Ta pierwsza sytuacja (nikt nie znalazł balonu ze swoim imieniem) jest całkowicie nieprawdopodobna. Podejrzewam, że gdyby cała pięćdziesiątka miała zawiązane oczy, weszłaby do sali i wzięła całkiem przypadkowe balony, to kilka z nich byłoby właściwych.
@sfzgkkp Ta. Jest podkoloryzowana, dla nauki. Przy drobinie szczęścia wszyscy by znaleźli. Po prostu razem znaleźliby szybciej. No, chyba, że powiedział "4 pierwszych ma zwolnienie z egzaminu", wtedy zwolennicy wyścigu szczurów wytrącaliby innym balony z rąk.
@sfzgkkp
Całkowicie nieprawdopodobna? Przy 50 osobach szansa że nikt nie znajdzie swojego balonika biorąc losowy wynosi 36,42%. Bardziej nieprawdopodobne rzeczy widywałem...
@sfzgkkp Niekoniecznie, to zwykłe prawdopodobieństwo. Przykład: w rzucie monetą nikt nie obiecuje szansy 50% - na dobrą sprawę może się zdarzyć, że na 10 rzutów 7 to reszki albo zostaną wyrzucone same orły. Faktycznie, taka sytuacja jak u góry brzmi mało prawdopodobnie zakładając, że każdy student w ciągu tych 5 minut zdążył złapać balon najmniej paręnaście razy co jednak nie wyklucza prawdopodobieństwa historyjki (poniekąd pewnie wyssanej z palca ale to już szczegół).
Szybszą metodą byłoby wzięcie szpilki i przekuwanie wszystkich z innym imieniem. Na szybko można by przekonać do tego samego jeszcze ze 2 osoby z gwarancją, że ich balon jest kolejny do uratowania zaraz po naszym - reszta zostałaby sterroryzowana strachem, że jeśli nie poprą naszego działania - ich balon pęknie..Więc jak tam sobie chcą...Moja metoda zadziała szybciej niż powyżej przedstawiona idealna metoda współpracy społecznej i pozostawi po sobie od razu elitę władzy..Rozwiązaniem całego problemu jest: nie wkładanie własnego balona do kupy z innymi z nadzieją, że zostanie potraktowany z czcią..Nie zostanie.
Profesor zapomniał tylko, że szczęście to nie balon podpisany imieniem, dając balona nic nie tracisz, Twój balon czeka na ciebie do tego podpisany, tymczasem szczęście jednej osoby może być nieszczęściem drugiej. Poza tym szczęście nie jest podpisane, a każdy wie jak to jest jak ktoś wpycha ci coś przekonany, że to będzie dla ciebie szczęście (np. rodzice wpychający ci w ramiona córkę koleżanki...).
Tę przypowiastkę można zastosować i do innych okoliczności. Kapitalizm - każdy dla siebie; socjalizm - wszyscy wspólnie. Egoizm - każdy szuka swojego; altruizm - każdy pomaga innemu.
@jonaszewski Socjalizm przerabialiśmy. Zauważ, ze na ćwiczeniach każdy szukał. To nie bło tak, ze 3 szukało dla siebie i reszty, której się nie chciało.
@~Er Socjalizmu nie przerabialiśmy, to była marna podróba. Wszystkie mechanizmy funkcjonowały w nim jak w kapitalizmie, tylko w sposób wypaczony - po prostu brakowało dóbr i sztucznie utrzymywano ich niską cenę, ale funkcjonował czarny rynek, a ludzie dalej zachowywali się zgodnie z zasadami ekonomii rynkowej, gdzie tylko mogli, w codziennych wyborach. Nawiasem mówiąc, w PRL był przymus pracy i oficjalnie nie było bezrobocia (a że sześciu ludzi zatrudniano do ostrzenia ołówków to inna sprawa).
Polecę klasykiem z "Dekalogu" Kieślowskiego: "Pierdu, pierdu..."
W normalnym życiu straciłbyś wszystko, a obdarowani śmialiby się, że jesteś naiwniakiem.
To to w końcu był wykład, seminarium, czy ćwiczenia? Wykładowcy sami mieszają, a potem pretensje, ze student nieprzygotowany.
Ta pierwsza sytuacja (nikt nie znalazł balonu ze swoim imieniem) jest całkowicie nieprawdopodobna. Podejrzewam, że gdyby cała pięćdziesiątka miała zawiązane oczy, weszłaby do sali i wzięła całkiem przypadkowe balony, to kilka z nich byłoby właściwych.
@sfzgkkp Ta. Jest podkoloryzowana, dla nauki. Przy drobinie szczęścia wszyscy by znaleźli. Po prostu razem znaleźliby szybciej. No, chyba, że powiedział "4 pierwszych ma zwolnienie z egzaminu", wtedy zwolennicy wyścigu szczurów wytrącaliby innym balony z rąk.
@sfzgkkp dodajmy do tego, że imiona się powtarzają
@sfzgkkp
Całkowicie nieprawdopodobna? Przy 50 osobach szansa że nikt nie znajdzie swojego balonika biorąc losowy wynosi 36,42%. Bardziej nieprawdopodobne rzeczy widywałem...
@sfzgkkp Niekoniecznie, to zwykłe prawdopodobieństwo. Przykład: w rzucie monetą nikt nie obiecuje szansy 50% - na dobrą sprawę może się zdarzyć, że na 10 rzutów 7 to reszki albo zostaną wyrzucone same orły. Faktycznie, taka sytuacja jak u góry brzmi mało prawdopodobnie zakładając, że każdy student w ciągu tych 5 minut zdążył złapać balon najmniej paręnaście razy co jednak nie wyklucza prawdopodobieństwa historyjki (poniekąd pewnie wyssanej z palca ale to już szczegół).
Szybszą metodą byłoby wzięcie szpilki i przekuwanie wszystkich z innym imieniem. Na szybko można by przekonać do tego samego jeszcze ze 2 osoby z gwarancją, że ich balon jest kolejny do uratowania zaraz po naszym - reszta zostałaby sterroryzowana strachem, że jeśli nie poprą naszego działania - ich balon pęknie..Więc jak tam sobie chcą...Moja metoda zadziała szybciej niż powyżej przedstawiona idealna metoda współpracy społecznej i pozostawi po sobie od razu elitę władzy..Rozwiązaniem całego problemu jest: nie wkładanie własnego balona do kupy z innymi z nadzieją, że zostanie potraktowany z czcią..Nie zostanie.
@Zibioff Problem jest jeden. Jakikolwiek "buntownik" przekłuje twój i leżysz.
@@Er gdyby tam był Polak to nie tylko przekłułby cudzy balonik,.ale jeszcze nawrzucał od cebulaków i podkablował do CBA.
Od razu widać, że OP w życiu na oczy wyższej uczelni nie widział i nie odróżnia seminarium od wykładu, a jednego i drugiego od ćwiczeń.
A kierowca autobusu zaczął klaskać.
@janhalb Oczywiście klaskał jedną ręką, bo drugą prowadził:)
@janhalb a w której trzymał balona?
Zenonzwiochy. Gumke mial gdzie indziej
A jeśli ktoś wziął balon ze swoim imieniem?
Profesor zapomniał tylko, że szczęście to nie balon podpisany imieniem, dając balona nic nie tracisz, Twój balon czeka na ciebie do tego podpisany, tymczasem szczęście jednej osoby może być nieszczęściem drugiej. Poza tym szczęście nie jest podpisane, a każdy wie jak to jest jak ktoś wpycha ci coś przekonany, że to będzie dla ciebie szczęście (np. rodzice wpychający ci w ramiona córkę koleżanki...).
OWszem. Jeśli 2 osoby podrywaj tą sama dziewczynę nie mogą ze sobą współpracować na tym polu. Dewiacje zostawmy dewiantom.
Tę przypowiastkę można zastosować i do innych okoliczności. Kapitalizm - każdy dla siebie; socjalizm - wszyscy wspólnie. Egoizm - każdy szuka swojego; altruizm - każdy pomaga innemu.
@jonaszewski Socjalizm przerabialiśmy. Zauważ, ze na ćwiczeniach każdy szukał. To nie bło tak, ze 3 szukało dla siebie i reszty, której się nie chciało.
@~Er Socjalizmu nie przerabialiśmy, to była marna podróba. Wszystkie mechanizmy funkcjonowały w nim jak w kapitalizmie, tylko w sposób wypaczony - po prostu brakowało dóbr i sztucznie utrzymywano ich niską cenę, ale funkcjonował czarny rynek, a ludzie dalej zachowywali się zgodnie z zasadami ekonomii rynkowej, gdzie tylko mogli, w codziennych wyborach. Nawiasem mówiąc, w PRL był przymus pracy i oficjalnie nie było bezrobocia (a że sześciu ludzi zatrudniano do ostrzenia ołówków to inna sprawa).
Yyyyy, było... http://demotywatory.pl/4301025/i-to-jest-cel-ludzkiego-zycia
BALONU ? OMFG. Balona,
http://sjp.pwn.pl/szukaj/balon Akurat wersja "balonu" jest poprawniejsza, "balona" występuje tylko potocznie i w frazeologizmie.
Taa, i w drugiej sytuacji ta 50 zaczęła się przekrzykiwać nawzajem i przeciskać po swoje balony i w efekcie mamy dokładnie to samo co w pierwszym...
NAIWNE JAK CHOLERA !!! TAKIE BAJKI OPOWIADA SIĘ DZIECIOM W II KLASIE
Ale mdła i nieprawdziwa historyjka.
Polecę klasykiem z "Dekalogu" Kieślowskiego: "Pierdu, pierdu..."
W normalnym życiu straciłbyś wszystko, a obdarowani śmialiby się, że jesteś naiwniakiem.