Nie tylko Ty. Ja już od wielu lat nie odczuwam świąt. Nie ma tej pięknej atmosfery. W tym roku w ogóle o nich zapomniałam. Zresztą, co to za święta, gdy się je spędza tylko z psem.Pozdrawiam.
Mówiąc szczerze, to nie wiem czy skorzystałabym z takiego zaproszenia. Czułabym się nieswojo. Pomyśl: siedzisz wśród szczęśliwych ludzi będąc sam jak palec.
Cóż. To tylko święta- wolne od pracy.I niech tak będzie. Trzymajcie się ;-)
Widać za młodu miałeś fajne beztroskie święta, mnie od 13 roku życia kazali kupować prezenty dla każdego, w sumie to nie było żadnym problemem lecz kiedy w wieku 14 i 15 lat kupowałem prezenty nie bawiłem się w zgadywanie i pytałem każdego co chcieli, problem był w tym że 2 lata pod rząd zapłaciłem więcej na prezenty niż w nich dostałem jako osoba która nie pracuje a twój jedyny hajs jaki dostawałeś to był ten od rodziców co miesiąc o ile nie zapomnieli ci dać. :(
Oczywiście, że to może trochę nie fair wymagać wielkich finansowych prezentów od 14-15 latka, ale może rodzice nie mieli na myśli wielkich, drogich prezentów, a po prostu gest.
Dwa lata płaciłeś więcej niż dostawałeś... smutne. To święta są czasem, gdy trzeba się obłowić i bilans ma wychodzić na plus? Myślę, że powinieneś się cieszyć, że dałeś komuś radość, pomyślałeś o tej osobie, a nie, że nie wyszedłeś finansowo na tym korzystnie. Gdzie Duch świąt?:>
spójrzcie na to nieco inaczej, nawet w tej całej krzątaninie tym całym błaganie można odnaleźc magię świąt, tak robię z moimi dziećmi, one pomagając mi, wiedzą, że robia to dla tych kilku dni, staraja się by wszystko było dopięte na ostatni guzik, normalnych dni maja dużo w roku więcej niż świątecznych, robię potrawy wyłącznie świąteczne, czyli takie, których nie robię caly rok tylko dlatego, by mogły się cieszyć w te właśnie święta, prezenty dawane bardziej cieszą niż te otrzymywane, wspólne lepienie uszek, pierogów, gotowanie, próbowanie czy dobre wyszło,to jest ta magia, jak nie robisz tego wspólnie razm z cała rodziną, to nie ma magii i nigdy nie będzie, bo radość trzeba dzielić
Święta to jest taki czas, kiedy człowiek orientuje się jak bardzo ważna jest rodzina. Może być różnie ale na święta trzeba się spotkać, pobyć razem, pogadać. Moja cała rodzina pracuje rozproszona po Europie, to w sumie jedyna taka okazja kiedy spotykamy się w całym gronie. I to jest magia :)
To normalne. Jako dziecko odczuwałeś je inaczej ale powiem Ci więcej: KAŻDEGO ROKU odczuwa się je inaczej i można to odczuć mając masę obowiązków jeżeli tylko zastanowisz się DLACZEGO mamy te święta :) proponuję w przyszłym roku zacząć od rorat.
Moje święta są fajniejsze w dorosłości, bo sam je organizuję i dobieram gości, więc nie muszę się męczyć z tą częścią rodziny, z którą mi nie po drodze. W dzieciństwie nie miałem nic do gadania.
Ciesz się, że miałeś magię w dzieciństwie. Ja od małego świąt nienawidzę. Ciągłe wrzaski i klnięcie mojej "idealnej i wszystkowiedzącej" mamy, która musiała zająć się wigilią a jej feministyczna natura się temu sprzeciwiała. Po tylu latach kiedy w końcu jest podobno szczęśliwa krzyczy po moim synu. Widocznie ktoś zgubił magię świąt między lewactwem i feminizmem. Ja na szczęście gotować kocham, więc nigdy więcej nie wejdę na święta w ten koszmar.
Nie tylko Ty. Ja już od wielu lat nie odczuwam świąt. Nie ma tej pięknej atmosfery. W tym roku w ogóle o nich zapomniałam. Zresztą, co to za święta, gdy się je spędza tylko z psem.Pozdrawiam.
A pewnie dodatkowy talerz był pusty u większości twoich znajomych...
Mówiąc szczerze, to nie wiem czy skorzystałabym z takiego zaproszenia. Czułabym się nieswojo. Pomyśl: siedzisz wśród szczęśliwych ludzi będąc sam jak palec.
Cóż. To tylko święta- wolne od pracy.I niech tak będzie. Trzymajcie się ;-)
Widać za młodu miałeś fajne beztroskie święta, mnie od 13 roku życia kazali kupować prezenty dla każdego, w sumie to nie było żadnym problemem lecz kiedy w wieku 14 i 15 lat kupowałem prezenty nie bawiłem się w zgadywanie i pytałem każdego co chcieli, problem był w tym że 2 lata pod rząd zapłaciłem więcej na prezenty niż w nich dostałem jako osoba która nie pracuje a twój jedyny hajs jaki dostawałeś to był ten od rodziców co miesiąc o ile nie zapomnieli ci dać. :(
Oczywiście, że to może trochę nie fair wymagać wielkich finansowych prezentów od 14-15 latka, ale może rodzice nie mieli na myśli wielkich, drogich prezentów, a po prostu gest.
Dwa lata płaciłeś więcej niż dostawałeś... smutne. To święta są czasem, gdy trzeba się obłowić i bilans ma wychodzić na plus? Myślę, że powinieneś się cieszyć, że dałeś komuś radość, pomyślałeś o tej osobie, a nie, że nie wyszedłeś finansowo na tym korzystnie. Gdzie Duch świąt?:>
Dlatego u mnie nie ma tradycji dawania sobie prezentów na święta. Urodziny, imieniny, tak. Ale nie w święta.
Najlepszy prezent jaki możemy sobie sprawić, jest wówczas, gdy sami na coś zapracujemy.
Wczesna pora, ciężki tornister, do szkoły pod górkę aby zdychać na matmie. Przymuszanie do wielbienia bufonów. Jak ja za tym tęsknię...
Pewnie. Ale pomyśl sobie tak: gdyby nie ci tyrani zmuszający mnie do nauki, to nie umiałbym się wysłowić na demotach. I już perspektywa się zmienia.
@krzepki_alojz
Tylko bez frazesów. 80% programu szkolnego poraża swoją zbędnością z punktu widzenia pracodawców. A w ich obronie są frazesy.
Zapomniałem wspomnieć o fali w szkole i haraczach za nie dostawanie po buzi. Lepiej być dorosłym.
spójrzcie na to nieco inaczej, nawet w tej całej krzątaninie tym całym błaganie można odnaleźc magię świąt, tak robię z moimi dziećmi, one pomagając mi, wiedzą, że robia to dla tych kilku dni, staraja się by wszystko było dopięte na ostatni guzik, normalnych dni maja dużo w roku więcej niż świątecznych, robię potrawy wyłącznie świąteczne, czyli takie, których nie robię caly rok tylko dlatego, by mogły się cieszyć w te właśnie święta, prezenty dawane bardziej cieszą niż te otrzymywane, wspólne lepienie uszek, pierogów, gotowanie, próbowanie czy dobre wyszło,to jest ta magia, jak nie robisz tego wspólnie razm z cała rodziną, to nie ma magii i nigdy nie będzie, bo radość trzeba dzielić
Święta to jest taki czas, kiedy człowiek orientuje się jak bardzo ważna jest rodzina. Może być różnie ale na święta trzeba się spotkać, pobyć razem, pogadać. Moja cała rodzina pracuje rozproszona po Europie, to w sumie jedyna taka okazja kiedy spotykamy się w całym gronie. I to jest magia :)
To normalne. Jako dziecko odczuwałeś je inaczej ale powiem Ci więcej: KAŻDEGO ROKU odczuwa się je inaczej i można to odczuć mając masę obowiązków jeżeli tylko zastanowisz się DLACZEGO mamy te święta :) proponuję w przyszłym roku zacząć od rorat.
Moje święta są fajniejsze w dorosłości, bo sam je organizuję i dobieram gości, więc nie muszę się męczyć z tą częścią rodziny, z którą mi nie po drodze. W dzieciństwie nie miałem nic do gadania.
Ciesz się, że miałeś magię w dzieciństwie. Ja od małego świąt nienawidzę. Ciągłe wrzaski i klnięcie mojej "idealnej i wszystkowiedzącej" mamy, która musiała zająć się wigilią a jej feministyczna natura się temu sprzeciwiała. Po tylu latach kiedy w końcu jest podobno szczęśliwa krzyczy po moim synu. Widocznie ktoś zgubił magię świąt między lewactwem i feminizmem. Ja na szczęście gotować kocham, więc nigdy więcej nie wejdę na święta w ten koszmar.