tylko nie rozumiem tego obrazka.
Przeciez Amerigo Bonassera prosi o pomoc Dona Corleone one mu jej udziela,a jedyne czego Don od niego w zamian wymaga to "przyjaźń" czyli gwarancja,ze w przypadku gdy Don bedzie potrzebowal pomocy od Bonassery owa pomoc zostanie udzielona.
Zwłaszcza, gdy Don zgłosił się do Bonassery w 'niezbyt słoneczny' dzień czyli kiedy sam był na celowniku rodzin mafijnych. Przywiózł do jego zakładu pogrzebowego zmasakrowanego syna (Sonny'ego) żeby 'doprowadził go do porządku'. Ten się zgodził.
Jednak sens demota do tej sceny może być taki, że Amerigo B. wyrzekł się Dona ponieważ 'nie chciał takich znajomości' a kiedy prawo go zawiodło (ułaskawili gwałcicieli jego córki) to nagle przyleciał do niego z płaczem, jak do mamusi.
To nie przyjaciele... To ludzie bez serca ;]]
tylko nie rozumiem tego obrazka.
Przeciez Amerigo Bonassera prosi o pomoc Dona Corleone one mu jej udziela,a jedyne czego Don od niego w zamian wymaga to "przyjaźń" czyli gwarancja,ze w przypadku gdy Don bedzie potrzebowal pomocy od Bonassery owa pomoc zostanie udzielona.
Zwłaszcza, gdy Don zgłosił się do Bonassery w 'niezbyt słoneczny' dzień czyli kiedy sam był na celowniku rodzin mafijnych. Przywiózł do jego zakładu pogrzebowego zmasakrowanego syna (Sonny'ego) żeby 'doprowadził go do porządku'. Ten się zgodził.
Jednak sens demota do tej sceny może być taki, że Amerigo B. wyrzekł się Dona ponieważ 'nie chciał takich znajomości' a kiedy prawo go zawiodło (ułaskawili gwałcicieli jego córki) to nagle przyleciał do niego z płaczem, jak do mamusi.
Bo przyjaciół poznaje się w biedzie...