Ech, pamiętam, że kiedy mój dziadek jeszcze żył, a ja byłem wierzący modliłem się, żeby cokolwiek urzęduje tam na górze zabrało mnie zamiast niego. Szkoda, że deal się nie udał, dziadek mógłby pożyć jeszcze szczęśliwie.
To może podzielę się swoją historią. Moje relacje z dziadkiem przez wiele lat były złe. Ostatnią Wigilię mimo wszystko postanowiliśmy spędzić razem. Wczoraj jeszcze myslalam czy zadzwonić z życzeniami i co powiedzieć. Dzisiaj rano otrzymałam wiadomość, że dziadek miał wylew a parę godzin później stwierdzono zgon mózgu. Ja już swojemu dziadkowi życzeń nie złożę, ale jeżeli Ty masz jeszcze taką możliwość spędź z nim trochę czasu bo to może być ostatnia szansa. Dodam, że dziadek był okazem zdrowia.
@laylarose chciałeś przywalić smutną historią ? No to tak średni Ci wyszło, bo o ile śmierć bliskiej Ci osoby jest czymś smutnym (i naprawdę wyrazy współczucia), o tyle ja konkretnie spierdzieliłem sprawę.
Z dziadkiem relacje miałem dobre. Ostatni raz go widziałem 21 lub 22 stycznia już parę lat temu (bliżej 10 niż 5), trzymał się dobrze. W marcu go dopadło. Przez parę kolejnych miesięcy cierpiał i co tu dużo mówić - umierał. Odwlekałem swoją wizytę z różnych powodów - zmęczenie po robocie było najczęstsze. Nadszedł wrzesień, ojciec mówi mi - jedź do dziadka, bo to ostatnia szansa. Tego samego dnia chciałem jechać, ale usłyszałem, że matka WRACA od dziadka - to pojadę jutro. Później tego dnia dostałem propozycję wyjścia na alko - to poszedłem. Niedziela była kacem, więc nie jadę nigdzie. W poniedziałek rano (miałem wolne) o 13 dostaję telefon od ojca "dziadek nie żyje".
@Rimcem nie chciałam niczym przywalić. Chciałam innym zwrócić uwagę, że powinniśmy doceniać to co mamy i nie odwlekać spędzania czasu z bliskimi, bo nie wiemy ile go mamy. Nie wylewam żadnych żali, napisałam o rzeczy oczywistej, której często do siebie nie dopuszczamy.
Hmm moich obu dziadków w sumie nie znałem bo obaj porzucili swoje rodziny i mieli w dupie dzieci i wnuki, generalnie już nie żyją ale jakoś mi nie szkoda
Ech, pamiętam, że kiedy mój dziadek jeszcze żył, a ja byłem wierzący modliłem się, żeby cokolwiek urzęduje tam na górze zabrało mnie zamiast niego. Szkoda, że deal się nie udał, dziadek mógłby pożyć jeszcze szczęśliwie.
To może podzielę się swoją historią. Moje relacje z dziadkiem przez wiele lat były złe. Ostatnią Wigilię mimo wszystko postanowiliśmy spędzić razem. Wczoraj jeszcze myslalam czy zadzwonić z życzeniami i co powiedzieć. Dzisiaj rano otrzymałam wiadomość, że dziadek miał wylew a parę godzin później stwierdzono zgon mózgu. Ja już swojemu dziadkowi życzeń nie złożę, ale jeżeli Ty masz jeszcze taką możliwość spędź z nim trochę czasu bo to może być ostatnia szansa. Dodam, że dziadek był okazem zdrowia.
@laylarose chciałeś przywalić smutną historią ? No to tak średni Ci wyszło, bo o ile śmierć bliskiej Ci osoby jest czymś smutnym (i naprawdę wyrazy współczucia), o tyle ja konkretnie spierdzieliłem sprawę.
Z dziadkiem relacje miałem dobre. Ostatni raz go widziałem 21 lub 22 stycznia już parę lat temu (bliżej 10 niż 5), trzymał się dobrze. W marcu go dopadło. Przez parę kolejnych miesięcy cierpiał i co tu dużo mówić - umierał. Odwlekałem swoją wizytę z różnych powodów - zmęczenie po robocie było najczęstsze. Nadszedł wrzesień, ojciec mówi mi - jedź do dziadka, bo to ostatnia szansa. Tego samego dnia chciałem jechać, ale usłyszałem, że matka WRACA od dziadka - to pojadę jutro. Później tego dnia dostałem propozycję wyjścia na alko - to poszedłem. Niedziela była kacem, więc nie jadę nigdzie. W poniedziałek rano (miałem wolne) o 13 dostaję telefon od ojca "dziadek nie żyje".
@Rimcem nie chciałam niczym przywalić. Chciałam innym zwrócić uwagę, że powinniśmy doceniać to co mamy i nie odwlekać spędzania czasu z bliskimi, bo nie wiemy ile go mamy. Nie wylewam żadnych żali, napisałam o rzeczy oczywistej, której często do siebie nie dopuszczamy.
Hmm moich obu dziadków w sumie nie znałem bo obaj porzucili swoje rodziny i mieli w dupie dzieci i wnuki, generalnie już nie żyją ale jakoś mi nie szkoda