"Mickiewicz wielkim poeta był, bo Mickiewicz wielkim poetą był." Nie wiem czy dokładny cytat ale to właśnie słowa z 1 z lektur. Gombrowicz tytuł książki chyba "Ferdydurke". Ze szkoły nawet w takim stanie jak teraz można coś wynieść kwestia chęci. Pamiętam ten fragment bo mieliśmy zestawienie z Lekcją historii Herberta (chyba Herberta, pamiętam treść ale nie opis)
Możliwe, nie pamiętam dokładnie wszystkich nazwisk zwłaszcza ze sporo było tych książek. Teraz myśle o kolokwium, pepsynie, jodopsynie, rodopsynie, związkach w kwasie żołądkowym, a nie o tym co kiedyś było w liceum. Mój nick jakbyś wpisał sobie w google znalazłbyś piosenkę z openingu Death Note.
Dobry demot. I wbrew niektórym komentarzom, wcale nie ciężki do wykonania. Po pierwsze, trzeba dzieciaki NA POWRÓT zachęcić do myślenia i odkrywania świata. Czemu "na powrót"? Bo każde dziecko to w sobie ma, tyle że beznadziejni rodzice, z lenistwa, niewiedzy, a czasem zmęczenia - zabijają tę ciekawość w dzieciach. Ci nieliczni, co nie zabijają, wychowują wspaniałe, genialne dzieci. Znów muszę wspomnieć przykład chłopaczka z pociągu, z którym (i jego mamą) jechałem przed laty pociągiem. Mądra kobieta odpowiadała szczegółowo na każde pytania syna. A jakie to były pytania, jak inteligentne, z jakim doborem słownictwa! Blondynek miał góra osiem lat, a rozmowę prowadził jak przeciętnie rozgarnięty licealista! Można? MOŻNA! Jednak większość rodziców zabija to w swoich dzieciach, bo sami są tępi, opcja lepsza - leniwi, opcja najbardziej usprawiedliwiona - zmęczeni. Dalej, szkoła. Tu można rozmawiać i rozmawiać. Prawda jest taka, że szkoła jest wylęgarnią kujonów, konformistów, karierowiczów i miernot. W zależności jaka szkoła. Ale prawdziwej pasji i wiedzy się tam nie znajdzie. I prawdą jest, że rządowe programy mają na celu wychowywanie posłusznych potulnych idiotów a nie ludzi silnych i światłych. Indywidualizm, ten pozytywny (a nie tunele w uszach i kolczyki w łechtaczce), jest zabijany już na poziomie podstawówki. Bezmózgami się łatwiej rządzi. Zakompleksieni są fajniejszymi pracownikami, czy to w korporacjach, czy u drobnych przedsiębiorców, im gorsze życie mają tym chętniej poświęcają się pracy, nadgodziny, potulność wobec szefów itd itp. Człowiek zniszczprzyjaciółek", gotowych do pocieszania i rozmów. Silna mądra dziewczyna, jak ma szczęście, ma JEDNĄ przyjaciółkę, a często żadnej, pomimo szczerych chęci, czasu, empatii i dobroci. Głupi i źli ludzie mają łatwiej, po prostu. Jest na nich zapotrzebowanie. Są cenni. Więc takich się wychowuje, to prosta i sprawdzona zasada. Pewien poziom muszą osiągnąć by być przydatni, po to jest szkolnictwo w ogóle. Ale z drugiej strony, niektóre rzeczy, choć BANALNIE PROSTE (zasady zdrowego żywienia, podstawy psychologii, kreatywności, zdolności samodzielnego myślenia) nie są uczone, przekazywane młodemu pokoleniu. Bo to się zwyczajnie nie opłaca, nawet nie w sensie wydanych na to pieniędzy. Po prostu, jest interes, by dzieciaki były głupie, zepsute, zniszczone. Bogaci panowie będą mieli co ruchać, co wykorzystywać, na kim zarabiać. Od zawsze była warstwa rządząca i warstwa rządzona. Te wszystkie pojęcia, feudalizm, socjalizm, kapitalizm.... bzdura. Różni się niczym, zasady te same.
Takie postępowanie nie jest po myśli władzy. Łatwiej rządzić debilami niż ludźmi inteligentnymi.
Łatwo powiedzieć trudno zrobić - teoretycznie edukacja ma to za cel od lat, w praktyce jest różnie.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2013 o 15:29
"Mickiewicz wielkim poeta był, bo Mickiewicz wielkim poetą był." Nie wiem czy dokładny cytat ale to właśnie słowa z 1 z lektur. Gombrowicz tytuł książki chyba "Ferdydurke". Ze szkoły nawet w takim stanie jak teraz można coś wynieść kwestia chęci. Pamiętam ten fragment bo mieliśmy zestawienie z Lekcją historii Herberta (chyba Herberta, pamiętam treść ale nie opis)
Możliwe, nie pamiętam dokładnie wszystkich nazwisk zwłaszcza ze sporo było tych książek. Teraz myśle o kolokwium, pepsynie, jodopsynie, rodopsynie, związkach w kwasie żołądkowym, a nie o tym co kiedyś było w liceum. Mój nick jakbyś wpisał sobie w google znalazłbyś piosenkę z openingu Death Note.
Wystarczy spojrzeć na źródło, by stwierdzić, kto za tymi demotywatorami "o wolności" stoi.
"Nauka w szkołach powinna być prowadzona w taki sposób, aby uczniowie uważali ją za cenny dar, a nie za ciężki obowiązek." A. Einstein Polecam również 2 filmy https://www.youtube.com/watch?v=ShZtvPSiqAM https://www.youtube.com/watch?v=5ujmOMsIvA0
Od dawna narzekałem, że logika jest dopiero w liceum i to szczątkowa. Konstruowania prostych algorytmów powinno uczyć się dzieci w podstawówce.
A co mam zrobić, jeśli moi uczniowie NIE myślą...?
Dobry demot. I wbrew niektórym komentarzom, wcale nie ciężki do wykonania. Po pierwsze, trzeba dzieciaki NA POWRÓT zachęcić do myślenia i odkrywania świata. Czemu "na powrót"? Bo każde dziecko to w sobie ma, tyle że beznadziejni rodzice, z lenistwa, niewiedzy, a czasem zmęczenia - zabijają tę ciekawość w dzieciach. Ci nieliczni, co nie zabijają, wychowują wspaniałe, genialne dzieci. Znów muszę wspomnieć przykład chłopaczka z pociągu, z którym (i jego mamą) jechałem przed laty pociągiem. Mądra kobieta odpowiadała szczegółowo na każde pytania syna. A jakie to były pytania, jak inteligentne, z jakim doborem słownictwa! Blondynek miał góra osiem lat, a rozmowę prowadził jak przeciętnie rozgarnięty licealista! Można? MOŻNA! Jednak większość rodziców zabija to w swoich dzieciach, bo sami są tępi, opcja lepsza - leniwi, opcja najbardziej usprawiedliwiona - zmęczeni. Dalej, szkoła. Tu można rozmawiać i rozmawiać. Prawda jest taka, że szkoła jest wylęgarnią kujonów, konformistów, karierowiczów i miernot. W zależności jaka szkoła. Ale prawdziwej pasji i wiedzy się tam nie znajdzie. I prawdą jest, że rządowe programy mają na celu wychowywanie posłusznych potulnych idiotów a nie ludzi silnych i światłych. Indywidualizm, ten pozytywny (a nie tunele w uszach i kolczyki w łechtaczce), jest zabijany już na poziomie podstawówki. Bezmózgami się łatwiej rządzi. Zakompleksieni są fajniejszymi pracownikami, czy to w korporacjach, czy u drobnych przedsiębiorców, im gorsze życie mają tym chętniej poświęcają się pracy, nadgodziny, potulność wobec szefów itd itp. Człowiek zniszczprzyjaciółek", gotowych do pocieszania i rozmów. Silna mądra dziewczyna, jak ma szczęście, ma JEDNĄ przyjaciółkę, a często żadnej, pomimo szczerych chęci, czasu, empatii i dobroci. Głupi i źli ludzie mają łatwiej, po prostu. Jest na nich zapotrzebowanie. Są cenni. Więc takich się wychowuje, to prosta i sprawdzona zasada. Pewien poziom muszą osiągnąć by być przydatni, po to jest szkolnictwo w ogóle. Ale z drugiej strony, niektóre rzeczy, choć BANALNIE PROSTE (zasady zdrowego żywienia, podstawy psychologii, kreatywności, zdolności samodzielnego myślenia) nie są uczone, przekazywane młodemu pokoleniu. Bo to się zwyczajnie nie opłaca, nawet nie w sensie wydanych na to pieniędzy. Po prostu, jest interes, by dzieciaki były głupie, zepsute, zniszczone. Bogaci panowie będą mieli co ruchać, co wykorzystywać, na kim zarabiać. Od zawsze była warstwa rządząca i warstwa rządzona. Te wszystkie pojęcia, feudalizm, socjalizm, kapitalizm.... bzdura. Różni się niczym, zasady te same.