Łatwiejsze, a zarazem puste. Poco się doskonalić? "Jestem jaki jestem", Jestem alkoholikiem poco ca z tym walczyć? "Niczego nie oczekuję" nie oczekuje od siebie żadnych działań by moje życie stało się lepsze. "Akceptuję wszystko", Co mnie obchodzi że dookoła mnie jest tak wiele zła? Akceptuję to. Przerażające poglądy... Zobojętnienie człowieka na los swój i innych... Ja wychodzę z założenia że bierność jest gorsza od fanatyzmu.
Czytam komentarze i widzę, że strasznie ciężko jest Wam zrozumieć, jak ważny jest balans i przysłowiowy "złoty środek", pomiędzy "mam wy*ebane na opinię innych - WSZYSTKICH!" a "robię wszystko pod wpływem presji otoczenia. Niestety, jedno i drugie to jest chora skrajność. A złoty środek jest naprawdę prosty. Dzielimy ludzi na TRZY kategorie: przyjaciele, znajomi, obcy. Najbardziej liczymy się ze zdaniem przyjaciół, bo przyjaźń z definicji opiera się na trosce o drugiego człowieka. Jasne, większość ludzi nie rozumie co to przyjaźń, myli ją z koleżeństwem, a czasem wręcz z rywalizacją, ale załóżmy że wiecie co to przyjaźń. Najbliższa rodzina, plus życiowi partnerzy i góra dwoje troje PRAWDZIWYCH przyjaciół, wieloletnich i sprawdzonych, o ile takowych się posiada (a nie jest o to łatwo w dzisiejszych czasach). Druga kategoria to ZNAJOMI - z ich zdaniem nie liczymy się prawie wcale, no chyba że jest wśród nich autorytet - mamy znajomego lekarza, to można go posłuchać w sprawach zdrowotnych. Ale nie, jak wśród młodzieży zwłaszcza, słucha się zdania znajomych, bo są najważniejsi. Już lepiej posłuchać opinii obcych, bo mają tę zasadniczą przewagę, że potrafią być OBIEKTYWNI i nie kieruje nimi chęć rywalizacji czy doraźnej korzyści, jak w przypadku znajomych z klasy, pracy czy osiedla. to są zwykle najbardziej toksyczne znajomości i na opinię takich znajomych faktycznie należy lachę kłaść i robić swoje. Co nie znaczy, że nie należy się zmieniać pod wpływem świata, ale bardziej zmian technologicznych, czy nowej wiedzy którą zdobędziemy, a nie pod wpływem znajomych i ich PRESJI. To powinno być łatwe do odróżnienia, a nie jest.
Za dużo filmów... Jak zobaczyłem zdjęcie tego zacnego pana to od razu pomyślałem, że coś o Hannibalu będzie...
Ja również c:
nie mogę uwierzyć, że Hopkins powiedział "jestem jaki jestem"... toż to opis 90% profili na fotce :/
Łatwiejsze, a zarazem puste. Poco się doskonalić? "Jestem jaki jestem", Jestem alkoholikiem poco ca z tym walczyć? "Niczego nie oczekuję" nie oczekuje od siebie żadnych działań by moje życie stało się lepsze. "Akceptuję wszystko", Co mnie obchodzi że dookoła mnie jest tak wiele zła? Akceptuję to. Przerażające poglądy... Zobojętnienie człowieka na los swój i innych... Ja wychodzę z założenia że bierność jest gorsza od fanatyzmu.
Czytam komentarze i widzę, że strasznie ciężko jest Wam zrozumieć, jak ważny jest balans i przysłowiowy "złoty środek", pomiędzy "mam wy*ebane na opinię innych - WSZYSTKICH!" a "robię wszystko pod wpływem presji otoczenia. Niestety, jedno i drugie to jest chora skrajność. A złoty środek jest naprawdę prosty. Dzielimy ludzi na TRZY kategorie: przyjaciele, znajomi, obcy. Najbardziej liczymy się ze zdaniem przyjaciół, bo przyjaźń z definicji opiera się na trosce o drugiego człowieka. Jasne, większość ludzi nie rozumie co to przyjaźń, myli ją z koleżeństwem, a czasem wręcz z rywalizacją, ale załóżmy że wiecie co to przyjaźń. Najbliższa rodzina, plus życiowi partnerzy i góra dwoje troje PRAWDZIWYCH przyjaciół, wieloletnich i sprawdzonych, o ile takowych się posiada (a nie jest o to łatwo w dzisiejszych czasach). Druga kategoria to ZNAJOMI - z ich zdaniem nie liczymy się prawie wcale, no chyba że jest wśród nich autorytet - mamy znajomego lekarza, to można go posłuchać w sprawach zdrowotnych. Ale nie, jak wśród młodzieży zwłaszcza, słucha się zdania znajomych, bo są najważniejsi. Już lepiej posłuchać opinii obcych, bo mają tę zasadniczą przewagę, że potrafią być OBIEKTYWNI i nie kieruje nimi chęć rywalizacji czy doraźnej korzyści, jak w przypadku znajomych z klasy, pracy czy osiedla. to są zwykle najbardziej toksyczne znajomości i na opinię takich znajomych faktycznie należy lachę kłaść i robić swoje. Co nie znaczy, że nie należy się zmieniać pod wpływem świata, ale bardziej zmian technologicznych, czy nowej wiedzy którą zdobędziemy, a nie pod wpływem znajomych i ich PRESJI. To powinno być łatwe do odróżnienia, a nie jest.
Bardzo madrze napisane ;)