O. W końcu coś mądrego. Nasze problemy, nawet jeśli nie są największe, są dla nas najważniejsze i odczuwamy je najmocniej. A najgorsze jest, jak chcesz się wygadać, a tu ktoś palnie "ale wiesz, X ma gorzej, bo..." No ma gorzej, ale jaki jest związek z tym, że jest mi czasem z czymś źle?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
13 listopada 2012 o 18:45
Ja trochę inne przesłanie z tego wyciągam. By nie pocieszać innych tym, że inni mają gorzej. Bo co to za pocieszanie, kiedy tak naprawdę ma Ci poprawić nastrój to, że ktoś ma gorzej? Cieszenie się czyimś nieszczęściem? To nie dla mnie.
Po pierwsze, by się tym nie pocieszać że inni mają lepiej i nie dowartościowywać się tragediami innych. Jest spora grupa ludzi, co wręcz CIESZY SIĘ, gdy ktoś inny cierpi, i wcale nie z sadystycznych pobudek, tylko po prostu ich własne problemy na chwilę stają się jakby mniejsze. To działa coś jak akupunktura, ból w innym miejscu niweluje ból właściwy. Tyle że jest chore złudzenie tylko i nie rozwiązuje problemu. Powinni to sobie przyswoić ludzie, co "żywią się" cudzymi problemami, wręcz chłoną programy w stylu "Ukryta prawda" i "Trudne sprawy", no a w skrajnych przypadkach sami snują intrygi i wkopują innych w problemy, tylko po to, by "innym też było źle, skoro mi jest źle".
O. W końcu coś mądrego. Nasze problemy, nawet jeśli nie są największe, są dla nas najważniejsze i odczuwamy je najmocniej. A najgorsze jest, jak chcesz się wygadać, a tu ktoś palnie "ale wiesz, X ma gorzej, bo..." No ma gorzej, ale jaki jest związek z tym, że jest mi czasem z czymś źle?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 listopada 2012 o 18:45
Było tu: http://demotywatory.pl/2943442/Przeznaczenie-jest-dla-frajerow i tu: http://demotywatory.pl/3680347/Dlaczego-zrezygnowal
Ja trochę inne przesłanie z tego wyciągam. By nie pocieszać innych tym, że inni mają gorzej. Bo co to za pocieszanie, kiedy tak naprawdę ma Ci poprawić nastrój to, że ktoś ma gorzej? Cieszenie się czyimś nieszczęściem? To nie dla mnie.
Po pierwsze, by się tym nie pocieszać że inni mają lepiej i nie dowartościowywać się tragediami innych. Jest spora grupa ludzi, co wręcz CIESZY SIĘ, gdy ktoś inny cierpi, i wcale nie z sadystycznych pobudek, tylko po prostu ich własne problemy na chwilę stają się jakby mniejsze. To działa coś jak akupunktura, ból w innym miejscu niweluje ból właściwy. Tyle że jest chore złudzenie tylko i nie rozwiązuje problemu. Powinni to sobie przyswoić ludzie, co "żywią się" cudzymi problemami, wręcz chłoną programy w stylu "Ukryta prawda" i "Trudne sprawy", no a w skrajnych przypadkach sami snują intrygi i wkopują innych w problemy, tylko po to, by "innym też było źle, skoro mi jest źle".
To że masz swoje problemy nie znaczy że cały świat będzie się kręcił wokół ciebie. . .
Pieprzna dziewczynka, mniam ;)
Co nie zmienia faktu, że wiele osób lubi poprawiać sobie humor tym, że innym się nie powodzi...