wielu kierowników wogóle nie nadaje się do pracy na tym stanowisku , plecy lub przynależność do rodziny królika robią swoje. Zastępca często pracuje za kierownika a do tego musi naprawiać jego błędy więc kierownik często wręcz przeszkadza ...dlatego mamy patologię w Polsce bo są układy i układziki na szczeblach władzy. W PGNiG kierowniczką jest absolwentka Akademi Muzycznej...nieźle tam dyryguje ;) Zarabia 2 000 000 złotych grając na nerwach
Masz rację, przerabiałem to. Często taki kierownik zwalnia dobrych ludzi a zatrudnia kogoś z łapanki. Pozostali muszą pracować na nich. Kierownik wymaga często cudów, a ludzi brakuje. Poczytajcie sobie np. o Solarisie na stronie gowork.pl, czy o Biedronce (magazynach). W jednej jak i drugiej formie mam znajomych. Ale to tylko jedna z firm, które same sobie szkodzą.
Pieprzysz głupoty Marcinku, za przeproszeniem.
Osoba o której piszesz ukończyła studia Executive MBA na francuskim INSEAD (Institut Européen d’Administration des Affaires) oraz Krajową Szkołę Administracji Publicznej i London School of Economics. Karierę zaczęła w Ministerstwie Skarbu Państwa w 1997 roku jako naczelnik wydziału funduszy kapitałowych oraz naczelnik wydziału spółek strategicznych oraz instytucji finansowych, więc nie pisz głupot, że się nie nadaje czy wszystko zawdzięcza układom. Pani Prezes doskonale orientuje się we wszystkich sferach działalności PGNiG, otwarcie mówi o konieczności restrukturyzacji i zmiany podejścia do klientów. Wystarczy posłuchać jakiegokolwiek z nią wywiadu a widać, że to "baba z jajami". W dodatku zarabia 2 mln zł, ale rocznie. Jeśli przeliczymy to na zarobki miesięczne - jak zwykło się podawać - to nie robi szału jak za pracę na takim stanowisku. Najlepiej jednak wrzucić kilka wyszperanych faktów i zrobić z kogoś matoła "z plecami" przy korycie. Przecież i tak większość ludzi nigdy o niej nie słyszała.
Masz rację 2 000 000 zł nie robi żadnego szału... "jak za taką prace" czyli jaką pracę? Czyżby owa osoba pracowała ciężej niż typowy pracownik w jakimś zakładzie?
Wnioski z autopsji: nawet wygląd lichy i durnowaty przed naczelnym nie uchroni od poniżania i udowadniania, że coś zrobiłeś, ale źle. Po drugie: za dobrze wykonaną robotę szef poklepie Cię...kosą (ostrym jęz.). Najmniejsze i nic nieznaczące uchybienie będzie rozpatrywane na forum grupy pracowników z dziką satysfakcją w oczach.
A wiecie dlaczego tak jest?
Bo żaden szef się nie przyzna, że zastępca zrobił coś lepiej od niego.
Z pozdrowieniami dla wszystkich nadętych dyrektorów -
Z-ca dyrektora
wielu kierowników wogóle nie nadaje się do pracy na tym stanowisku , plecy lub przynależność do rodziny królika robią swoje. Zastępca często pracuje za kierownika a do tego musi naprawiać jego błędy więc kierownik często wręcz przeszkadza ...dlatego mamy patologię w Polsce bo są układy i układziki na szczeblach władzy. W PGNiG kierowniczką jest absolwentka Akademi Muzycznej...nieźle tam dyryguje ;) Zarabia 2 000 000 złotych grając na nerwach
Masz rację, przerabiałem to. Często taki kierownik zwalnia dobrych ludzi a zatrudnia kogoś z łapanki. Pozostali muszą pracować na nich. Kierownik wymaga często cudów, a ludzi brakuje. Poczytajcie sobie np. o Solarisie na stronie gowork.pl, czy o Biedronce (magazynach). W jednej jak i drugiej formie mam znajomych. Ale to tylko jedna z firm, które same sobie szkodzą.
Pieprzysz głupoty Marcinku, za przeproszeniem.
Osoba o której piszesz ukończyła studia Executive MBA na francuskim INSEAD (Institut Européen d’Administration des Affaires) oraz Krajową Szkołę Administracji Publicznej i London School of Economics. Karierę zaczęła w Ministerstwie Skarbu Państwa w 1997 roku jako naczelnik wydziału funduszy kapitałowych oraz naczelnik wydziału spółek strategicznych oraz instytucji finansowych, więc nie pisz głupot, że się nie nadaje czy wszystko zawdzięcza układom. Pani Prezes doskonale orientuje się we wszystkich sferach działalności PGNiG, otwarcie mówi o konieczności restrukturyzacji i zmiany podejścia do klientów. Wystarczy posłuchać jakiegokolwiek z nią wywiadu a widać, że to "baba z jajami". W dodatku zarabia 2 mln zł, ale rocznie. Jeśli przeliczymy to na zarobki miesięczne - jak zwykło się podawać - to nie robi szału jak za pracę na takim stanowisku. Najlepiej jednak wrzucić kilka wyszperanych faktów i zrobić z kogoś matoła "z plecami" przy korycie. Przecież i tak większość ludzi nigdy o niej nie słyszała.
Masz rację 2 000 000 zł nie robi żadnego szału... "jak za taką prace" czyli jaką pracę? Czyżby owa osoba pracowała ciężej niż typowy pracownik w jakimś zakładzie?
Wnioski z autopsji: nawet wygląd lichy i durnowaty przed naczelnym nie uchroni od poniżania i udowadniania, że coś zrobiłeś, ale źle. Po drugie: za dobrze wykonaną robotę szef poklepie Cię...kosą (ostrym jęz.). Najmniejsze i nic nieznaczące uchybienie będzie rozpatrywane na forum grupy pracowników z dziką satysfakcją w oczach.
A wiecie dlaczego tak jest?
Bo żaden szef się nie przyzna, że zastępca zrobił coś lepiej od niego.
Z pozdrowieniami dla wszystkich nadętych dyrektorów -
Z-ca dyrektora
szary pracownik: 5 razy wiecej obowiazkow za 50 razy nizsza pensje
musze cos takiego u siebie zamontowac.
www.abakano.pl