Ludzie błagam - nie znam ani jednej sensownej, inteligentnej, wykształconej osoby, która by nie miała pracy (pracy powyżej 1800zł netto) więc nie wiem gdzie wy żyjecie - ja w Polsce, kraju absurdów, ale nie przesadzajcie, że jest tak źle jeśli chodzi o zatrudnienie. Jest źle jak ktoś nic nie umie chodził do szkoły tylko po to żeby odklepać swoje, studiował filozofię, która w praktyce była filozofowaniem na temat własnego beznadziejnego życia przy wódeczce. Trzeba coś sobą reprezentować, aby być atrakcyjnym dla pracodawcy. Praca to wymiana - ja daję swoje umiejętności pracodawcy, pracodawca mi za to płaci. Ale jak wy nie macie żadnych umiejętności poza obsługą fb i playstation to czego się dziwicie??
To zależy od tego ile masz lat. Osoby obecnie kończące studia/szkołę chcący zdobyć pierwszą prace mają trudności nawet jeśli studiowali coś więcej niż filozofia. Ja znam sporo osób ze swojego pokolenia, którzy nie mają pracy. Całkiem sporo osób jest już za granicą.
Akurat filozofia daje sporo możliwości zawodowych. Oczywiście przy założeniu, że ktoś idąc na filozofię miał gotowy pomysł na siebie i konsekwentnie go realizował. W dużym skrócie nawet studia techniczne nie gwarantują pracy jak się jest debilem, który nie ma pomysłu na siebie i tak sobie żyje z dnia na dzień jak ta ameba. Jestem po filozofii i nie narzekam na problemy z pracą.
mam już dość czytania tekstów, że najlepiej wyjechać. wyjeżdżają ludzie, którzy nie mają pomysłu na życie i czekają, aż życie samo przyniesie im średnią krajową. jeżeli wolisz z mgr przed nazwiskiem szorować gary w uk - proszę bardzo, twój wybór ale nie ględź, że życie do tego cię zmusiło. odpowiedz sobie na pytanie co ty zrobiłeś, żeby móc żyć i zarabiać w kraju. śmieszą mnie te wszystkie 25-latki z dyplomem w kieszeni, z oczekiwaniami finansowymi jakby w metryce mieli napisane -dyrektor-
1. doświadczenie - zdobywa się także na studiach, na praktykach, najlepiej w dużych korporacjach, a nie chleje się piwsko na plaży, odpoczywając po jakże ciężkiej sesji.
2. praca dodatkowa na studiach - jeżeli pracujesz przy taśmie, to czego oczekujesz? że po studiach z tej taśmy zejdziesz? niby dlaczego? bo zdałeś kilka egzaminów? nic innego nie potrafisz już robić
3. szkolenia, kursy, dokształcanie - o tym już ewidentnie ludzie zapomnieli? nie chodzi tutaj o 50 kursów z malowania pisanek, ale 2-3 porządne, kierunkowe, którymi nie może poszczycić się większość ludzi
4. to oczywiste, że chcesz zarabiać dużo ale nie jest to oczywiste jak nic nie potrafisz. oczekujesz, że pracodawca jest świętym mikołajem i będzie się bawił w wykładanie kasy, bo jakiś młodzian z dyplomem nie ma pracy? a skąd pracodawca ma wiedzieć, czy ci się za pół roku nie znudzi? a jemu pieniędzy włożonych w ciebie nikt nie zwróci. pokaż mu, że za kasę zarobioną w czasie studiów zainwestowałeś w siebie (bynajmniej nie chodzi tutaj o ciuchy), wtedy pracodawca ci uwierzy, że warto w ciebie inwestować.
5. i nie jest sztuką mieć dyplom z byle jakiej uczelni, takich dyplomów są miliony.
a teraz się zastanów ile zrobiłeś z tych 5 punktów? nadal uważasz, że ci się należy? nie masz pracy, to pracuj nad sobą. miesiące, czy lata bezczynności na bezrobociu świadczą tylko o tobie, że zwyczajnie ci się nie chce. a jak tak zazdrościsz tym pracodawcą, kto ci broni być jednym z nich, skoro jesteś taki cudowny i wszystko ci się należy, otwórz firmę, zatrudnij swoich świetnych kolegów za średnią krajową. na pewno wam się uda, skoro jesteście tacy wyjątkowi
Smutna prawda o naszej szarej rzeczywistości.
Ludzie błagam - nie znam ani jednej sensownej, inteligentnej, wykształconej osoby, która by nie miała pracy (pracy powyżej 1800zł netto) więc nie wiem gdzie wy żyjecie - ja w Polsce, kraju absurdów, ale nie przesadzajcie, że jest tak źle jeśli chodzi o zatrudnienie. Jest źle jak ktoś nic nie umie chodził do szkoły tylko po to żeby odklepać swoje, studiował filozofię, która w praktyce była filozofowaniem na temat własnego beznadziejnego życia przy wódeczce. Trzeba coś sobą reprezentować, aby być atrakcyjnym dla pracodawcy. Praca to wymiana - ja daję swoje umiejętności pracodawcy, pracodawca mi za to płaci. Ale jak wy nie macie żadnych umiejętności poza obsługą fb i playstation to czego się dziwicie??
To zależy od tego ile masz lat. Osoby obecnie kończące studia/szkołę chcący zdobyć pierwszą prace mają trudności nawet jeśli studiowali coś więcej niż filozofia. Ja znam sporo osób ze swojego pokolenia, którzy nie mają pracy. Całkiem sporo osób jest już za granicą.
Wypraszam sobie, skończyłam filozofię i zarabiam powyżej średniej krajowej!
Akurat filozofia daje sporo możliwości zawodowych. Oczywiście przy założeniu, że ktoś idąc na filozofię miał gotowy pomysł na siebie i konsekwentnie go realizował. W dużym skrócie nawet studia techniczne nie gwarantują pracy jak się jest debilem, który nie ma pomysłu na siebie i tak sobie żyje z dnia na dzień jak ta ameba. Jestem po filozofii i nie narzekam na problemy z pracą.
"poza" piszemy razem, natomiast "prawo jazdy" osobno (czy jak kto woli rozdzielnie)
To takie.. życiowe :)
mam już dość czytania tekstów, że najlepiej wyjechać. wyjeżdżają ludzie, którzy nie mają pomysłu na życie i czekają, aż życie samo przyniesie im średnią krajową. jeżeli wolisz z mgr przed nazwiskiem szorować gary w uk - proszę bardzo, twój wybór ale nie ględź, że życie do tego cię zmusiło. odpowiedz sobie na pytanie co ty zrobiłeś, żeby móc żyć i zarabiać w kraju. śmieszą mnie te wszystkie 25-latki z dyplomem w kieszeni, z oczekiwaniami finansowymi jakby w metryce mieli napisane -dyrektor-
1. doświadczenie - zdobywa się także na studiach, na praktykach, najlepiej w dużych korporacjach, a nie chleje się piwsko na plaży, odpoczywając po jakże ciężkiej sesji.
2. praca dodatkowa na studiach - jeżeli pracujesz przy taśmie, to czego oczekujesz? że po studiach z tej taśmy zejdziesz? niby dlaczego? bo zdałeś kilka egzaminów? nic innego nie potrafisz już robić
3. szkolenia, kursy, dokształcanie - o tym już ewidentnie ludzie zapomnieli? nie chodzi tutaj o 50 kursów z malowania pisanek, ale 2-3 porządne, kierunkowe, którymi nie może poszczycić się większość ludzi
4. to oczywiste, że chcesz zarabiać dużo ale nie jest to oczywiste jak nic nie potrafisz. oczekujesz, że pracodawca jest świętym mikołajem i będzie się bawił w wykładanie kasy, bo jakiś młodzian z dyplomem nie ma pracy? a skąd pracodawca ma wiedzieć, czy ci się za pół roku nie znudzi? a jemu pieniędzy włożonych w ciebie nikt nie zwróci. pokaż mu, że za kasę zarobioną w czasie studiów zainwestowałeś w siebie (bynajmniej nie chodzi tutaj o ciuchy), wtedy pracodawca ci uwierzy, że warto w ciebie inwestować.
5. i nie jest sztuką mieć dyplom z byle jakiej uczelni, takich dyplomów są miliony.
a teraz się zastanów ile zrobiłeś z tych 5 punktów? nadal uważasz, że ci się należy? nie masz pracy, to pracuj nad sobą. miesiące, czy lata bezczynności na bezrobociu świadczą tylko o tobie, że zwyczajnie ci się nie chce. a jak tak zazdrościsz tym pracodawcą, kto ci broni być jednym z nich, skoro jesteś taki cudowny i wszystko ci się należy, otwórz firmę, zatrudnij swoich świetnych kolegów za średnią krajową. na pewno wam się uda, skoro jesteście tacy wyjątkowi
22 lata i 35 lat doświadczenia? Czyżby życie po śmierci?
I zarejestrowanej działalności gospodarczej.
Bo w pracy trzeba dawać dupy i dać się traktować jak szmatę.
Wypisz wymaluj "infomax".
I nie jest jeszcze studentem studiów zaocznych dyspozycyjnym w weekendy...;)
Przyjął bym go ale skarbówka właśnie mnie dopadła :(
ma fach w ręku!!!od wszystkiego i niczego! o elastycznym czasie pracy słyszał?