Ja tam ludzi w większości po prostu nie lubię i unikam. Tak jest przyjemnie. Mam swojego lubego, za którego życie bym oddała, mam garstkę niebanalnych znajomych i po co mi więcej? Po co żyć z idiotami? Dla zasady? Bo "nie jestem sam"? Taa, jasne.
No właśnie, zajmować się swoim życiem, a nie zaśmiecaniem fejsbuka i innych pierdyliardem zdjęć i postów. Fajnie, że ludzie mają swoje ideały i pomysły na życie, ale jak to powiedział kiedyś bardzo mądry człowiek: "poglądy są jak dupa, każdy jakieś ma, ale po co od razu wszystkim pokazywać". Jak jednym jest wolno chwalić się wszem i wobec takim sposobem na życie, to reszcie wolno innym.
Dorosłość jest wtedy kiedy presja rówieśnicza nie oznacza już seksu, alkoholu i miękkich narkotyków a
pracę, dzieci i małżeństwo.
Czyli ludzie, którzy świadomie nie mają dzieci ani nie są w małżeństwie to dzieci całe życie? :D
No i jeb*ć presję i idiotów.
A jak ktoś ma problemy z relacjami z ludźmi i jest sam całe życie?
Ja tam ludzi w większości po prostu nie lubię i unikam. Tak jest przyjemnie. Mam swojego lubego, za którego życie bym oddała, mam garstkę niebanalnych znajomych i po co mi więcej? Po co żyć z idiotami? Dla zasady? Bo "nie jestem sam"? Taa, jasne.
No co za ludzie? Naprawdę! Żeby tak bez sensu zajmować się swoim życiem i swoją rodziną, zamiast iść z Tobą się nachlać.
No właśnie, zajmować się swoim życiem, a nie zaśmiecaniem fejsbuka i innych pierdyliardem zdjęć i postów. Fajnie, że ludzie mają swoje ideały i pomysły na życie, ale jak to powiedział kiedyś bardzo mądry człowiek: "poglądy są jak dupa, każdy jakieś ma, ale po co od razu wszystkim pokazywać". Jak jednym jest wolno chwalić się wszem i wobec takim sposobem na życie, to reszcie wolno innym.
Cały dzień? Ja to mam problem, żeby raz na miesiąc w weekend z kimś zrelaksować przy czymś mocniejszym
Piwko? Jakie? Kiedy? Gdzie? W sumie nie ważne jakie.
Gdzieś z rodziną piwo jest tańsze :D To gdzie pijemy
Zmien otoczenie. Dla dobra ludzkosci wazne jest by utrzymywac "breedersow" w blogiej nieswiadomosci swojej niemal zwierzecej bezsensownej egzystencji.