A ja się nie dziwię. Ludzie wypisują takie kretynizmy i takie pieniactwa, że szkoda słów. Znajomy pokazywał mi pismo, w którym gość żądał aby zabronić szczekac psom sąsiadów po godzinie 18.00 bo on się nie może zrelaksować. I właśnie tego typu debilizmy nie mogą pozostać pozostawione ez rozpoznania, tylko trzeba się takimi gównami zajmować. Nie powiecie mi, że to jest normalne
No to jak się nie chce takich spraw rozpatrywać to trza było zostać magazynierem w biedrze. Poza tym, w kwestii ubezwłasnowolnienia burmistrz ma gówno do gadania, takkie sprawy orzeka sąd (co najmniej okręgowy) i to tylko w wyjątakowych sytuacjach.
Takie petycje są rzeczywiście nienormalne, aczkolwiek należałoby merytorycznie i przede wszystkim kulturalnie odpisać petentowi na jego pismo, a nie wypowiadać się na łamach prasy obelżywie pod adresem mieszkańców. Takie zachowanie swiadczy tylko o niskiej kulturze osobistej owego burmistrza. No jeśli tacy ludzie będą rządzic naszym krajem, to czarno to widzę...
Nie znacie życia, jak krytykujecie jego pomysł. Na świecie jest całe mnóstwo świrów, którzy lubią pisać do wszelkich urzędów paraliżując ich pracę. Piszą, że w radiu się na nich zmawiają, że sąsiad planuje zamach na prezydenta, rozpyla truciznę albo kradnie powietrze.... I takich pism nawet kilkaset miesięcznie. Niektóre mniej, inne bardziej absurdalne wszystkie wyssane z palca. W takich ewidentnych sytuacjach powinna istnieć procedura umożliwiająca zignorować tego typu pisma... Mój ojciec kilka razy natknął się na jednego faceta w różnych sytuacjach- miasto 200tys, ale po kilkudziesięciu latach pewnie nie było dorosłego kto by nie miał z nim kontaktu. Słał donosy na wszystkich o wszystko. Podobno skazać go za pomówienia się nie udało- raz że nikomu sądzić się nie chciało, jak dochodziło do rozprawy bronił się, że robił wszystko w dobrej wierze, w ostateczności wyciągał opinie psychiatry. Niebezpieczny nie był- więc nie można było go zmusić do leczenia. Zignorować też nie można- bo przecież urzędnik nie ma prawa analizować zdrowia psychicznego petenta. Jego paranoja była łagodna więc przynajmniej niektóre donosy brzmiały wiarygodnie i dopiero dokładna analiza pozwalała stwierdzić że to bzdury.Pierwszy kontakt miał z nim mój ojciec, jak oskarżył jednego z kierowników na budowie na której mój ojciec pracował, że kradnie materiały. Olbrzymie miał nieprzyjemności- dopiero przy dokładnej analizie, po przeprowadzeniu śledztwa okazało się, że to były bzdury. Sąsiedzi mieli naloty policji z powodu produkcji bimbru, handlu narkotykami itp itd.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
13 sierpnia 2015 o 17:41
A ja się nie dziwię. Ludzie wypisują takie kretynizmy i takie pieniactwa, że szkoda słów. Znajomy pokazywał mi pismo, w którym gość żądał aby zabronić szczekac psom sąsiadów po godzinie 18.00 bo on się nie może zrelaksować. I właśnie tego typu debilizmy nie mogą pozostać pozostawione ez rozpoznania, tylko trzeba się takimi gównami zajmować. Nie powiecie mi, że to jest normalne
No to jak się nie chce takich spraw rozpatrywać to trza było zostać magazynierem w biedrze. Poza tym, w kwestii ubezwłasnowolnienia burmistrz ma gówno do gadania, takkie sprawy orzeka sąd (co najmniej okręgowy) i to tylko w wyjątakowych sytuacjach.
Żółte papiery rzeczywiście się przydadzą, ale dla burmistrza.
Takie petycje są rzeczywiście nienormalne, aczkolwiek należałoby merytorycznie i przede wszystkim kulturalnie odpisać petentowi na jego pismo, a nie wypowiadać się na łamach prasy obelżywie pod adresem mieszkańców. Takie zachowanie swiadczy tylko o niskiej kulturze osobistej owego burmistrza. No jeśli tacy ludzie będą rządzic naszym krajem, to czarno to widzę...
Nie znacie życia, jak krytykujecie jego pomysł. Na świecie jest całe mnóstwo świrów, którzy lubią pisać do wszelkich urzędów paraliżując ich pracę. Piszą, że w radiu się na nich zmawiają, że sąsiad planuje zamach na prezydenta, rozpyla truciznę albo kradnie powietrze.... I takich pism nawet kilkaset miesięcznie. Niektóre mniej, inne bardziej absurdalne wszystkie wyssane z palca. W takich ewidentnych sytuacjach powinna istnieć procedura umożliwiająca zignorować tego typu pisma... Mój ojciec kilka razy natknął się na jednego faceta w różnych sytuacjach- miasto 200tys, ale po kilkudziesięciu latach pewnie nie było dorosłego kto by nie miał z nim kontaktu. Słał donosy na wszystkich o wszystko. Podobno skazać go za pomówienia się nie udało- raz że nikomu sądzić się nie chciało, jak dochodziło do rozprawy bronił się, że robił wszystko w dobrej wierze, w ostateczności wyciągał opinie psychiatry. Niebezpieczny nie był- więc nie można było go zmusić do leczenia. Zignorować też nie można- bo przecież urzędnik nie ma prawa analizować zdrowia psychicznego petenta. Jego paranoja była łagodna więc przynajmniej niektóre donosy brzmiały wiarygodnie i dopiero dokładna analiza pozwalała stwierdzić że to bzdury.Pierwszy kontakt miał z nim mój ojciec, jak oskarżył jednego z kierowników na budowie na której mój ojciec pracował, że kradnie materiały. Olbrzymie miał nieprzyjemności- dopiero przy dokładnej analizie, po przeprowadzeniu śledztwa okazało się, że to były bzdury. Sąsiedzi mieli naloty policji z powodu produkcji bimbru, handlu narkotykami itp itd.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 sierpnia 2015 o 17:41
I to w Jarocinie...Nie lepiej zamiast żółtych papierów wysłać ich na roboty w kopalni siarki? Putin tak robi i tam jest ok.