawdę ani prawa ,a nie lewa strona , po pierwsze ci tańczący raczej nie będą mieli ani żyłki ani kwalifikacji do podjęcia poważniejszego stanowiska , ten z lewej raczej posady sobie nie załatwi strzelaniem formułek z encyklopedii , aby znaleźć dobrą pracę należy mieć wykształcenie ,ale też kreatywność i świadomość sytuacji i wykonywanej pracy
Proste, że ten po lewej dzięki wiedzy pójdzie tam, gdzie trzeba, aby dostać pracę, a ci po "prawej" jak to powiedział dobrze JanuszTorun nie dostaną pracy od gościa w klubie.
Imo najlepiej iść na studia zaoczne x). Mamy zjazdy co 2 tyg (co za tym idzie, papier i wiedzę jak ktoś się przyłoży), możliwość zdobycia doświadczenia w pracy i możliwość imprez przez co mamy znajomości. : >
Kelnerzy nie zarabiaja tak malo,zalezy gdzie pracuja:w restauracji,w ktorej mozemy miec ladna dniowke z samych napiwkow czy tez w jakims marnym klubie,gdzie ludzie przychodza tanczyc,podrywac i sie spic.
Ten po lewej dzięki swojej wiedzy utrzyma się na stanowisku.
Na które się nie dostanie, gdyż nie ma znajomości ;)
Dokładnie zaix.
Moja koleżanka całe studia się uczyła, była jedną z lepszych i teraz siedzi już po obronie ze 3 miesięcy, pracy nigdzie nie może znaleźć.
Oczywiście zależy jakie znajomości się ma, ale całkiem bez kontaktów ciężko jest się gdzieś zahaczyć. Poza tym, nie liczy się wykuta wiedza, tylko elastyczność i umiejętność odnajdywania się w nowych sytuacjach, to PRZEDE WSZYSTKIM.
Ok, ale trzy miesiące to chyba nie aż tak długo? No chyba nikt nie liczy, że zaraz po zakończeniu studiów w tydzień pracę dostanie. Zawsze można iść na staż i później próbować się wkręcić do danej firmy poprzez swoje zaangażowanie. Lepszy 3 miesięczny staż, niż 3 miesiące przeglądania ofert.
Czy 3 miesiące to długo czy nie- zależy od osoby. Bo nie każdy może siedzieć przez ten czas na garnuszku rodziców, babci, partnera czy kogo tam jeszcze. Jak dla mnie, to bardzo długo nie mogłabym siedzieć tyle w domu nic nie robiąc, już wolałabym rzeczywiście iść na jakiś staż. I czy ja powiedziałam, że powinna zostać zasypana propozycjami? Nie, więc mi tego nie wmawiaj.
Miałam na myśli to, że dziewczyna skończyła studia, powysyłała CV i czeka na cud. Bo może i na uczelni dobrze jej szło, ale najwidoczniej nie nauczono jej, że trzeba sie zakręcić, zapukać do różnych drzwi, a nie czekać aż sami zadzwonią do niej z ofertami.
A jakie to studia?
Moje praktyki uznano za doświadczenie. Pracodawcy nie obchodzi czy zarabiałeś czy nie, ale to czego i gdzie się nauczyłeś
Mam wątpliwości, czy TAKIE znajomości mogą pomóc w znalezieniu w pracy.
no wiesz zawsze zajmą Ci kolejkę do Urzędu Pracy :P
Jak każde uogólnienie, niesie to za sobą pewne uproszczenia i wprowadza zakłócenia, ponieważ wiele zależy od tego, jakie to studia, co się w trakcie robiło (jeśli cokolwiek poza zaliczaniem kolejnych semestrów), tak samo w przypadku znajomości, posiadanie "zakolegowanych" kilkudziesięciu discoprzymułów pozwoli najwyżej zaklepać sobie po znajomości kolejkę w monopolowym, z kimś sensownym już niekoniecznie, ale to raczej "oczywista oczywistość". Inna sprawa, że taki discoprzymuł może za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat być kimś całkiem wpływowym, nie wiadomo, jak się życie potoczy. Jakiś czas temu zastanawiałem się nad podobnym problemem, czy gdybym cały czas i pieniądze poświęcone na studia poświęcił na wytwarzanie znajomości wśród odpowiednich ludzi, to czy nie wyszedłbym finansowo na tym lepiej, chociaż byłbym wtedy ludzkim śmieciem, ale to ponownie inna kwestia. Ciekawe też, czy autor traktuje to pytanie jako hasło do usprawiedliwiania marnowania życia na imprezach, śmieje się nieco ironicznie z siebie marnującego życie na naukę, czy też po prostu ma to daleko i głęboko i wrzucił znaleziony gdzieś tekst z nadzieją na główną.
Ze znajomościami można znaleźć pracę ale np w budżetówce, gdzie i tak nic nie trzeba robić i tam faktycznie pracodawcy jest wszystko jedno, kogo zatrudni. Inaczej jest w pracy, gdzie zarabia się 5 razy więcej. Tam znajomości nic nie dadzą, bo tam niestety już coś trzeba robić; jak będzie to robił student który przeleciał studia w dyskotece, to będzie powodował tylko straty. A więc, nie ma co się martwić. I ten i ten, przy odrobinie chęci znajdzie pracę. Tyle, że ten po prawej za 2000 zł, a ten po lewej za 10 000 zł. Jak kto woli.
Studia nie sa potrzebne,by dobrze,legalnie zarabiac.Kolejna rzecz,to ze ktos spedza sporo czasu na nauke,to nie znaczy ze nie chodzi na dyskoteki,lub nie spotyka sie ze znajomymi.Jak ktos umie rozplanowac sobie czas,to znajdzie go na nauke,jakies zajecia sportowe/pasje lub wypady z kumplami.Co do znajomosci,to czasami nie wart nadstawiac za kogos karku,i mowic to szefowi ze ten sie nadaje itp,a pozniej wychodzi co innego.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2012 o 15:12
Tak, nadal wierzcie że w budżetówce się absolutnie nic nie robi tylko cały dzień siedzi i pije kawkę z dyrektorem, zgarniając co miesiąc najniższą krajową.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2012 o 16:08
Filozof21 no proszę Cię - taki Tusk czy inny Minister, tudzież Lato zarabiają 10x tyle co Kowalski chociaż nic nie robią. :)
Lato nie pracuje w budżetówce, on pracuje w chorobie która toczy polską piłkę nożną. Podobnie z resztą politycy, oni się nie liczą bo to z definicji darmozjady.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 19:02
Nie wiem czy tacy klubowi znajomi załatwią pracę, którą chciałby uzyskać ktoś jak pan po lewej.
Jasne - towarzystwo daje jakieś tam możliwości, ale nie takie towarzystwo, gdzie wszyscy kiszą się w tej samej rzeczywistości i mierzą z tymi samymi problemami.
Większość ludzi prawdziwie inteligentnych i mądrych nie ma problemów z kontaktami towarzyskimi. I zazwyczaj są to znajomości bardzo użyteczne, bo wśród takich jak on. Sam znam wiele bystrych osób, które są na czele swoich kierunków i dogadują się zarówno z "człowiekiem demolką" jak i z "czterookim zza szafy w bibliotece".
tak naprawdę ani prawa ,a nie lewa strona , po pierwsze ci tańczący raczej nie będą mieli ani żyłki ani kwalifikacji do podjęcia poważniejszego stanowiska , ten z lewej raczej posady sobie nie załatwi strzelaniem formułek z encyklopedii , aby znaleźć dobrą pracę należy mieć wykształcenie ,ale też kreatywność i świadomość sytuacji i wykonywanej pracy
Tak,bo jak ktos dobrze sie bawi,to odrazu cale zycie na tym spedza,to ze ktos wyjdzie sie zabawic raz na jakis czas,to nie znaczy ze sie nie uczy itp.
Moim marzeniem jest neurochirurgia. W tym zawodzie wiedza jest najważniejsza. A po znajomości bez wiedzy bym raczej pracy nie dostała.
Proste, że ten po lewej dzięki wiedzy pójdzie tam, gdzie trzeba, aby dostać pracę, a ci po "prawej" jak to powiedział dobrze JanuszTorun nie dostaną pracy od gościa w klubie.
prace i tak dostanie szwagier prezesa to co to za różnica? ; p
Imo najlepiej iść na studia zaoczne x). Mamy zjazdy co 2 tyg (co za tym idzie, papier i wiedzę jak ktoś się przyłoży), możliwość zdobycia doświadczenia w pracy i możliwość imprez przez co mamy znajomości. : >
Podejrzewam,ze znajomosci wsrod bezrobotnych na niewiele sie zdadza. Pozatym, przyda sie jakies doswiadczenie,i to nie w pracy kelnerki
Kelnerzy nie zarabiaja tak malo,zalezy gdzie pracuja:w restauracji,w ktorej mozemy miec ladna dniowke z samych napiwkow czy tez w jakims marnym klubie,gdzie ludzie przychodza tanczyc,podrywac i sie spic.
mialem na mysli to, ze doswiaczenie w pracy kelnera raczej nie pomoze np. informatykowi podczas rozmowy o prace - w CV nie ma racej znaczenia
Po informatyce/it/(ew. technicznych) ten po lewej. Po reszcie osoba po prawej.
Ogolnie po wikszosci technicznych osoba po lewej
Temu trzeciemu - co ma umiejętności...