Punkt 18. o kant stołu rozbić. Nie dość, że ktoś udostępnia swoje własne mieszkanie na kilkugodzinną/całonocną libację alkoholową, to na dodatek ma zostać sam ze sprzątaniem. Jakie to koleżeńskie, jestem pod wrażeniem. Zawsze pomagam sprzątać po imprezie i zawsze jestem pierwszą osobą, której oferują nocleg. Może mnie wykorzystują, ale przynajmniej nie ląduję za drzwiami o 2 w nocy i nie muszę się zastanawiać, jak wrócić do domu, tylko dostaję ciepłe łóżeczko i piżamkę, a rano herbatkę i śniadanko. Zresztą przyzwoitość wymaga pomóc w ogarnięciu bałaganu, do którego się przyłożyło.
Pewnych doświadczeń nie da się wynieść z (normalnego) domu. Nie sądzę żeby (normalni) rodzice pozwolili dziecku obserwować imprezy które sami organizują, albo w których uczestniczą.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
29 grudnia 2012 o 16:27
@zgredek94, nie wszyscy rodzice robiac imprezy maja w zwyczaju zachlac sie w trupa razem z towarzystwem. ja zawsze bralam udzial w imprezach "doroslych" bedac dzieckiem, ktore w domu mialy miejsce, ale nigdy nie bylo sytuacji, zeby ktos wychodzil pijany, albo nawet mocniej wstawiony. pilo sie symbolicznie. i jakos nie jestem przez to w zaden sposob skrzywiona, ze patrzylam na to jak moja mama pije lampke wina
@ No to już zależy od tego jak zdefiniujemy imprezę. Ja nie pochodzę ze sfer, gdzie dorośli spotykają się żeby degustować sery pleśniowe na wykałaczkach i popijać je drogim winem, zabawiając się jednocześnie rozmowami o literaturze pięknej, dlatego też nie pomyślałem że ktoś może mieć to za naturalne. ;] Takie coś jest jak najbardziej w porządku i dziecko może się co nieco nauczyć, ja natomiast myślałem o bardziej swojskim znaczeniu "imprezy" (wygibasy zwane tańcem, upojenie produktami procesów gnicia owoców i zbóż, i podobne rzeczy, których nie jestem w stanie wymienić, bo nie jestem stałym bywalcem takich zdarzeń.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
29 grudnia 2012 o 18:11
Przecież ja nie miałem na myśli empirycznych doświadczeń związanych z chlaniem, które zostały wyniesione z domu... Jeżeli jesteś człowiekiem kulturalnym i choćby przeciętnie inteligentnym, to będziesz wiedział, że jeżeli coś nie jest Twoje, to tego nie ruszasz. I nie ma tu znaczenia, czy chodzi o kredki kolegi z ławki, czy w późniejszych latach jego wódkę.
ja rowniez nie pochodze ze sfer, w ktorych "impreza" polega na degustacji produktow niedostepnych dla przecietnego Kowalskiego. a tak sie sklada, ze przecietne, w miare niezle wino, to wydatek w granicach 15-30 zlotych, wiec w kieszen naszego Kowalskiego, jesli chce sie kulturalnie ze znajomymi pobawic, wpasowuje sie dosc dobrze. kulturalne spotkanie ze znajomymi w towarzystwie alkoholu to kulturalne spotkanie ze znajomymi w towarzystwie alkoholu i tyle. czy tancza, czy rozmawiaja, czy ogladaja mecz. i dopisywanie do tego szerszej ideologii, albo popadanie w skrajnosci nie ma sensu. a dla mnie czym jest impreza? zalezy od towarzystwa. czy to bedzie impreza w firmie, spotkanie rodzinne, spotkanie z grupka najblizszych przyjaciol, czy zabawa w jakims lokalu/na domowce. czlowiek kulturalny zawsze bedzie wiedzial jak sie bawic i na ile sobie pozwolic
jak to ma być prawo 'imprezowania' to życzę sukcesów.
z punktu widzenia gospodarza:
1) organizujesz imprezę, zapraszasz ludzi i liczysz, że uprzejmie do ciebie przyjdą w swoim wolnym czasie
2) sam organizujesz atrakcje i socjal (tzn. jedzenie, alkohol, spanie) dla wszystkich zaproszonych - tak - impreza kosztuje (!). Oprócz zwyczajowych paluszków i chipsów warto przecież również postawić na stole coś konkretniejszego na ciepło - np. krokiety do barszczyku, gorącą kawusię etc. - przecież nikt ci tego nie przyniesie, a wymagać od innych 'składki' na imprezę nie-okolicznościową to już szczyt bezczelności - czyt. jesteś gdzieś zaproszony i musisz za ten przywilej jeszcze płacić....
4) w twojej gestii jest, ile osób zaprosisz, ile osób weźmie osoby towarzyszące oprócz dziewczyny/chłopaka (co naturalne) - ty jesteś gospodarzem i ty wyznaczasz zasady.
5) jeśli gość jest niezadowolony to GOSPODARZ (a nie gość) jest temu winien
6) jeśli ktoś przynosi alkohol na imprezę to z intencją 'poczęstowania wszystkich', nie ma przynoszenia dla siebie, nie wolno zakładać, że dostaniesz tyle alkoholu, żeby każdy się napił wg potrzeb - ja zazwyczaj kupuję na 10 zaproszonych osób 3x0,7 wódki, jedną łychę/brandy kilkanaście piw jasnych oraz kilka smakowych bądź ciemnych (w zależności, kogo się spodziewam - chłopaków w męskim gronie, czy towarzystwa mieszanego), do tego obowiązkowo zapas środków na ból głowy rano oraz np. 2 KC jeśli wiem, że niektóre osoby chcą z takiej możliwości skorzystać. Do tego, zapewniając nocleg - upewniam się, że prezerwatywy są w dobrze znanym wszystkim chłopakom miejscu (tzn. u mnie jest to szafka obok zlewu w łazience) i nie mam absolutnie za złe tego, że 'zniknęły' wszystkie opakowania - ergo - impreza kosztuje.
To, co ty chcesz uzasadnić, to chyba wyjazd pod namioty, gdzie do najbliższego sklepu jest 20 kilometrów i nie będzie trzeźwego kierowcy - wtedy zasada - zaopatrz się sam, na kilka dni - ma sens - wtedy można zacieśniać więzy, ratować się alkoholem etc.
Całe życie tak traktuję swoich gości i zawsze jestem goszczony w bardzo podobny sposób. Dzięki temu rano nie wstyd mi poprosić o tabletkę, nie wstydzę się tego, że zapomniałem kupić prezerwatyw (bo wiadomo, że po alkoholu różne rzeczy mogą się zdarzyć, a były okresy, że nie miałem dziewczyny a chętna się znalazła na imprezie), przychodzę z jakimś podarunkiem (to znaczy albo biorę alkohol albo np. sałatkę czy coś do przegryzienia, zapitki nigdy nie musiałem kupować).
Słowem - zasady masz 'do du*y - ja bym poczuł się jako gość - wyraźnie obrażony takim postawieniem sprawy i zwyczajnie olał imprezę, robiąc konkurencyjną, na 'moich' zasadach u siebie. Ciekawym, ile osób dotarłoby do ciebie, a ile do mnie.
Tak jak mówisz, jest teroretycznie najlepiej, ale do tego trzeba mieć naprawdę dużo pieniędzy. Większość ludzi nie może sobie na to pozwolić, więc najczęściej organizuje się imprezy składkowe (chociaż i tak często wychodzi się na minus)
Aż ciężko uwierzyć że pisze to 26-letnia osoba. Myślałem że takie teksty typu "Kodeks Imprez" i ile kto powinien wypić to tylko gimbaze jarają. "mężczyzna nie może przynieść mniej niż 4 piwa" "dziewczyna przynosi 0,7l". No i oczywiście punkt 18 - narób chlewu a potem uciekaj z imprezy wmawiając sobie że nie masz obowiązku pomóc w sprzątaniu. Co za kretyńskie wymysły. Nie ogarniam co ten demot robi na głównej.
Chyba nie zrozumieliście. To nie jest obligatoryjne tylko dobrowolne. Że nie należy się wbijać na krzywy ryj i wcale nie piszę nic o tym że trzeba robić syf, bo jakby mi ktos zrobił syf to więcej nie przyjdzie. Ile zajęło by nauczenie się tego, bo wg ciebie ja chcę tu zlikwidować fizykę i zamiast tego wsadzić lekcje chlania. Kto tu przegina? Ja zrobiłbym poważną reformę systemu nauczania, ale akurat to nie miejsce na taką dyskusję. I na pewno ten kodeks nie byłby częścią mojego planu. Co najwyżej mógłby być częścią kultury, której w szkole nikt nie uczy. Ale za to wiesz co jest stolicą Kolumbii oraz jak promieniowanie alpha wpływa na pierwiastki
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
30 grudnia 2012 o 14:32
Po co 3x wiecej popity niż wódki? Popita jest dla dziewczyn, aczkolwiek zdarza się że dziewczyna ma mocniejszy łeb od faceta (kwestia wprawy i uwarunkowań genetycznych)
Kodeks imprezy? ja pie**ole o_O Chyba pisał to jakiś żydowski gimbus, który jeszcze długo będzie czekał na studenckie imprezy... Grunt to nie pić "na krzywy ryj"...
Z pewnymi punktami się nie zgodzę, zwłaszcza z ostatnim. Zawsze pomagam sprzątać po imprezie, jeśli nie odbywa się u mnie w domu.Ponadto uważam,że to powinien być obowiązek.Co to za przyjaciele, którzy napier*olą się, narobią syfu i będą mieli wyj*bane?
Na imprezę na której ma być piwo nie kupuję piwa bo go nie znoszę i żadne prawo mnie do tego nie przekona. Jeśli ktoś tego nie akceptuje to mogę w ogóle nie przyjść
Znowu chlanie i imprezy ? To już nudne a prawo zwyczajowe nie może być narzucone tylko jest ustalane oddolnie
Co do §8 to nie tyle gospodarza co dobrem ogółu.
Jest sobota, jest idiotyczny pseudo demotywator o chlaniu. Jutro będzie o kacu, w poniedziałek o poniedziałku, w piątek o weekendzie. Tradycja.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 grudnia 2012 o 14:35
Nie , nie w ten poniedziałek będzie o Sylwestrze , dopiero w Nowy Rok o kacu
Powinna być wzmianka o nie blokowaniu kibla jeśli komuś trafiło się ruchanie jeśli lokal ma tylko jedną toaletę
Punkt 18. o kant stołu rozbić. Nie dość, że ktoś udostępnia swoje własne mieszkanie na kilkugodzinną/całonocną libację alkoholową, to na dodatek ma zostać sam ze sprzątaniem. Jakie to koleżeńskie, jestem pod wrażeniem. Zawsze pomagam sprzątać po imprezie i zawsze jestem pierwszą osobą, której oferują nocleg. Może mnie wykorzystują, ale przynajmniej nie ląduję za drzwiami o 2 w nocy i nie muszę się zastanawiać, jak wrócić do domu, tylko dostaję ciepłe łóżeczko i piżamkę, a rano herbatkę i śniadanko. Zresztą przyzwoitość wymaga pomóc w ogarnięciu bałaganu, do którego się przyłożyło.
Nie raz nocowałem u znajomych po imprezie, herbatkę i śniadanko rano dostawałem, ale piżamka mi się jeszcze nie trafiła :D
Gimbusiarskie i sprzeczne same z sobą. A jak ktoś nie zamierza pić, to też ma przynieść 0,5 l?
@g: jak skończysz 15 lat to poznasz odpowiedź na to pytanie.
Prawo gimbazy, która w du*ie była i gó*no widziała. Kulturę wynosi się z domu i albo ktoś potrafi się zachować albo nie. Proste.
Pewnych doświadczeń nie da się wynieść z (normalnego) domu. Nie sądzę żeby (normalni) rodzice pozwolili dziecku obserwować imprezy które sami organizują, albo w których uczestniczą.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 grudnia 2012 o 16:27
@zgredek94, nie wszyscy rodzice robiac imprezy maja w zwyczaju zachlac sie w trupa razem z towarzystwem. ja zawsze bralam udzial w imprezach "doroslych" bedac dzieckiem, ktore w domu mialy miejsce, ale nigdy nie bylo sytuacji, zeby ktos wychodzil pijany, albo nawet mocniej wstawiony. pilo sie symbolicznie. i jakos nie jestem przez to w zaden sposob skrzywiona, ze patrzylam na to jak moja mama pije lampke wina
@ No to już zależy od tego jak zdefiniujemy imprezę. Ja nie pochodzę ze sfer, gdzie dorośli spotykają się żeby degustować sery pleśniowe na wykałaczkach i popijać je drogim winem, zabawiając się jednocześnie rozmowami o literaturze pięknej, dlatego też nie pomyślałem że ktoś może mieć to za naturalne. ;] Takie coś jest jak najbardziej w porządku i dziecko może się co nieco nauczyć, ja natomiast myślałem o bardziej swojskim znaczeniu "imprezy" (wygibasy zwane tańcem, upojenie produktami procesów gnicia owoców i zbóż, i podobne rzeczy, których nie jestem w stanie wymienić, bo nie jestem stałym bywalcem takich zdarzeń.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 grudnia 2012 o 18:11
Przecież ja nie miałem na myśli empirycznych doświadczeń związanych z chlaniem, które zostały wyniesione z domu... Jeżeli jesteś człowiekiem kulturalnym i choćby przeciętnie inteligentnym, to będziesz wiedział, że jeżeli coś nie jest Twoje, to tego nie ruszasz. I nie ma tu znaczenia, czy chodzi o kredki kolegi z ławki, czy w późniejszych latach jego wódkę.
ja rowniez nie pochodze ze sfer, w ktorych "impreza" polega na degustacji produktow niedostepnych dla przecietnego Kowalskiego. a tak sie sklada, ze przecietne, w miare niezle wino, to wydatek w granicach 15-30 zlotych, wiec w kieszen naszego Kowalskiego, jesli chce sie kulturalnie ze znajomymi pobawic, wpasowuje sie dosc dobrze. kulturalne spotkanie ze znajomymi w towarzystwie alkoholu to kulturalne spotkanie ze znajomymi w towarzystwie alkoholu i tyle. czy tancza, czy rozmawiaja, czy ogladaja mecz. i dopisywanie do tego szerszej ideologii, albo popadanie w skrajnosci nie ma sensu. a dla mnie czym jest impreza? zalezy od towarzystwa. czy to bedzie impreza w firmie, spotkanie rodzinne, spotkanie z grupka najblizszych przyjaciol, czy zabawa w jakims lokalu/na domowce. czlowiek kulturalny zawsze bedzie wiedzial jak sie bawic i na ile sobie pozwolic
Prawa zwyczajowego się nie ustanawia. Prawo zwyczajowe wykształca się z biegiem czasu przez przeświadczenie ludzi o jego słuszności.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 grudnia 2012 o 15:12
jak to ma być prawo 'imprezowania' to życzę sukcesów.
z punktu widzenia gospodarza:
1) organizujesz imprezę, zapraszasz ludzi i liczysz, że uprzejmie do ciebie przyjdą w swoim wolnym czasie
2) sam organizujesz atrakcje i socjal (tzn. jedzenie, alkohol, spanie) dla wszystkich zaproszonych - tak - impreza kosztuje (!). Oprócz zwyczajowych paluszków i chipsów warto przecież również postawić na stole coś konkretniejszego na ciepło - np. krokiety do barszczyku, gorącą kawusię etc. - przecież nikt ci tego nie przyniesie, a wymagać od innych 'składki' na imprezę nie-okolicznościową to już szczyt bezczelności - czyt. jesteś gdzieś zaproszony i musisz za ten przywilej jeszcze płacić....
4) w twojej gestii jest, ile osób zaprosisz, ile osób weźmie osoby towarzyszące oprócz dziewczyny/chłopaka (co naturalne) - ty jesteś gospodarzem i ty wyznaczasz zasady.
5) jeśli gość jest niezadowolony to GOSPODARZ (a nie gość) jest temu winien
6) jeśli ktoś przynosi alkohol na imprezę to z intencją 'poczęstowania wszystkich', nie ma przynoszenia dla siebie, nie wolno zakładać, że dostaniesz tyle alkoholu, żeby każdy się napił wg potrzeb - ja zazwyczaj kupuję na 10 zaproszonych osób 3x0,7 wódki, jedną łychę/brandy kilkanaście piw jasnych oraz kilka smakowych bądź ciemnych (w zależności, kogo się spodziewam - chłopaków w męskim gronie, czy towarzystwa mieszanego), do tego obowiązkowo zapas środków na ból głowy rano oraz np. 2 KC jeśli wiem, że niektóre osoby chcą z takiej możliwości skorzystać. Do tego, zapewniając nocleg - upewniam się, że prezerwatywy są w dobrze znanym wszystkim chłopakom miejscu (tzn. u mnie jest to szafka obok zlewu w łazience) i nie mam absolutnie za złe tego, że 'zniknęły' wszystkie opakowania - ergo - impreza kosztuje.
To, co ty chcesz uzasadnić, to chyba wyjazd pod namioty, gdzie do najbliższego sklepu jest 20 kilometrów i nie będzie trzeźwego kierowcy - wtedy zasada - zaopatrz się sam, na kilka dni - ma sens - wtedy można zacieśniać więzy, ratować się alkoholem etc.
Całe życie tak traktuję swoich gości i zawsze jestem goszczony w bardzo podobny sposób. Dzięki temu rano nie wstyd mi poprosić o tabletkę, nie wstydzę się tego, że zapomniałem kupić prezerwatyw (bo wiadomo, że po alkoholu różne rzeczy mogą się zdarzyć, a były okresy, że nie miałem dziewczyny a chętna się znalazła na imprezie), przychodzę z jakimś podarunkiem (to znaczy albo biorę alkohol albo np. sałatkę czy coś do przegryzienia, zapitki nigdy nie musiałem kupować).
Słowem - zasady masz 'do du*y - ja bym poczuł się jako gość - wyraźnie obrażony takim postawieniem sprawy i zwyczajnie olał imprezę, robiąc konkurencyjną, na 'moich' zasadach u siebie. Ciekawym, ile osób dotarłoby do ciebie, a ile do mnie.
Piątka bracie.
Tak jak mówisz, jest teroretycznie najlepiej, ale do tego trzeba mieć naprawdę dużo pieniędzy. Większość ludzi nie może sobie na to pozwolić, więc najczęściej organizuje się imprezy składkowe (chociaż i tak często wychodzi się na minus)
Niebywałe, to już nawet alkoholicy własne kodeksy mają?
Tego powinni w szkole na pamięć uczyć.
To ci się może przydać w życiu, w przeciwieństwie do tego kim był Jan z Czarnolasu, czy kiedy byłą bitwa pod Cedynią.
Aż ciężko uwierzyć że pisze to 26-letnia osoba. Myślałem że takie teksty typu "Kodeks Imprez" i ile kto powinien wypić to tylko gimbaze jarają. "mężczyzna nie może przynieść mniej niż 4 piwa" "dziewczyna przynosi 0,7l". No i oczywiście punkt 18 - narób chlewu a potem uciekaj z imprezy wmawiając sobie że nie masz obowiązku pomóc w sprzątaniu. Co za kretyńskie wymysły. Nie ogarniam co ten demot robi na głównej.
Chyba nie zrozumieliście. To nie jest obligatoryjne tylko dobrowolne. Że nie należy się wbijać na krzywy ryj i wcale nie piszę nic o tym że trzeba robić syf, bo jakby mi ktos zrobił syf to więcej nie przyjdzie. Ile zajęło by nauczenie się tego, bo wg ciebie ja chcę tu zlikwidować fizykę i zamiast tego wsadzić lekcje chlania. Kto tu przegina? Ja zrobiłbym poważną reformę systemu nauczania, ale akurat to nie miejsce na taką dyskusję. I na pewno ten kodeks nie byłby częścią mojego planu. Co najwyżej mógłby być częścią kultury, której w szkole nikt nie uczy. Ale za to wiesz co jest stolicą Kolumbii oraz jak promieniowanie alpha wpływa na pierwiastki
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2012 o 14:32
hehe Project X mi się przypomniał...jeśli u nich byłby ten kodeks to nieźle by się wzbogacili od punktu 16.
Po co 3x wiecej popity niż wódki? Popita jest dla dziewczyn, aczkolwiek zdarza się że dziewczyna ma mocniejszy łeb od faceta (kwestia wprawy i uwarunkowań genetycznych)
Żeby tylko wszyscy chcieli się do tego stosować...
Kodeks imprezy? ja pie**ole o_O Chyba pisał to jakiś żydowski gimbus, który jeszcze długo będzie czekał na studenckie imprezy... Grunt to nie pić "na krzywy ryj"...
A co to jest popita, dzieciaczki?
Z pewnymi punktami się nie zgodzę, zwłaszcza z ostatnim. Zawsze pomagam sprzątać po imprezie, jeśli nie odbywa się u mnie w domu.Ponadto uważam,że to powinien być obowiązek.Co to za przyjaciele, którzy napier*olą się, narobią syfu i będą mieli wyj*bane?
Na imprezę na której ma być piwo nie kupuję piwa bo go nie znoszę i żadne prawo mnie do tego nie przekona. Jeśli ktoś tego nie akceptuje to mogę w ogóle nie przyjść
Ktoś kto to pisał miał na 100% mniej niż 18 lat, któremu zdrowemu mężczyźnie wystarczy 0,5 litra wódki na całą imprezę??
a po imprezie... http://trollz.pl/2584-Uwazaj_z_kim_pijesz
słabe te prawa, 18 punktów mówiących tylko o alkoholu i odpowiedzialności za zniszczenia.
A co jeśli ktoś nie chce pić na imprezie alkoholu bo np. prowadzi samochód?