Ślinienie palców przed przewróceniem kartki to najobrzydliwszy zwyczaj. Ostatnio byłam świadkiem, jak bibliotekarka na apelu szkolny ogłaszała, kto spośród dzieciaków zajął jakie miejsce. Każde imię i nazwisko miała napisane na osobnej kartce w cienkim zeszycie. Znam ją i wiem, że to jej stary zwyczaj, pamiętam to jeszcze z czasów, gdy sama chodziłam do podstawówki. Robi tak, żeby nie odczytywać dwa razy tego samego nazwiska. Gdy więc odczytywała te nazwiska zapraszając dzieci na środek- za każdym razem śliniła palec, żeby przewrócić kartkę. Tak samo było z książkowymi nagrodami. Otwierała każdą książkę, śliniła palec, przewracała pierwszą kartkę by spojrzeć, czy dobra książka ląduje u laureata. A potem znowu to samo- ślinimy palca, przewracamy kartkę... a to wszystko do mikrofonu. Błagam Was, w domu możecie nawet te kartki lizać, ale przy publicznych wystąpieniach wygląda to obrzydliwie.
Właśnie chciałam o tym napisać :D To jest obrzydliwe i serio nie wiem po co ludzie to robią... Jakoś bez problemu mogę przewracać kartki bez ślinienia, a jeszcze jak ktoś to robi po za domem to już w ogóle tragedia... Czasem babcie w kiosku sprzedające bilety też tak robią i wtedy naprawdę może człowieka cofnąć... Jak ktoś pracuje z jakimiś blankietami i ma z tym problem to niech sobie owinie gumką recepturką końcówkę ołówka i tym przewraca. Każda strona się odkleja i nie będziecie zlizywać bakterii i przekazywać swoich.
Tańsze ... niż 80, czy 100 lat temu. Oczywiście patrząc na ostatnie lata można stwierdzić, że jakaś konkretna seria podrożała choćby ze względu na podwyżkę podatków, czy inflację. To samo z tytułami czysto naukowymi o małych nakładach, gdzie wysoką cenę tłumaczy się argumentem "potrzebujesz to płać". Jednak w porównaniu do czasów, z których pochodzi powyższa instrukcja w ogólnym rozrachunku dzisiaj w Polsce, dla przeciętnego czytelnika książki są bardziej dostępne niż wtedy.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
23 kwietnia 2014 o 19:38
Ja moje książki spakowałem do kartonów i trzymam w szafie coby się nie kurzyły itd. Nigdy nie wiadomo jaką mogą mieć za lat kilka/dziesiąt wartość merytoryczną / wyrażoną w krajowych znakach pieniężnych.
Dzisiaj nie ma już ulotek, w których nie byłoby ani jednego błędu interpunkcyjnego.
A poza tym jeszcze pamiętajcie, żeby zlizywać okruszki chleba z podłogi.
Ślinienie palców przed przewróceniem kartki to najobrzydliwszy zwyczaj. Ostatnio byłam świadkiem, jak bibliotekarka na apelu szkolny ogłaszała, kto spośród dzieciaków zajął jakie miejsce. Każde imię i nazwisko miała napisane na osobnej kartce w cienkim zeszycie. Znam ją i wiem, że to jej stary zwyczaj, pamiętam to jeszcze z czasów, gdy sama chodziłam do podstawówki. Robi tak, żeby nie odczytywać dwa razy tego samego nazwiska. Gdy więc odczytywała te nazwiska zapraszając dzieci na środek- za każdym razem śliniła palec, żeby przewrócić kartkę. Tak samo było z książkowymi nagrodami. Otwierała każdą książkę, śliniła palec, przewracała pierwszą kartkę by spojrzeć, czy dobra książka ląduje u laureata. A potem znowu to samo- ślinimy palca, przewracamy kartkę... a to wszystko do mikrofonu. Błagam Was, w domu możecie nawet te kartki lizać, ale przy publicznych wystąpieniach wygląda to obrzydliwie.
Właśnie chciałam o tym napisać :D To jest obrzydliwe i serio nie wiem po co ludzie to robią... Jakoś bez problemu mogę przewracać kartki bez ślinienia, a jeszcze jak ktoś to robi po za domem to już w ogóle tragedia... Czasem babcie w kiosku sprzedające bilety też tak robią i wtedy naprawdę może człowieka cofnąć... Jak ktoś pracuje z jakimiś blankietami i ma z tym problem to niech sobie owinie gumką recepturką końcówkę ołówka i tym przewraca. Każda strona się odkleja i nie będziecie zlizywać bakterii i przekazywać swoich.
A ja książki ściągam z internetu, albo czytam na e-bookach. Widzicie jaki jestem higieniczny i dbam o papier? Nawet go nie dotykam
Obecnie są tańsze? Hm... Ze 12 lat temu książki z mojej ukochanej serii kupowałam za ok 12 zł, a teraz? 30...
Tańsze ... niż 80, czy 100 lat temu. Oczywiście patrząc na ostatnie lata można stwierdzić, że jakaś konkretna seria podrożała choćby ze względu na podwyżkę podatków, czy inflację. To samo z tytułami czysto naukowymi o małych nakładach, gdzie wysoką cenę tłumaczy się argumentem "potrzebujesz to płać". Jednak w porównaniu do czasów, z których pochodzi powyższa instrukcja w ogólnym rozrachunku dzisiaj w Polsce, dla przeciętnego czytelnika książki są bardziej dostępne niż wtedy.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2014 o 19:38
Ja moje książki spakowałem do kartonów i trzymam w szafie coby się nie kurzyły itd. Nigdy nie wiadomo jaką mogą mieć za lat kilka/dziesiąt wartość merytoryczną / wyrażoną w krajowych znakach pieniężnych.
Książki są tańsze niż kiedyś? Chyba nie bardzo.