Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
C corvus_pl
+12 / 12

@Fragglesik ja słyszałem że to w Częstochowie w realu. Nie zmienia to faktu że idiotów dużo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Rua
-2 / 12

@Fragglesik Trochę przekręciłeś tę miejską legendę. Dziecko znajduje się w toalecie z karteczką "zabierzcie do szpitala, nie ma nerki".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W Wojtek1291
+7 / 7

@Rua, tu to już kogoś fantazja poniosła zdecydowanie :D Też słyszałem tą historię i też dziecko znaleziono w toalecie, ale przebrane i ufarbowane... no ale z tą nerką... :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Aliens_Hicks
+6 / 6

@Fragglesik A ja słyszałem że to miejska legenda zmyślona przez jakiegoś żartownisia, jest kilka wersji, zmienia się miejscowość, nazwa sklepu i okoliczności znalezienia dziecka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Fffxxx
+9 / 9

Dobry demotywator uświadamia rodziców. Faktycznie metoda na pieski czy na pokazywanie gier itp. I mówienie "choć to zobaczysz więcej" od zawsze jest zagrożeniem dla dzieci. Piesek budzi zaufanie to i dorosły budzi

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar nisha
+11 / 11

@MajorKaza Zamiast zamykać w domu wystarczy pilnować i uczyć dziecko jak reagować na takie sytuacje. Mieszkam koło przedszkola i placu zabaw, codziennie wychodzę po kilka razy z psem. Wyobraź sobie że około tygodnia temu jakaś kobieta, podbiegła do mnie i pyta czy jak chodziłam z psem to nie widziałam jej córeczki. Babka po odebraniu dziecka z przedszkola siadła sobie na ławeczce i pisała na telefonie a dziecko bawiło się na placu(ogrodzony z dwoma wejściami). I nagle dziecka nie ma. I co teraz? Okazało się że mała poszła z koleżanką na drugi plac zabaw.
Kiedy indziej w markecie przede mną szła para z chłopcem (o.5lat), i mały skręcił w inną alejkę a rodzice nawet nie zauważyli. Pewni że idzie za nimi. Dzieciak zaraz wrócił ale rodziców już nie ma bo weszli na inną alejkę.
Więc zgubić dziecko nie jest trudno a jeśli jeszcze ktoś do tego przyłoży rękę to już całkiem. Dzieci z kolei trzymane ciągle za rączkę też nie nauczą poprawnie reagować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I iwonka123
+7 / 11

zagrożenie jest realne, ale z drugiej strony eksperyment trochę przekłamany, bo facet rozmawia z matkami na oczach ich dzieci, więc podchodząc później do dziecka, może ono sobie pomyśleć, że to jakiś znajomy mamy i że przed chwilą rozmawiał z nią o tych pieskach, które ma pokazać

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C corvus_pl
+2 / 2

Dzieci są ufne bo jeszcze nie skażone tym całym światowym gównem które się leje na nas z każdej strony. Dziecko nie rozumie jak może mu ktoś zrobić krzywdę jak ono samo nic złego nikomu nie zrobiło. W sumie ja sam nie rozumiem jak można dziecku krzywdę zrobić. Takich ..ujów skazywałbym na dożywotnią ciężka pracę żeby swojej ofierze mogli płacić odszkodowanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R royalcase
+7 / 7

Jako mała dziewczynka, powiedzmy że miałam wtedy 6 lat, spotkała mnie taka sytuacja. Do mnie i do mojej kolezanki podszedł starszy miły uprzejmy pan, postawił nam lody, potem zaproponował żebyśmy poszły z nim. Kiedy odmawiałyśmy, powiedział ze zapłaci nam 50 zł,jeśli pójdziemy z nim do domu. Upierałam się,że nie chcę...pytałyśmy po co i pytałyśmy...w końcu odpowiedział, żeby pogłaskać was po cipce. Uciekłysmy szybko, wszystko działo sie koło sklepu, nie mógł nam nic zrobić, na szczęście mój tato był w tym sklepie i byłyśmy bezpieczne. Rodzice nie powiedzieli mi, że nie rozmawia się z obcymi, że się nic od nich nie bierze...małe dzieci tego nie wiedzą, więc ty rodzicu uświadom swoje dziecko, żeby twoja córeczka nigdy nie usłyszała; pogłaskać po cipce.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S seybr
+3 / 3

Jest to realne zagrożenie. Kiedyś pojechałem z synem do kolegi. Poszliśmy z jego synkiem na plac zabaw. Obok bawiło się dwóch dzieciaków. Mieli dwie piłki. Poprosiłem czy nie pożyczą nam na chwilę. Ok dzieciaki dały, pograliśmy. Za chciało się nam lodów. Kupiłem w sklepie i przy okazji im w ramach podziękowania. Dawałem lody, jak na mnie skoczyła jedna matka, że chce uprowadzić. Kolega się wtrącił, nie widziała jego. Akurat kolegę zna, sąsiad. Babka potem się tłumaczyła, że widziała sąsiada i że się zagadała z koleżanką. Dobre 20 minut albo i więcej z nią rozmawiała.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B binna
-1 / 1

Wszyscy się tak żalą... Ja nigdy nie miałam problemu, "chodzisz tuż przy mnie, jak się zgubisz to stój w miejscu, ja po ciebie wrócę, nie rozmawiaj z nikim obcym", do 3 podstawówki mama mnie doprowadzała pod same drzwi szkoły. To zależy od wychowania, ja nie poszłabym z kimś obcym, raczej starałabym się odejść prędko.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~inta
0 / 0

@corvus_pl Mowisz nie skazone Nie zgodze sie dzieci dla innych dzieci potrafia byc o wiele gorsze jesli czyms sie rozni otyle , inna rasa etc

Odpowiedz Komentuj obrazkiem