Ostatnio potrzebowałam pieniędzy i zdecydowałam się sprzedać pewną rzecz, już kit z tym co to było. Wystawiłam się na kilku stronach. Przez 2 miesiące musiałam wnerwiać się na ludzi którzy najpierw pisali, że są zainteresowani i żebym dała numer to się ugadamy... Potem cisza, ani żadnego "już nieaktualne, blabla przepraszam" czy jakiegokolwiek znaku. Po prostu nie obchodziło ich to co ja z tym wszystkim zrobię, rozmyślili się i kit. Brawa dla takich osób.
Ja ujełabym to inaczej. Technologia... Kiedyś nie było możliwości odwołania spotkania 20 minut przed bo jak już ktoś wyszedł z domu to był nieuchwytny. Nie miał przy sobie telefonu czy tabletu z dostępem do internetu wiec nie bylo z tą osobą kontaktu. Dlatego skoro juz jedna osoba była w drodze i nie szło jej zawiadomić, że chce sie odwołac spotkanie to sie po prostu na nie szło.
5-10 min spóźnienia dla mnie jest nadal w porządku, bo: są korki/trzeba było się wrócić po coś do domu/szef nas chwilkę przytrzymał/uciekł autobus... Bla bla bla. Czasem trudno jest idealnie rozmierzyć czas i właśnie po to są telefony: "Słuchaj, ciut się spóźnię, przepraszam". I to moim zdaniem jest w porządku, ale mnie też denerwuje, gdy się z kimś umawiam, a on w ostatniej chwili: "Sorry, ale nie." A niektórzy nawet niełaskawi zadzwoni, że ich nie będzie.
A teraz wszyscy, którzy to czytacie - z ręką na sercu - odpowiedzcie sobie na pytanie, ile razy kazaliście telemarketerowi dzwonić później, albo nawet o konkretnej godzinie, a potem z premedytacją zlewaliście jego telefony nie mając odwagi powiedzieć, że was to nie interesuje :)
Ja od razu mówiłem, że nie jestem zainteresowany. Chyba, że dzwonili do mnie z banku i akurat nie mogłem rozmawiać to umawiałem się powiedzmy na następny dzień i siedziałem w domu czekając na telefon.
Ja się nie dziwie takim ludziom, ze odwoluja czasami spotkania 10 minut przed. Znam sytuacje w ktorych ktos nagminnie mnie o cos prosi, dzwoni tylko jak cos chce.. Potem czlowiek sie buntuje, ze nie przyszedl ze to ze tamto. Ale skoro meczycie to sie nie dziwcie
Pociesz się, że natura to obieg zamknięty. Kto lekką ręką odwołał umówione uprzednio spotkanie sam dostanie po łbie tą samą bronią. Ktoś nie będzie mógł przyjść na spotkanie, na którym jemu zależy.
Ale nie ma się z czego cieszyć. Na dłuższą metę tak się gospodarować nie da
Ostatnio potrzebowałam pieniędzy i zdecydowałam się sprzedać pewną rzecz, już kit z tym co to było. Wystawiłam się na kilku stronach. Przez 2 miesiące musiałam wnerwiać się na ludzi którzy najpierw pisali, że są zainteresowani i żebym dała numer to się ugadamy... Potem cisza, ani żadnego "już nieaktualne, blabla przepraszam" czy jakiegokolwiek znaku. Po prostu nie obchodziło ich to co ja z tym wszystkim zrobię, rozmyślili się i kit. Brawa dla takich osób.
Ja ujełabym to inaczej. Technologia... Kiedyś nie było możliwości odwołania spotkania 20 minut przed bo jak już ktoś wyszedł z domu to był nieuchwytny. Nie miał przy sobie telefonu czy tabletu z dostępem do internetu wiec nie bylo z tą osobą kontaktu. Dlatego skoro juz jedna osoba była w drodze i nie szło jej zawiadomić, że chce sie odwołac spotkanie to sie po prostu na nie szło.
5-10 min spóźnienia dla mnie jest nadal w porządku, bo: są korki/trzeba było się wrócić po coś do domu/szef nas chwilkę przytrzymał/uciekł autobus... Bla bla bla. Czasem trudno jest idealnie rozmierzyć czas i właśnie po to są telefony: "Słuchaj, ciut się spóźnię, przepraszam". I to moim zdaniem jest w porządku, ale mnie też denerwuje, gdy się z kimś umawiam, a on w ostatniej chwili: "Sorry, ale nie." A niektórzy nawet niełaskawi zadzwoni, że ich nie będzie.
A teraz wszyscy, którzy to czytacie - z ręką na sercu - odpowiedzcie sobie na pytanie, ile razy kazaliście telemarketerowi dzwonić później, albo nawet o konkretnej godzinie, a potem z premedytacją zlewaliście jego telefony nie mając odwagi powiedzieć, że was to nie interesuje :)
Ja od razu mówiłem, że nie jestem zainteresowany. Chyba, że dzwonili do mnie z banku i akurat nie mogłem rozmawiać to umawiałem się powiedzmy na następny dzień i siedziałem w domu czekając na telefon.
No to chwała tobie :)
0. Mówię "nie" i się rozłączam.
Ja się nie dziwie takim ludziom, ze odwoluja czasami spotkania 10 minut przed. Znam sytuacje w ktorych ktos nagminnie mnie o cos prosi, dzwoni tylko jak cos chce.. Potem czlowiek sie buntuje, ze nie przyszedl ze to ze tamto. Ale skoro meczycie to sie nie dziwcie
To sie nie tyczy tylko ludzi ponizej 40... To sie tyczy wszystkich, misiaczki.
Pociesz się, że natura to obieg zamknięty. Kto lekką ręką odwołał umówione uprzednio spotkanie sam dostanie po łbie tą samą bronią. Ktoś nie będzie mógł przyjść na spotkanie, na którym jemu zależy.
Ale nie ma się z czego cieszyć. Na dłuższą metę tak się gospodarować nie da