Moi rodzice mieszkają na wsi i wierz mi,ze ich psiaki mają lepiej niż te w mieście. Mają wielki ogród do biegania.Po 22 są wypuszczane na wieś. Dostają jedzenie z pobliskiej masarni. Chodzą wszędzie za moimi rodzicami. Prawie Nigdy nie były na łańcuchu. Jak ktoś się ich boi to rodzice je przypinają ale w ciszy i czekają aż ta sobą sobie pójdzie, by już pościć psy.Budę mają po schodami, bo w zwykłych nie chciały siedzieć. Chodzą po gospodarstwie gdzie chcą.Nie sa zamknięte w 4 ścianach.
ludzie na wsi lepiej traktują zwierzęta- psy, niż ci z miasta. jeśli ktoś (z miasta) chce wyrzucić psa, bo mu się już nie podoba to przywozi go na wieś i wyrzuca- nie raz taką sytuację widziałem. idę sobie drogą, a tutaj z auta wyrzucany zostaje pies i ludzie go dokarmiają, a czasami przygarniają.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
8 sierpnia 2013 o 15:56
Ja mam raczej inne doświadczenia z wsią - bicie i dokuczanie psom, zamykanie ich na stałe w kojcu. Raczej nie widziałam czegoś takiego w wielkim mieście.
Ludzie ze wsi o wiele lepiej traktują np. psy, bo one pomagają im w pilnowaniu gospodarstwa, ale też tak po prostu - bo im towarzyszą czasami całe ich "psie" życie. Sama jestem ze wsi, przygarnęłam psa, którego ktoś wyrzucił z samochodu pod sklepem. Był z nami 13 lat, dopóki nie zdechł. Trzymaliśmy go w domu, rozpieszczaliśmy, spał z nami i tak pilnował domu, że przez tych 13 lat nie potrzebowałam kluczy do domu. Dlatego pisanie, że na wsi pies to tylko zwierzę jest oczywistą nieprawdą. Ja i moja rodzina traktowaliśmy naszego psa jak członka rodziny.
Jak ktoś może być wychowany na wsi w poglądzie "Zwierze to tylko zwierze". Przecież to ku**a nie ima się do polskiej wsi. No, chyba że to było w Sosnowcu.
Ostatnio widzialem, byłem przy tym, jak facet przywiózł starutkiego psiaka, taki rottweiler, czy co tam co. Pies po zabiegu u weta, z "kaniulą" w łapie. Gość wyniósł go na rękach na trawnik, patrzał jak pies spaceruje, płakał że zwierzak umiera. Rozmawiałem z właścicielem. Wiem jak można kochać zwierzaki...
Wychowałam się na wsi, od kilku lat mieszkam niestety w mieście i czytając tak durne teksty aż mnie skręca bo z mojego doświadczenia to psy w większym stopniu na wsi mają lepiej. Nie mówię, że to jest reguła, ale jak ktoś mądrze napisał to jak ludzie traktują zwierzęta nie zależy od ich pochodzenia, ale od wychowania. W mojej miejscowości rodzinnej psy w zaledwie 3 domach (ale ich właściciele są niereformowalni) siedzą uwiązane na łańcuchach. W moim domu rodzinnym są 2 psy, każdy z nich ma osobny kojec, praktycznie codziennie czyszczony. Co noc biegają po podwórku, zawsze mają czystą wodę i pełną miskę. Podobnie jest u moich sąsiadów.
Odkąd mieszkam w mieście ciągle słyszę w mieszkaniu wyjące psy, których właściciele zostawili je na cały dzień. Ciągle spotykam szarpiących za smycze ludzi, którzy najwidoczniej męczą się z trzymanymi przez nich owczarkami, pitbullami albo innymi wielkimi psami.
I teraz odpowiedz sobie co jest bardziej nieludzkie: trzymanie psa na wsi, gdzie ma swobodę, czy w ciasnym bloku, gdzie 3 razy na dzień może sobie wyjść na spacer.. I oczywiście znów nie uogólniajmy bo i w mieście niektóre psy mają dobrze. Ja osobiście uważam, że nie każdy pies powinien mieszkać w bloku, a mam na myśli szczególnie psy dużych ras.
Przepraszam za długą wypowiedź, ale szlag mnie trafia gdy widzę takie rozgraniczanie ludzi na tych z miasta i na tych ze wsi. Mamy XXI wiek, na wsi nie mieszka się już pod strzechami, nie jeździ wozami i za przeproszeniem nie s.ra się za stodołą. Mamy internet, cyfrową telewizję i jeździmy w wolnym czasie do miejsc związanych z kulturą; co niektórym ciągle ciężko w to uwierzyć. I najważniejsze: tu, i tam mieszkają rożni ludzi. Nie trudno na wsi o inteligenta, a i w mieście nie ma problemu ze znalezieniem hołoty.. I na odwrót.
O tak, siedzenie w kojcu cały dzień i bieganie w nocy po kawałku podwórka to naprawdę spełnienie marzeń każdego psa. Pewnie szkolenie czy rozwijające zabawy to już ponad Twoje możliwości. Mój "miastowy pies" ma zapewnione 1,5 godziny spaceru (każdego dnia inna trasa), a w weekendy wycieczki do lasu/nad wodę/ dodatkowo szkolenie i czas na zabawę. A co najważniejsze- siedzi w domu, pod moimi nogami, dzięki czemu ma zapewnione to, co dla każdego psa najważniejsze- kontakt z ukochanymi ludźmi. Już widzę jak będąc na miejscu psa wybierasz kojec...
a więc mówisz, że 1,5 godziny "wolności" na smyczy to coś lepszego niż cała noc biegania i bezpieczny (dla innych ludzi i dla samego psa-samochody przeciez nie latają) kojec? doprawdy wyborne.
Oczywiście, że tak. 1,5 godziny spaceru na 10-metrowej lince połączonego z zabawą z innymi psami, kontaktem z ludźmi, nowymi zapachami, miejscami, zabawą i szkoleniem jest o wiele bardziej stymulujące i wyczerpujące dla psa niż 12 godzin w klatce i bieganie po podwórku w nocy, na którym nic się nie dzieje. Podwórko wcale nie zapewnia psu rozrywki i nie zwalnia właściciela ze spacerów.
Też mam psa (owczarek niemiecki długowłosy) i powiem tak, pies potrafi być najlepszym przyjacielem i także członkiem rodziny o ile ludzie mają serce i nie krzywdzą go. Moja suka wyczuwa jak ktoś jest smutny i sama jak terapeutka przychodzi, pociesza.
Też się zgadzam że dla psa życie na podwórku i sranie tam to żadna frajda. Lepiej ma pies który wyjdzie na w sumie 2 godziny dziennie czyli 50 + 20 + 50 albo i więcej i ma psich kumpli niż taki co leży na podwórku.
Tak mnie to właśnie pachniało wsią - bo ty jesteś z wsi !!!
Nawet jak jest to co z tego?
A ty z rynsztoka i nikt cię nie dyskryminuje kanalarzu :)
Czy ktoś może wytłumaczyć o co w tym chodzi ?
Nie mogła znieść twojego trucia, to płakała.
Też nie do końca rozumiem tego demota.
pokrętny podpis
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2013 o 14:18
Moi rodzice mieszkają na wsi i wierz mi,ze ich psiaki mają lepiej niż te w mieście. Mają wielki ogród do biegania.Po 22 są wypuszczane na wieś. Dostają jedzenie z pobliskiej masarni. Chodzą wszędzie za moimi rodzicami. Prawie Nigdy nie były na łańcuchu. Jak ktoś się ich boi to rodzice je przypinają ale w ciszy i czekają aż ta sobą sobie pójdzie, by już pościć psy.Budę mają po schodami, bo w zwykłych nie chciały siedzieć. Chodzą po gospodarstwie gdzie chcą.Nie sa zamknięte w 4 ścianach.
wypuszczane na wieś? jak odpowiedzialnie. -.-
ludzie na wsi lepiej traktują zwierzęta- psy, niż ci z miasta. jeśli ktoś (z miasta) chce wyrzucić psa, bo mu się już nie podoba to przywozi go na wieś i wyrzuca- nie raz taką sytuację widziałem. idę sobie drogą, a tutaj z auta wyrzucany zostaje pies i ludzie go dokarmiają, a czasami przygarniają.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2013 o 15:56
Ja mam raczej inne doświadczenia z wsią - bicie i dokuczanie psom, zamykanie ich na stałe w kojcu. Raczej nie widziałam czegoś takiego w wielkim mieście.
Ludzie ze wsi o wiele lepiej traktują np. psy, bo one pomagają im w pilnowaniu gospodarstwa, ale też tak po prostu - bo im towarzyszą czasami całe ich "psie" życie. Sama jestem ze wsi, przygarnęłam psa, którego ktoś wyrzucił z samochodu pod sklepem. Był z nami 13 lat, dopóki nie zdechł. Trzymaliśmy go w domu, rozpieszczaliśmy, spał z nami i tak pilnował domu, że przez tych 13 lat nie potrzebowałam kluczy do domu. Dlatego pisanie, że na wsi pies to tylko zwierzę jest oczywistą nieprawdą. Ja i moja rodzina traktowaliśmy naszego psa jak członka rodziny.
Jak ktoś może być wychowany na wsi w poglądzie "Zwierze to tylko zwierze". Przecież to ku**a nie ima się do polskiej wsi. No, chyba że to było w Sosnowcu.
Ostatnio widzialem, byłem przy tym, jak facet przywiózł starutkiego psiaka, taki rottweiler, czy co tam co. Pies po zabiegu u weta, z "kaniulą" w łapie. Gość wyniósł go na rękach na trawnik, patrzał jak pies spaceruje, płakał że zwierzak umiera. Rozmawiałem z właścicielem. Wiem jak można kochać zwierzaki...
Wychowałam się na wsi, od kilku lat mieszkam niestety w mieście i czytając tak durne teksty aż mnie skręca bo z mojego doświadczenia to psy w większym stopniu na wsi mają lepiej. Nie mówię, że to jest reguła, ale jak ktoś mądrze napisał to jak ludzie traktują zwierzęta nie zależy od ich pochodzenia, ale od wychowania. W mojej miejscowości rodzinnej psy w zaledwie 3 domach (ale ich właściciele są niereformowalni) siedzą uwiązane na łańcuchach. W moim domu rodzinnym są 2 psy, każdy z nich ma osobny kojec, praktycznie codziennie czyszczony. Co noc biegają po podwórku, zawsze mają czystą wodę i pełną miskę. Podobnie jest u moich sąsiadów.
Odkąd mieszkam w mieście ciągle słyszę w mieszkaniu wyjące psy, których właściciele zostawili je na cały dzień. Ciągle spotykam szarpiących za smycze ludzi, którzy najwidoczniej męczą się z trzymanymi przez nich owczarkami, pitbullami albo innymi wielkimi psami.
I teraz odpowiedz sobie co jest bardziej nieludzkie: trzymanie psa na wsi, gdzie ma swobodę, czy w ciasnym bloku, gdzie 3 razy na dzień może sobie wyjść na spacer.. I oczywiście znów nie uogólniajmy bo i w mieście niektóre psy mają dobrze. Ja osobiście uważam, że nie każdy pies powinien mieszkać w bloku, a mam na myśli szczególnie psy dużych ras.
Przepraszam za długą wypowiedź, ale szlag mnie trafia gdy widzę takie rozgraniczanie ludzi na tych z miasta i na tych ze wsi. Mamy XXI wiek, na wsi nie mieszka się już pod strzechami, nie jeździ wozami i za przeproszeniem nie s.ra się za stodołą. Mamy internet, cyfrową telewizję i jeździmy w wolnym czasie do miejsc związanych z kulturą; co niektórym ciągle ciężko w to uwierzyć. I najważniejsze: tu, i tam mieszkają rożni ludzi. Nie trudno na wsi o inteligenta, a i w mieście nie ma problemu ze znalezieniem hołoty.. I na odwrót.
O tak, siedzenie w kojcu cały dzień i bieganie w nocy po kawałku podwórka to naprawdę spełnienie marzeń każdego psa. Pewnie szkolenie czy rozwijające zabawy to już ponad Twoje możliwości. Mój "miastowy pies" ma zapewnione 1,5 godziny spaceru (każdego dnia inna trasa), a w weekendy wycieczki do lasu/nad wodę/ dodatkowo szkolenie i czas na zabawę. A co najważniejsze- siedzi w domu, pod moimi nogami, dzięki czemu ma zapewnione to, co dla każdego psa najważniejsze- kontakt z ukochanymi ludźmi. Już widzę jak będąc na miejscu psa wybierasz kojec...
a więc mówisz, że 1,5 godziny "wolności" na smyczy to coś lepszego niż cała noc biegania i bezpieczny (dla innych ludzi i dla samego psa-samochody przeciez nie latają) kojec? doprawdy wyborne.
Oczywiście, że tak. 1,5 godziny spaceru na 10-metrowej lince połączonego z zabawą z innymi psami, kontaktem z ludźmi, nowymi zapachami, miejscami, zabawą i szkoleniem jest o wiele bardziej stymulujące i wyczerpujące dla psa niż 12 godzin w klatce i bieganie po podwórku w nocy, na którym nic się nie dzieje. Podwórko wcale nie zapewnia psu rozrywki i nie zwalnia właściciela ze spacerów.
Też mam psa (owczarek niemiecki długowłosy) i powiem tak, pies potrafi być najlepszym przyjacielem i także członkiem rodziny o ile ludzie mają serce i nie krzywdzą go. Moja suka wyczuwa jak ktoś jest smutny i sama jak terapeutka przychodzi, pociesza.
Też się zgadzam że dla psa życie na podwórku i sranie tam to żadna frajda. Lepiej ma pies który wyjdzie na w sumie 2 godziny dziennie czyli 50 + 20 + 50 albo i więcej i ma psich kumpli niż taki co leży na podwórku.