Trochę tego nie rozumiem. Nie można kogoś lubić, świetnie się z nim bawić, ufać mu, bez żadnego podtekstu erotycznego? I to nie tylko, kiedy jedna ze stron jest "brzydka"?
Oczywiście, że można ;)
tylko, że niewiele osób doświadcza czegoś takiego, więc posługują się stereotypami (czyli właśnie że się nie da, bo pociąg seksualny, bo miłość, bo coś innego).
Nie zgadzam sie z tym. Jestem kobieta i mam przyjaciela - znamy sie od 7 lat, a wlasciwie prawie 8 - i, mimo ze on jest przystojny, dobrze zbudowany i bystry, nigdy o nim w tych kategoriach nie myslalam. Jestesmy bardziej jak brat i siostra, czy kuzyn i kuzynka. Oczywiscie czasem dla zartu zlapie mnie za pupe, czy klepnie albo ja jego.. ale to sa wyglupy. Nie ma i nigdy nie bylo miedzy nami napiecia seksualnego. Wspolczuje tym, ktorym nie bylo dane doswiadczyc takiej przyjazni. ;)
Zaraz pewnie zostanę zminusowana, ale nie zgadzam się z demotem. Sama mam przyjaciela, któremu nic nie brakuje i nigdy do niczego przekraczającego granice przyjaźni nie doszło. Potrafimy pół nocy przegadać, a potem grzecznie odwrócić się plecami i pójść, spać na jednym łóżku. Traktuję, go ja brata i nie wyobrażam sobie, żeby mogło być coś więcej między nami, bo czułabym się jak w związku kazirodczym. Współczuję ludziom, którzy tego nie doświadczyli, bo nie potrafią mieć przyjaciela w płci przeciwnej tylko kończą na seksie.
Nie mam zamiaru wyjść na jakąś zapatrzoną w siebie, ale nie czuję się brzydka, zresztą widać mnie w miarę wyraźnie. Jak ja to mówię: miliony piękniejszych i brzydszych ode mnie. To nie moja wina, że ludzie zachowują się często jak zwierzęta i nie potrafią się powstrzymać przed wylądowaniem w wyrze razem. Po prostu my nie moglibyśmy być razem.... bo nie. Musi być jakiś powód? Zły wygląd, złe postawy życiowe i inne? Po prostu nie i koniec. Odkąd się poznaliśmy nie przyszło nam do głowy, żeby cokolwiek próbować, bo zgraliśmy się tak, że zawsze możemy na siebie liczyć i porozmawiać o wszystkim. Wszystko z nami w porządku. Jesteśmy przyjaciółmi i bardzo to sobie cenię. Swoją drogą, bawi mnie twoje proste myślenie, sprowadzające się do wyglądu. Jeżeli naprawdę tak podchodzisz do wszystkiego to nie chciałabym być twoją przyjaciółką.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
3 listopada 2012 o 0:54
juz wyobrazam sobie kolezanke, która by sie nie skapnela, ze przy niej sobie wale
pewnie by sie normalnie zachowywala bo sie nie skapneła
Chodzi o to, ze Ty bys chcial uprawiac z nia sex, a ona sie i tak nie zgodzi. Mimo uczucia miedzy wami, bo jestes przyjacielem
Dla mnie przyjazn to rowniez troska o ta druga osobe, chec pomagania jej. Czyli jest miedzy Wami uczucie, ktore w "zwiazku prowadzi do sexu"
Mężczyźni jak i kobiety bywają starzy, chorzy i paskudni, relacje pozbawione podtekstów erotycznych są wtedy bardzo łatwe.
Ta, a biseksualiści nie mają przyjaciół? : P
Chyba że dziewczyna jest brzydka.
Trochę tego nie rozumiem. Nie można kogoś lubić, świetnie się z nim bawić, ufać mu, bez żadnego podtekstu erotycznego? I to nie tylko, kiedy jedna ze stron jest "brzydka"?
Oczywiście, że można ;)
tylko, że niewiele osób doświadcza czegoś takiego, więc posługują się stereotypami (czyli właśnie że się nie da, bo pociąg seksualny, bo miłość, bo coś innego).
Nie zgadzam sie z tym. Jestem kobieta i mam przyjaciela - znamy sie od 7 lat, a wlasciwie prawie 8 - i, mimo ze on jest przystojny, dobrze zbudowany i bystry, nigdy o nim w tych kategoriach nie myslalam. Jestesmy bardziej jak brat i siostra, czy kuzyn i kuzynka. Oczywiscie czasem dla zartu zlapie mnie za pupe, czy klepnie albo ja jego.. ale to sa wyglupy. Nie ma i nigdy nie bylo miedzy nami napiecia seksualnego. Wspolczuje tym, ktorym nie bylo dane doswiadczyc takiej przyjazni. ;)
On na pewno o tym myślał, wierz mi.
Weź zrób mu dla żartu gałę.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 października 2012 o 17:24
Zaraz pewnie zostanę zminusowana, ale nie zgadzam się z demotem. Sama mam przyjaciela, któremu nic nie brakuje i nigdy do niczego przekraczającego granice przyjaźni nie doszło. Potrafimy pół nocy przegadać, a potem grzecznie odwrócić się plecami i pójść, spać na jednym łóżku. Traktuję, go ja brata i nie wyobrażam sobie, żeby mogło być coś więcej między nami, bo czułabym się jak w związku kazirodczym. Współczuję ludziom, którzy tego nie doświadczyli, bo nie potrafią mieć przyjaciela w płci przeciwnej tylko kończą na seksie.
Czyli jesteś brzydka. Tudzież, aby ująć to grzeczniej: z jakiegoś powodu go nie pociągasz.
Nie mam zamiaru wyjść na jakąś zapatrzoną w siebie, ale nie czuję się brzydka, zresztą widać mnie w miarę wyraźnie. Jak ja to mówię: miliony piękniejszych i brzydszych ode mnie. To nie moja wina, że ludzie zachowują się często jak zwierzęta i nie potrafią się powstrzymać przed wylądowaniem w wyrze razem. Po prostu my nie moglibyśmy być razem.... bo nie. Musi być jakiś powód? Zły wygląd, złe postawy życiowe i inne? Po prostu nie i koniec. Odkąd się poznaliśmy nie przyszło nam do głowy, żeby cokolwiek próbować, bo zgraliśmy się tak, że zawsze możemy na siebie liczyć i porozmawiać o wszystkim. Wszystko z nami w porządku. Jesteśmy przyjaciółmi i bardzo to sobie cenię. Swoją drogą, bawi mnie twoje proste myślenie, sprowadzające się do wyglądu. Jeżeli naprawdę tak podchodzisz do wszystkiego to nie chciałabym być twoją przyjaciółką.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 listopada 2012 o 0:54
@Claudija91 Jeśli jest między wami tak idealnie, to dlaczego nie myślicie o związku? Czekasz na bad boya który Cie zostawi z 2 dzieci?
Magic Mike