Uczcie się pojęć:
Demoliberalizm (liberalizm demokratyczny) - wyrosły z tradycji utylitaryzmu odłam myśli liberalnej łączącej wolność z demokracją.
Po raz pierwszy doktryna demoliberalna została zarysowana w wydanej w 1861 roku książce Johna Stuarta Milla O rządzie reprezentatywnym (Consideration on Representative Government). Mill akceptował demokrację, odrzucając część zastrzeżeń wobec niej formułowanych przez liberałów klasycznych i konserwatywnych, postulował jednak cenzus wykształcenia, a także odebranie prawa głosu osobom bez majątku oraz jawność głosowań. Z czasem pomysły te zostały przez demoliberałów odrzucone, a demokracja przyjęta przez nich w swej obecnej, powszechnej formie.
John Stuart Mill postulował pewne odstępstwa od liberalnej doktryny państwa-minimum. Rozróżniał on konieczne pole działania rządu (liberalne państwo-minimum: sądy, policja, wojsko) oraz pole działań niekoniecznych, uzależnionych od woli obywateli. Mimo pewnego odejścia od klasycznej myśli liberalnej (i konserwatywno-liberalnej) demoliberalizm uznaje, iż funkcjonowanie państwa musi być oparte na zasadzie leseferyzmu.
Z czasem z demoliberalizmu wyewoluowała lewicowa doktryna liberalizmu socjalnego, która znalazła swojego wyraziciela w osobie Leonarda T. Hobhouse'a.
Ludzie walczący z Konkordatem najbardziej chyba rozwalają. Kompletnie nie wiedzą czym on jest, co zawiera itd, ale mordy drą najgłośniej, bo z religią związane. Za każdym razem jak pytam się w dyskusji, żeby mi oponent powiedział co nieco o konkordacie, to jedyne co potrafi powiedzieć to to, że jesteśmy poddani Watykanowi. Ale jak, co, gdzie, jaki zapis itd. to nic nie potrafią powiedzieć. A konkordat jest zwykłą umową między państwową, taką jaką można mieć z każdym innym państwem, tylko ma inną nazwę. Co nie znaczy oczywiście, że nie ma tam zapisów, które należy wykreslić (związane z finansami, czyli dotowanie uniwersytetów katolickich).
Mało kto widzi, że obecny stan Polski jest zły przez komunę, a wcześniej wojnę. To nie jest takie hop i po 1989 podcieramy się dolarami. Od 25 lat gospodarka Polski pewnie się rozwija za sprawą dotychczas rządzących w kraju. W 1988 Polska była bankrutem. Ktoś rozumie znaczenie tego słowa? W porównaniu do Ukrainy, Białorusi , Litwy czy Łotwy, to żyjemy w luksusach.
Łotwa była najlepiej rozwijającym się krajem UE. Jednak to nie zmienia faktu, że psy tam dupami szczękają. A tak poza tym, to Łotwę zniszczył kryzys w 2008 roku i tak różowo już nie jest.
co to za film?
"Dzwonnik z Notre Dame"
gut
nie rozumiem dlaczego on wychodzi z stalowego kutasa
przesadzacie, ani wtedy nie było tak źle, ani teraz nie jest. Nie, nie jestem komuchem
PRL pochwalają tylko ci, którzy wtedy nie żyli :)
No i ci, którzy byli na uprzywilejowanej pozycji.
Któż was tak zniewala, biedaczyska?
Demoliberalny system
ZAPEWNE UWAŻAJA ZE ZA KOMUNIZMU BYŁO LEPIEJ. FAKTYCZNIE, STANIE KILKA GODZIN PO CHLEB, REWIZJE ZOMO, POWSZECHNA CENZURA. ZDECYDOWANIE BYŁO LEPIEJ.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 maja 2013 o 16:46
Uczcie się pojęć:
Demoliberalizm (liberalizm demokratyczny) - wyrosły z tradycji utylitaryzmu odłam myśli liberalnej łączącej wolność z demokracją.
Po raz pierwszy doktryna demoliberalna została zarysowana w wydanej w 1861 roku książce Johna Stuarta Milla O rządzie reprezentatywnym (Consideration on Representative Government). Mill akceptował demokrację, odrzucając część zastrzeżeń wobec niej formułowanych przez liberałów klasycznych i konserwatywnych, postulował jednak cenzus wykształcenia, a także odebranie prawa głosu osobom bez majątku oraz jawność głosowań. Z czasem pomysły te zostały przez demoliberałów odrzucone, a demokracja przyjęta przez nich w swej obecnej, powszechnej formie.
John Stuart Mill postulował pewne odstępstwa od liberalnej doktryny państwa-minimum. Rozróżniał on konieczne pole działania rządu (liberalne państwo-minimum: sądy, policja, wojsko) oraz pole działań niekoniecznych, uzależnionych od woli obywateli. Mimo pewnego odejścia od klasycznej myśli liberalnej (i konserwatywno-liberalnej) demoliberalizm uznaje, iż funkcjonowanie państwa musi być oparte na zasadzie leseferyzmu.
Z czasem z demoliberalizmu wyewoluowała lewicowa doktryna liberalizmu socjalnego, która znalazła swojego wyraziciela w osobie Leonarda T. Hobhouse'a.
Konkordat także. Jesteśmy lennem watykańczyków?
Ludzie walczący z Konkordatem najbardziej chyba rozwalają. Kompletnie nie wiedzą czym on jest, co zawiera itd, ale mordy drą najgłośniej, bo z religią związane. Za każdym razem jak pytam się w dyskusji, żeby mi oponent powiedział co nieco o konkordacie, to jedyne co potrafi powiedzieć to to, że jesteśmy poddani Watykanowi. Ale jak, co, gdzie, jaki zapis itd. to nic nie potrafią powiedzieć. A konkordat jest zwykłą umową między państwową, taką jaką można mieć z każdym innym państwem, tylko ma inną nazwę. Co nie znaczy oczywiście, że nie ma tam zapisów, które należy wykreslić (związane z finansami, czyli dotowanie uniwersytetów katolickich).
gdyby tak bylo, nie moglbys teraz wstawic demota pieprzony polaczku
No i o to chodzi ;).
Wychodzi na to że nie zrozumiałeś metafory...
Zacny gif, królu.
Nieźle Polska wygląda jak na tysiąc latka :) Matuzalem może się czuć zagrożony
W polskiej wersji dzwonnika ten dziadek nawet krzyczy: "jestem wolny! woooolny!". My też jesteśmy wolni.
Idealne zobrazowanie aż włos się na głowie jeży...
Spróbowalibyście przed 1989 wyjść na ulicę z transparentem "Partia rządząca to idioci"?
Dziś nawet nikt by za takie coś nie wylegitymował...
Teraz wszystko jest bardziej subtelne.
Mało kto widzi, że obecny stan Polski jest zły przez komunę, a wcześniej wojnę. To nie jest takie hop i po 1989 podcieramy się dolarami. Od 25 lat gospodarka Polski pewnie się rozwija za sprawą dotychczas rządzących w kraju. W 1988 Polska była bankrutem. Ktoś rozumie znaczenie tego słowa? W porównaniu do Ukrainy, Białorusi , Litwy czy Łotwy, to żyjemy w luksusach.
Łotwa była najlepiej rozwijającym się krajem UE. Jednak to nie zmienia faktu, że psy tam dupami szczękają. A tak poza tym, to Łotwę zniszczył kryzys w 2008 roku i tak różowo już nie jest.
"Jestem wolny , jestem wolny ! GUZIK "
Traktat Lizboński = konstytucja? Czyli jak zwykle "nie znam się, to się wypowiem" -.-