Gdy w tv albo w zarządach powiedzą "bezpieczeństwo", można już ukarać każdego za wszystko i wprowadzić każdy przepis. Niech pozamykają ludzi w klatkach i wszyscy będą bezpieczni.
Powiedział zmęczony życiem i problemem z utrzymaniem rodziny gimnazjalista siedzący o 14:06 we wtorek przed kompem za 3500. Idź kupić Vansy za 400 i posłuchać muzyki na iPodzie za 2500 biedaku.
A znasz go żeby od razu walić taką oceną? Tego najbardziej w ludziach nienawidzę. Ocenianie innych nie znając ich w ogóle. O, emeryt i ma 3000 emerytury? Na pewno w UB pracował!
Niech was wszystkich pustka pochłonie. Choć z samą wypowiedzią autora nie zgadzam się. Można jednak odnieść się do samego argumentu a nie walić tak ordynarnym ad hominemem.
"Wesoły kierowca" prezentuje styl humoru wodzireja z wiejskiego wesela. Jeśli ktoś potrafi to znieść przez pół godziny jazdy, ani chybi jest miłośnikiem takich imprez i disko polo. Ja sobie nie życzę podobnych "atrakcji" podczas podróży.
Nie mam nic przeciwko wesołym ludziom no ale w takiej postaci jak opisałeś to już mi też się nie podobają. Sam kiedyś jechałem PKSem w którym kierowca co chwilę odzywał się do pasażerów, dowcipnie komentował sytuacje na drodze i to co mówili w radiu i puszczał głośno radiowe "hity" tak, że własnego odtwarzacza mp3 nie słyszałem, do tego ta podróż trwała dwie godziny :/.
Chciałbym kiedyś przejechać się z takim kierowcą autobusem, w sumie to wystarczyłoby mi, że odpowiedziałby na zwykłe pieprzone dzień dobry, a nie że wygląda jakbym mu ogromną krzywdę sprawiał faktem, że wchodzę do jego autobusu.
A czym się różni karanie za bycie smutasem od karania za wesołość? Poza tym może ktoś chciałby w spokoju dojechać do celu i tak samo jak krzyków młodzieży czy hałasujących żuli nie życzy sobie głośnych żartów kierowcy.
Ja bym nie karał ani za bycie smutnym ani wesołym, a co do kierowcy to mówił kilka rzeczy w mojej ocenie niedopuszczalnych, np. że ma 3 promile, albo zwracał uwagę innych podróżujących na panią z wózkiem, nie każdy lubi być wskazywany palcem.
Wydaje mi się, że karanie to przesada, ale ten pan też przesadza z gadaniem. Kiedyś powiedział niewidomemu chłopakowi, który głośno mówił, że opowiada nudne rzeczy i żeby opowiedział coś ciekawszego. Albo komentuje wygląd. Co jego obchodzi jak kto mówi albo wygląda. Człowiek kupuje bilet i chce dojechać w spokoju z punktu A do punktu B, nie narażając się na cudze komentarze oraz zwracanie na siebie powszechnej uwagi.
Otóż to! Facet parę razy przegiął. Większość ludzi jest nim zachwycona, bo są zaskoczeni - zobaczyli "coś nowego", ale gość komentuje wsiadających w taki sposób, że cały autobus się na nich gapi. Niby wesołek, ale niestety prostak. A zarząd nie chce kierowcy, który rozbawia jednych pasażerów kosztem innych.
Czy tylko mnie zastanawia, że na tych przedszkolnych lizakach z napisami 'uśmiechnij się' itd. jest 'przy okazji' adres internetowy jakiejś firmy? Czyżby radość sponsorowana?
Nie ma to jak dać kawałek informacji bez dokończenia i na główną... Kierowca komentował stan autobusu, żartował ze swojego stanu trzeźwości i z bezpieczeństwa. Było to powodem wielu skarg od strony pasażerów...
Tak patrzę po komentarzach i dochodzę do wniosku, że nikt nie czyta w całości artykułów tylko kończy na powyższym wstępie.
"Takie rzeczy jednak nie w warszawskim Zarządzie Transportu Miejskiego. Żarty pana Roberta bardzo się tam nie spodobały. - Gdy wita czy żegna pasażerów, jest to sympatyczne, ale przestaje, gdy pozwala sobie na opinie, których nie powinien wypowiadać prowadząc pojazd z pasażerami. Na przykład gdy sugeruje, że w autobusie nic sprawnie nie działa, łącznie z kierowcą - mówi z niesmakiem Igor Krajnow, rzecznik ZTM.
I dodaje, że na Wesołego Kierowcę były również skargi: - Nie pierwszy raz przekroczył granicę dobrego smaku, więc myślę, że wystąpimy do jego pracodawcy, żeby przeprowadził z nim przynajmniej rozmowę dyscyplinarną - zapowiada Krajnow."
Gdy w tv albo w zarządach powiedzą "bezpieczeństwo", można już ukarać każdego za wszystko i wprowadzić każdy przepis. Niech pozamykają ludzi w klatkach i wszyscy będą bezpieczni.
Ja na prawdę mam miłą Panią w dziekanacie ;/
Polska
Tylko pijany i naćpany może mieć w tym kraju dobry humor.
Powiedział zmęczony życiem i problemem z utrzymaniem rodziny gimnazjalista siedzący o 14:06 we wtorek przed kompem za 3500. Idź kupić Vansy za 400 i posłuchać muzyki na iPodzie za 2500 biedaku.
A znasz go żeby od razu walić taką oceną? Tego najbardziej w ludziach nienawidzę. Ocenianie innych nie znając ich w ogóle. O, emeryt i ma 3000 emerytury? Na pewno w UB pracował!
Niech was wszystkich pustka pochłonie. Choć z samą wypowiedzią autora nie zgadzam się. Można jednak odnieść się do samego argumentu a nie walić tak ordynarnym ad hominemem.
"Wesoły kierowca" prezentuje styl humoru wodzireja z wiejskiego wesela. Jeśli ktoś potrafi to znieść przez pół godziny jazdy, ani chybi jest miłośnikiem takich imprez i disko polo. Ja sobie nie życzę podobnych "atrakcji" podczas podróży.
Nie mam nic przeciwko wesołym ludziom no ale w takiej postaci jak opisałeś to już mi też się nie podobają. Sam kiedyś jechałem PKSem w którym kierowca co chwilę odzywał się do pasażerów, dowcipnie komentował sytuacje na drodze i to co mówili w radiu i puszczał głośno radiowe "hity" tak, że własnego odtwarzacza mp3 nie słyszałem, do tego ta podróż trwała dwie godziny :/.
To idź na tyły albo załóż słuchawki
W takim razie nikt nie każe ci używać komunikacji miejskiej.
dla mnie kierowca pozytywny. A Ty gościu załóż sobie stopery albo poczekaj na następny transport
Masz rację. Mnie z kolei irytuje jak ktoś próbuje być śmieszny na siłę a temu panu bardzo mało do tego brakuje ;/
Chciałbym kiedyś przejechać się z takim kierowcą autobusem, w sumie to wystarczyłoby mi, że odpowiedziałby na zwykłe pieprzone dzień dobry, a nie że wygląda jakbym mu ogromną krzywdę sprawiał faktem, że wchodzę do jego autobusu.
A czym się różni karanie za bycie smutasem od karania za wesołość? Poza tym może ktoś chciałby w spokoju dojechać do celu i tak samo jak krzyków młodzieży czy hałasujących żuli nie życzy sobie głośnych żartów kierowcy.
Ja bym nie karał ani za bycie smutnym ani wesołym, a co do kierowcy to mówił kilka rzeczy w mojej ocenie niedopuszczalnych, np. że ma 3 promile, albo zwracał uwagę innych podróżujących na panią z wózkiem, nie każdy lubi być wskazywany palcem.
z tym urzędnikiem urzędu skarbowego chyba kogoś fantazja poniosła
ale tu noob'ami zalatuje
Wydaje mi się, że karanie to przesada, ale ten pan też przesadza z gadaniem. Kiedyś powiedział niewidomemu chłopakowi, który głośno mówił, że opowiada nudne rzeczy i żeby opowiedział coś ciekawszego. Albo komentuje wygląd. Co jego obchodzi jak kto mówi albo wygląda. Człowiek kupuje bilet i chce dojechać w spokoju z punktu A do punktu B, nie narażając się na cudze komentarze oraz zwracanie na siebie powszechnej uwagi.
Otóż to! Facet parę razy przegiął. Większość ludzi jest nim zachwycona, bo są zaskoczeni - zobaczyli "coś nowego", ale gość komentuje wsiadających w taki sposób, że cały autobus się na nich gapi. Niby wesołek, ale niestety prostak. A zarząd nie chce kierowcy, który rozbawia jednych pasażerów kosztem innych.
Czy tylko mnie zastanawia, że na tych przedszkolnych lizakach z napisami 'uśmiechnij się' itd. jest 'przy okazji' adres internetowy jakiejś firmy? Czyżby radość sponsorowana?
Nie ma to jak dać kawałek informacji bez dokończenia i na główną... Kierowca komentował stan autobusu, żartował ze swojego stanu trzeźwości i z bezpieczeństwa. Było to powodem wielu skarg od strony pasażerów...
Tak patrzę po komentarzach i dochodzę do wniosku, że nikt nie czyta w całości artykułów tylko kończy na powyższym wstępie.
"Takie rzeczy jednak nie w warszawskim Zarządzie Transportu Miejskiego. Żarty pana Roberta bardzo się tam nie spodobały. - Gdy wita czy żegna pasażerów, jest to sympatyczne, ale przestaje, gdy pozwala sobie na opinie, których nie powinien wypowiadać prowadząc pojazd z pasażerami. Na przykład gdy sugeruje, że w autobusie nic sprawnie nie działa, łącznie z kierowcą - mówi z niesmakiem Igor Krajnow, rzecznik ZTM.
I dodaje, że na Wesołego Kierowcę były również skargi: - Nie pierwszy raz przekroczył granicę dobrego smaku, więc myślę, że wystąpimy do jego pracodawcy, żeby przeprowadził z nim przynajmniej rozmowę dyscyplinarną - zapowiada Krajnow."