Proszę wybaczyć, ale czy można wiedzieć ile ma lat i w jakim jest mieście? Może ją znam? Też tak trochę mam zabawę z nowotworem. Może razem leżałyśmy? Na pewno jest bardzo miłą i wspaniałą osobą. Proszę jej powiedzieć, by nigdy się nie poddawała! Mam nadzieję, że niedługo wyzdrowieje i będzie szczęśliwa! Proszę jej powiedzieć, że ma wielu przyjaciół, bo każdy, kto musi z tym walczyć, jest sprzymierzeńcem, wszyscy jesteśmy razem. Więc i ja chcę być jej przyjaciółką, by zawsze była szczęśliwa.
nie wiem teraz, czy Wam dobrze doradzę, zbawię czy zaszkodzę ;(... Dr Ashkar.. wiele pozytywnych opinii, 6 miechów, bez chemii, ale mi się wydaje, że to zbyt łatwe leczenie. Lecz kto wie jak bardzo mogli nas zmanipulować co do siły tego pieroństwa.. mi się wydaje, że nic nie tracimy jego metodą, oprócz ewentualnego zakażenia rany, ale dokładnie wykonana nie powinna zaszkodzić.. próbujcie i miejcie wiarę, bo ona zawsze jest ;)
chociaż teraz znalazłem, że na stronie TVN24, oficjalni lekarze mówią, że to "barbarzyństwo".. ta metoda(NIA).. Cóż, najlepsza jest profilaktyka, ale gdy jest się już chorym to nic nie wiadomo ;/
Dla ciekawych: wklejcie ten tekst w google: "Zdecydowałem się zamieścić analizę metody NIA wg Namira w całości w nowym wątku, gdyż uważam, że zasługuje ona na to. Wiele wyjaśnia i pomaga bardziej zrozumieć działanie metody NIA:" a następnie wybierzcie spośród wyników ten pierwszy: "Analiza metody NIA wg Namira". Miłego czytania forum, prawidłowych wniosków i otwartości umysłu życzę ;) Zdrowia wszystkim życzę.
Chyba pracuję w jakimś szpitalu specjalizującym się w cudach, bo aż tak źle to u nas nie jest. Chyba że są to wspomnienia pracownika ze sporym stażem pracy, matka pacjenta raczej nie pamiętałaby tylu zgonów.
To prawda, ale tutaj mamy akurat do czynienia z matką pacjenta. Choć bardziej z nieudaną podróbką pisaną przez kogoś, kto nigdy nie był w takim miejscu- zwłok nie wynosi się nieprzykrytych. Nigdy. Jeśli obudziłaby się w izolatce, to nie wiedziałaby, że wynoszone ciało należy do tego Radka, bo ciała szybko transportuje się z takich miejsc. Fake często wpadnie na szczególe.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
10 października 2015 o 17:21
@Morela01 Tu chyba matką pacjenta, jest lekarka lub ktoś inny, pracująca na oddziale onkologicznym. Tak mi wyszło z tekstu, bo tylko ktoś taki mógłby zobaczyć tyle zgonów.
@Morela01 Możliwe, że tak właśnie jest. Cuda, nie cuda, żona pracuje na oddziale neurologii w krakowskim szpitalu dziecięcym. Jak mają gorszy okres, to taka lista, jak ta rozpisana powyżej to jest kwestia dwóch tygodni. Tutaj na zdjęciu jest onkologia, więc także oddział niestety z dużą śmiertelnością. Tak niestety to wygląda. A co do psychiki, to praca w takim miejscu powoduje, że nabywa się odporność na to, z czym się tam człowiek styka. Jeśli ktoś się nie nadaje, to odpadnie szybko. Ci, którzy się utrzymali, dają radę zostawiając pracę za drzwiami szpitala. I nie, nie jest to znieczulica, tak reaguje ludzki umysł żeby nie zwariować. Byłem tam kilka razy, przebywałem z tymi dziećmi, rozmawiałem z nimi. I wiem jedno - ja do takiej pracy bym się nie nadawał.
Przecinki-srinki, dobrze,że w ogóle dało się przeczytać, gdy ktoś coś takiego pisze. Prawie codziennie staram się jakoś pomóc ludziom śmiertelnie chorym. Często poświęcam kilkaset złotych wypłaty, zamiast dla swoich dzieci. Potem płaczę, gdy żona już śpi i głaszczę zdjęcia dzieciaczków, które odeszły i modlę się, aby to nie spotkało moich bliskich. Potem bardziej kocham swoje dzieci i inne i jestem szczęśliwszy z każdego danego nam dnia. Zaczęło się 10 miesięcy temu, a tych co odeszli jest już kilkadziesiąt. Najczęściej są to niemowlęta. Dzieci, któremorduje chory system, którym na zachodzie najczęściej udaje się pomóc.
Mieliście kiedyś w ręku książkę ? Widzieliście że w książce wiersze są wyrównane do lewego marginesu ? Jak myślicie, dlaczego ? Może tak się wygodniej czyta ????
Myślisz, że komukolwiek będzie chciało się czytać takie nieskładne pierdy z dupy? Szanuję przesłanie, ale miejże trochę szacunku do czytelników i naucz się pisać zwięźle, poprawnie gramatycznie i z sensem. To się w sumie tyczy wszystkich internetowych filozofów i amatorów oprawiania dennych cytatów w mądrości na tle zdjęć umęczonych smutasów.
Może jestem dziwna, ale taki styl pisania wywołuje u mnie reakcję alergiczną. Nie mówię o treści, nie mówię o przecinkach, mówię o tym, że każde zdanie w tym tekście, każdy wyraz, każda litera (ok, hiperbolizuję) woła do mnie: "to jest smutne. Masz się wzruszyć, mieć moralnego kaca. Dobrze by było, gdybyś się rozpłakała". Efekt jest taki, że zamiast się wzruszać czytam dalej z uśmiechem politowania na twarzy, w głowie z myślą, że czytam jakieś łzawe pierdoły, których puenta okaże się równie pierdułowata tudzież oczywista. Jednocześnie rzeczywiście mam moralnego kaca, bo przecież tekst dotyczy poważnej i tragicznej sprawy. I chociaż czuję się manipulowana, to z jakiegoś powodu robi mi się jakoś nieswojo, ot takie trochę mieszane uczucia mam przez to wszystko, bo treść ok, ale forma nijak do mnie nie trafia.
to prawda że życie jest kruche...
mój mąż był chlopakiem jak zachorował.. wtedy był fajny i potrafił się opiekować lub udawał..
wyszedł z raka... a po ślubie do spółki z rodziną zamienił moje życie w piekło... płaczę prawie codziennie
i często myślę, że gdyby wtedy odszedł dzisiaj byłabym szczęśliwa...
tak tak przecinki naj wazniejsze ciekawe jak by mieli miec 100,00zl a ktos by nie dal przecinka i mieli by 10000zl ciekawe czy wtedy ten je***ny przecinek był by taki wazny ze go nie ma!!!!!!
@Jagababga Poczytaj sobie o takiej przyjemności jak zespół Brugadów. Wiesz, że to mam? I na oddziale onkologicznym byłem nie raz. Niestety, ale taka jest kolej rzeczy - ludzie się rodzą i umierają, nic z tym nie zrobisz. Jeśli przystosowanie się do warunków panujących na Ziemii nazywasz cynizmem, to bardzo ciekawe, naprawdę.
Przeczytalem tego demota i chcialbym podzielic sie momentem, ktory mnie samego ostatnio byc moze niekoniecznie wzruszyl, ale na pewno sklonil do refleksji.
Na wstepie chcialbym zaznaczyc, ze jestem zapalonym motocyklista i jak kazdy fan dwoch kolek korzystam z dobrej pogody gdy tylko nadarzy sie okazja. Byl poczatek maja, lato dawalo juz sobie o sobie znac, wszystkie pola byly zielone, pogoda idealna - bylo przyjemnie cieplo i prawie bezwietrznie, na niebie powoli toczyly sie pojedyncze chmurki. Jednym slowem sielanka i perfekcyjne warunki na wypad. Bez wiekszych ceregieli wsiadlem na swoja Kawe i pojechalem na spontana przed siebie.
Po spokojnym toczeniu sie przez waskie polne drogi dojechalem do swojego ulubionego odcinka, byla to malo uzywana droga krajowa, szeroka, rowna, bez slepych winkli i z duza iloscia przyjemnych zakretasow, innymi slowy raj dla kazdego motocyklisty. Ledwo przejechalem pierwszy zakret i... napatoczylem sie na ogromna kolumne samochodow, ktorej przodowal traktor jadacy z 5 km/h srodkiem drogi. Dobry humor prysl,w kask poleciala wiazanka ktorej nie powstydzil by sie szewc. Ciagnik mial podpiete 2 przyczepy wielkosci tankowcow, tak ze w nie dosc, ze pieknie kademu zaslanial widok to i ladnie zachodzil na zakretach, tak ze wyprzedzenie go na kretej drodze bylo ryzykanckie na motocyklu, nie mowiac juz o puszce. Zwiesilem leb, podparlem sie jedna reka pod bok i grzecznie czekalem na poprawe warunkow bytowych na drodze.
Gdy tak jechalem, w stanie dosyc poirytowanym, zauwazylem katem oka na sciezce obok drogi rodzine z dzieckiem. Moj skorzany kombinezon i motocykl przyciagaja uwage, tak ze poczulem od razu na sobie spojrzenia calej rodzinki. Odwrocilem glowe kierujac kask z wizjerem czarym jak smola w ich kierunku i zauwazylem, ze dziecko w wozeczku mi niesmialo macha. Niewiele myslac unioslem dlon w motocyklowym pozdrowniu, tak zwana "Lewa w Gore" i w tym samym momencie zauwazylem, ze dziecko w wozku ma nogi przykryte kocem, w cieply dzien, nienaturalnie blada cere, a wozek ten nie jest wozkiem dzieciecym, tylko inwaldzkim. Dziewczynka z wozka ucieszyla sie niezmiernie z mojej reakcji, zaczela energicznie machac obiema rekami i sie smiac. Humor momentalnie mi sie poprawil, ale zaraz potem naszla mnie refleksja, ktora zdzielia mnie obuchem przez leb.
Ta dziewczynka fascynuje sie motocyklami, ale zapewnie nigdy zadnym nie pojedzie.
Zdalem sobie sprawe z blahosci moich wlasnych "problemow". Mialem nastroj ciezki niczym chmura gradowa, bo nie moglem przejechac paru kilometrow asfaltu tak jak chcialem. Mam nowa maszyne o jakiej marzylem, woze sie w lansiarskiej skorze, jestem mlody, zdrowy i mam po prostu zycie przed soba, a nie potrafie sie z tego cieszyc, bo widze problemy tam gdzie ich nie ma. Wnioski, ktore sie nasuwaja sa oczywiste...
Nie jest to historia, ktora ma poruszyc niebo i ziemie ale jest autentyczna. Wybaczcie brak polskich znakow i bledy jezykowe, ale jestem od paru lat na emigracji:) Pozdrawiam i radze kazdemu z Was: Cieszcie sie z tego co macie, bo z wielu skarbow jakie posiadamy nie zdajemy sobie sprawy - az je stracimy.
Nawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem.... moja córka walczy z rakiem....
nie poddawaj się mojej przyjaciółki syn też walczy i udaje mu sie już koniec maja prawie...uda się tylko walczcie!!!!
Proszę wybaczyć, ale czy można wiedzieć ile ma lat i w jakim jest mieście? Może ją znam? Też tak trochę mam zabawę z nowotworem. Może razem leżałyśmy? Na pewno jest bardzo miłą i wspaniałą osobą. Proszę jej powiedzieć, by nigdy się nie poddawała! Mam nadzieję, że niedługo wyzdrowieje i będzie szczęśliwa! Proszę jej powiedzieć, że ma wielu przyjaciół, bo każdy, kto musi z tym walczyć, jest sprzymierzeńcem, wszyscy jesteśmy razem. Więc i ja chcę być jej przyjaciółką, by zawsze była szczęśliwa.
nie wiem teraz, czy Wam dobrze doradzę, zbawię czy zaszkodzę ;(... Dr Ashkar.. wiele pozytywnych opinii, 6 miechów, bez chemii, ale mi się wydaje, że to zbyt łatwe leczenie. Lecz kto wie jak bardzo mogli nas zmanipulować co do siły tego pieroństwa.. mi się wydaje, że nic nie tracimy jego metodą, oprócz ewentualnego zakażenia rany, ale dokładnie wykonana nie powinna zaszkodzić.. próbujcie i miejcie wiarę, bo ona zawsze jest ;)
chociaż teraz znalazłem, że na stronie TVN24, oficjalni lekarze mówią, że to "barbarzyństwo".. ta metoda(NIA).. Cóż, najlepsza jest profilaktyka, ale gdy jest się już chorym to nic nie wiadomo ;/
Dla ciekawych: wklejcie ten tekst w google: "Zdecydowałem się zamieścić analizę metody NIA wg Namira w całości w nowym wątku, gdyż uważam, że zasługuje ona na to. Wiele wyjaśnia i pomaga bardziej zrozumieć działanie metody NIA:" a następnie wybierzcie spośród wyników ten pierwszy: "Analiza metody NIA wg Namira". Miłego czytania forum, prawidłowych wniosków i otwartości umysłu życzę ;) Zdrowia wszystkim życzę.
Ja tą walkę wygrałem kilka lat temu głęboko wierzę że i twojej córce się uda ! Bądź dobrej myśli !
Nie zagościć w szpitalu dłużej jak z wyrostkiem i robić ckliwe demoty :) to prawie jak polityk pieprzący o biedzie .
@Samgwa i jeszcze z taką masą błędów...
Wzruszający demot naprawde i prawdziwy:( smutny ale z sensem...nie wolno się poddać!!!!
"Oskar i pani róża"
Wzruszające, ale przecinki to z powietrza wzięte...
@bilutek zgadza się. Tak niewielu z nas docenia, jak ważna jest interpunkcja.
Interpunckaj K**WA!
aż się popłakałam
Piękna opowieść, ale bez ładu i składu napisana, trudno zrozumieć, kto i o czym mówi
Chyba pracuję w jakimś szpitalu specjalizującym się w cudach, bo aż tak źle to u nas nie jest. Chyba że są to wspomnienia pracownika ze sporym stażem pracy, matka pacjenta raczej nie pamiętałaby tylu zgonów.
@Morela01
Matka pacjenta raczej nie, fakt.
Ale pracownik hospicjum dla szieci moze nabawic sie takich wspomnien w niecaly miesiac...
To prawda, ale tutaj mamy akurat do czynienia z matką pacjenta. Choć bardziej z nieudaną podróbką pisaną przez kogoś, kto nigdy nie był w takim miejscu- zwłok nie wynosi się nieprzykrytych. Nigdy. Jeśli obudziłaby się w izolatce, to nie wiedziałaby, że wynoszone ciało należy do tego Radka, bo ciała szybko transportuje się z takich miejsc. Fake często wpadnie na szczególe.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2015 o 17:21
@Morela01 Tu chyba matką pacjenta, jest lekarka lub ktoś inny, pracująca na oddziale onkologicznym. Tak mi wyszło z tekstu, bo tylko ktoś taki mógłby zobaczyć tyle zgonów.
@Morela01 Możliwe, że tak właśnie jest. Cuda, nie cuda, żona pracuje na oddziale neurologii w krakowskim szpitalu dziecięcym. Jak mają gorszy okres, to taka lista, jak ta rozpisana powyżej to jest kwestia dwóch tygodni. Tutaj na zdjęciu jest onkologia, więc także oddział niestety z dużą śmiertelnością. Tak niestety to wygląda. A co do psychiki, to praca w takim miejscu powoduje, że nabywa się odporność na to, z czym się tam człowiek styka. Jeśli ktoś się nie nadaje, to odpadnie szybko. Ci, którzy się utrzymali, dają radę zostawiając pracę za drzwiami szpitala. I nie, nie jest to znieczulica, tak reaguje ludzki umysł żeby nie zwariować. Byłem tam kilka razy, przebywałem z tymi dziećmi, rozmawiałem z nimi. I wiem jedno - ja do takiej pracy bym się nie nadawał.
Tekst znośny, ale przecinki... połowę trzeba wywalić, strasznie rozpraszają
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2015 o 17:39
Naprawdę chciałam przeczytać, ale to nagromadzenie zupełnie niepotrzebnych przecinków okrutnie mi to uniemożliwiło!!!!
Dobrze byłoby podpisać źródło, bo to jest kawałek tekstu z bloga "Tamta strona lustra" ...
I to jest kur*a DEMOT! A nie kolejny obrazek z kwejka...
Przez pomyłkę kliknęłam słabe, a przecież nie może być nic mocniejszego...
@BlueAlien Ja, nie. Umiem. Ich, używać.
Tak fatalnie wstawione przecinki, że nie chciało mi się doczytać do końca.
Przecinki-srinki, dobrze,że w ogóle dało się przeczytać, gdy ktoś coś takiego pisze. Prawie codziennie staram się jakoś pomóc ludziom śmiertelnie chorym. Często poświęcam kilkaset złotych wypłaty, zamiast dla swoich dzieci. Potem płaczę, gdy żona już śpi i głaszczę zdjęcia dzieciaczków, które odeszły i modlę się, aby to nie spotkało moich bliskich. Potem bardziej kocham swoje dzieci i inne i jestem szczęśliwszy z każdego danego nam dnia. Zaczęło się 10 miesięcy temu, a tych co odeszli jest już kilkadziesiąt. Najczęściej są to niemowlęta. Dzieci, któremorduje chory system, którym na zachodzie najczęściej udaje się pomóc.
Zmień pracę bo ci nie służy. (swoją drogą, chwalisz się czy żalisz?)
Sama jestem z Domu Dziecka i doskonale rozumiem przekaz tego wzruszającego demota.
Mieliście kiedyś w ręku książkę ? Widzieliście że w książce wiersze są wyrównane do lewego marginesu ? Jak myślicie, dlaczego ? Może tak się wygodniej czyta ????
Przeczytajcie to przy tym: https://supergiantgames.bandcamp.com/
I powiedzcie teraz, że jeśli jakikolwiek bóg istnieje to nie ma nas w dupie...
Wszyscy umrzemy.
Myślisz, że komukolwiek będzie chciało się czytać takie nieskładne pierdy z dupy? Szanuję przesłanie, ale miejże trochę szacunku do czytelników i naucz się pisać zwięźle, poprawnie gramatycznie i z sensem. To się w sumie tyczy wszystkich internetowych filozofów i amatorów oprawiania dennych cytatów w mądrości na tle zdjęć umęczonych smutasów.
Może jestem dziwna, ale taki styl pisania wywołuje u mnie reakcję alergiczną. Nie mówię o treści, nie mówię o przecinkach, mówię o tym, że każde zdanie w tym tekście, każdy wyraz, każda litera (ok, hiperbolizuję) woła do mnie: "to jest smutne. Masz się wzruszyć, mieć moralnego kaca. Dobrze by było, gdybyś się rozpłakała". Efekt jest taki, że zamiast się wzruszać czytam dalej z uśmiechem politowania na twarzy, w głowie z myślą, że czytam jakieś łzawe pierdoły, których puenta okaże się równie pierdułowata tudzież oczywista. Jednocześnie rzeczywiście mam moralnego kaca, bo przecież tekst dotyczy poważnej i tragicznej sprawy. I chociaż czuję się manipulowana, to z jakiegoś powodu robi mi się jakoś nieswojo, ot takie trochę mieszane uczucia mam przez to wszystko, bo treść ok, ale forma nijak do mnie nie trafia.
to prawda że życie jest kruche...
mój mąż był chlopakiem jak zachorował.. wtedy był fajny i potrafił się opiekować lub udawał..
wyszedł z raka... a po ślubie do spółki z rodziną zamienił moje życie w piekło... płaczę prawie codziennie
i często myślę, że gdyby wtedy odszedł dzisiaj byłabym szczęśliwa...
Jakim trzeba być bezdusznym człowiekiem,żeby przypier****ć się do przecinków ?
@Wanted7887 Nie bezdusznym człowiekiem, tylko takim, który wie, że to idiotyczna historyjka mająca na celu wymusić łzy. Wybacz.
tak tak przecinki naj wazniejsze ciekawe jak by mieli miec 100,00zl a ktos by nie dal przecinka i mieli by 10000zl ciekawe czy wtedy ten je***ny przecinek był by taki wazny ze go nie ma!!!!!!
@Jagababga Poczytaj sobie o takiej przyjemności jak zespół Brugadów. Wiesz, że to mam? I na oddziale onkologicznym byłem nie raz. Niestety, ale taka jest kolej rzeczy - ludzie się rodzą i umierają, nic z tym nie zrobisz. Jeśli przystosowanie się do warunków panujących na Ziemii nazywasz cynizmem, to bardzo ciekawe, naprawdę.
Za dużo bezsensownie powstawianych przecinków
Łzy same mi ciekły po policzku gdy to czytałam , aż mnie w gardle ścisło :( Smutne i prawdziwe .
Przeczytalem tego demota i chcialbym podzielic sie momentem, ktory mnie samego ostatnio byc moze niekoniecznie wzruszyl, ale na pewno sklonil do refleksji.
Na wstepie chcialbym zaznaczyc, ze jestem zapalonym motocyklista i jak kazdy fan dwoch kolek korzystam z dobrej pogody gdy tylko nadarzy sie okazja. Byl poczatek maja, lato dawalo juz sobie o sobie znac, wszystkie pola byly zielone, pogoda idealna - bylo przyjemnie cieplo i prawie bezwietrznie, na niebie powoli toczyly sie pojedyncze chmurki. Jednym slowem sielanka i perfekcyjne warunki na wypad. Bez wiekszych ceregieli wsiadlem na swoja Kawe i pojechalem na spontana przed siebie.
Po spokojnym toczeniu sie przez waskie polne drogi dojechalem do swojego ulubionego odcinka, byla to malo uzywana droga krajowa, szeroka, rowna, bez slepych winkli i z duza iloscia przyjemnych zakretasow, innymi slowy raj dla kazdego motocyklisty. Ledwo przejechalem pierwszy zakret i... napatoczylem sie na ogromna kolumne samochodow, ktorej przodowal traktor jadacy z 5 km/h srodkiem drogi. Dobry humor prysl,w kask poleciala wiazanka ktorej nie powstydzil by sie szewc. Ciagnik mial podpiete 2 przyczepy wielkosci tankowcow, tak ze w nie dosc, ze pieknie kademu zaslanial widok to i ladnie zachodzil na zakretach, tak ze wyprzedzenie go na kretej drodze bylo ryzykanckie na motocyklu, nie mowiac juz o puszce. Zwiesilem leb, podparlem sie jedna reka pod bok i grzecznie czekalem na poprawe warunkow bytowych na drodze.
Gdy tak jechalem, w stanie dosyc poirytowanym, zauwazylem katem oka na sciezce obok drogi rodzine z dzieckiem. Moj skorzany kombinezon i motocykl przyciagaja uwage, tak ze poczulem od razu na sobie spojrzenia calej rodzinki. Odwrocilem glowe kierujac kask z wizjerem czarym jak smola w ich kierunku i zauwazylem, ze dziecko w wozeczku mi niesmialo macha. Niewiele myslac unioslem dlon w motocyklowym pozdrowniu, tak zwana "Lewa w Gore" i w tym samym momencie zauwazylem, ze dziecko w wozku ma nogi przykryte kocem, w cieply dzien, nienaturalnie blada cere, a wozek ten nie jest wozkiem dzieciecym, tylko inwaldzkim. Dziewczynka z wozka ucieszyla sie niezmiernie z mojej reakcji, zaczela energicznie machac obiema rekami i sie smiac. Humor momentalnie mi sie poprawil, ale zaraz potem naszla mnie refleksja, ktora zdzielia mnie obuchem przez leb.
Ta dziewczynka fascynuje sie motocyklami, ale zapewnie nigdy zadnym nie pojedzie.
Zdalem sobie sprawe z blahosci moich wlasnych "problemow". Mialem nastroj ciezki niczym chmura gradowa, bo nie moglem przejechac paru kilometrow asfaltu tak jak chcialem. Mam nowa maszyne o jakiej marzylem, woze sie w lansiarskiej skorze, jestem mlody, zdrowy i mam po prostu zycie przed soba, a nie potrafie sie z tego cieszyc, bo widze problemy tam gdzie ich nie ma. Wnioski, ktore sie nasuwaja sa oczywiste...
Nie jest to historia, ktora ma poruszyc niebo i ziemie ale jest autentyczna. Wybaczcie brak polskich znakow i bledy jezykowe, ale jestem od paru lat na emigracji:) Pozdrawiam i radze kazdemu z Was: Cieszcie sie z tego co macie, bo z wielu skarbow jakie posiadamy nie zdajemy sobie sprawy - az je stracimy.
ciężko było to czytac przez interpunkcję, dlatego w połowie mi sie odechciało