To tak nie dziala.. zycie sklada sie z dobrych i zlych wydarzen. Jesli je wyeliminujemy calkiem z zycia, to czlowiek poprostu zwariowalby. Zupelnie beztroskie dziecinstwo spowodowaloby ze czlowiek nigdy by go nie opuscil, bo to trudy zycia sprawiaja ze stajemy sie dojrzalsi, niejako nas rozwiajaja. Nie wiem ile w tym prawdy, dawno temu to slyszalem, ale podobno byl taki genialny malarz, ktory mial bardzo ciezkie zycie i wywolalo to u niego chorobe psychiczna... Jako ze zyl juz dosc dawno temu, to "pomoc" jaka mu zaoferowano byla lekko mowiac prymitywna. Co ciekawe, razem ze swymi troskami, stracil swoje zdolnosci malarskie.
To tak nie dziala.. zycie sklada sie z dobrych i zlych wydarzen. Jesli je wyeliminujemy calkiem z zycia, to czlowiek poprostu zwariowalby. Zupelnie beztroskie dziecinstwo spowodowaloby ze czlowiek nigdy by go nie opuscil, bo to trudy zycia sprawiaja ze stajemy sie dojrzalsi, niejako nas rozwiajaja. Nie wiem ile w tym prawdy, dawno temu to slyszalem, ale podobno byl taki genialny malarz, ktory mial bardzo ciezkie zycie i wywolalo to u niego chorobe psychiczna... Jako ze zyl juz dosc dawno temu, to "pomoc" jaka mu zaoferowano byla lekko mowiac prymitywna. Co ciekawe, razem ze swymi troskami, stracil swoje zdolnosci malarskie.
Albo znalezienie psiej kupy w piaskownicy.
A nie slina w oczach....
Najgorsze przeżycia, to nadepnięcie na klocek lego xD
dla mnie to była woda w uszach.... możne być?